0:000:00

0:00

Niedawno rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej. Ustawa ma wejść w życie z początkiem 2017 r. Tym samym powstanie nowy rodzaj sił zbrojnych – Wojska Obrony Terytorialnej. Będą one prowadzić „działania antykryzysowe, antydywersyjne, antyterrorystyczne oraz antydezinformacyjne w obronie bezpieczeństwa cywilnego oraz dziedzictwa kulturowego narodu polskiego.”

„Pierwszeństwo służby w WOT będą mieć członkowie organizacji proobronnych i absolwenci klas wojskowych” – podaje w swym komunikacie Ministerstwo Obrony Narodowej.

Wiosną armia wysłała do organizacji proobronnych listy z pytaniami o liczebność jednostek i nastawienie do służby w WOT. Do krakowskiego Stowarzyszenia Jednostka Strzelecka 2039 – liczącego około 80 członków - zwrócił się szef miejscowej Wojskowej Komendy Uzupełnień. – Chciał ode mnie listy członków jednostki po 18 roku życia. Są oni wpisani jako potencjalni kandydaci do małopolskiej obrony terytorialnej – relacjonował później w rozmowie z Radiem Kraków starszy sierżant Marcin Dul, dowódca SJS 2039.

SJS 2039 na ćwiczeniach wojskowych nad Soliną, czerwiec 2016 r.
SJS 2039 na ćwiczeniach wojskowych nad Soliną, czerwiec 2016 r. Fot. profil SJS 2039 na Facebooku

W czerwcu br. strzelcy jednostki 2039 chwalą się w mediach społecznościowych, że jadą na Anakondę 2016. To największe od lat, wspólne ćwiczenia polskiej armii i wojsk z państw NATO. Jednostka 2039 ma realizować scenariusz ułożony przez zawodowych wojskowych: bronić zapory nad Soliną, którą chcą wysadzić w powietrze terroryści. Obserwatorami akcji są przedstawiciele Departamentu Strategii i Planowania Obronnego MON, wiceszef kancelarii premiera Paweł Szrot i lokalni samorządowcy. Później resort obrony wyjaśni, że nie były to manewry w ramach samej Anakondy, lecz „odbywające się w tym samym terminie Regionalne Ćwiczenia Obronne”.

W lipcu strzelcy z SJS 2039 protestują przeciwko szczytowi NATO w Polsce. Michał Prokopowicz – współzałożyciel jednostki 2039 i dowódca jej III plutonu, a równocześnie aktywny działacz skrajnie prawicowej Falangi i ekspert do spraw obronności w prorosyjskiej partii Zmiana – pikietuje pod Stadionem Narodowym w Warszawie, gdzie odbywa się szczyt. Według niego to spęd amerykańskich imperialistów.

Flagi NATO płoną podczas marszów Falangi 11 listopada 2014 r. Ogień podkłada dowódca jednostki 2039, starszy sierżant Marcin Dul - równocześnie członek Falangi.

Palenie flagi NATO podczas marszu Falangi, 11 listopada 2014 r. Fot. strona internetowa Falangi

Żadnych wojen za Izrael

Falanga to skrajnie prawicowa organizacja, nawiązująca do tradycji przedwojennego, nacjonalistycznego i antysemickiego Obozu Narodowo-Radykalnego Falanga.

Zmiana też zrzesza radykałów – ale lewicowych i prokremlowskich. Jest partią, ale działa nieformalnie, bo sąd do którego złożono wniosek o rejestrację miał wątpliwości, czy dane jej założycieli są prawdziwe i nie dokonał wpisu. Szefem Zmiany jest Mateusz P. – niegdyś współpracownik Andrzeja Leppera; kilka miesięcy temu aresztowany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji.

Choć przedwojenna Falanga ostro zwalczała lewicę, ta dzisiejsza tworzy ze Zmianą egzotyczny związek. Łączy je niechęć do USA i podziw dla twardej polityki Putina. A także wspólni działacze, jak choćby Bartosz Bekier, dowódca Falangi, który był wiceprzewodniczącym Zmiany.

Od jakiegoś czasu, w ich akcje angażują się także strzelcy ze Stowarzyszenia Jednostka Strzelecka 2039.

Adrian Makuła, strzelec z SJS 2039, przy punkcie kontrolnym separatystów w Doniecku, maj 2014 r.

W maju 2014 r. Bartosz Bekier wyjeżdża na Ukrainę, do Doniecka. Towarzyszy mu m.in. Adrian Makuła, plutonowy jednostki 2039. Na Facebooku chwali się zdjęciem z punktu kontrolnego ustawionego przez prorosyjskich separatystów. Bekier na miejscu spotyka się z Denisem Puszylinem, premierem nieuznawanej w Europie, separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej. Wyraża poparcie dla jego działań.

Falangiści z separatystami w Doniecku. Z flagą polski prawdopodobnie strzelec z SJS 2039 - Adrian Makuła

12 czerwca 2014 r. jednostka 2039 organizuje dyskusję panelową „Tradycje rewolucjonizmu narodowego - piłsudczycy i inni”. Pretekstem jest książka Jarosława Tomasiewicza, „Rewolucja narodowa”, wydana przez Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych. Wydawnictwem kieruje Mateusz P., szef Zmiany.

4 lipca 2015 r. pod konsulatem USA w Krakowie, Bartosz Bekier, szef Falangi, skanduje przez megafon: – Izrael to syjonistyczny twór, syjonistyczny bandyta, za którego Polacy zmuszeni są toczyć różnego rodzaju wojny neokolonialne w interesach Stanów Zjednoczonych. Wojny, których my, jako Polacy, toczyć nie chcemy! Tomasz Chochorek i Jakub Strzetelski, strzelcy z SJS 2039, stoją za Bekierem. Trzymają odwróconą flagę amerykańską i transparent: „STOP NATO”. Wołają: – Żadnych wojen za Izrael!

Manifestacja Falangi pod konsulatem USA. Strzelec SJS2039 Jakub Strzetelski z odwróconą amerykańską flagą

Na stronie xportal.pl, oficjalnym organie prasowym Falangi, obejrzeć można film z sierpnia 2015 r.: uzbrojeni mężczyźni zorganizowali „antybanderowski patrol” na pograniczu polsko-ukraińskim. Film, którym chwalą się falangiści, trafia do rosyjskiej telewizji NTV. – Grupa wolontariuszy przeczesuje polskie lasy przy granicy z Ukrainą w poszukiwaniu bojowników Prawego Sektora – tłumaczy spikerka.

Według ustaleń Marcina Reya, twórcy strony „Rosyjska V kolumna w Polsce”, „antybanderowski patrol” tworzyli m.in. strzelcy z jednostki 2039: Tomasz Chochorek, Jakub Strzetelski i Michał Prokopowicz.
Strzelcy z SJS 2039 podczas "antybanderowskiego patrolu" na granicy z Ukrainą. Fot. strona internetowa Falangi

Wilk w owczej skórze

Zasadą działania organizacji proobronnych, podobnie jak zawodowej armii, jest apolityczność. Stowarzyszenie Jednostka Strzelecka 2039 działało kiedyś w ramach Związku Strzeleckiego „Strzelec” OSW. Jego statut zakazuje prowadzenia działalności politycznej „na terenie stowarzyszenia”.

We wrześniu 2015 r. członkowie jednostki 2039 z hukiem wylatują ze „Strzelca”. Komendant główny ZS „Strzelec” Marcin Waszczuk tłumaczy w mediach: – Podziękowaliśmy za współpracę dowódcom, którzy byli zaangażowani w prorosyjską i antypaństwową działalność.

– Niedopuszczalne jest ingerowanie Waszczuka w prywatne poglądy strzelców i stosowanie represji za nie – odpowiada na łamach „Dziennika Polskiego” Marcin Dul. I przekonuje, że każdy obywatel ma prawo do udziału w legalnych manifestacjach. A on podczas wieców nie występował w mundurze - więc nie złamał regulaminu „Strzelca”. Co innego Waszczuk, który startował w wyborach parlamentarnych z list Kukiza.

Wkrótce potem SJS 2039 nawiązuje współpracę ze Związkiem Strzeleckim „Strzelec” Józefa Piłsudskiego w Rzeszowie (które z kolei współpracuje z MON). Jak zapewnia Marek Matuła, komendant rzeszowskiego „Strzelca”, przed zawarciem porozumienia, dowództwo rzeszowskiego „Strzelca” zwróciło się „do stosownej służby z prośbą o sprawdzenie ich (SJS 2039) pod kątem działalności w zgodzie z polskim porządkiem prawnym”. Służby odpowiedziały, że „nie mają zastrzeżeń”.

12 września 2015 r., poświęcenie sztandaru Południowo-Wschodniego Okręgu Strzeleckiego Związku Strzeleckiego "Strzelec" Józefa Piłsudskiego w Rzeszowie z udziałem Michała Prokopowicza z SJS 2039.

Zawiązanie partnerstwa pomiędzy SJS 2039 a rzeszowskim „Strzelcem” przypieczętowuje uroczysta msza święta. Podczas niej Michał Prokopowicz, odbiera poświęcony sztandar Południowo-Wschodniego Okręgu ZS „Strzelec”, ufundowany m.in. przez Agencję Wywiadu. W uroczystości biorą udział wojskowi i ówczesny wiceszef biura ds. społecznych inicjatyw proobronnych MON. Według biura prasowego resortu, jego obecność miała wyłącznie „charakter reprezentacyjny”, a zaproszony został przez „Strzelca” z Rzeszowa.

W styczniu br. jednostka 2039 zachęca na swoim profilu na Facebooku do przekazywania 1 proc. podatku na rzecz rzeszowskiego „Strzelca” – ze wskazaniem, że są to pieniądze na działalność SJS 2039. „Zostaną spożytkowane na skompletowanie wyposażenia potrzebnego nam do przeprowadzania zajęć w warunkach polowych” – wyjaśniają działacze.

Od tej pory strzelcy z jednostki 2039 coraz częściej uświetniają swoją obecnością rozmaite rocznicowe obchody, także współorganizowane przez MON.

Jednostka SJS 2039 uczestniczy w obchodach 3 Maja. Salutują: na pierwszym planie starszy sierżant Marcin Dul, z tyłu plutonowy Jakub Strzetelski

7 marca br. autobus podstawiony przez MON, wiezie ich do Rzeszowa na rocznicę śmierci płk. Leopolda Lisa-Kuli, słynnego legionisty. 3 maja, w rocznicę uchwalenia pierwszej polskiej konstytucji, pododdział reprezentacyjny SJS 2039 trzyma wartę przed Grobem Nieznanego Żołnierza, a później defiluje przed wojewodą małopolskim, Józefem Pilchem. W czerwcu, w ramach współpracy z rzeszowskim „Strzelcem”, SJS 2039 bierze udział we wspomnianych już ćwiczeniach towarzyszących Anakondzie 2016.

SJS 2039 korzysta również z umowy między „Strzelcem” a MON. Dzięki niej, we wrześniu br., podlegająca resortowi obrony Agencja Mienia Wojskowego użyczyła jednostce 2039 nieruchomość przy ul. Rydla w Krakowie.

Zapytaliśmy ministerstwo, czy wie o powiązaniach SJS 2039 z Falangą i Zmianą. I o tym, że jednostka ma siedzibę w budynku należącym do AMW. Resort odpowiedział nam, że „wykorzystanie nieruchomości należącej do AMW leży w kompetencji prezesa AMW”.

W Agencji poinformowano nas zaś, że stowarzyszenie przedstawiło wszelkie dokumenty wymagane do podpisania umowy użyczenia.

Zabawa w wojnę

Październikowy, sobotni poranek. Krakowskie Bronowice. W siedzibie jednostki 2039 trwa nabór rekrutów. Każdy kandydat dostaje granatowy mundur, hełm i gumową atrapę karabinu. Stoją na baczność. Pilnują się wzajemnie, żeby z butów nie wystawały „makarony”. Za chwilę czeka ich musztra – na należącym do armii poligonie Pasternik.

Rekrutacja do jednostki strzeleckiej SJS 2039, Kraków, październik 2016 r.

Ciężki sprzęt - zielonego stara do ćwiczeń desantowych i honkera, którym jeżdżą po poligonie dowódcy – SJS 2039 pożycza od grup explorersów.

Ale już amunicja i materiały pirotechniczne, według informacji krążących w jednostce, kupowane są za pieniądze z MON. – Ile to zabiegów i papierologii, żeby cokolwiek dostać. Ale niedawno jakby coś ruszyło – mówi starszy sierżant Marcin Dul, dopalając papierosa. Chwali się jednak, że jednostkę chętnie wspierają rodzice rekrutów.

Po szkoleniu pod okiem Dula i Prokopowicza, wielu rekrutów wstępuje do wojska lub innych służb mundurowych. Liczą na to także nowi kandydaci do jednostki. Rafał, informatyk spod Krakowa, pokłócił się niedawno z szefem i rzucił pracę. Mimo narzekań, że tydzień wcześniej dostali na poligonie w skórę, przyjechał znowu. – Nie będę siedział na tyłku przed komputerem – mówi twardo. Uważa, że Antoni Macierewicz to jest gość. – Wziął resort obrony za mordę – kwituje.

Nabór do SJS 2039. Desant ze Stara

Tomek wychował się na krakowskiej Nowej Hucie. Chodzi do dobrego liceum. Chce zostać policjantem. Widział niejeden chuligański wybryk kibiców Cracovii pod blokiem, ale inaczej niż jego koledzy, trzymał stronę mundurowych. – Powinien być porządek – przekonuje.

W drodze na poligon, starszy sierżant Dul daje rozkaz do wspólnego śpiewania strzeleckiej piosenki. Oprócz niego i plutonowego, nikt jej nie zna. Plutonowy ryczy: – Jak nie będziecie kurwa śpiewać, to nie będzie żadnego poligonu, tylko piosenek będziecie się uczyli cały dzień!

Na poligonie na początek rekruci robią 50 pompek, bo dwuszereg nierówny. Potem biegi po lesie, tory przeszkód - czołganie, wspinanie, przeskakiwanie przez doły z błotem. W końcu ćwiczenie szyków bojowych i musztra.

Co tak stoicie blisko siebie jak pedały! – drze się plutonowy Jakub Strzetelski. Ten sam, który manifestował przeciwko Izraelowi i NATO przed konsulatem USA.

Na koniec dnia strzelcy są w dobrych humorach. Planują kolejne ćwiczenia.

Ćwiczenia SJS 2039 w Krakowie, październik 2016 r.

Aby do wojska

W sierpniu, w rozmowie z Radiem Kraków strzelcy z SJS 2039 opowiadają o swoich planach na przyszłość: – Kilka osób z naszej jednostki idzie do Gliwic na służbę przygotowawczą. Są w jednej kompanii. Od takich małych kroczków się zaczyna. My działamy 7 lat w Krakowie, 30 lat w Rzeszowie. Tam strzelcy są porucznikami w rzeszowskich Szarotkach – chełpi się dowódca jednostki Marcin Dul.

Gdy prowadzący audycję pyta, co będzie jeśli do jednostki trafi ktoś o niejasnych proweniencjach, plutonowy Szymon Strzelczyk uspokaja, że nie spotkał w Strzelcu przestępcy. – Jak chodzi o obronę terytorialną, to ona będzie włączona w Wojsko Polskie. Nad nim jest parasol służb wywiadowczych. To będzie kontrolowane – przekonuje.

Dziennikarz wciąż ma obawy, czy osoba, która trafi do WOT, zostanie odpowiednio zweryfikowana. – Należy mieć taką nadzieję – ucina Marcin Dul.

– Czuję, że panowie czekacie na powołanie tej obrony – podsumowuje prowadzący audycję.

– Czekamy. Są zapowiedzi. Nie wypada nie wierzyć – przyznaje Dul.

MON w odpowiedzi na pytania dotyczące SJS 2039 zapewnił nas, że „organizacje proobronne nie będą rekrutowane do Obrony Terytorialnej in gremio, każdy chętny będzie musiał spełnić określone wymagania”.

*imiona kandydatów do SJS 2039 zostały zmienione

Udostępnij:

Konrad Szczygieł

Dziennikarz FRONTSTORY.PL. Wcześniej w OKO.press i Superwizjerze TVN. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Czterokrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Przeczytaj także:

Komentarze