Farmy fotowoltaiczne można w Polsce stawiać w wielu cennych przyrodniczo i krajobrazowo miejscach – w tym na obszarach Natura 2000. Mogłyby to zablokować plany miejscowe, ale tych w wielu gminach w Polsce nie uchwalono
Całe 120 hektarów jednego z przyrodniczo cennych obszarów Natura 2000 mogą zająć rzędy paneli fotowoltaicznych. To sprawa z malowniczego terenu Sudetów, która wraca po kilku latach. Do niedawna wydawało się, że budowa farmy EV jest zablokowana. Przeciwna jest duża część mieszkańców okolicy i przyrodnicy. Zielona energia akurat w tym miejscu nie będzie ekologiczna – przekonują.
Podobnych sytuacji w Polsce jest więcej, a winny jest chaos w planowaniu przestrzennym.
“Giebułtów leży na Pogórzu Izerskim. To dość zaniedbany gospodarczo region. Nie rozwija się tak, jak choćby Szklarska Poręba czy Karpacz. Nie ma rozbudowanej infrastruktury turystycznej, hotelowej, apartamentów" – mówi nam Ewa Domańska, zaangażowana w sprawę potężnej inwestycji w Izerach.
Dolnośląska miejscowość liczy ok. 1400 mieszkańców, leży w gminie Mirsk, rządzonej przez burmistrza Andrzeja Jasińskiego, który chce doprowadzić do powstania potężnej farmy paneli fotowoltaicznych o powierzchni 122 hektarów na terenie malowniczo położonego Giebułtowa (gmina Mirsk).
„Grunt jest tani. Dlatego firmy poczuły możliwość zrobienia interesu, bo za niewielkie środki można wydzierżawić tu atrakcyjny i duży teren pod fotowoltaikę. Dla mieszkańców to łatwy sposób na zarobek, łatwiejszy, niż na przykład postawienie hotelu na terenie, który nie jest jeszcze turystycznie odkryty” – wyjaśnia pani Ewa.
Jak dodaje, audyt krajobrazowy na zlecenie gminy Mirsk wskazał, że mamy tam do czynienia z „krajobrazem priorytetowym”. W ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym jest on zdefiniowany jako „krajobraz szczególnie cenny dla społeczeństwa ze względu na swoje wartości przyrodnicze, kulturowe, historyczne, architektoniczne, urbanistyczne, ruralistyczne lub estetyczno-widokowe, i jako taki, wymagający zachowania lub określenia zasad i warunków jego kształtowania”
Co więcej, inwestor chce postawić panele na terenie objętym ochroną Natury 2000. Regulacje tej formy ochrony przyrody nie muszą być problemem dla firm z branży fotowoltaicznej. W internecie można znaleźć nawet poradniki dla przedsiębiorców, którzy chcą zainwestować na takim terenie.
Podstawowym warunkiem jest złożenie do Regionalej Dyrekcji Ochrony Środowiska karty informacyjnej, wymieniającej między innymi szczegóły przewidywanego wpływu na środowisko i sposobów na jego ochronę. W kompletowaniu potrzebnej dokumentacji wyspecjalizowały się też prywatne firmy.
“RDOŚ kieruje się różnymi powodami, dla których ustanawia się strefy Natury 2000. Czasem jest to forma ochrony, która uniemożliwia ustawienia farmy. Jeśli chodzi na przykład o ochronę roślinności łąk, to taka łąka przykryta panelami traciłaby nasłonecznienie” – mówi nam pani Ewa.
W Giebułtowie chronione są między innymi siedliska ptasie i torfowiska. “Jest to praktycznie jedyny w miarę zwarty obszar występowania cennej rośliny – atlantyckiego gatunku wszewłogi górskiej Meum athamanticum oraz tworzonego przez nią zespołu roślinnego Meo-Festucetum, w Polsce znanego tylko z Sudetów Zachodnich" – czytamy w opisie terenu. – “Zachowane są siedliska bytowania wielu cennych gatunków zwierząt. Obszar jest kluczowym dla zachowania Euphydryas aurinia (motyl Przeplatka aurinia – przyp. aut.) w całej Polsce Południowo-Zachodniej (największe znane stanowisko) oraz modraszkowatych”.
Wydanie zgody na inwestycję mogło ułatwić to, że cztery lata temu ktoś – przypuszczalnie inwestor – zaorał ten teren, niszcząc między innymi siedlisko żurawi.
Budowy farmy nie blokuje też Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego – bo go po prostu nie ma. Jak wyjaśnia nam Domańska, brak planu przestrzennego jest największym zagrożeniem dla miejsc takich, jak Giebułtów. Jego zapisy mogą wykluczać stawianie fotowoltaiki na przykład na terenach cennych przyrodniczo i krajobrazowo.
Mieszkańcy szukali pomocy w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Po dwóch latach Kolegium przekazało sprawę do rozpatrzenia przez prezydenta Bolesławca, a ten odmówił wydania warunków środowiskowych dla inwestycji.
Również Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska odmówiła zgody dla tej inwestycji. Zdaniem Domańskiej, to nie zamyka jednak sprawy. Mieszkańcy obawiają się, że sprawa powróci z powodu przedłużających się prac nad planem miejscowym. Władze miasta i gminy Mirsk nie potrafią uchwalić go od 3,5 roku, a prace mają potrwać jeszcze pół roku. Władze miasta i gminy chciały, by plan nie obejmował ochroną obszarów Natura 2000.
I w tym przypadku, podczas konsultacji planu, RDOŚ postawił swoje warunki. W końcu, dzięki naciskowi Dyrekcji, zapisy wykluczające powstanie farmy fotowoltaicznej znalazły się w tekście uchwały o zarządzaniu obszarem gminy. Władze mimo to chciałyby dać inwestycji zielone światło przed jej przegłosowaniem.
Burmistrz Andrzej Jasiński nie kryje, że w ciągu najbliższych miesięcy ma nadzieję na wydanie warunków zabudowy dla inwestycji wykluczonych przez projekt planu miejscowego – a więc przede wszystkim kontrowersyjnej farmy. “Rada Miejska Gminy Mirsk przychyliła się do prośby grupy mieszkańców i postanowiła uchwalić plan we wrześniu. Mieszkańcy prosili o czas, ponieważ tereny, na których chcą zainwestować, znalazły się w poza obszarem przeznaczonym pod zabudowę (...). Ten okres zostanie wykorzystany na wydanie decyzji o warunkach zabudowy przez gminę i pozwolenia na budowę przez starostwo. Pozwoli to na zrealizowanie inwestycji pomimo zakazu wynikającego z projektu planu" – stwierdził burmistrz gminy.
“Ta sama ekipa rządzi w Giebułtowie od 20 lat, i od 20 lat nie potrafiła przedstawić żadnego pomysłu na to, jak zarobić na tych terenach” – mówi nam pani Ewa. Władze twierdzą, że fotowoltaika nie jest jedyną nadzieją dla gminy. Mają nadzieję, że w nadchodzących latach miejscowości wokół Mirska rozwiną się turystycznie. Trudno jednak powiedzieć, czy pomoże w tym wielkoskalowa fotowoltaika.
Inwestorzy branży OZE mają w Polsce sporą swobodę działania. O ile zasady stawiania elektrowni wiatrowych wywołują polityczne spory i kryzysy, tak fotowoltaika nie wywołuje kontrowersji sięgających parlamentu.
Otwiera to spore możliwości dla inwestorów. Oprócz koniecznej zgodności z planem miejscowym i konieczności uzyskania decyzji środowiskowej dla dużej farmy (powyżej 0,5 ha na terenie objętym ochroną lub 1 ha na pozostałych obszarach) trzeba wykazać, że gleba nie ma wartości rolnej. Nie ma konieczności posiadania ziemi na własność – wystarczy tytuł dzierżawy. Reszta ograniczeń wynika jedynie z prawa budowlanego.
Prawo nie określa wymaganej odległości od budynków, w tym tych mieszkalnych. Niektóre z firm realizujących inwestycje zalecają odsunięcie paneli na przynajmniej 200 metrów od domów, by uniknąć konfliktów. O to, czy branża ma wewnętrzne rekomendacje lub pracuje nad kodeksem dobrych praktyk, które mogłyby ograniczyć oddziaływanie farm na krajobraz i zapobiec konfliktom społecznym, zapytaliśmy stowarzyszenie Polska PV. Niestety nie dostaliśmy odpowiedzi.
Mimo to branża narzeka na regulacje, które mają wręcz paraliżować działalność niektórych z inwestorów. Chodzi między innymi o nowelizację prawa o zagospodarowaniu przestrzennym z 2023 roku. W ich myśl farmy fotowoltaiczne o mocy powyżej 1000 kilowatów można budować jedynie w przypadku uchwalenia planu miejscowego. Prawo to ma wejść w życie 31 grudnia tego roku.
Między innymi dlatego branża przeżywa boom inwestycyjny, chce zdążyć przed wejściem w życie planów, które mogą blokować największe inwestycje w farmy. Według informacji z lutego okienko może się przedłużyć, bo ministerstwo rozwoju i technologii planuje opóźnić reformę planowania przestrzennego o pół roku, co ma umożliwić gminom uchwalenie planów ogólnych, które będą nadrzędne wobec planów miejscowych.
Komentarze branży w związku z uchwalaniem nowego prawa wskazują jednak na popłoch sektora farm PV. Prawniczka zajmująca się odnawialnymi źródłami energii, Aleksandra Błaszczyńska-Śmigielska, mówiła portalowi Globenergia, że nowe prawo będzie dla sektora katastrofą.
Według niej grozi mu fala plajt przedsiębiorstw z branży OZE. Złożenie wniosku o przyłączenie dużej farmy do sieci będzie możliwe jedynie, jeśli obszar interesujący inwestora będzie objęty planem miejscowym. Problem w tym, że białe plamy na mapie zagospodarowania przestrzennego są potężne. Aktualne dane nie są dostępne, jednak w 2023 Najwyższa Izba Kontroli podsumowała, że
zaledwie 31,7 proc. obszaru kraju ma swoje plany.
Może to tłumaczyć pośpiech przedsiębiorców, o którym na łamach OKO.press pisał Szymon Opryszek. W swoim reportażu opisuje między innymi planowaną w województwie warmińsko-mazurskim farmę o powierzchni znacznie większej, niż ta w Izerach – to aż 280 hektarów paneli.
W regionie może w najbliższych latach powstać aż 250 farm dużych rozmiarów. Na potrzeby artykułu autor wcielił się w pracownika fikcyjnej firmy poszukującej gruntów. Ze znalezieniem zainteresowanego na Mazurach Garbatych nie było problemu.
To o tyle zrozumiałe, że w okolicy nie rozwija się jeszcze zbyt prężnie turystyka, a tereny po PGR-ach są tanie – podobnie jak w przypadku gruntów w dolnośląskim Giebułtowie. Zmiany w zagospodarowaniu przestrzennym wzbudzają również konflikty społeczne, jak choćby w Nowej Rudzie. Tam mieszkańcy woleliby uniknąć budowy wielkoskalowych farm, rolnicy upierają się z kolei, że ich dopuszczenie jest im potrzebne, by mogli swobodnie decydować o swojej własności.
Problemu by nie było, gdyby w gminach istniały plany miejscowe. Stworzyłoby to jasną sytuację i dla inwestorów, i dla mieszkańców. Niestety planowaniem przestrzennym rządzi chaos, a fotowoltaika może zacząć kojarzyć się źle nie tylko ze względu na natrętne telefony telemarketerów.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze