0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: JACK GUEZ / AFPJACK GUEZ / AFP

Z izraelską socjolożką światowej sławy, której książki o emocjach w kapitalizmie pozwalają nam zrozumieć współczesny świat, rozmawiamy dziś o emocjach żydowskich po ataku Hamasu 7 października 2023 roku. Pytamy o to, czy możliwy jest jeszcze dialog między Izraelczykami a Palestyńczykami i dlaczego Eva Illouz krytykuje zachodnią lewicę za bezkrytyczny stosunek do globalnego Południa.

Krzysztof Katkowski, OKO.press: Jak opisałaby pani to, co dzieje się obecnie w Strefie Gazy?

Eva Illouz: To katastrofa humanitarna, ale nie ludobójstwo, jak przedstawia to międzynarodowa prasa. Jest to również bardzo złożona operacja wojskowa, biorąc pod uwagę, że tak wielu cywilów jest wykorzystywanych jako ludzkie tarcze. Izrael został zaatakowany jako suwerenne państwo i ma prawo do samoobrony. Fakt, że Hamas wykorzystuje cywilów jako tarcze, sam w sobie jest kolejną zbrodnią wojenną. Ale oczywiście Izrael powinien zrobić wszystko, co w jego mocy, aby chronić ludność, którą Hamas tak bezwstydnie naraża na śmierć i niebezpieczeństwo.

Jest pani znana ze swoich prac na temat socjologii emocji. Jakie emocje panują teraz w Izraelu?

Panuje cała gama emocji. Zemsta odgrywa w tym ważną rolę, ponieważ większość ludzi wierzy w to, że Hamas musi ponieść bardzo surową karę za zbezczeszczenie ciał, za wszystko to, co nawet w przypadku zbrodni wojennych się nie zdarza. To, co Hamas zrobił z ciałami, moim zdaniem oznacza ważną zmianę w całym systemie okrucieństw.

Izraelczycy odczuwają głęboki szok, że ich poczucie bezpieczeństwa było tak łatwe do obalenia. Jest też głęboki smutek, żal, który jest głęboką żałobą po zmarłych. Część Izraelczyków opłakuje również zabitych Palestyńczyków. Istnieje również poczucie straty, dezorientacji, niezdolności do rozpoznania, co przyniesie przyszłość.

To skrajne poczucie niepewności – nie chodzi już bowiem o wynik wojny, ale o samo istnienie Izraela.

Netanjahu wykorzysta pewnie te emocje do umocnienia swojej władzy

Jest też inna emocja: ogromna złość na Netanjahu i jego rząd. Netanjahu jest bardzo makiaweliczny: działa poprzez wywoływanie nienawiści pomiędzy różnymi grupami. Robi to świadomie, podobnie jak inny polityk, z którym łączy go wiele: Władimir Putin. Obaj rozumieją, że rządzenie przez chaos jest najlepszym sposobem na kontrolowanie innych. A Netanjahu jest mistrzem chaosu.

Ale wiesz, z Netanjahu jest jak ze złą postacią z horroru: kiedy myślisz, że zabiłeś złoczyńcę, on w jakiś sposób pojawia się ponownie. Jest tego rodzaju złą postacią – zawsze powraca.

Nie ma więc możliwości ucieczki od tego “żydowskiego faszyzmu”, który opisała pani jakiś czas temu w swoim artykule dla „Le Monde”? Teraz może się on łatwo rozprzestrzeniać, bazując na gniewie i nienawiści odczuwanej przez Izraelczyków.

Gniew może być wykorzystywany przez prawicowych populistów, ale także przez lewicowych rewolucjonistów. Nie można tak naprawdę powiedzieć, czym jest gniew – i do jakiej frakcji politycznej należy.

Moim zdaniem, religijna skrajna prawica stanie się w Izraelu silniejsza. Przed rozpoczęciem wojny większość społeczeństwa była centroprawicowa i skrajnie prawicowa (hard right). Teraz trudniej jest dostrzec relację władzy między tymi dwiema frakcjami. Wiemy jedynie, że Netanjahu traci poparcie, nawet w swojej partii.

Wiele zależy od tego, czy Izrael wygra wojnę, czy utknie w Gazie.

Jednym z najważniejszych aspektów, o którym zachodnie media nie mówią zbyt wiele, jest kwestia zakładników.

Ludzie spoza Izraela nie rozumieją, jakie to kluczowe. Nie zapominajmy, że zaledwie pięć lat temu Izrael uwolnił ponad tysiąc palestyńskich więźniów w zamian za jednego żołnierza, Gilada Szalita. Wśród uwolnionych był jeden z przywódców Hamasu, Jahja Sinwar. Hamas wie, że jest to wojna o zakładników. Zakładnicy są dla Izraela święci. Tak długo, jak Hamas ich przetrzymuje, może mieć przekonanie, że wygrywa tę wojnę.

Czy dialog między Palestyńczykami i Izraelczykami jest nadal możliwy?

Jednym z rozważanych pomysłów jest przejęcie władzy w Strefie Gazy przez Fatah. Czy to się uda, czy nie... nie wiem. Władze palestyńskie wydają się być na to gotowe, ale przed nimi długa droga i w międzyczasie może wydarzyć się wiele rzeczy. Inną rzeczą, która się dzieje, jest próba przymusowego wydalenia Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu. Żydowscy ekstremiści mówią nawet o przesiedleniu do Gazy. Nie można przewidzieć, co się wydarzy. Moim zdaniem naród palestyński wycierpiał już wystarczająco dużo, był bity i uciskany przez swoich skorumpowanych przywódców, przez Jordanię, a przede wszystkim przez Izrael. Nadszedł czas, aby ten naród żył w godności i pokoju. Obowiązkiem Izraelczyków jest dopilnowanie, by tak się stało.

Niedawno wraz z Davidem Grossmanem i Aviadem Kleinbergiem, napisała pani list otwarty (podpisany też przez innych izraelskich intelektualistów i aktywistów) na temat „moralnej niewrażliwości lewicy”. Dlaczego?

Zacytuję fragment tekstu teoretyka polityki Normana Gerasa: „Koncentrując się w przeważającej mierze na ustanowieniu [Al-Kaidy] produktem warunków społecznych, za które Ameryka może być pociągnięta do odpowiedzialności, zredukowała wagę i specyfikę ich religijnych poglądów, ich projektu politycznego, reprezentowanych przez nich wartości społecznych, zredukowała przestrzeń dyskursywną dla związków przyczynowo-skutkowych tego wszystkiego prawie do zera. To ćwiczenie polegało na przedstawieniu al-Kaidy jako odzwierciedlenia nieszczęśliwych okoliczności, a nie – jak jest w rzeczywistości – szczególnie skandalicznej historycznej opcji w ich ramach”. Jest to cytat dotyczący reakcji lewicy na wydarzenia z 11 września.

Tak samo było z Ukrainą. Putin reagował tylko na “paskudne” NATO i “paskudne” USA. Tak samo jest teraz z Hamasem, który zareagował tylko na izraelski ucisk i stawił mu opór. Lewica żyje tylko kategoriami imperialnego Zachodu i jego ofiar. Nie twierdzę, że to nieprawda. USA często zachowywały się okropnie, ale zachowywały się również moralnie. Co ważniejsze, nie oznacza to, że kraje spoza Zachodu nie mogą być jeszcze gorsze.

Bycie ofiarą Zachodu nie czyni cię czystym i niewinnym.

Nie daje ci moralnego paszportu, dzięki któremu możesz robić wszystko, co chcesz. Można być gorszym od Zachodu i nadal być jego ofiarą. Musimy pożegnać się z teologiczną terminologią ofiary i męczeństwa.

Napisałam ten list otwarty po przeczytaniu innego, podpisanego przez tysiące ludzi – jeszcze przed bombardowaniem Gazy. To, co mnie w nim zaskoczyło, to brak współczucia dla ofiar. W wielu publicznych oświadczeniach deklarowano, że masakra była winą Izraela i tylko Izraela.

Autorzy tego i wielu innych podobnych listów zapomnieli o zbrodni przeciwko ludzkości popełnionej przez Hamas. W Stanfordzie jeden z wykładowców wysłał żydowskich studentów na koniec klasy, ponieważ byli oni „kolonizatorami”.

Wykładowcę zawieszono.

W Cornell inny wykładowca był podekscytowany wiadomością o masakrze. Ze strony lewicy działania podejmowane przez Hamas są postrzegane wyłącznie jako działania ruchu narodowo-wyzwoleńczego i dlatego są usprawiedliwione. Lewica postrzega Izrael jak Francję wobec Algierii sprzed 1962, roku niepodległości Algierii.

Kiedyś myślałam, że sprzeciw wobec zbrodni przeciwko ludzkości jest czymś, co do czego wszyscy mogą się zgodzić – i stworzyć wokół tego jakąś wspólnotę. Teraz już w to nie wierzę. Lewica nie widzi problemu w tych przerażających atakach zbrodni przeciwko ludzkości. Prawdopodobnie dlatego, że były to zbrodnie przeciwko Żydom. A Żydów i Izraelczyków widzi jako kolonizatorów.

Mówienie, że Żydzi sami są odpowiedzialni za swoją śmierć, jest moralnie skandaliczne. To nie tylko brak wrażliwości, ale i antysemityzm. Antysemita postrzega Żyda jako apriorycznie winnego. Oczywiście nie twierdzę, że każda krytyka Izraela jest antysemicka, ale obwinianie Żydów za zło, którego nie popełnili – z pewnością jest.

Czy obserwuje pani ten wzrost antysemityzmu na co dzień?

To szok, trzęsienie ziemi. Mieszkam teraz w Paryżu, gdzie w ciągu miesiąca doszło do ponad 1000 ataków na Żydów. 60 proc. tych ataków miało charakter fizyczny, reszta werbalny. Na całym świecie ludzie spotykają się i skandują „Palestyna od rzeki do morza”, co oznacza oczyszczenie Izraela z Żydów. Jeśli to nie jest antysemityzm, to co nim jest?

To nie jest antysemityzm 1.0, czyli oparty na hierarchii ras. To antysemityzm bardziej zaawansowanej wersji 2.0. W imię równości istot ludzkich Żyd stał się ultra biały. Kiedyś był brązowy, bliski czarnoskórym, teraz jest ultra biały… Istnieje koalicja między lewicą a muzułmanami. Każda strona przystąpiła do niej z własnego, oportunistycznego powodu. Skutkuje to zepchnięciem Żydów na prawicę i skrajną prawicę. Podczas masowych protestów w Paryżu, nawet jeśli były organizowane przez Żydów, nie było nie-Żydów. To bolesne, że nie-Żydzi nie czuli, że to także ich sprawa, sprawa ludzkości.

Mam jednak nadzieję, że organizowana przez związki zawodowe demonstracja 12 listopada na rzecz pokoju na Bliskim Wschodzie będzie zupełnie inna. Będą tam prawie wszystkie partie polityczne.

Pamiętajmy: kiedy coś jest nie tak ze światem, to Żydzi odczuwają to jako pierwsi. To oni są przysłowiowymi kanarkami w kopalni.

Ale co jest złego w tym, że lewica sprzymierza się z muzułmanami? Są teraz po stronie uciśnionych, właśnie przez Izrael.

W zasadzie nie ma w tym nic złego. Wręcz przeciwnie. W Izraelu uważam Arabów za moich sojuszników w walce ze skrajną prawicą. Więcej: moich braci w człowieczeństwie. Palestyńczycy są w Izraelu uciskani.

W Europie jestem bardziej ostrożna. Powodem, dla którego nie zawsze są oczywistymi sojusznikami, jest to, że stali się bardzo religijni, a islam i ortodoksyjny judaizm nie pasują po prostu do postępowego programu politycznego i społecznego. Lewica zachowuje się tak, jakby to nie miało znaczenia. A ja myślę, że to ma znaczenie. Houria Bouteldja [francuska aktywistka pochodzenia algierskiego – red.] wykorzystuje dyskurs postkolonialny w oportunistyczny sposób, aby rozmydlić swoje antyfrancuskie i antyzachodnie poglądy, jednocześnie gwałtownie odrzucając prawa gejów. Czy to naprawdę sojuszniczka dla lewicy?

Co więcej, nie zapominajmy, że Arabowie są uciskani nie tylko przez byłe potęgi kolonialne, ale także przez własnych dyktatorów. W Syrii Asad jest odpowiedzialny za śmierć 300 tys. Arabów. ISIS spowodowało śmierć dziesiątek tysięcy ludzi w Iraku, Libii i Syrii. Arabia Saudyjska zagłodziła ponad 400 tys. Jemeńczyków. I nikt tak naprawdę nie zaprotestował. Muzułmanie są ofiarami własnych dyktatorów w znacznie większym stopniu niż zachodnich mocarstw. Bycie ofiarą ubóstwa to nie to samo, co bycie ofiarą masowej rzezi i ścinania głów przez ISIS.

A jednak lewica i wielu muzułmanów postępuje tak, jakby Zachód był ich jedynym wrogiem. Niektórzy z nich łączą się i wykorzystują bardzo naiwną lewicę, która również postrzega Zachód jako straszne zło, nie rozumiejąc tak naprawdę jaka jest alternatywa. To, co dzieje się w Strefie Gazy, to katastrofa humanitarna. Ale to, co stało się z Żydami, jest również tragedią. Jeśli nie jesteś w stanie rozpoznać obu tragedii, coś w twoim człowieczeństwie uległo okaleczeniu.

*Eva Illouzdyrektorka ds. badań w paryskiej Szkole Zaawansowanych Badań w Naukach Społecznych (EHESS) członkini Centrum Racjonalności na Uniwersytecie Hebrajskim i szefowa katedry socjologii tamże. Jest autorką 12 książek, m.in. o romantycznej miłości, Oprah Winfrey, kulturze, kapitalizmie i krystalizacji kultury psychologicznej w XX wieku, przemyśle szczęścia. Zostały przetłumaczone na 23 języki.

Oprócz pracy naukowej publikuje w Le Monde, Le Nouvel Observateur, Der Spiegel, Die Zeit i Ha'arecu.

Na zdjęciu: izraelscy aktywiści pokojowi demonstrują 10 listopada 2023 na obrzeżach Sderot przy granicy ze Strefą Gazy, domagając się uwolnienia 240 zakładników, których Hamas porwał podczas rajdu 7 października.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.

;

Udostępnij:

Krzysztof Katkowski

publicysta, socjolog, student Kolegium MISH UW i barcelońskiego UPF. Współpracuje z OKO.press, Kulturą Liberalną i Dziennikiem Gazeta Prawna. Jego teksty ukazywały się też między innymi w Gazecie Wyborczej, Jacobinie, Guardianie, Brecha, El Salto czy CTXT.es. Współpracownik Centrum Studiów Figuracyjnych UW.

Komentarze