0:00
0:00

0:00

Trzy dni po rozpoczęciu roku szkolnego 2017/2018 14-letni Kacper z Gorczyna popełnił samobójstwo. Z relacji wynika, że powodem było prześladowanie i szykany ze strony rówieśników. Dlaczego młodzież nie akceptowała Kacpra?

Bo "inaczej się ubierał". Przeszkadzała im też - domniemana lub faktyczna - orientacja seksualna nastolatka.

Nie pierwszy raz homofobia w polskich szkołach jest przyczyną podobnej tragedii. W 2015 roku - również 14-letni - Dominik z Bieżunia popełnił samobójstwo, bo na szkolnych korytarzach popychano go i wołano za nim "pedzio". Czy to przykłady odosobnione? Nie.

Już w 2011 roku autorzy raportu "Społeczna sytuacja osób LGBT" w Polsce alarmowali, że narasta problem przemocy rówieśniczej na tle homo- i transfobicznym. Lesbijki, geje i osoby biseksualne wymieniając sprawców przemocy - na drugim miejscu (po osobach nieznanych) wymieniali znajomych ze szkoły. 36 proc. doświadczyło z ich strony przemocy fizycznej, a 37 proc - psychicznej. Szkoła - jako miejsce przemocy - była wskazywana w niemal 1/3 wszystkich przypadków przemocy (31 proc. przemoc fizyczna, 32 proc. przemoc psychiczna). Podobnie odpowiadały osoby transpłciowe. 37 proc. jako sprawców przemocy wskazało rówieśników, a 22 proc. jako miejsce wymieniło szkołę.

Przykłady z raportu:

Mężczyzna, 15 lat: Ciągle ktoś mnie zaczepia, boję się sam chodzić po szkole, nawet do sklepiku szkolnego nie chodzę sam, bo boję się, że tam będą ci, którzy mnie zaczepiają. Nawet czasem w mieście jakieś dziwne typy coś sobie o mnie mówią. W szkole parę osób z innej klasy ciągle mnie zaczepia jakimiś odzywkami, nawet wymyślili sobie o mnie rymowankę.

Kobieta, 15 lat: Matka i ojciec, gdy dowiedzieli się o mojej orientacji, wyrzucili mnie z domu na ponad 2 tygodnie. Zostałam wtedy także pobita (złamany palec u lewej ręki, krwiaki na twarzy). Moi rówieśnicy ze szkoły także potrafili mnie zwyzywać, opluć, etc.

Mężczyzna, 16 lat: Podczas lekcji przyczepili mi na plecach kartkę z poniżającymi mnie słowami. Nauczyciele nie reagowali.

Kobieta, 18 lat: Wielokrotnie słyszałam opinie ze strony nauczycieli, które wskazywały na nieprzychylny stosunek do osób innej orientacji. Ponadto w naszej szkole są dwie osoby zdeklarowane jako homoseksualiści i są szykanowane przez innych uczniów, na co nauczyciele przymykają oko, dając tym ciche przyzwolenie.

Mężczyzna, 18 lat: Niektóre osoby znęcały się nade mną za podejrzenie orientacji, więc wolałem nie wiedzieć, co by się stało, gdyby wiedzieli.

Kobieta, 14 lat: Większość moich kolegów i koleżanek z klasy ma pozytywny stosunek do osób homoseksualnych, ale w mojej szkole o tym temacie w ogóle się nie mówi, nawet na lekcjach wychowania do życia w rodzinie. Chyba że w kategorii żartu lub w stylu „geje i lesbijki istnieją na innej planecie, nie mając dostępu do naszej cudownej Ziemi, i na pewno, ale to na pewno nie ma ich w naszym gimnazjum, więc nie ma sensu mówić o nich czy ich sytuacji w społeczeństwie”. Poza tym bałam się, że moi rodzice dowiedzą się przez nauczycieli lub uczniów, że jestem lesbijką, a wolałabym sama im o tym powiedzieć, kiedy przyjdzie odpowiedni moment.

Z badania wynika, że aż 63 proc. homoseksualnych nastolatków myślało o samobójstwie. Ich heteroseksualni rówieśnicy - pięć razy rzadziej (12 proc.).

Raport na temat dyskryminacji w polskich szkołach w 2015 roku przygotowało też Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej. Młodzież (w wywiadach pogłębionych) jako najczęstsze przesłanki dyskryminacji wskazała: orientację seksualną, status ekonomiczny, a także pochodzenie i kolor skóry.

Z badania wynika, że największe znaczenie ma siła stereotypu (dyskryminacja przez asocjację). Najbardziej narażonymi na szykany pozostają bowiem chłopcy, którzy nie ubierają się w sposób stereotypowo przypisany młodym mężczyznom:

  • "Wyobraża sobie pani chłopaka, który idzie ściśnięty rurkami różowymi, w jakiejś koszulce, fryzurka, okularki różowe albo niebieskie i idzie taka ciota";
  • „Pedał” mówi się na chłopaka, który dba o siebie, bo np. układa sobie grzywkę rano i chodzi w rurkach [F7-U6-Dz]. [...] W bluzce takiej opiętej";
  • "Jak chłopak ubierze te rurki takie czy coś, to ludzie zazwyczaj mówią... pedał, pedał".

Swoje badania w szkołach prowadził też zespół Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. W raporcie czytamy: "Wyniki badania ukazują silną tendencję homofobiczną – w czasie rozmów w szkołach w niemal każdej z grup napotkano ucznia, który uznawał homoseksualizm za chorobę, którą trzeba leczyć. Uczniowie o nastawieniu tolerancyjnym wobec osób homoseksualnych stanowią wyraźną mniejszość."

Zalewskiej marzenia o szkole włączającej

Podczas ogólnopolskiej inauguracji roku szkolnego 2017/2018 w Dobrzechowie minister edukacji Anna Zalewska w krótkim przemówieniu cztery razy powtórzyła, że dobra szkoła to „szkoła włączająca” i taka właśnie będzie ta polska szkoła po reformie edukacji. Jednak ta "inkluzywność" albo ma swoje granice, albo to pusta deklaracja.

Jak inaczej wytłumaczyć sytuację, w której samobójstwo nastolatka nękanego przez rówieśników na tle homofobicznym, nie znajduje uwagi Minister Edukacji?

Na korzyść minister Zalewskiej nie działa też projekt rozporządzenia do wymagań wobec szkół i placówek, które z polskich szkół usuwa edukację antydyskryminacyjną. Ta, co prawda, nie zdążyła jeszcze zagrzać sobie miejsca w polskiej szkole, bo zadanie "prowadzenia działań antydyskryminacyjnych obejmujących całą społeczność szkoły lub placówki" zostało wprowadzone do dokumentu przez minister edukacji Joannę Kluzik-Rostkowską w roku szkolnym 2013/2014.

Wtedy wprowadzenie do szkół obowiązkowej edukacji walczącej z uprzedzeniami i stereotypami związanymi z płcią, orientacją seksualną, wiekiem, niepełnosprawnością, pochodzeniem oraz wyznaniem było uzasadnione dążeniem do szkoły "bezpiecznej i otwartej", a także "budowaniem postaw zgodnych z wartościami i normami państwa demokratycznego".

Nie jest zaskoczeniem, że minister Zalewska ma inny pomysł na "dobrą szkołę". W uzasadnieniu zmian w rozporządzeniu czytamy, że "istotne jest kształtowanie postaw patriotycznych, obywatelskich, poczucia tożsamości, świadomości narodowej i kulturowej".

Wychowanie do życia w "normalnej" rodzinie

Gdzie więc młodzież może nauczyć się akceptacji dla inności? Na pewno nie podczas zajęć Wychowania do Życia w Rodzinie. Analiza podręczników do WDŻ wskazuje, że zawarte w nich treści napędzają tylko spiralę uprzedzeń:

  • homo czy bi-seksualność traktowane są jako trudność, problem, zakłócenie;
  • lub prezentowane jest jako coś, co “co można i trzeba przezwyciężyć”,
  • sugeruje się nawet możliwości terapii;
  • źródeł niehetroseksualnej orientacji szuka się w przemocowych doświadczeniach lub nieprawidłowych relacjach rodzinnych;
  • umacnia się pogląd, że tylko związek mężczyzny i kobiety jest “naturalny”, “pełny”, “głęboki” i trwały;
  • wymienia się homoseksualność i biseksualność w jednym zdaniu ze zjawiskami takimi jak pedofilia, kazirodztwo, nekrofilia, zoofilia.

Przeczytaj także:

Milczące telefony

Przeciwdziałanie przemocy motywowanej homofobią to pole, na którym polskie szkoły i państwo mają wiele do zrobienia. Znacznie łatwiejsze jest zbudowanie systemu wsparcia, a i to nie wychodzi politykom PiS dobrze.

W maju 2016 roku Rzecznik Praw Dziecka alarmował, że bez instytucjonalnego finansowania przyszłość telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży prowadzonego przez Fundację "Dajemy Dzieciom Siłę" jest zagrożona. MSWiA nie przyznało bowiem dotacji na prowadzenie telefonicznego wsparcia.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze