0:000:00

0:00

Kim jest Michał Gieleta? Zdaniem ministra Piotr Glińskiego, „najbardziej znanym polskim reżyserem za granicą”. Z pewnością zaś kandydatem na nowego dyrektora artystycznego Starego Teatru w Krakowie, wybranym w konkursie przez ministerialną komisję wraz z kandydatem na dyrektora naczelnego, Markiem Mikosem. Razem mają zastąpić dotychczasowego dyrektora - Jana Klatę, którego ustąpienia od dawna domagała się część środowisk prawicowych.

Dużą część polskiego środowiska teatralnego decyzja komisji oburzyła, zwłaszcza że zwycięski program składa się głównie z krytyki dotychczasowego kształtu krakowskiej sceny. Zespół Starego Teatru wystosował pełne obaw oświadczenie. Wybór oprotestowali czołowi reżyserzy związani ze Starym teraz lub w przeszłości - Krystian Lupa i Monika Strzępka.

Program Mikosa i Gielety skrytykował też prof. Dariusz Kosiński, teatrolog z UJ, na łamach "Tygodnika Powszechnego". Solidarność z zespołem zadeklarowały m.in.: Teatr Polski w Bydgoszczy, TR Warszawa, Teatr Powszechny i Nowy Teatr w Warszawie.

Dlaczego Gliński jest przekonany o sławie Gielety?

Być może oglądał "Wiadomości" TVP, które przedstawiły go swoim widzom jako "reżysera z ogromnym dorobkiem na wielu scenach, m.in. w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, a nawet Południowej Afryce". Entuzjastycznej opinii wiceminister kultury Wandy Zwinogrodzkiej redakcja "Wiadomości" przeciwstawiła głos Juliusza Chrząstowskiego, aktora Starego Teatru, który mówi, że Gielety nie kojarzy. "Jak to możliwe, że aktorzy nie znają kogoś z tak dużym dorobkiem?" - pytał zdziwiony lektor.

Z wyjaśnieniem sprawy telewidzom pospieszył dramatopisarz Wojciech Tomczyk: "To jest mniej więcej tak, jakby do rozgrywek polskiej ekstraklasy zgłosił się mniej więcej Arsenal Londyn. To oczywiście budzi opór, bo nagle może się okazać, że to co mieni się być ekstraklasą, może być zwyczajną okręgówką. Albo i gorzej".

A kim jest Tomczyk? To nagrodzony „Platynowym Opornikiem” autor m.in. "Zaręczyn", komedii romantycznej z wątkiem "żołnierzy wyklętych". Przy okazji jedyny artysta, z którym współpraca Mikosa i Gielety jest potwierdzona - figuruje w ich ujawnionym przez "Gazetę Wyborczą" programie jako autor sztuki na "rocznicowy" sezon w 2018 roku (100-lecie odzyskania niepodległości).

Czy tylko zaliczeni przez Tomczyka do "okręgówki" krakowscy aktorzy nie znają swojego nowego dyrektora? O dorobek Michała Gielety zapytaliśmy krytyków i teatrologów ze Stanów Zjednoczonych i z Wielkiej Brytanii, gdzie "najbardziej znany reżyser" mieszkał i pracował.

Gieleta? Nie znam, nie słyszałem

"Nie znam Michała Gielety ani jego produkcji. Widziałem i opisywałem prace polskich reżyserów takich, jak między innymi Grzegorz Jarzyna, Krzysztof Warlikowski czy Krystian Lupa. Ich przedstawienia prezentowane były na najważniejszych nowojorskich scenach, a także podróżowałem do Polski by oglądać je i o nich pisać" - odpisał nam Tom Sellar, redaktor naczelny amerykańskiego pisma "Theater", profesor teatru z Uniwersytetu Yale.

O Gielecie nie słyszała też Lyn Gardner, krytyczka teatralna, od przeszło 20 lat pisząca dla "Guardiana".

Ian Shuttleworth, recenzent "Financial Timesa" od 1995 roku, nazwisko Michała Gielety musiał wpisać w internetową wyszukiwarkę. "O ile pamięć mnie nie myli, nigdy nie słyszałem o Michale Gielecie" - napisał.

Aleks Sierz, autor licznych książek o teatrze i członek Royal Society of Arts, odpisał: "O ile wiem, w londyńskim teatrze nie jest znany". Badacz zapowiada jednak, że po powrocie z wakacji przeprowadzi kwerendę.

"Nigdy o nim nie słyszałem", "Jego nazwisko nic mi nie mówi" - piszą kolejno Philip Fisher, londyński redaktor portalu "British Theatre Guide", i Mark Fisher, piszący od końca lat 80. o teatrze w Szkocji autor "The Edinburgh Fringe Survival Guide". Podobnie reaguje Maxie Szalwinska z "The Sunday Times".

Gieleta? A, to ten od opery

Z kolei Andrzej Lukowski z londyńskiego "TimeOut" poinformował nas, że opinia ministra na temat Gielety jako reżysera teatralnego jest - jego zdaniem - "przesadzona": "Robił godne uwagi rzeczy w teatrach fringe’owych (małych, pozbawionych dotacji) - o ile pamiętam, pod koniec ubiegłej dekady". Lukowski dodaje: "Z pewnością nie zrobił nic w żadnym z naszych głównych teatrów. Odniósł natomiast sukcesy operowe w USA i Irlandii".

Do opery odsyła również krytyczka Sue Hyman, która przedstawia się jako wieloletnia agentka PR Gielety. Faktycznie, w "The Guardian" można znaleźć recenzje z trzech jego oper wystawionych w irlandzkim Wexford. Pracował też w operach w Chicago, Santa Fe czy Pretorii w RPA.

Dla porównania - Krzysztof Warlikowski czterokrotnie pracował w Operze Paryskiej, Mariusz Treliński w nowojorskiej Metropolitan Opera, zaś Barbara Wysocka w Bayerische Staatsoper w Monachium. To sceny o znacznie wyższym prestiżu, które angażowały polskich reżyserów - tym bardziej trudno brać słowa wicepremiera Glińskiego poważnie.

Dramat z dramatem

Jednak krakowski Stary Teatr to nie opera. Gdzie Gieleta pracował w teatrze dramatycznym? Z większych scen dramatycznych w jego biogramie pojawia się Chichester Festival Theatre - ale Gieleta był tam jedynie asystentem reżysera w 2000 (przy "Arkadii" Toma Stopparda, reż. Tim Wood, oraz "Domu złamanych serc" George'a Bernarda Shawa, reż. Christopher Morahan. Gieleta był też asystentem wybitnego włoskiego reżysera Franco Zeffirellego przy jednej produkcji na londyńskim West Endzie.

Wymieniane w CV Gielety The Old Red Lion, Theatre 503 i Finborough, to miejsca cieszące się dobrą renomą, ale określane jako "pub theatres", z widowniami liczącymi po około 60 miejsc i pozbawione stałego publicznego finansowania. Gieleta kierował też - nieistniejącym już - cenionym offowym zespołem Cherub Theatre Company, po tym jak z szefowania mu zrezygnował założyciel Andrew Visnevski.

Dla porównania - Narodowy Stary Teatr, jako jedna z najważniejszych polskich scen, dysponuje 17,7 mln zł dotacji z budżetu państwa rocznie i trzema scenami, w sezonie 2015/2016 jego przedstawienia obejrzało 70 tys. widzów przy frekwencji wynoszącej 96 proc. Odrębną kwestią jest całkowita odmienność tradycji i funkcjonowania polskiego teatru w porównaniu z angielskim.

Michał Gieleta z pewnością włożył dużo pracy i determinacji w swoją teatralną karierę. Bombastyczne i nieprawdziwe słowa ministra kultury narażają jednak reżysera na kompromitację. OKO.press radzi wicepremierowi Glińskiemu wymianę doradców. Albo chociaż czerpanie wiedzy o kulturze ze źródeł innych niż telewizja Jacka Kurskiego.

Udostępnij:

Witold Mrozek

dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.

Przeczytaj także:

Komentarze