0:000:00

0:00

W środę (27 lutego 2019) w prasie ukazały się ogłoszenia o rozpisanym przez ministra kultury konkursie na dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.

Tymczasem wiceminister kultury Jarosław Sellin w poniedziałkowym wywiadzie dla Radia Zet zarzucił dotychczasowemu dyrektorowi POLIN, prof. Dariuszowi Stoli „jednostronność”. Odniósł się przede wszystkim do głośnej wystawy poświęconej Marcowi 1968, którą Stola naraził się politykom PiS i „niepokornym” publicystom. Wcześniej o „bardzo głębokie zaangażowanie polityczne” oskarżał Stolę minister Piotr Gliński, bo na wystawie znalazły się m.in. uznane za antysemickie cytaty z Rafała Ziemkiewicza i Magdaleny Ogórek.

„Uważam, że samo Muzeum Historii Żydów Polskich spełnia bardzo dobrze swoją rolę jeśli chodzi o opowieść o prawie tysiącletnim życiu Żydów w Polsce” – ocenił w poniedziałkowym poranku Radia ZET Sellin. „Stara się przełamywać stereotyp Polski jako wielkiego cmentarzyska żydowskiego z powodu zbrodni niemieckiej, która została dokonana. Stała wystawa jest dobra, natomiast wydarzenia miękkie, czasowe wystawy, konferencje... Czasami mieliśmy różnego rodzaju wątpliwości. Rozmawialiśmy z dyrektorem Stolą, że niektóre wydarzenia miały charakter jednostronny” – dodał wiceminister.

Sellin tłumaczył przede wszystkim swoje zastrzeżenia do głośnej wystawy o Marcu 1968: „Nawet do samego tytułu mieliśmy wątpliwości. Tymczasem robi się na wystawie »Obcy w domu« jakieś aluzje czy sugestie, że to była czystka polska dokonana na Żydach. Polacy nie mieli wtedy nic do powiedzenia”.

Moczarowcy byli Polakami

Można by zapytać: naprawdę? Mieczysław Moczar, przywódca antysemickiej frakcji w PZPR, był Polakiem, co więcej posługiwał się retoryką patriotyczno-narodową. Zenon Kliszko, przewodniczący Komisji Ideologicznej KC PZPR, który miał być m.in. autorem decyzji o zdjęciu przez Władysława Gomułkę „Dziadów” Dejmka, co doprowadziło do protestów w 1968, też był Polakiem, brał nawet udział w Powstaniu Warszawskim. Generał Grzegorz Korczyński, prawa ręka Moczara, również był Polakiem, skazanym zresztą w komunistycznej Polsce za dowodzenie podczas wojny pogromem w Ludmiłówce na Lubelszczyźnie – z rąk polskich partyzantów z komunistycznej Gwardii Ludowej zginęło wówczas ok. 100 Żydów, pogrom miał tło rabunkowe.

„Odpolonizować” odpowiedzialność za Marzec chciał też poseł Marek Jakubiak, odpowiadając na list otwarty dyrektor Gołdy Tencer po jego kuriozalnej wypowiedzi o Teatrze Żydowskim. „Zabrakło też słowa, że Marzec ‘68 był dziełem komunistów, którzy po 1945 roku sprawowali władzę w Polsce” – zakomunikował Jakubiak portalowi braci Karnowskich wPolityce.pl. Można by zapytać,

czy gdy dzisiejszy poseł Jakubiak zapisał się pod koniec lat 70. do PZPR, to jako towarzysz Jakubiak na czas członkostwa w partii przestał być Polakiem?

Oczywiście, Marzec miał swój kontekst międzynarodowy – wspieranie przez ZSRR państw arabskich w konflikcie z Izraelem, wywieranie w tej kwestii presji na państwa satelickie z Układu Warszawskiego. Jednak dziełem polskich polityków narodowo-komunistycznych było rozpętanie gigantycznej antysemickiej nagonki, wykorzystanie antysemityzmu w polskich rozgrywkach partyjnych i do sterowania polskich nastrojów społecznych. Negowanie tego jest absurdem. Zwłaszcza w przypadku przedstawicieli obozu, dla którego za okupację Polski odpowiadają nie „żadni naziści”, a „Niemcy”.

Można by też zapytać wiceministra Sellina, jak wyobraża sobie mniej „jednostronne” pokazanie Marca.

Czy chodzi o empatyczne ukazanie racji tych, którzy stali za wyrzuceniem tysięcy polskich Żydów z Polski? Pokazanie pozytywów tego procesu?

Konkurs już ogłoszony

Sellin w Radiu ZET otwarcie przyznał, że był zwolennikiem rozpisania konkursu – czyli nieprzedłużania współpracy z dotychczasowym dyrektorem POLIN

prof. Stolą. Przedłużenia umowy Stoli chciał prezydent Warszawy i Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny, ostatecznie wszystkie strony zgodziły się na procedurę konkursową.

Minister Gliński nie może dowolnie mianować nowego dyrektora, jak robi to w innych podległych sobie placówkach, bo Muzeum POLIN jest instytucją publiczno-prywatną. Muzeum działa na podstawie umowy między trzema założycielami: ministrem kultury, warszawskim samorządem i Stowarzyszeniem Żydowski Instytut Historyczny, które zebrało pieniądze na wystawę – kosztowała ona ponad 140 mln złotych. Powołanie nowego szefa Muzeum wymaga konsensusu wszystkich trzech założycieli.

W prasie pojawiły się już ogłoszenia o konkursie. Od kandydatów wymagane jest:

- wykształcenie wyższe magisterskie;

- znajomość problematyki historii i kultury Żydów polskich;

- 3-letni staż pracy na stanowisku kierowniczym w instytucjach lub organizacjach związanych z działalnością kulturalną, naukowo-badawczą lub naukowo-dydaktyczną;

- doświadczenie we współpracy międzynarodowej;

- biegła znajomość języka polskiego i angielskiego w mowie i w piśmie;

- nienaganna opinia.

Wśród dodatkowych atutów preferowanych przez komisję znajdują się m.in. wykształcenie kierunkowe związane z działalnością POLIN czy znajomość innych języków, np. hebrajskiego.

Aplikacje – z dziesięciostronicową propozycją autorskiego programu działania POLIN – można składać w ministerstwie kultury przez 30 dni od opublikowania ogłoszenia (czyli od 27 lutego).

Kiedy komisja?

Każdy z współzałożycieli POLIN: ministerstwo kultury, warszawski samorząd i Stowarzyszenie ŻIH ma mieć równą liczbę przedstawicieli w 15-osobowej komisji konkursowej. Jak poinformował nas Michał Majewski, dyrektor operacyjny Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny, zasiąść w niej mają także: przedstawiciel Rady Muzeum POLIN, związku zawodowego, przedstawiciele środowisk żydowskich i organizacji działających na rzecz historii i kultury Żydów polskich, a także organizacji muzealniczych.

Kto będzie reprezentował Stowarzyszenie ŻIH w komisji? Tego na razie nie wiadomo. "Decyzja ta należy do Zarządu Stowarzyszenia" – powiedział OKO.press Majewski.

Nie wiemy także, kogo do komisji wydeleguje ministerstwo ani warszawski ratusz.

Na czas procedury konkursowej Muzeum kieruje Zygmunt Stępiński, dotąd jego wicedyrektor. Ma to zapewnić równe szanse wszystkim uczestnikom konkursu – bo prof. Stola również w nim startuje. „Pracuje w muzeum od blisko siedmiu lat i wielokrotnie dowiódł swego zaangażowania i fachowości. Jestem przekonany, że potrafi dobrze tę rolę wypełnić” – napisał prof. Stola o Stępińskim w specjalnym oświadczeniu.

Dotychczasowy dyrektor odniósł się również do wsparcia, które otrzymał w ostatnich tygodniach. „Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy w ostatnich dniach okazywali nam na różne sposoby swoje poparcie i solidarność. Cieszę się, że Muzeum POLIN ma tak wielu przyjaciół w Polsce i na świecie. W chwilach napięcia i niepewności takie gesty mają szczególną wartość. Będziemy o nich pamiętać z wdzięcznością” – zapewnił prof. Stola.

Udostępnij:

Witold Mrozek

dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.

Komentarze