0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Wyznanie kardynała (na zdjęciu), przekazane w liście do konferencji biskupów, która, jak co pół roku, odbywała się w Lourdes, zostało upublicznione, otrzymała je również rodzina molestowanej. Dzień później prokuratura w Marsylii wszczęła śledztwo, żeby ustalić „dokładny zakres faktów“.

Wyznanie kardynała Ricarda to część ogromnej fali rozliczeń z nadużyć seksualnych, których dopuszczały się osoby należące do duchowieństwa katolickiego. Niemal dokładnie rok temu Niezależna Komisja ds. Nadużyć Seksualnych w Kościele (Commission indépendante sur les abus sexuels dans l’Eglise, CIASE) opublikowała tzw. Raport Sauvé’ego (wersję angielską pobrać można ze stron CIASE). Komisja i raport powstały z inicjatywy Kościoła katolickiego we Francji, choć starannie zadbano o niezależność badaczy, wśród których znalazły się zarówno osoby wierzące, jak i zadeklarowani ateiści.

Liczący 3500 stron dokument wskazywał na wstrząsającą skalę nadużyć, których ofiarami w latach 1950-2020 miało paść szacunkowo 216 tys. osób (liczbę tę ustalono na podstawie badania na próbie 28 010 osób).

Oszacowano, że przestępców seksualnych w łonie Kościoła musiało być między 2900 a 3200, co daje wskaźnik około 2,5-2,8 proc. Oznacza to, że co czterdziesty ksiądz lub zakonnik miał się dopuścić seksualnych nadużyć.

(Raport przyznaje, że cyfry te mogą być zaniżone: w innych krajach wskaźnik ten jest wyższy, szacuje się, że nawet co piętnasty duchowny może mieć na koncie przestępstwo seksualne.) Najgorsze miały być dekady 1950-1970, następnie zaś liczba nadużyć miała stopniowo zacząć spadać, jednak dla wszystkich jest jasne, że problem utrzymuje się po dziś dzień.

Na podstawie rekomendacji komisji CIASE poszczególne diecezje wszczęły prace na swoim terenie. W różnym tempie i z różnym skutkiem. Na przykład diecezja Oise wskutek podjętych prac wskazała 24 księży - drapieżników seksualnych pracujących na jej terenie (spośród nich 17 nie żyje, a czterech nie pełni już posługi…). Za to diecezja orleańska dopiero w lutym tego roku zdecydowała się zaprezentować raport wiernym, a zakładka na stronach diecezji Annecy pod obiecującym tytułem „Raport CIASE rok od publikacji“ po prostu zniknęła – odsyła do strony z aktualnościami diecezji.

Mimo ewidentnego oporu przed zaglądaniem pod częstokroć dobrze już udeptany dywan francuskie duchowieństwo dość poważnie podeszło do zadania samooczyszczenia. Był to jeden z głównych tematów konferencji biskupów w Lourdes, która dzień po specjalnej konferencji prasowej poświęconej szokującym wyznaniom kardynała Ricarda, ujawniła, że podjęte prace doprowadziły do wskazania sporej liczby podejrzanych.

Przeczytaj także:

Sądy świeckie i kanoniczne będą miały mnóstwo roboty

Kardynał Ricard to najwyższy stopniem francuski duchowny, który będzie miał do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. Poza nim konferencja wymieniła aż dziesięciu biskupów, którzy zostaną poddani rozliczeniu (ośmiu z powodu przestępstw seksualnych, dwóch z powodu ukrywania znanych im przekroczeń). Trafią oni przed oblicze wymiaru sprawiedliwości świeckiego lub kanonicznego. Poza nazwiskiem kard. Ricarda wymieniony został wprost także biskup Michel Santier, charyzmatyczny lider ruchów katolickich i były biskup Luçon i Créteil, którego nadużycia miesiąc temu zbulwersowały opinię publiczną. Pozostałych nazwisk nie ujawniono, choć wiadomo, że wszyscy, o których mówił przewodniczący konferencji biskupów, nie pełnią już posługi.

Sprawa Michela Santiera była dla francuskich katolików szczególnie bulwersująca. Ujawniło ją czasopismo „Famille Chretienne“, czyli „Chrześcijańska Rodzina“. W latach 90. Santier był księdzem i dyrektorem „Szkoły wiary“ w Coutances, rocznego kursu formacyjnego dla młodych mężczyzn (18-30 lat), którzy mogli skorzystać z czegoś w rodzaju świeckiego seminarium, aby pogłębić związek z Bogiem. Polskim katolikom Santier może być znany między innymi jako inicjator procesu kanonizacyjnego ks. Jerzego Popiełuszki w 2014 roku. W 2019 roku dwóch dawnych kursantów École de la foi miało złożyć zeznania, zgodnie z którymi Santier wymuszał na nich obnażanie się przy okazji spowiedzi („spowiedziowy strip-tease“, jak wdzięcznie określiły to francuskie media), wykorzystując swoją pozycję i charyzmę. Według doniesień prasowych zeznawać gotowych jest kolejnych pięć ofiar Santiera. Zeznania trafiły do Watykanu, który wszczął śledztwo, a w styczniu 2021 roku zadecydował o jego dymisji.

Z kolei sprawa kardynała Ricarda była problematyczna przede wszystkim dla samego episkopatu. W istocie Ricard nie zdecydował się na wyznanie win spontanicznie – „Famille Chretienne“, powołując się na informacje od prokuratury, poinformowała, że 24 października do prokuratury trafiło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, wystosowane przez biskupa Nicei Jean-Philippe’a Naulta. Nault przekazał wymiarowi sprawiedliwości m.in. list od rodziców dziewczynki, który otrzymał w lutym tego roku. Napisali go na fali oburzenia na wieść, iż Ricard został oficjalnym delegatem papieskim, mającym zająć się kwestią nadużyć seksualnych w katolickiej organizacji charytatywnej Foyers de Charité. Kard. Ricard podał się do dymisji z tej funkcji zaledwie po miesiącu, deklarując jako przyczynę kwestie zdrowotne – choć źródła, na które powołuje się „Famille Chretienne“, twierdzą, że dymisja była związana z aferą seksualną.

Wszystko wskazuje więc na to, że „wyznanie“ Ricarda z 6 listopada było nie tyle aktem skruchy, co po prostu próbą zapanowania nad narracją.

Skądinąd szalenie niewygodną dla episkopatu, który przy całej gotowości do oczyszczenia, wciąż preferuje, by działo się to dyskretnie, poza pierwszymi stronami gazet i najlepiej w ramach wewnętrznych procedur prawa kanonicznego. Przyznanie się do winy przez kardynała Ricarda poniekąd złamało szyki biskupom, którzy – jak wskazuje dyskrecja wokół nazwisk hierarchów-drapieżców – wolą jak najwięcej danych zachować dla siebie i raczej odpierać oskarżenia jak najdłużej się da, a tylko na wszelki wypadek je sprawdzić, aniżeli z góry przyznawać rację ofiarom.

Ma to skądinąd spory sens. Komisja CIASE uznała w raporcie, że poszkodowani mogą i powinni spodziewać się odszkodowań zarówno od sprawców, jak i od francuskiego Kościoła katolickiego jako organizacji. Na wniosek episkopatu w listopadzie 2021 roku powołano Niezależną instancję krajową ds. rozpoznania i odszkodowań (Instance nationale indépendante de reconnaissance et de réparation, INIRR), która ma zająć się zadośćuczynieniem ofiarom czynów pedofilnych francuskiego duchowieństwa.

Wbrew rekomendacjom CIASE, która chciała rozpatrywania wniosków indywidualnie, Instancja ogłosiła w lipcu tego roku maksymalny pułap odszkodowań wraz ze skalą określania powagi zdarzenia (jeden punkt to obnażanie się przed dzieckiem, 10 punktów to wielokrotne zgwałcenie). W sumie odszkodowanie ma być funkcją trzech kryteriów – powagi faktów, konsekwencji psychologicznych dla ofiary, a także sposobu reakcji danej instytucji religijnej. Maksymalne odszkodowanie wyniesie 60 000 euro (ok. 280 tysięcy zł). Poza schematem zaproponowanym przez Instancję odszkodowania zasądzone przez świeckie sądy mogą jednak być znacznie wyższe – i wiązać się znacznie poważniejszymi konsekwencjami prawnymi dla duchowieństwa. Wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że dopóki Kościół będzie prezentować wspólny front, dopóty świecki wymiar sprawiedliwości będzie miał zadanie graniczące z niemożliwością – stąd zbulwersowanie wyznaniem kard. Ricarda.

Hasztag #WyrzućmyŚmieci rozpala francuskiego Twittera

Tymczasem francuscy katolicy nie przebierają w słowach. W odpowiedzi na artykuły w sprawie Michela Santiera we francuskich mediach społecznościowych, zwłaszcza na Twitterze, pojawił się hashtag #SortonsLesPoubelles – dosłownie „Wyrzućmy śmieci“. Laikat pojawił się też pod tym hasłem w Lourdes pod siedzibą episkopatu, żądając oczyszczenia struktur kościelnych i sprawiedliwości dla ofiar. Dla francuskich katolików jest to szczególne doświadczenie – poza regionami z dużą diasporą polskich robotników, którzy emigrowali np. do francuskich kopalń za pracą na początku XX wieku, katolicyzm zawsze miał tam wymiar klasowy, i wiąże się z przynależnością do tego, co można by nazwać „lepszymi sferami“.

Choć szacunki mówią, że od 67 do 71 proc. Francuzów zostało ochrzczonych, praktykuje niewielu. W 2019 roku ten 70-milionowy kraj radził sobie z ledwie 10 tysiącami duchownych (dla porównania: w Polsce posługę pełni ponad 30 tysięcy), a liczba chrztów małych dzieci od lat 80. spadła o 65 proc. Praktykujący katolicy to mniejszość o ukrytej pozycji większościowej – w świeckiej republice katolikami pozostała arystokracja, wysokie mieszczaństwo, przemysłowcy. Katolickie szkoły podstawowe i średnie są dziś kuźniami elit – dość pokrętne reguły finansowania pozwalają im bowiem na pobieranie dotacji z kilku tytułów oraz czesnego od rodziców, co czyni je de facto najlepszymi placówkami w kraju.

Oczywiście francuski katolicyzm to nie jest wyłącznie odpowiednik Country Clubów w USA – sporo wiernych jest związanych z Kościołem z autentycznej potrzeby duchowej, przeszło przez ruchy charyzmatyczne w rodzaju wspólnoty z Taizé. Niewielu jest jednak wierzących „letnich“, takich jak stereotypowi katolicy polscy, którzy Kościół traktują jak coś w rodzaju zła koniecznego. Dla francuskich katolików Kościół to rdzeń tożsamości – i ten rdzeń właśnie zaczął się spektakularnie psuć…

;

Udostępnij:

Agata Czarnacka

Filozofka polityki, tłumaczka, działaczka feministyczna i publicystka. W latach 2012-2015 redaktorka naczelna portalu Lewica24.pl. Była doradczynią Klubu Parlamentarnego SLD ds. demokracji i przeciwdziałania dyskryminacji oraz członkinią Rady Polityczno-Programowej tej partii. Członkini obywatelskiego Komitetu Ustawodawczego Ratujmy Kobiety i Ratujmy Kobiety 2017, współorganizatorka Czarnych Protestów i Strajku Kobiet w Warszawie. Organizowała również akcję Stop Inwigilacji 2016, a także obywatelskie protesty pod Sejmem w grudniu 2016 i styczniu 2017 roku. Stale współpracuje z Gazetą Wyborczą i portalem Tygodnika Polityka, gdzie ma swój blog poświęcony demokracji pt. Grand Central.

Komentarze