Od 2020 roku do Polski trafi znacznie mniej pieniędzy z Unii Europejskiej. Powód? Brexit, czyli mniejsze wpływy do eurobudżetu, oraz nowe priorytety: obronność i polityka migracyjna. Powraca też dyskusja o powiązaniu funduszy europejskich z przestrzeganiem prawa unijnego. W takim przypadku Polska jest tym bardziej na przegranej pozycji
W związku z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej i zmniejszeniem europejskiego budżetu o 15 proc., czyli nawet 10 mld euro rocznie, Komisja Europejska szuka oszczędności. Wprawdzie projekt budżetu na lata 2020-2025 lub 2020-2027 zostanie przedstawiony dopiero w maju 2018 roku, ale już teraz wiadomo, że głównym obszarem cięć będzie tzw. polityka spójności. A jej największym beneficjentem jest Polska. W budżecie na lata 2014-2020 z tej puli otrzymaliśmy 86 mld euro. Wewnętrzne dokumenty Komisji Europejskiej, do których dotarło "Deutsche Welle", prognozują obcięcie funduszy spójności o 15 lub o 30 proc.
Dodatkowo w Brukseli powróciła dyskusja z maja 2017 roku, kiedy Niemcy proponowały uzależnienie wypłaty funduszy od przestrzegania praworządności i wartości unijnych. Nasz zachodni sąsiad to największy płatnik netto, czyli kraj, który więcej wpłaca do eurobudżetu, niż z niego dostaje. W dokumencie niemieckiego Ministerstwa Finansów, do którego dotarł "Financial Times", nie wymieniono konkretnych krajów, ale w Brukseli otwarcie mówiło się, że taki zapis wymierzony byłby w Polskę i Węgry. Wtedy takiemu zapisowi sprzeciwił się Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji i w związku z tym nie został on uwzględniony we wstępnych założeniach przyszłego budżetu UE.
Wtedy jednak konflikt na linii Polska - Unia Europejska był mniej zaostrzony, Komisja była też dalej od zastosowania wobec Polski artykułu 7, czyli tzw. europejskiej broni atomowej. Teraz sytuacja jest inna – 15 listopada 2017 Europarlament przegłosował rezolucję, która wzywa polski rząd do wdrożenia europejskich rekomendacji w sprawie Puszczy Białowieskiej, sądownictwa, Narodowego Instytutu Wolności i blokowania polsko-białoruskiej granicy dla uchodźców, a także przygotowuje grunt pod uruchomienie art. 7 wobec Polski. Problem jednak w tym, że do nałożenia na Polskę kar finansowych w ramach tego artykułu potrzebna jest jednomyślność. Dlatego powiązanie praworządności z wypłatą środków z funduszy spójności byłoby sposobem na nałożenie kary na Polskę, omijając wymóg jednomyślności. Według najnowszych informacji, do których dotarł "Deutsche Welle", niemal wszystkie kraje będące płatnikami netto naciskają na powiązanie wypłat pieniędzy europejskich z praworządnością. Jednym z pomysłów jest zawarcie takiego zapisu w zaleceniach Rady Unii Europejskiej, które co roku przygotowuje dla każdego kraju członkowskiego. A co najważniejsze, zalecenia Rady UE – w przeciwieństwie do sankcji związanych z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej – przyjmowane są w głosowaniu większościowym, a nie jednomyślnym. Przykładowo w zaleceniach dla Polski na lata 2017-2018 Rada podkreślała znaczenie "praworządności i niezależnego sądownictwa".
Polityka spójności to wspieranie rozwoju gospodarczego krajów i regionów Unii oraz wyrównywanie różnic gospodarczych między nimi. Głównym kryterium podziału funduszy spójności jest PKB na mieszkańca. Kraje i regiony z PKB poniżej 75 proc. europejskiej średniej są uznawane za mało rozwinięte, między 75 proc. a 90 proc. to te w okresie przejściowym, a powyżej 90 proc. to lepiej rozwinięte. Wsparcie ze środków EFRR i EFS mogą otrzymać wszystkie regiony UE, ale tylko te słabiej rozwinięte mogą liczyć na środki z Funduszu Spójności. W latach 2014-2020 w ramach polityki spójności rozdzielono ponad 320 mld euro, czyli 1/3 europejskiego budżetu. Do Polski trafiło łącznie 86 mld euro.
Gdy planowano budżet na lata 2014-2020, Polska była jednak na zupełnie innej pozycji – byliśmy uważani za "europejskiego prymusa", który wzorowo wydaje europejskie pieniądze i wdraża europejskie normy. To dało polskiemu rządowi silną pozycję do negocjacji wysokości dopłat unijnych, a Komisji Europejskiej powód do wynegocjowania tak dużej części budżetu właśnie na politykę spójności. Teraz sytuacja jest odwrotna.
Tzw. fundusze spójności to tak naprawdę pięć oddzielnych funduszy:
Celem EFRR jest wyrównywanie różnic gospodarczych i społecznych pomiędzy poszczególnymi regionami Unii Europejskiej – a więc pieniądze mogą trafić też do biedniejszych regionów w bogatszych krajach członkowskich. Priorytety to innowacje i badania, cyfryzacja, wspieranie małych i średnich przedsiębiorstw i projekty związane z gospodarką niskoemisyjną.
Środki z EFS inwestowane są w projekty związane z edukacją i zatrudnieniem, oraz z walką z ubóstwem, oraz trafiają do wszystkich krajów członkowskich. Pula pieniędzy na lata 2014-2020 to 80 mld euro, z czego ponad 8 mld trafiło do Polski. Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS) inwestuje się w ludzi, ze szczególnym uwzględnieniem zwiększenia możliwości zatrudnienia i kształcenia w Unii Europejskiej. Celem tego funduszu jest też zapewnienie poprawy sytuacji osób szczególnie zagrożonych ubóstwem.
Fundusz Spójności jest przeznaczony dla państw członkowskich, których dochód narodowy brutto (DNB) na mieszkańca wynosi mniej niż 90 proc. średniego DNB w UE. Jego celem jest wyrównywanie różnic gospodarczych i społecznych oraz promowanie zrównoważonego rozwoju. Budżet Funduszu Spójności na lata 2014-2020 wyniósł 63,4 mld euro, które trafiły do Bułgarii, Chorwacji, Cypru, Czech, Estonii, Grecji, Litwy, Łotwy, Malty, Polski, Portugalii, Rumunii, Słowacji, Słowenii i Węgier. Pieniądze są wykorzystywanie na infrastrukturę transportową, jak na przykład drogi czy sieci kolejowe i projekty związane ze środowiskiem i energią odnawialną. Pomoc finansowa z Funduszu Spójności może zostać wstrzymana decyzją Rady (podjętą kwalifikowaną większością głosów).
Zajmuje się wspieraniem przekształceń struktury rolnictwa oraz wspomaganiem rozwoju obszarów wiejskich.
Fundusz wspiera restrukturyzację rybołówstwa państw członkowskich.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze