Jeszcze nie opadły emocje po informacji "Faktu", że PiS ma 50 proc. poparcie, a już konkurencyjny tabloid do spółki z prorządowym wPolityce ekscytują się "kolejnym świetnym wynikiem" 45 proc. Na tym tle 40,9 proc. Onetu wygląda na antyrządowy sabotaż. Tymczasem wszystkie trzy sondaże dają PiS identyczny wynik - 41 proc. Dużo, ale nie rekord
Powtarzanie tezy o rekordowych notowaniach PiS i to mimo wymiany premierów, jest atrakcyjnym newsem i na pewno podoba się władzy. Nie jest jednak prawdziwe. Trzy najnowsze sondaże dają de facto taki sam wynik dla PiS - 41 proc.
Nie można jeszcze powiedzieć, jak zareagują wyborcy PiS na ryzykowną dla partii operację wymiany "ludowej" premier Beaty Szydło na "elitarnego" i bardzo zamożnego"bankstera" Mateusza Morawieckiego. Wygląda na to, że w pierwszej reakcji nie ma spadku notowań, które krążą wokół 40-42 proc. Ale nie więcej, przynajmniej na razie.
Opozycja liberalna także nie straciła, a Nowoczesna po wymianie kierownictwa odbiła się od dna, jakim dla tej partii były 5-6 procentowe notowania.
Czytając o wynikach sondaży warto sprawdzać, jaka była metoda badawcza i jaki jest sposób przedstawiania wyników. Niestety, nie robią tego także redaktorzy mediów, które publikują wyniki.
"Kolejny świetny wynik PiS w sondażu! Jak podaje 'Super Express' aż 45 proc. Polaków chce głosować na PiS i to pomimo roszad na stanowisku premiera" - ekscytuje się wPolityce. "Super Express" informuje, że korzystał z sondażu firmy Pollster 13-15 grudnia 2017 roku, na próbie 1099 osób "o strukturze demograficznej zgodnej z dorosłymi Polakami". "SE" nie nadmienia, że był to tzw. sondaż internetowy wspomagany komputerowo.
Jak podał "SE" (słupki po lewej stronie), PiS ma 2,5 krotną przewagę nad PO (ledwie 18 proc.), a Nowoczesna Lubnauer (10 proc.) wyprzedziła Kukiz-15 (8 proc.). Do Sejmu wchodzi siedem partii, w tym SLD, PSL i Razem.
Jak mówi OKO.press Paweł Piekarski z zarządu Pollster, firma prowadzi badania na panelu internetowym. Jego uczestnicy za wypełnienie ankiet dostają "drobne upominki, tytułem rekompensaty za poświęcony czas". Piekarski podkreśla, że zapisując się na panel wypełniają długi kwestionariusz, więc wiele o nich wiadomo. To pomaga "ważyć wyniki" w taki sposób, by odpowiadały strukturze demograficznej ogółu Polaków.
Reprezentatywność takich badań jest według wielu badaczy mniejsza niż "normalnych" prób losowych, gdy losowanie odbywa się w całej populacji badanej (dorosłych Polek i Polaków) i przynajmniej teoretycznie każde z nas ma równe szanse, by znaleźć się wśród badanych. Pollster losuje osoby spośród tych, które zgłosiły się na panel.
Innego zdania jest Piekarski: "Panel badawczy jako taki nie zmniejsza reprezentatywności wyników, a wręcz przeciwnie, pozwala na lepszą i wiarygodniejszą kontrolę wyników i respondentów. Nie wchodząc w metodologiczne szczegóły, w przypadku właściwie rekrutowanego panelu badawczego preselekcja do badań odbywa się po prostu wcześniej, w przypadku badań pozapanelowych preselekcja odbywa się w trakcie zbierania ankiet". Wyniki podane przez "SE" sumują się do 100 proc., co oznacza, że nie wzięto pod uwagę odpowiedzi osób niezdecydowanych na kogo głosować. Jak tłumaczy Piekarski, "przyjęta metoda analizy przyjmuje założenie, że rozkład poparcia partii wśród osób niezdecydowanych jest zbliżony do osób zdecydowanych".
Tak czy owak, Pollster głosy niezdecydowanych pomija. Piekarski nie mógł ujawnić odsetka niezdecydowanych, bo każdy wynik stanowi własność zamawiającego badanie ("SE"). Na użytek dalszych analiz przyjęliśmy, że takich głosów mogło być tyle, ile zwykle w sondażach, czyli ok. 10 proc.
Oczywiście pomijanie głosów niezdecydowanych jest obarczone ryzykiem. Kto wie, co chodzi po głowie komuś, kto chce głosować, ale nie wie na kogo? Dlatego poza "Faktem" i "SE" media przedstawiają zwykle pełne wyniki sondaży pokazując odpowiedzi osób niezdecydowanych jako osobną grupę.
Aby móc porównać wyniki "SE" z innymi sondażami przeliczyliśmy je na "normalny sposób" prezentacji - na wykresie wyżej po prawej stronie uwzględniając niezdecydowanych jako osobną grupę odpowiedzi.
Oczywiście, wszystkie partie straciły proporcjonalnie tyle samo (10 proc.). Im wyższe poparcie partii, tym strata w punktach procentowych jest wyższa. Dla PiS to aż 4,5 pkt proc.
Nie trzeba prowadzić tych skomplikowanych rozważań analizując wyniki opublikowanego także dzisiaj (15 grudnia) sondażu IBRIS dla Onetu . Poparcie dla PiS jest takie samo jak przeliczone w badaniu Pollster (40,9 czyli 41 proc.). Znacznie silniejsze są notowania PO (24 proc.), za to słabsze mniejszych partii. W Sejmie - pięć ugrupowań (SLD - tak, PSL i Razem - nie).
Jak już pisaliśmy, 13 grudnia "Fakt" podał sensacyjną wiadomość, że w badaniu Kantar Public notowania PiS sięgnęły 50 proc. Bezrefleksyjnie news o rekordzie powtarzały inne media, łącznie z TVN24 (na pasku).
Tajemnica porażająco wysokich notowań PiS tkwiła w takim samym sposobie ich prezentacji, jak to zrobił "SE", czyli wyliczaniu odsetka poparcia wyłącznie wśród osób zdecydowanych na wybór. Rzecz w tym, że w sondażu dla "Faktu" osób niezdecydowanych na kogo głosować było aż 17 proc. Po przeliczeniu wyników okazało się, że wśród wszystkich badanych (którzy zadeklarowali udział w wyborach) poparcie dla PiS wynosi „tylko” 41,5 proc. Jest bardzo wysokie, ale nie jest rekordowe.
Na wykresie poniżej zebraliśmy wyniki sondaży telefonicznych dwóch siostrzanych pracowni Millward Brown i Kantar Public od wyborów 2015 roku. Poparcie rzędu 41 proc. jest drugim w dwuletniej historii wynikiem PiS, ale pod koniec września było jeszcze więcej – 43 proc.
Sondaże bezpośrednie, przeprowadzane w domu respondenta po wcześniejszym uzgodnieniu terminu, dają jeszcze wyższe poparcie PiS, a wcześniej zawyżały także poparcie rządzącej PO. Według wielu socjologów w ten sposób badani wyrażają "ostrożność", by nie narazić się władzy.
Jak widać z powyższych badań CBOS notowania PiS w dłuższej perspektywie rosną, ale początek grudnia był raczej korzystny dla opozycji (skok Nowoczesnej). Tyle, że CBOS robił sondaż przed wymianą premierów.
Czytając o sondażach trzeba najpierw sprawdzić, jaka to była metoda: telefoniczna, bezpośrednia czy "internetowa", a potem - jak przedstawiane są wyniki. Inaczej można się denerwować lub cieszyć zupełnie niepotrzebnie.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze