„Oko” sprawdza dwa twierdzenia Jarosława Kaczyńskiego: 1. politycy dzisiejszej opozycji „nie tak dawno” twierdzili, że Polska jest w stanie przyjąć każdą liczbę uchodźców; 2. ci sami politycy chcieli „narzucić” Polakom przymusowe przyjęcie imigrantów.
Oba twierdzenia są fałszywe.
Każdą liczbę? W gorącej debacie na temat uchodźców wypowiedzi polityków opozycji pokazanych w spocie PiS są stonowane. Sławomir Neumann tłumaczył, że nie każdy uchodźca to terrorysta, a różnorodność kulturowa jest wartością, zaś Władysław Kosiniak-Kamysz przypominał, że Polska w stanie wojennym otrzymała pomoc i teraz powinna wykazać solidarność. Z kolei Barbara Nowacka mówiła, że Polska powinna przyjąć uchodźców „na miarę naszych możliwości i w miarę tego, co możemy zapewnić”.
Rząd PO-PSL konsekwentnie dążył do zmniejszenia liczby uchodźców, których Polska miała przyjąć zgodnie z ustaleniami podjętymi przez Unię Europejską. Spór w Unii Europejskiej ciągnął się przez wiele miesięcy.
8 września 2015 r. premier Kopacz mówiła, że Polska przyjmie 2 tys. uchodźców.
Na konferencji prasowej wraz z Ministrą Spraw Wewnętrznych Teresą Piotrowską 14 września 2015 r. dodała, że „Polska nie zgodzi się na automatyzm w kwestii tak zwanych kwot uchodźców”. Odnosiło się to do zarzutów ówczesnej opozycji (przede wszystkim PiS, także ruchu Kukiza), która twierdziła, że polski rząd nie będzie miał wpływu na ostateczną liczbę przyjmowanych uchodźców, a decyzje podejmie Bruksela.
Początkowo Bruksela oczekiwała, że Polska przyjmie ok. 2 tys. uchodźców, a kiedy kryzys się nasilił w październiku 2015 roku, oczekiwana kwota wzrosła do ok. 10-12 tys.
W orędziu telewizyjnym 20 września 2015 r. Kopacz oświadczyła, że przyjętych migrantów będzie „z całą pewnością mniej, niż w latach 90., gdy Polska przyjęła ponad 80 tys. uchodźców z Czeczenii (...) Dziś już nawet o tym nie pamiętamy”.
18 września 2015 r. rzecznik rządu PO-PSL Cezary Tomczyk udzielił wywiadu, w którym powiedział: „Jako kraj jesteśmy przygotowani właściwie na każdą liczbę”. Sens tej wypowiedzi był jednak zupełnie inny niż to, co stwierdził Kaczyński. Oto większy fragment wywiadu z Tomczykiem:
„– Ilu uchodźców jesteśmy w stanie przyjąć?
– Jako kraj jesteśmy przygotowani...
– Na co?
– ...jako kraj jesteśmy przygotowani właściwie na każdą liczbę.
– Na każdą? Czyli na 50 tysięcy też jesteśmy przygotowani?
– Jako kraj jesteśmy przygotowani – chodzi o to, żeby podział uchodźców w Europie był sprawiedliwy, chodzi o to, żeby zostały spełnione nasze warunki (...) O liczbach będziemy rozmawiać dopiero wtedy, kiedy będą spełnione nasze warunki, a nie wcześniej”.
Sens wypowiedzi Tomczyka jest oczywisty – wprawdzie państwo polskie poradziłoby sobie z „każdą liczbą” uchodźców, ale negocjacje dotyczą znacznie mniejszych kwot i to dopiero po spełnieniu warunków, które stawia polska strona. Zwrot miał więc charakter retoryczny i w żadnym wypadku nie można uznawać go za stanowisko rządowe.
Chcieli nam narzucić? W drugim twierdzeniu Kaczyńskiego („chcieli narzucić nam przymusowe przyjęcie imigrantów”) w zasadzie każdy element budzi wątpliwości.
Po pierwsze, czasownik „chcieli” sugeruje, że rząd PO-PSL z własnej inicjatywy dążył do przyjęcia uchodźców – podczas gdy systematycznie próbował tego uniknąć.
Po drugie, zaimek osobowy „nam” sugeruje podział na „nas” i „ich”: nie wiadomo, o jakich „nas” i „onych” chodzi. Wyborców PiS? Wszystkich Polaków? Polacy byli podzieleni w sprawie uchodźców, ale nie wszyscy byli przeciw ich przyjmowaniu. Trudno też mówić o „narzucaniu” – rząd raczej się wahał, lawirował, nie podejmował decyzji.
Po trzecie, wyrażenie „przymusowe” sugeruje, że Polska została do czegoś zmuszona - podczas gdy kwoty stanowiły przedmiot negocjacji w Unii Europejskiej, której Polska jest pełnoprawnym członkiem i bierze udział w podejmowaniu wspólnych decyzji.
Po czwarte, Unia Europejska próbowała rozwiązać problem uchodźców, a nie imigrantów. Chodzi o osoby, które ucierpiały w wyniku konfliktu w Syrii i Iraku.
W świetle prawa międzynarodowego podział na uchodźców i migrantów jest zasadniczy: uchodźca to osoba, która opuszcza miejsce zamieszkania z powodu prześladowań lub konfliktu zbrojnego – tak jak uchodźcy z Syrii. Sytuację prawną uchodźców reguluje m. in. Konwencja dotycząca statusu uchodźców” z 1951 r. Polska tę konwencję ratyfikowała i jest związana jej postanowieniami. Migranci (w tym imigranci) opuszczają miejsce zamieszkania nie z powodu konieczności ratowania życia, ale z innych przyczyn (chęć polepszenia standardu życia, uzyskania lepszej edukacji, z powodów rodzinnych etc.).
Komentarze