0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

Ostatni raz ambasador USA Georgette Mosbacher w konsternację wprawiła rząd i prawicowe media wypowiedziami o wolności słowa w Polsce i listem do premiera Mateusza Morawieckiego w obronie dziennikarzy TVN atakowanych przez polityków PiS.

Tym razem poszło o homofobię.

"Jestem rozczarowana i zaniepokojona tym, że pewne grupy wykorzystują naklejki do promowania nienawiści i nietolerancji. Szanujemy wolność słowa, ale musimy wspólnie stać po stronie takich wartości jak różnorodność i tolerancja" - napisała 18 lipca 2019 na twitterze Georgette Mosbacher.

Twitt, który krytykuje akcję kolportowania w „Gazecie Polskiej” homofobicznych wlepek z hasłem „Strefa Wolna od LGBT” wieńczy dosadny hashtag #WszyscyJesteśmyRówni.

Sakiewicz: przecież wspieraliśmy powstanie USA

Pierwszy na wypowiedź ambasador zareagował redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz.

„Wolność oznacza, że ja szanuje Pani poglądy, a Pani moje. Sprzeciwiamy się jedynie narzucaniu poglądów siłą. Bycie działaczem ruchu gejowskiego nie czyni nikogo bardziej tolerancyjnym. Polacy kochają wolność i znają od wieków słowo tolerancja. Dlatego wspierali powstanie USA” - napisał na twitterze.

Rzecznik rządu: To niepotrzebne słowa

Za „niepotrzebne” słowa Georgette Mosbacher uznał też rzecznik rządu Piotr Müller.

"Wydaje mi się, że wypowiedź ambasador USA Georgette Mosbacher w sprawie naklejek »Strefa wolna od LGBT« była niepotrzebna. To nie jest kwestia związana z relacjami między Stanami Zjednoczonymi a Polską" - komentował 19 lipca na antenie Polsat News.

I choć uznał, że „nie powiesiłby takiej naklejki na drzwiach”, a akcja „Gazety Polskiej” niepotrzebnie podgrzewa atmosferę, to równocześnie stwierdził, że środowiska LGBT same za to - podgrzewanie atmosfery - są odpowiedzialne.

Przeczytaj także:

Kolejny kryzysik dyplomatyczny?

Goergette Mosbacher w krótkim twittcie wyraźnie postawiła granice wolności słowa. Kończy się ona tam, gdzie zaczyna się mowa nienawiści i dyskryminacja. To szkolna definicja wywiedziona wprost z języka praw człowieka.

Stanowisko ambasador USA nie powinno dziwić polską prawicę, która tropi każdą tęczową flagę wywieszoną w kraju. Zaskoczony nie może być też polski rząd, który chętnie przedstawia się jako pierwszy sojusznik Stanów Zjednoczonych. Dlaczego?

Nawet prezydent Donald Trump - znany z co najmniej ambiwalentnego stosunku do osób nieheteroseksualnych i transpłciowych - pod koniec maja 2019 ogłosił na twitterze, że administracja państwowa świętuje miesiąc dumy LGBT (ang. "Pride Month). "(...) By uczcić ogromne dokonania tej społeczności dla naszego wspaniałego narodu” - pisał Trump.

Georgette Mosbacher była też jedną z 53 sygnatariuszy listu ambasadorów do organizatorów Parady Równości w Warszawie. „Chcemy wyrazić nasze poparcie dla starań o uświadamianie opinii publicznej w kwestii problemów, jakie dotykają środowisko gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i interseksualnych (LGBTI) oraz innych społeczności w Polsce stojących przed podobnymi wyzwaniami” - pisali w liście dyplomaci. Przyznali też potrzebę wspólnej pracy na rzecz "niedyskryminacji, tolerancji i wzajemnej akceptacji".

8 czerwca 2019 ambasada USA dołączyła do warszawskiej Parady Równości. „Jesteśmy na #ParadaRówności, aby w przyjaznej atmosferze wyrazić nasze wsparcie dla idei tolerancji, wzajemnej akceptacji, równości i ochrony praw człowieka dla wszystkich ludzi, w tym osób” - napisali na twitterze.

A 24 czerwca na masztach i budynku ambasady USA w Polsce zawisły tęczowe flagi.
Zewnętrzne źródło
Fort LGBT. Ambasador USA przeciw homofobicznym naklejkom Sakiewicza. Rząd się oburza

fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w ochronę praw i wolności osób LGBT - nawet jeśli w czasach administracji Donalda Trumpa polega głównie na deklaracjach - nie jest niczym nowym.

W ubiegłym, 2018 roku, sekretarz stanu Mike Pompeo wydał oświadczenie (opublikowane także na stronie Ambasady USA w Polsce), w którym czytamy, że: „Osoby LGBTI jak wszyscy inni muszą cieszyć się w pełni prawami człowieka i podstawowymi wolnościami, w tym wolnością do wyrażania przekonań, uczestnictwa w pokojowych zgromadzeniach i stowarzyszania się bez obawy o represje.

Jako Amerykanie przykładamy wielką wagę do tych praw i wolności, które powinny być dostępne w pełni i na równi dla wszystkich" - czytamy w komunikacie podpisanym przez sekretarza Stanu Mike’a Pompeo.

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Przeczytaj także:

Komentarze