0:00
0:00

0:00

Kongres Obywatelskich Ruchów Demokratycznych (KORD) zgromadził w Łodzi ok. 400 osób. To grupy protestujące przeciwko zagrożeniom demokracji, obrońcy Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, organizatorzy happeningów, Literiad i wiele innych. Większość wyłoniła się z KOD-u. W foyer łódzkiej hali Expo wystawili swoje stoiska.

„Zależy nam, żeby opozycja chodnikowa zaczęła ze sobą rozmawiać i wymieniać się pomysłami. Teraz różne grupy organizują konkurencyjne wydarzenia. Grupy są skonfliktowane i niedogadane. Chcieliśmy, żeby to był rodzaj targów. Nie tworzymy wspólnej organizacji. Chcemy działać lepiej i bliżej, ale nie jako jedno ciało” – podkreślała Katarzyna Knapik z biura prasowego.

Niektórzy mówili w kuluarach, że ta atmosfera podziału i konkurencji ich uwiera, że liderzy małych grupek, które odłączyły się od większych, krytykują w mediach społecznościowych swoich dotychczasowych liderów, zarzucając im złe pomysły, lenistwo itd. Padają epitety.

Zwracano uwagę, że na kongresie wprawdzie jest KOD, ale nie ma liderów m.in. Krzysztofa Łozińskiego, przewodniczącego Komitetu Obrony Demokracji. „To nie on zorganizował ten kongres, więc go zbojkotował” – mówił jeden z działaczy KOD.

Larum grają! Idźcie na wybory!

Na sali trwały panele. Atmosfera była miła, jak na pokojowych protestach. Zastanawiano się, jak bronić Konstytucję, czy warto wychodzić na ulicę, mobilizowano przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi i omawiano sposoby zabezpieczenia przed ewentualnymi fałszerstwami.

„Obywatele, mości panowie, larum grają, my musimy wygrać te wybory, ten maraton wyborczy. To będzie nasze opowiedzenie się za pewną opcją cywilizacyjną” – nawoływał Bogusław Stanisławski, współtwórca polskiego Amnesty International.

„My już wypowiedzieliśmy się w 1989 roku oraz w referendum unijnym, ale sytuacja zmusza nas, byśmy się wypowiedzieli po raz kolejny. Musimy wygrać, żeby w Polsce nie polała się krew. Mówię, to z perspektywy pokolenia, które widziało krew na ulicach. Musimy wygrać w warunkach absolutnie nam nie sprzyjających, w których odebrano nam media publiczne, funkcjonuje propaganda, która nie uznaje cywilizowanych standardów, nie cofa się przed kłamstwem, szkalowaniem. Musimy tak wygrać, jak Solidarność w 1989 roku” – mówił Stanisławski.

Aktorka Dorota Stalińska, która jest radną sejmiku województwa mazowieckiego, namawiała, by przekonywać tych, którzy nie głosują, a zawłaszcza niezagospodarowanych przez ojca Rydzyka emerytów. „Każdy niech przyprowadzi na wybory 10 osób, ale nie te, które znacie i wiecie, że zagłosują. Przekonajcie tych, którzy mówią „A po co mam iść na wybory? Mój głos się nie liczy”. Ruszcie tyłki i idźcie w lud, bo sytuacja jest dramatyczna. Jeśli stracimy samorządy, stracimy Polskę” – apelowała Stalińska.

Konstytucja weszła na koszulki

Dużo mówiono na tematy, które ostatnio gromadziły największe protesty, czyli o Konstytucji, Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym, sytuacji sędziów. Sędzia Waldemar Żurek, b. rzecznik byłej KRS, wystąpił w koszulce „Konstytucja”. „Jedną z zalet Konstytucji jest to, że weszła na koszulki, że zaczęliśmy o niej mówić, że dzieci w szkołach ją czytają. Tego się nie spodziewaliśmy” – podkreślał sędzia Żurek.

Od napisu na koszulce zaczyna zwykle prelekcje z młodzieżą sędzia Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. „Ja” i „Ty” - rzucają się w oczy, „On” – jest jeszcze niewidoczny, ale nie można go nie dostrzegać. „Kon” – ten przedrostek mówi o wspólnotowości. Wszystko w tym słowie się znajduje” – podkreślał Jerzy Stępień.

Czy warto jeszcze być na ulicach w obronie Konstytucji? I co zrobić, żeby były szanse na skuteczność? – pytał prowadzący panel „Konstytucja prawem demokracji”.

Mecenas Sylwia Grzegorczyk-Abram z inicjatywy Wolne Sądy: „Nie ma możliwości, żebyśmy ustali w walce o najwyższe wartości, praworządności, trójpodziału władzy. Musicie państwo być twardym punktem odniesienia w tych bardzo grząskich czasach. Jeśli zrezygnujemy, to propaganda rządowa, prowadzona przez media publiczne, zwycięży. Musimy się zjednoczyć, schować ambicje i wspólnie wystartować do bitwy wyborczej”.

Waldemar Żurek podkreślał, że sędziowie też ryzykują, znoszą szykany. Sam miał m.in. kontrolę CBA, był przesłuchiwany w prokuraturze, przesłuchano jego starszych rodziców. „Ludzie różnie reagują na takie traktowanie. Jedni się załamuję, inni trwają przy przysiędze sędziowskiej między innymi dzięki waszemu wsparciu” – zwrócił się do zebranych i zapowiedział, że w przyszłości trzeba będzie dokonać rozliczeń, osądzić każdego, który splami przysięgę sędziowską.

Sędzia Żurek powiedział, że dojrzewa myśl o zorganizowaniu w Warszawie demonstracji sędziów. Mieliby iść z togami, a wspierać ich chcą adwokaci i radcowie prawni.

Choć dyskusja na sali plenarnej była ciekawa, nie wnosiła jednak zbyt wiele nowego. Niektórzy byli zawiedzeni. „Oczekiwałem, że będziemy się spierać, nawet kłócić. Każdy powtarza, że wygramy. Nas nie trzeba przekonywać, żeby pójść na wybory. Ustalmy, którą drogą pójść, żeby wygrać. Tu tego nie ma. Przypomina mi to spotkanie Amwaya” – krytykował po pierwszej części spotkania Romuald Durlik z Obywateli RP w Łodzi.

„Nic się samo nie wydarzy, nie będzie cudu”

W drugiej części zaproszono do udziału w panelu legendy pierwszej "Solidarności" z lat 80.: Zbigniewa Bujaka, Henryka Wujca, Grażynę Staniszewską, Zbigniewa Janasa i Władysława Frasyniuka.

Padło konkretne pytanie „Co robić dalej?”

Grażyna Staniszewska mówiła, żeby już zastanawiać się, jak będziemy przywracać praworządność. Henryk Wujec, że powinno się działać jak „Solidarność”, czyli jawnie, bez przemocy, cierpliwie, pomagać sobie nawzajem i myśleć, jaka będzie w przyszłości Polska, bo musi być inna, niż przed dojściem PiS do władzy.

Zbigniew Janas wspominał , że powstanie „Solidarności” i obrady Okrągłego Stołu to były cuda. „Ale na te cuda trzeba było ciężko pracować” – zaznaczył.

Frasyniuk: Za co sobie gratulujecie? Za trzeci rok porażki?

„Najważniejsze są wartości. To, że w polityce jest do dupy, to właśnie z tego powodu, że w życiu publicznym zabrakło wartości” – mówił Władysław Frasyniuk i podkreślał, że jak nie ma wartości, nie ma organizacji, nie ma pieniędzy, to nie ma szans na zwycięstwo.

„Czy to jest sala ludzi sukcesu?” - zapytał. Zebrani przytaknęli. - „Tak?! Ta garstka?! Brak tu przywódców, którzy są tak skonfliktowani, że nawet w mediach o tym mówią (nawiązał do nieobecności liderów KOD-u – przyp. red.). A to poczucie sukcesu? Wszyscy tu sobie za wszystko dziękowali. Za co?! Za trzeci rok porażki?!

Nic się samo nie wydarzy, nie będzie cudu. Przyjechałem na ten kongres, żeby państwu powiedzieć, że jeśli tak będziemy funkcjonowali, jeśli będziemy budować współczesne kombatanctwo, wspominać sukcesy sprzed roku, to dramat!

Nie do pomyślenia, że we Wrocławiu są demonstracje w obronie sądu o godz. 17, 18 i 19. Na której mam być? Z tego kongresu trzeba wyjść z absolutnym przekonaniem: budujemy wspólne kierownictwo, jedność” – mówił Frasyniuk.

Wypomniał zebranym, że liderzy organizacji krytykują się na Facebooku, a KOD zamiast rosnąć w siłę, stopniał o połowę.

„Czy Rosjanom zależało, żeby wygrał Trump? Nie. Żeby podzielić społeczeństwo. Jarosław Kaczyński dzieli społeczeństwo, ale my, do kurwy nędzy, też jesteśmy podzieleni. Z tego trzeba wyciągnąć wnioski. Trzeba to zmienić i wyjść stąd z absolutnym postanowieniem, że nasi przywódcy muszą zorganizować wspólne kierownictwo” – przekonywał Frasyniuk.

Do sceny podeszła działaczka, starsza działaczka KOD. „Jak jest taki mądry, to niech stanie na czele!” – krzyknęła.

Na co Władysław Frasyniuk odpowiedział: „Trzeba liczyć albo na cud, albo, że przyjdzie Frasyniuk i załatwi? Oba tropy fałszywe” - odparł.

Były lider dolnośląskiej „Solidarności” chwalił wczorajsze wystąpienie Barbary Nowackiej na Konwencji Koalicji Obywatelskiej.

„Barbara Nowacka pokazała, że nie jest odklejona od polityki. Wszystko co powiedziała, to był początek myślenia o nowej opozycji” – powiedział i przyznał, że od wczoraj zaczyna być dobrej myśli. - "Mam wrażenie, że opozycja wróciła do politycznego myślenia".

;

Komentarze