0:000:00

0:00

Wybory do Kongresu i Senatu USA (tzw. midterms) odbędą się 6 listopada 2018. Nieoczekiwanie głównym tematem kampanii stał się konwój ponad tysiąca imigrantów, zmierzających z Hondurasu przez Gwatemalę i Meksyk do granicy Stanów Zjednoczonych. Chociaż pozostało im jeszcze do przejścia dobrze ponad tysiąc kilometrów, Donald Trump już wysłał wojska na granicę.

Amerykańska prawica znalazła głównego odpowiedzialnego za ten kryzys: to George Soros, finansista i filantrop, od dziesięcioleci wspierający miliardami dolarów demokrację i prawa człowieka na świecie. Soros jest przeciwnikiem Republikanów — wspomagał szczodrze Demokratów w ostatnich kampaniach prezydenckich. W 2016 roku Hillary Clinton otrzymała od różnych organizacji związanych z finansistą ponad 25 mln dol. Od dawna pojawiał się jako wróg w narracjach skrajnej prawicy, ale dotąd oskarżenia wobec niego pozostawały na marginesie debaty publicznej. Teraz w histerię anty-Sorosową włączyli się ważni politycy, z prezydentem Trumpem włącznie.

"Terrorysta"

W maju 2018 roku aktorka Roseanne Barr nazwała Sorosa „nazistą” w serii tweetów. Kosztowało ją to pracę — straciła posadę głównej bohaterki w serialu telewizyjnym produkowanym przez telewizję ABC, a produkcja samego serialu została wstrzymana. Barr określiła też Sorosa jako „głównego terrorystę” (ang. terrorist in chief). Wcześniej media zbliżone do Republikanów rozpowszechniały zniekształcony fragment wywiadu telewizyjnego z Sorosem. Cytat sugerował, że Soros uczestniczył w konfiskowaniu przez Niemców majątku żydowskiego w czasie II wojny światowej. To nieprawda: Soros powiedział, że był świadkiem tych konfiskat. Już wtedy prezydent Trump retweetował dwa z wpisów Roseanne Barr.

W poniedziałek 22 października 2018 do rezydencji Sorosa w miejscowości Katonah nieopodal Nowego Jorku dostarczono bombę. Podobne ładunki wybuchowe trafiły do innych znanych osób związanych z partią demokratyczną — w tym byłego prezydenta Baracka Obamy i kandydatki na prezydenta w 2016 roku Hillary Clinton. FBI szybko znalazło sprawcę: okazał się nim fanatyczny zwolennik Republikanów i Trumpa, były męski striptizer i życiowy nieudacznik, mieszkający w samochodzie na parkingu przed centrum handlowym na Florydzie.

Przeczytaj także:

Zapłacił „Soros i inni”

27 października obsesyjny antysemita zastrzelił 11 osób w synagodze w Pittsburgu. Dla zabójcy Trump był "zbyt miękki" wobec Żydów, którym zarzucał sprzyjanie emigracji do USA, aby osłabić "białą większość".

Zabójca tego wszystkiego sam nie wymyślił. Tuż przed masakrą w Pittsburghu republikański działacz Chris Farrell z organizacji „Judicial Watch”, która reklamuje się hasłem "nikt nie jest ponad prawem", mając na myśli głównie Żydów, oświadczył w telewizji Fox News, że Soros wpływa na Departament Stanu (który „jest okupowany” przez miliardera) i że karawana imigrantów jest finansowana przez filantropa. Fox wyemitował ten program ponownie po ataku na synagogę - i dopiero pod presją głosów oburzenia zapowiedział, że Farrell nie będzie już zapraszany do komentowania polityki w Fox News. Na temat złowrogiej roli Sorosa, który rzekomo chciał „kupić” amerykańskie wybory, tweetował przywódca Republikanów w Izbie Reprezentantów, Kevin McCarthy. Tweet potem skasował.

View post on Twitter

Oskarżenia wobec Sorosa o finansowanie marszu imigrantów rozprzestrzeniły się bardzo szybko w mediach społecznościowych. Powtarzali je nie tylko anonimowi antysemici, ale także osoby publiczne - takie jak np. wiceprezes Campbell Soup Company, Kelly Johnston. Kiedy wybuchł skandal, firma ogłosiła, że menedżer „przyspieszy swoje odejście na na emeryturę”.

Sam Trump także powtórzył te oskarżenia. Już 5 października - w czasie protestów przeciwko nominowaniu konserwatysty Bretta Kavanaugh do Sądu Najwyższego USA - pisał na Twitterze, że protestujący mają „profesjonalnie wykonane, identyczne transparenty”, za które zapłacili „Soros i inni”. 18 października Trump retwittował wideo, w którym ktoś - rzekomo powiązany z Sorosem - miał rozdawać gotówkę migrantom zmierzającym do USA.

Za stosami dolarów

29 października agenda rządu USA zajmująca się emitowaniem programów informacyjnych w obcych językach - US Agency for Global Media - ogłosiła, że zawiesi w pełnieniu obowiązków osoby odpowiedzialne za wyprodukowanie materiału o George’u Sorosie, który kilka dni wcześniej został wyemitowany w hiszpańskojęzycznym Radio Television Marti. Jest to finansowana przez rząd USA stacja, której programy przeznaczone są przede wszystkim dla Kubańczyków i mają być przeciwwagą dla propagandy komunistycznego reżimu.

Program w Radio Television Marti przedstawiał Sorosa jako „żydowskiego multimilionera”, który wpływa na politykę różnych krajów, finansując organizacje pozarządowe. Autorzy powoływali się na organizację „Judicial Watch” i twierdzili, że według niej działalność Sorosa szkodzi porządkowi demokratycznemu.

W stanie Minnesota Republikanie emitują także oficjalnie reklamę wyborczą, na której wyborcy mogą zobaczyć Sorosa siedzącego za stosami dolarowych banknotów. W stanie Connecticut kandydat republikański do Senatu rozsyłał do wyborców ulotki, w których mogli zobaczyć jego przeciwnika - Demokratę o żydowskich korzeniach - trzymającego przy ustach wielki plik gotówki. Demokraci poskarżyli się na antysemityzm.

Coraz więcej antysemickich ataków

Amerykańskie gazety piszą o narastającej od czasu zwycięstwa Trumpa fali antysemickich incydentów w USA. W 2017 roku podczas marszu neonazistów w Charlottesville w stanie Wirginia uczestnicy skandowali „Żydzi nas nie zastąpią”. Synagogi skarżą się na większą ilość antysemickiego graffiti - swastyk i wyzwisk. Wiele z nich zatrudnia uzbrojoną ochronę (robiła to także synagoga w Pittsburghu, ale ochroniarze nie byli akurat obecni). Według ADL (ang. „Anti-Defamation League”, „Liga przeciw zniesławieniom”, czołowa żydowska organizacja lobbystyczna w USA) liczba zarejestrowanych antysemickich aktów w USA w 2017 roku wzrosła o 57 proc. - wliczając w to fałszywe alarmy bombowe, wandalizm i rozpowszechnianie antysemickiej literatury na uniwersyteckich kampusach.

„Nie jestem panikarą, która zawsze krzyczy «Jest gorzej niż było!»” - mówiła „The New York Times” prof. Deborah E. Lipstadt, światowej sławy badaczka historii Holocaustu, która kończy właśnie pisać książkę o antysemityzmie.

„Ale teraz sądzę, że naprawdę jest gorzej niż było kiedykolwiek” - dodawała.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze