0:000:00

0:00

"Wielu obserwatorów sceny politycznej, ale i sami politycy PiS przewidywali, że po wymianie premiera i zamieszaniu ze zmianami w rządzie, poparcie dla partii rządzącej mocno spadnie. A tu niespodzianka! Operacja wymiany premiera wywindowała poparcie dla tej partii na najwyższy poziom od wyborów w 2015 r." - napisał 12 grudnia 2017 "Fakt" o przeprowadzonym dzień wcześniej sondażu Kantar Public.

Także "Wyborcza" alarmuje, że to rekordowe poparcie.

Wrażenie robi magiczna liczba 50 proc., równo połowa wyborców deklaruje głosowanie na PiS. Tyle jeszcze nigdy nie było.

I to w dniu, kiedy już było wiadomo, że straci posadę popularna w sondażach premier Szydło. I to wynik sondażu telefonicznego, który z reguły wskazuje na niższe poparcie dla partii rządzącej niż badanie ankietowe w domu respondenta, które niektórych badanych zachęca "na wszelki wypadek" do bardziej konformistycznych odpowiedzi.

"Fakt" (a za nim "Wyborcza") podają wyniki, które przedstawiamy na poniższym wykresie:

Sondaż dla Faktu PiS 50 proc.?
Sondaż dla Faktu PiS 50 proc.?

"Fakt" podkreśla, że w porównaniu z sondażem Kantar Public dla TVP z początku listopada, poparcie dla PiS wzrosło o 5 pkt. proc., a dla PO zmalało zaś o 6 pkt. Faktycznie, w sondażu z 3-5 grudnia poparcie dla PiS wynosiło 45 proc., a przynajmniej tak zostało przedstawiane przez TVP.

Takie wiadomości muszą przerażać każdego przeciwnika władzy PiS, zatrwożonego o losy polskiej demokracji. Na szczęście dla demokratów te wiadomości są mocno przesadzone.

Zdecydowani głosować, niezdecydowani na kogo

Tajemnica porażająco wysokich notowań PiS tkwi w sposobie prezentacji wyników, który odbiega od tego, z czym mamy zwykle do czynienia, choć - należy to podkreślić - stanowi stały sposób przedstawiania swoich sondaży przez "Fakt".

Żeby to zrozumieć trzeba wiedzieć, jak przebiega sondaż. Osoba badana najpierw deklaruje, czy zamierza wziąć udział w wyborach. Gdy odpowie twierdząco - deklaruje, na jaką partię zagłosuje.

Rzecz w tym, że część osób badanych odpowiada, że jeszcze nie wie. Będą głosować, ale nie wiedzą na kogo. Zwykle jest ich około 10 proc. W sondażu Kantar Public z 11 grudnia było ich aż 17 proc.

Normalnie przedstawia się wyniki sondażu uwzględniając niezdecydowanych. W tym przypadku prawdziwe wyniki badania wyglądały zatem tak:

Sondaż dla Faktu PiS 41,5 proc.
Sondaż dla Faktu PiS 41,5 proc.

Jak widać, wśród wszystkich badanych (którzy zadeklarowali udział w wyborach) poparcie dla PiS wynosi "tylko" 41,5 proc. Jest bardzo wysokie, ale nie jest rekordowe.

Na wykresie poniżej zebraliśmy wyniki dwóch siostrzanych pracowni Millward Brown i Kantar Public od wyborów 2015 roku. Poparcie 41,5 proc. jest drugim w dwuletniej historii wynikiem PiS, ale pod koniec września było jeszcze więcej - 43 proc.

Poparcie dla PiS, PO i Nowoczesnej. Sondaże Kantar Millward Brown. Listopad 2018
Poparcie dla PiS, PO i Nowoczesnej. Sondaże Kantar Millward Brown. Listopad 2018

W sondażach CBOS robionych metodą bezpośrednią (zwaną też "face to face") notowania PiS wielokrotnie przekraczały 40 proc., a w październiku 2017 sięgnęły 47 proc. Nawet biorąc pod uwagę zawyżanie poparcia dla partii władzy w tej metodzie badawczej ta liczba robi większe wrażenie, ale też jest mniejsza niż 50 proc.

Poparcie dla PiS, PO i N wybory 2015 i sondaże CBOS
Poparcie dla PiS, PO i N wybory 2015 i sondaże CBOS

Skąd ta różnica i jak jest naprawdę?

Teraz będzie trochę rachunków.

Na daną partię, np. PiS, głosuje określona liczba wśród badanych osób, których jest zwykle około 1000. W sondażu dla "Faktu", takich głosujących na PiS było 415. Gdy policzymy ich odsetek wśród całego tysiąca, wychodzi 41,5 proc.

"Fakt" odlicza jednak niezdecydowane 17 proc., czyli 170 osób i liczy poparcie dla PiS tylko wśród pozostałych 830 osób. I wychodzi mu równo połowa.

Alarmistyczne 50 proc. jest mocno przesadzone w porównaniu z innymi badaniami, w których wyniki są podawane wśród wszystkich badanych. Trudniejsza do przyjęcia dla demokraty będzie informacja, że liczenie poparcia z uwzględnieniem osób niezdecydowanych w jakimś stopniu zaniża wynik.

Bo przecież ci niezdecydowani na kogoś w końcu zagłosują. "Fakt" zakłada de facto, że albo jednak blefują i nie zagłosują wcale, albo że ich głosy rozłożą się na wszystkie partie w takich samych proporcjach, jak głosy zdecydowanych.

Jedno i drugie może być fałszywe. Ktoś powie, że niezdecydowani mogą w końcu głosować na partię dominującą, bo skoro nie mają własnego wyboru, to wybiorą jak większość. Ktoś inny powie, że niezdecydowani właśnie szukają czegoś innego niż narzucający się wybór największej partii lub największych partii...

Można tak, można tak. Dlatego zwyczajowo podaje się po prostu, ile osób poparło każdą z partii, a ile jest jeszcze niezdecydowanych.

Ale - uwaga - to zaniża poparcie dla wszystkich partii, a większym partiom zaniża zapewne bardziej.

Demokraci powinni być zatem jak najbardziej przestraszeni wynikiem 41,5 proc. dla PiS i świadomi, że realne poparcie partii Kaczyńskiego jest z pewnością wyższe, choć być może nie aż 50 proc. A liderzy partii opozycyjnych - parlamentarnych i pozaparlamentarnych - a także ruchów obywatelskich, powinni się skupić nad tym, jak przekonać ludzi, by na nich zagłosowali.

W tym, zdobyli zaufanie partii osób niezdecydowanych. W sondażu "Faktu" aż 17 proc., około 2,6 mln wyborców, do wzięcia!

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze