0:000:00

0:00

Dwa tygodnie temu o godz. 17:00 sytuacja była dokładnie odwrotna: po porannej mobilizacji liberałów, dynamika wzrostu frekwencji spadła, a wyborcy z konserwatywnych województw odrobili straty. A nawet delikatnie przechylili szalę na swoją korzyść. Dziś dynamika wzrostu frekwencji bardziej przypomina tę z wyborów parlamentarnych w 2019 roku: po południu i wieczorem bardziej mobilizują się wyborcy z regionów liberalnych.

Jedno można powiedzieć na pewno: nic nie jest rozstrzygnięte, mobilizacja obu stron politycznego sporu jest duża. O wyniku wyborów zdecyduje najpewniej wieczorny ruch w lokalach wyborczych.

Na razie wszystko wskazuje na to, że padnie rekord frekwencji. Jeśli przyrost liczby głosujących wieczorem będzie taki jak w wyborach parlamentarnych i pierwszej turze wyborów prezydenckich,

zagłosuje ponad 70 proc. uprawnionych do głosowania Polaków.

Przypomnijmy – największa do tej pory w Polsce była frekwencja w wyborach prezydenckich Kwaśniewski kontra Wałęsa: w II turze 68,2 proc.

Przyjrzyjmy się szczegółom mobilizacji poszczególnych elektoratów.

Frekwencja z godz. 17:00 w województwach

Tak wyglądają dzisiejsze dane frekwencji z godz. 17:00 (czerwony słupek) w województwach konserwatywnych i liberalnych w porównaniu do wyborów parlamentarnych (zielony słupek) i pierwszej tury wyborów prezydenckich (różowy słupek):

W porównaniu z wyborami parlamentarnymi 2019 niemal nie ma różnic. Średni wzrost frekwencji w czterech konserwatywnych województwach (po lewej) wynosi 6,5 pkt. proc., a w liberalnych (po prawej) 6,6 pkt proc. Widać to na poniższym wykresie gdzie pokazujemy różnice obecnej II tury z wyborami 2019:

W porównaniu z I turą wyborów prezydenckich (patrz niżej), różnice są znacznie mniejsze, ale średni wzrost w czterech województwach konserwatywnych (4,2 pkt proc.) jest minimalnie niższy niż w czterech liberalnych (4,3 pkt proc.). Wygląda na to, że obie strony są zmobilizowane w jednakowym stopniu:

Frekwencja z godz. 17:00 w dużych miastach

W porównaniu do pierwszej tury widzimy, że duże liberalne metropolie (m.in. Warszawa) są zmobilizowane niemal w takim samy stopniu jak miasta w konserwatywnych regionach (np. Lublin). Ale tu ważne zastrzeżenie: metropolie w konserwatywnych województwach głosują bardziej liberalnie niż cały region. A wyborcy z dużych miast w całej Polsce poszli głosować tłumnie.

Bardzo zmobilizowała się również wieś i małe miasta, czyli rezerwuar poparcia partii i kandydatów konserwatywnych. To czy średnie i duże miasta wyrównają proporcje w wieczornym głosowaniu, jest zapewne kluczowe dla wyników głosowania.

Frekwencyjna przewaga miasta nad wsią jest niewielka - jeden punkt procentowy. Na wsi zagłosowało 51,55 proc. uprawnionych, w mieście - 52,27 proc. W pierwszej turze różnica była większa - 2,37 pkt. proc. Ale w ostatnich godzinach głosowania ta różnica zawsze wzrasta i zapewne podobnie będzie teraz. Dwa tygodnie temu wzrosła do 4,18 pkt proc.

Jak będzie ostatecznie, dowiemy się o godz. 21:00, gdy usłyszymy wyniki badania exit poll. Choć niekoniecznie muszą one przesądzać o wyniku. Trzeba będzie zaparzyć sobie kawy (lub melisy) i czekać na wyniki late poll, gdy rezultat badania zostanie skorygowany o prawdziwe dane z komisji wyborczych.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze