0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

24 czerwca Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu Postępowania Administracyjnego, w praktyce blokując kluczową ścieżkę dochodzenia roszczeń reprywatyzacyjnych.

Według nowelizacji po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej nie będzie można wszcząć postępowania w celu jej zakwestionowania, np. w sprawie odebranej przed dziesięcioleciami decyzjami administracji PRL nieruchomości.

"Nowelizacja wynika z konieczności dostosowania prawa do wyroku Trybunału Konstytucyjnego sprzed sześciu lat. 12 maja 2015 r. TK orzekł, że przepis KPA w obecnym brzmieniu - pozwalający orzec o nieważności decyzji wydanej z rażącym naruszeniem prawa nawet kilkadziesiąt lat po tej decyzji - jest niekonstytucyjny. W związku z tym w nowelizacji zapisano, że nie stwierdzałoby się nieważności takiej decyzji, jeśli »od dnia jej doręczenia lub ogłoszenia upłynęło 10 lat, a także gdy decyzja wywołała nieodwracalne skutki prawne«" - napisał w relacji dziennik.pl.

Za nowelizacją głosowała cała koalicja rządząca, ale także część opozycji - „za” głosowali m.in. posłowie i posłanki Lewicy. Wstrzymało się tylko 114 posłów Koalicji Obywatelskiej. Ustawę oceniać teraz będzie Senat.

Decyzja wzbudziła zdecydowany protest Izraela oraz Stanów Zjednoczonych. „Procedowana zmiana ustawy w rezultacie uniemożliwi zwrot mienia żydowskiego lub ubieganie się o rekompensatę. To niemoralne prawo poważnie uderzy w stosunki między naszymi państwami” — napisała tego samego dnia w oświadczeniu ambasada Izraela.

List w tej sprawie do marszałek Sejmu Elżbiety Witek napisał Bix Aliu, chargé d’affaires ambasady USA, najwyższy rangą dyplomata amerykański w Polsce.

W odpowiedzi polski MSZ napisał oświadczenie, w którym przekonywał, że wprowadzenia tej zasady „nie będą miały one wpływu na postępowania cywilne, których celem jest uzyskanie odszkodowania za odebrane bezprawnie mienie” oraz przypominał, że zmiany w kodeksie wynikały z obowiązku zrealizowania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z maja 2015 roku.

Nie powstrzymało to narastania konfliktu dyplomatycznego pomiędzy Polską i Izraelem. „Nowe polskie prawo jest hańbą i poważnie zaszkodzi stosunkom między dwoma krajami” — napisał izraelski minister spraw zagranicznych Yair Lapid na Twitterze. Izrael wezwał polskiego ambasadora i przedstawił mu swoje stanowisko; w odpowiedzi 28 czerwca polski MSZ wezwał chargé d'affaires Izraela.

Antysemityzm i manipulacje

Równocześnie politycy rządzącej prawicy i sprzyjające im media — przy współudziale niektórych polityków opozycji, których zacytujemy — uruchomili kampanię propagandową, w której pełno jest manipulacji i antysemickich wątków. Do złudzenia przypomina ona to, co działo się w polskich mediach po nowelizacji ustawy o IPN na początku 2018 r. (o czym OKO.press napisało ponad 20 tekstów - wszystkie można znaleźć tutaj).

OKO.press nie wnika w tym miejscu w kwestie zasadności nowelizacji — ani tego, czy faktycznie wciąż należy prowadzić reprywatyzację. Np. Lewica uważa, że sprawę reprywatyzacji dóbr zagrabionych w czasie wojny lub przejętych przez państwo po wojnie w ogóle należy zamknąć, a nowelizacja KPA, choć ważna i potrzebna, nie rozwiązuje wszystkich problemów i wciąż konieczne jest uchwalenie dużej ustawy reprywatyzacyjnej. Ocenie samej nowelizacji poświęcimy odrębne teksty.

Dziś przyjrzymy się manipulacjom i antysemickim wątkom w wypowiedziach polityków rządzącej prawicy. Oto najczęściej spotykane:

  • „Polska w czasie wojny broniła Żydów i pomagała im, a oni są niewdzięczni i bezczelni”;
  • „Nie będziemy płacić za niemieckie zbrodnie, to Niemcy powinni zapłacić”;
  • „Chodzi o mienie bezspadkowe, czyli organizacje żydowskie chcą pieniędzy za mienie, które nie ma spadkobierców”;
  • „Zmiana nie zamyka sprawy reprywatyzacji”;
  • „Zmiana zamyka sprawę reprywatyzacji i słusznie, ponieważ Żydom nic się nie należy” (w tej sprawie nie ma jednej spójnej wersji, rządzący mówią bowiem sprzeczne rzeczy).

Jaki: nie oddamy i słusznie

Jak taka argumentacja wygląda w praktyce? Pokażmy to najpierw na jednym przykładzie: dr Patryk Jaki, były wiceminister sprawiedliwości i współautor osławionej nowelizacji ustawy o IPN, dziś europoseł „Solidarnej Polski”, wypowiadał się na ten temat w programie „Strefie Starcia” w TVP 27 czerwca.

Jaki najpierw tłumaczył, że nowelizacja w praktyce uniemożliwia zwrot nieruchomości spadkobiercom zamordowanych, zaprzeczając stanowisku polskiego MSZ (które twierdzi, że nadal spadkobiercy mogą dochodzić swoich roszczeń).

Zacytujmy:

„W skrócie chodzi o to, że generalnie po II Wojnie Światowej, ponieważ w większości wypadków dotyczyło to Warszawy i tutaj nieruchomości zostały zburzone, po prostu nie było nic — Niemcy zburzyli te nieruchomości — no to wtedy zwracali się potomkowie tych właścicieli, na przykład zwracali się do władz komunistycznych «to proszę mi zwrócić daną nieruchomość» a władze odmawiały. I to będzie te 10 lat i te 30 lat, to będzie czas liczony właśnie od tej decyzji odmownej władz komunistycznych, czyli zazwyczaj to był właśnie 40. któryś rok, 50. czy 60. Czyli w praktyce będzie to oznaczało, że duża część nieruchomości przechodzi na Skarb Państwa”.

Jaki dodawał, że nieruchomości „w większości przypadków” zostały zniszczone, Polacy je odbudowali, a „Izrael do dzisiaj otrzymuje gigantyczne odszkodowania z Niemiec”.

„No i co, my mielibyśmy płacić za zbrodnie niemieckie, kiedy my nie dostaliśmy od Niemiec ani złotówki”

— dodawał.

Z wystąpienia Jaki był tak zadowolony, że umieścił je na swojej stronie na Facebooku — tutaj.

Jaki: żydowska niewdzięczność

Jaki mówił również o rzekomej żydowskiej niewdzięczności.

„Polska rzeczywiście była domem dla ogromnej części obywateli polskich, ale pochodzenia żydowskiego, ale dlatego, że sami sobie Polskę wybrali, dlatego, że Polska była państwem, która była najlepszym domem dla nich, najbardziej tolerancyjnym, która często ich broniła, gdzie antysemityzm był stosunkowo niewielki, na przykład w porównaniu do państw różnych ościennych, i to było państwo, które broniło tych, które po prostu broniło Żydów”.

Podkreślał także rzekome zasługi Polskie wobec Żydów:

„Armia Krajowa, jako jedyna armia, wydawała decyzje o karze śmierci dla wszystkich, którzy denuncjowali Żydów (…). Od pierwszego do ostatniego dnia Polska broniła honoru Europy i oni dzisiaj mówią, że my mielibyśmy zapłacić za zbrodnie niemieckie? No to jest po prostu szczyt bezczelności”.

Spróbujmy to teraz rozplątać. W wypowiedzi Jakiego znalazło się wiele nieprawd. Np. Armia Krajowa nie „wydawała decyzji o karze śmierci” dla „wszystkich”, którzy denuncjowali Żydów. Wyroki śmierci na tzw. szmalcowników zaczęto wydawać późno, dopiero w 1943 r., kiedy 90 proc. polskich Żydów już nie żyło. W dodatku wykonano nieliczne, a zaczęto je wykonywać dopiero w drugiej połowie 1943 roku.

Skala antysemityzmu w Polsce przed wojną także była duża — zaczynając od pogromów, poprzez postulaty bojkotu ekonomicznego, aż po wykluczanie Żydów z organizacji społecznych — z klubami sportowymi włącznie. Zgodnie z oficjalną polityką rządu RP Żydzi mieli być nakłonieni do masowej emigracji z Polski.

Duży pogrom, tzw. pogrom wielkanocny, miał miejsce w Warszawie już w czasie okupacji — w 1940 r. — i został dokonany przez działaczy skrajnej prawicy współpracujących z okupantem. Do pogromów dochodziło także po wojnie.

Także kwestia „obrony Żydów” w czasie wojny przez państwo polskie nie jest wcale jednoznaczna. „Żegota” — bo zapewne Jakiemu chodzi o organizację powołaną do ratowania Żydów — działała na niewielką skalę i powstała na jesieni 1942 roku, kiedy większość polskich Żydów już została zamordowana.

Oprócz nieprawd znalazła się w wypowiedzi dr. Jakiego stara antysemicka klisza, obecna w literaturze wymierzonej przeciwko Żydom co najmniej od końca XIX w. Według niej Żydzi są przewrotni, chciwi i niewdzięczni — szlachetnym Polakom odwdzięczają się wyciągając od nich pieniądze i oczerniając ich w oczach zachodniej opinii publicznej.

Morawiecki: „nie będziemy płacić za niemieckie zbrodnie”

Na konferencji w Brukseli 25 czerwca premier Morawiecki użył innego argumentu: że Polska „nie będzie płacić za niemieckie zbrodnie”. Zacytujmy:

„Stosowne oświadczenie polskiego MSZ zostało przedstawione. Mogę tylko powiedzieć, że tak długo, jak będę premierem, tak długo Polska na pewno nie będzie płaciła za niemieckie zbrodnie. Ani złotówki, ani euro, ani dolara”.

W podobnym duchu wypowiadało się wielu innych polityków, w tym m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński (25 czerwca: „To Niemcy napadli na Polskę, wymordowali rzeczywiście prawie wszystkich Żydów. Ci, którzy zostali uratowani, zostali uratowani dzięki Polakom i to musiała być duża grupa ludzi, którzy byli gotowi zaryzykować, bo dla uratowania jednego Żyda musiało współdziałać w ten czy inny sposób wielu Polaków.”)

Na czym polega trik? Otóż o ile Zagłada została dokonana przez Niemców (przy współudziale przedstawicieli innych narodowości, w tym niemałej liczby Polaków), to właścicielami pozostawionych przez zamordowanych nieruchomości są do dziś Polacy. Nawet jeśli część z nich została zniszczona w czasie działań wojennych, to jednak nie wszystkie — a ten argument służy politykom prawicy do odebrania prawomocności wszystkim roszczeniom!

W grabieży żydowskiego majątku współpracowali zresztą Polacy z różnych sfer i o różnym statusie społecznym — także z elit. Istnieje obszerna literatura historyczna opisująca np. udział niektórych polskich prawników w skupowaniu za bezcen (albo przejmowaniu innymi metodami) nieruchomości Żydów, którzy zostali zamknięci w gettach i pozbawieni jakichkolwiek środków do życia.

Szmalcownictwo, czyli szantażowanie ukrywających się Żydów — o którym także coraz więcej wiadomo — stanowiło tylko część szerszego zjawiska.

A zatem: zbrodnie były niemieckie (w większości), ale po wojnie nieruchomości zostały w polskich rękach.

Krasnodębski: „Mienie bezspadkowe”. Ale nie tylko o nie chodzi

Inną techniką manipulacji jest powoływanie się na przypadek „mienia bezspadkowego”, czyli nieruchomości, które nie mają spadkobierców — i które (według PiS) miałyby przejąć bliżej nieokreślone organizacje żydowskie.

Mówił o tym europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski w wywiadzie dla portalu „Polityce” 25 czerwca:

„Wiemy, że sprawa dotyczy głównie mienia bezspadkowego. Wiadomo, że raczej chodzi tutaj o organizacje, i to takie, które bardzo często skupiają ludzi, którzy akurat z tą tragedią, zagładą, mają tylko taki związek, że są narodowości żydowskiej. Natomiast trudno tego rodzaju roszczenia uznawać. Musi być jakaś granica czasowa, kiedy roszczenia się przedawniają i nie możemy uznawać prawa do mienia bezspadkowego jakichś organizacji, nawet bardzo wpływowych”.

W istocie postulaty przekazania części odszkodowania za mienie bezspadkowe pojawiały się wśród międzynarodowych organizacji żydowskich. Rzecz w tym, że nowelizacja tego nie dotyczy (a cała sprawa nie wyszła poza postulaty).

Nowelizacja przegłosowana 24 czerwca zamyka drogę do dochodzenia roszczeń nie w sprawie „mienia bezspadkowego”, ale przede wszystkim spadkobiercom zamordowanych. Przesuwanie uwagi na problem mienia bezspadkowego jest więc manipulacją.

Sawicki: Sprzymierzeńcy Hitlera chcą odszkodowań

Odnotujmy, że podobne wątki pojawiały się nie tylko w wypowiedziach polityków rządzącej prawicy. Oto poseł Marek Sawicki (PSL, 25 czerwca, telewizja „wPolsce.pl”):

„Minister Rau powinien zaprosić delegację z Izraela. Żydzi przez 800 lat żyli na naszej ziemi i korzystali z naszej gościny. Gdy cała Europa prześladowała naród żydowski, to w Polsce znajdował on ochronę i pomoc. Tak działo się i w I RP i w II RP. Byli naszymi równouprawnionymi obywatelami. Część obywateli Izraela nie zapomina kto był prawdziwym sprawcą Holokaustu. Widzę jednak, że niektórzy wolą przyjaźnić się z Niemcami i potomkami Hitlera, niż mają wdzięczność dla narodu polskiego. Niech nie rozdrapują i niech nie fałszują historii”.

W jego wypowiedzi znajdziemy nie tylko historyczne fałsze — Żydzi nie byli „równouprawnionymi obywatelami” ani w I RP, ani w II RP. Znajduje się w niej także stary wątek o „żydowskiej niewdzięczności” oraz osobliwy zdaniem OKO.press pogląd: Sawicki mówi bowiem tyle, że Żydom w Polsce było tak dobrze, iż powinni — chyba z wdzięczności — zostawić swój majątek Polakom i nie domagać się odszkodowań.

;
Na zdjęciu Adam Leszczyński
Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze