Według badania exit poll Instytutu Badań Samorządowych popierany przez KO, Polskę 2050, Lewicę i PSL Konrad Fijołek uzyskał 55,8 proc. głosów. Drugie miejsce zajęła kandydatka PiS, wojewoda podkarpacka Ewa Leniart – 25,1 proc. wyborców. Trzeci jest poseł Grzegorz Braun z Konfederacji – 9,8 proc. głosów.
Ostatnie miejsce zdobył Marcin Warchoł, popierany przez odchodzącego prezydenta Tadeusza Ferenca oraz sejmowych koalicjantów Prawa i Sprawiedliwości: Solidarną Polskę i Porozumienie – zagłosowało na niego zaledwie 9,3 proc.
„Jesteście przecudowni, pokazujecie jak przepiękne może być to miasto. Dziękuję tym, którzy wzięli udział w tym przepięknym święcie demokracji. W Rzeszowie nie wygrała żadna opcja, nie wygrała żadna formacja, żadna strona. W Rzeszowie tak naprawdę zwyciężyła jedność”, mówił w przemówieniu po pierwszych wynikach Konrad Fijołek.
Opozycja musiała wygrać, by odwrócić trend
Zwycięstwo Fijołka w stolicy Podkarpacia, regionu, który jest bastionem PiS, to nie lada gratka dla opozycji. To już nie taki czy inny sondaż pokazujący spadek poparcia dla partii Jarosława Kaczyńskiego, ale realne wybory i głosy – czyli narracyjny prezent dla KO, Polski 2050, Lewicy i PSL. Od tej pory mogą mówić, że oto wypowiedział się suweren. I nie ocenił tylko spraw rzeszowskich, ale również politykę rządu dotyczącą gospodarki, spraw społecznych oraz przede wszystkim reakcji na skutki pandemii koronawirusa.
Bo kampania miała wymiar ogólnopolski, a do Rzeszowa z poparciem dla swoich faworytów pielgrzymowali zarówno liderzy opozycji jak i prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Ale narracja polityczna to jedno, natomiast rzeczywistość jest w tym wypadku nieco bardziej skomplikowana. O ile na Podkarpaciu PiS rzeczywiście jest hegemonem, o tyle w samym Rzeszowie już niekoniecznie. W drugiej turze wyborów na prezydenta Polski w 2020 roku Andrzej Duda uzyskał na Podkarpaciu aż 70,9 proc. poparcia, a Rafał Trzaskowski – 29,1 proc. W Rzeszowie było już łeb w łeb – Duda uzyskał 50,3 proc., Trzaskowski – 49,7 proc.
Innymi słowy, wygrana opozycji w Rzeszowie była jej obowiązkiem, jeśli chciała odwrócić trend i pokazać, że machinę PiS można pokonać. Zwłaszcza że w stolicy Podkarpacia to opozycja się zjednoczyła, a PiS podzielił. W ramach koalicyjnych przepychanek Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry wystawiła swojego kandydata na kontrze do kandydatki Kaczyńskiego, licząc, że uzyska dobry wynik, a tym samym ziobryści uzyskają nieco bardziej podmiotową pozycję w obozie Zjednoczonej Prawicy. Na papierze wyglądało to nieźle, zwłaszcza że Marcin Warchoł pozyskał poparcie odchodzącego i wciąż bardzo popularnego prezydenta Tadeusza Ferenca (obecnie bezpartyjny, kiedyś w SLD).
Ostatecznie skończyło się spektakularną klapą: nie dość, że Warchoł uzyskał słaby wynik, to jeszcze jego start mógł zdezorientować część wyborców PiS.
Wybór RPO kolejną klęską PiS?
Wybory w Rzeszowie na pewno przełożą się na scenę krajową. Pytanie – w jakim stopniu. Swego czasu PiS potrafił bardzo dobrze wykorzystać wygraną w jednym miejscu, robiąc z niej wehikuł ogólnopolskiej ofensywy. Czy potrafi to również opozycja?
W przypadku Prawa i Sprawiedliwości chodziło o wybory uzupełniające do Senatu w okręgu rybnickim. Najpierw w 2013 roku fotel senacki dla przyszłej partii władzy odbił tam Bolesław Piecha, a gdy wiosną 2014 roku zdobył fotel eurodeputowanego, jego sukces powtórzyła Izabela Kloc, zdobywając ponad 49 proc. głosów. Tymczasem jeszcze w 2011 roku PiS w Rybniku zdobył 29 proc., a PO 47 proc. głosów.
PiS zrobił ze swojego lokalnego zwycięstwa ogólnopolską metaforę, wskazując, że tak oto chwieje się władza Platformy Obywatelskiej w skali kraju: „Cieszę się, że wyborcy wybrali Prawo i Sprawiedliwość, że wybrali Polskę solidarną, uczciwą i bezpieczną. Ten wynik pokazuje, że społeczeństwo dojrzało do tego, by zmieniła się władza w całej Polsce, że nadszedł czas, by powiedzieć stop Platformie Obywatelskiej” – mówiła wtedy Kloc, a wtórowali jej przez kolejne miesiące politycy PiS.
Jeśli obecnie opozycja będzie umiała powtórzyć taką opowieść, może dać jej to nowe paliwo w walce z PiS na scenie krajowej. Zwłaszcza że na horyzoncie mamy głosowanie w Sejmie nad kandydaturami na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich. Jeśli opozycji wraz z Porozumieniem Jarosława Gowina uda się przeforsować Marcina Wiącka, PiS przegra jedno z najważniejszych głosowań w tej kadencji Sejmu. Wraz z wygraną Konrada Fijołka byłyby to najgorsze tygodnie dla partii Jarosława Kaczyńskiego od jesieni 2015 roku.
ho, ho. pis miałby sobie ot tak zacząć przegrywać? oko zapomniało o nowym sojuszniku pisu: kukizie. jego tajnej broni. to jest dopiero piękny początek końca. teraz wydarzenia przyspieszą. ale nie uprzedzajmy faktów, jak mawiał wołoszański. patrzmy jak w ciągu 2 lat, zjednoczona się zacznie sypać.
tvp oglaszalo jakis czas temu, ze zjednoczona opozycja ma jeszcze mniejsze szanse w wyborach. okazuje sie, ze tego wlasnie pis i nibyprawica sie boi. do tego zapowiedz o powrocie tuska tez zrobilo swoje. przy okazji szpital doszanie 500 tys, ktore powinie zwrocic, bo te pieniadze to zwykla kradziez ziobry z funduszu dla ofiar przestepstw
Przerażające 10% na brauna. Nie dość że polmozg to jeszcze z konfederacji co ma poglądy faszystowskie.
jestem z Rzeszowa i cieszę się, że wygrał jedyny inteligentny i słuszny kandydat, ale jak pomyślę, że prawie co 10 osoba głosowała na tego neonazistę brauna, to mi się chce wymiotować
I co na to Włodzio Cz. i Ministrant 2050??? Dalej będą twierdzić, że jedna lista opozycji (poza Brunatnymi K) to bajka z mchu i paproci??? Dla marzących o koalicji z pis zapewne i owszem.
Pisiaki w pasiaki!!!
Ze staropolskim 8x*!!!
Oby twoje słowo ciałem się stało!
1 Żeby było jasne, ja również jestem wielkim zwolennikiem wspólnego startu czterech opozycyjnych ugrupowań.
2 Ale natura tych wyborów jest odmienna. Oto w Rzeszowie wystarczyło znaleźć jednego wspólnego, najmniej kontrowersyjnego kandydata.
3 Trochę podobnie było w wyborach do Senatu: tam wybierało się po jednym senatorze w każdym z jednomandatowych okręgów. Jakoś się udało umówić, by opozycja nie wystawiała kandydatów przeciwko sobie. Efekt? Ano, pakt senacki niekiedy trzeszczy, ale wciąż się trzyma.
4 W wyborach do Sejmu zaś głosuje się na listę partyjną (bądź koalicyjną) w okręgach wielomandatowych. Wątpię by obeszło się bez tarć przy próbach tworzenia jednej wspólnej listy.
5 Problemem będzie dyscyplina tak zróżnicowanej koalicji. Zawsze znajdzie się jakiś jeden zagończyk, który wyskoczy przed szereg w imię lansowania siebie oraz swoich partykularnych celów (jak zrobił ten lewicowiec-antyklerykał przed wyborami europejskimi, który swym wystąpieniem wcale nie zmobilizował wyborców o poglądach antykościelnych, za to jedynie rozjuszył katolickich tradycjonalistów z Podkarpacia; ci ostatni poszli do urn ławą i zapewnili zwycięstwo PiS-owi).
6 Ponadto skomplikowany okaże się podział subwencji budżetowej między koalicjantów. Kasa, kasa, kasa . . .
O tym czy idzie ku lepszemu będzie wiadomo dopiero wtedy gdy się okaże, czy Fijołek będzie tak jak Sutryk we Wrocławiu, zakładnikiem partyjnych mafii, czy nie.
Słyszałam wywiad na TOK FM z panem Fiołkiem. Spoko człowiek.
Rzeszów trafił w dziesiątkę.