0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.plJakub Wlodek / Agenc...

Czy jednak rzeczywiście jest szansa postawić prezydenta Rosji przed trybunałem?

Chrońcie Batkiwszczynę, a Rosji - pizdec

Gunduz Mamedow, zastępca prokuratora generalnego Ukrainy w latach 2019-2021, pisze na łamach „Hromadske” w sekcji zatytułowanej „Jakie są szanse zobaczyć Putina na ławie oskarżonych”:

„Wierzę, że prędzej czy później wszyscy staną przed sądem. Przede wszystkim jednak sama Ukraina musi wykonać swoją pracę. Wyroki dla wojskowo-politycznego kierownictwa Rosji mogą wynieść od 10 lat aż do dożywocia. Jeśli przeprowadzimy śledztwo prawidłowo, możemy liczyć na swoją Norymbergę. Czy to będzie trybunał buczański, czy charkowski – nie ma znaczenia. Mamy zrobić wszystko, co możliwe, aby kierownictwo Rosji, które przyczyniło się do tych przestępstw, poniosło karę”.

Prędzej czy później to się stanie, ale nie będzie łatwe. Skomplikowane, według Mamedowa, będzie też pociągnięcie do odpowiedzialności kogokolwiek z rosyjskiego naczalstwa. „Trudno będzie dowieść winy wojskowo-politycznego kierownictwa w sprawie gwałtu, zabójstw, egzekucji bez sądu i procesu”. Łatwiej będzie z konkretnymi żołnierzami, którzy bezpośrednio dokonali przestępstwa.

Mamedow zaznacza też, że na wyroki będzie trzeba trochę poczekać – jest to proces na parę lat.

Zwyczajnych żołnierzy będzie łatwiej osądzić. Oni zaś uwierzyli w to, że rosyjska armia rzeczywiście jest najlepsza, opowiada „Cenzor.net” Kyryło Weres, komandor słynnego w całej Ukrainie pododdziału K2. Ostatnio otrzymał najwyższy państwowy tytuł honorowy – „Bohater Ukrainy. Na pytanie, czemu rosyjska ofensywa się załamała, odpowiada:

Po pierwsze, oni wierzyli w fejk, że są jedną z najlepszych armii świata, ale udało nam się ją złamać w pierwsze dni agresji na pełną skalę.

Po drugie – oni nie byli gotowi walczyć, oczekiwali lekkiego spacerku, jak to było na Krymie. Mówili: Charków, Zaporoże, czy Odessa wyjdą im na spotkanie z chlebem i solą, pod Kijowem rozbiją kilka brygad i wszystko będzie dobrze.

Mimo że tak się nie stało, Weres ostrzega również, żeby nie ignorować możliwości rosyjskiej armii.

Ukraińcy, kiedy oglądają żałosnych rosyjskich jeńców, uważają, że taka właśnie jest cała rosyjska armia – zauważa dziennikarz Cenzor.net, Mychajło Uchman.

To pomyłka, która, jak zgaduję, może kosztować wielu Ukraińców życie.

Na niektórych frontach walczą poborowi, oni oddają się do niewoli, nie chcą walczyć. Jednak Rosjanie mają też jednostki, które walczą bardzo mocno. Trzeba zniszczyć ich połowę, żeby druga połowa uciekła. Tacy walczą do końca, oni nie oddają się do niewoli. To też trzeba rozumieć, żeby nie stworzyć mylnego obrazu moskiewskich okupantów.

A jako że strona rosyjska nie zgodziła się na zawieszenie broni na czas świąt, z okupantami walczyć trzeba dalej. W prawosławny Wielki Piątek Wołodymyr Zełenski na Instagramie zwrócił się do ukraińskich żołnierzy, mówiąc, że tego dnia modlitwa jest ważniejsza od wszystkiego – poza obroną ojczyzny, Batkiwszczyny.

Są też jednak mniej doniosłe przekazy tak jak wiralowy filmik kanału Miusli UA na YouTubie. Jest to remiks wypowiedzi prezesa klubu piłkarskiego Inhułeć Petrowe, Ołeksandra Poworozniuka, w którym wyraża swoje absolutne poparcie dla prezydenta Zełenskiego. Klubowy kawałek ze zsamplowanym Poworozniukiem kończy się zapętlonymi słowami:

Sława Ukraini, sława nacji – i pizdec Rosijśkij Federacji.

Premiera klipu miała miejsce miesiąc temu, ale utwór cały czas pojawia się w nowych memach. Nic dziwnego – jest bardzo chwytliwy.

Słowo „ludobójstwo” wyszło z serca!

Znacznie mniej bezpośredni i dość osobliwy jest wywiad, którego Victoria Nuland, podsekretarzyni stanu do spraw politycznych w amerykańskim Departamencie Stanu, udzieliła „Suspilnym”. Mówiła w nim chociażby o czerwonej linii dla USA w tym konflikcie – chociaż bardzo wymijająco.

"Powiedziałabym, że czerwoną linię już przekroczono, kiedy on [Putin] rozpoczął tę brutalną wojnę. Wie Pani, że my uprzedzaliśmy i świat, i Ukrainę o zamiarach Putina już w listopadzie. Ale dokonywaliśmy też starań, aby miały miejsce rozmowy – posadzić go za stół negocjacyjny albo z USA, albo z NATO, przedyskutować wszystkie możliwy kontroli zbrojeń, gwarancje bezpieczeństwa".

Nuland potępiała też użycie broni chemicznej i kasetowej, a także podkreślała, że USA wysyła Ukrainie pieniądze i broń. Angelina Kariakina z „Suspilnego” jednak nie odpuszczała:

"Kontynuując temat czerwonych linii, prezydent Biden oskarżył Putina o ludobójstwo na narodzie ukraińskim. Czy USA może oficjalnie nazwać czyny Putina ludobójstwem? Czy nie myślała Pani, że administrację Bidena mogą krytykować za to, że temu ludobójstwu nie zapobiegła?

"Kiedy prezydent Biden wykorzystał słowo »ludobójstwo«, ono wyszło z serca – odpowiedziała Nuland. - Wie Pani, że spędził ten dzień razem z Ukraińcami, którzy uciekli od wojny do Polski".

Podczas gdy Nuland mówi wszystko, żeby niczego nie powiedzieć, Ołeksij Daniłow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, mówi bardzo konkretnie – rezultatem tej wojny będzie rozpad Federacji Rosyjskiej.

„Rozpadnie się na części jak sztuczny twór, i to będzie za naszego życia”.

A partnerzy? Partnerzy w Ukrainę na początku nie wierzyli, ale teraz pomagają i to właśnie pomoc zza granicy będzie kluczowa w kolejnych fazach wojny, która jeszcze bynajmniej się nie skończyła, może trwać miesiące – a według Borisa Johnsona nawet do końca przyszłego roku. Przed wojną zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie myślano, że Ukraińcy walczyć nie będą, ale nie docenili jednego.

Trzeba po prostu znać naszą duszę – mówi Daniłow. – Oni jej nie znają.

Twierdzi też, że zarówno w 2004 – roku pomarańczowej rewolucji – jak i w 2014 – roku aneksji Krymu – społeczeństwo ukraińskie było podzielone.

A teraz to był jeden kraj, i jest jednym krajem, i - co więcej - jednym krajem będzie.

Nie bądźmy jak Rosja – żałujmy żołnierzy

Będzie krajem jednym – ale jakim? To pytanie przyświeca artykułowi z „Ukrinform”, w którym ukraińska inteligencja opowiada o ich wizjach Ukrainy po wojnie.

Igor Kozłowskyj, religioznawca, twierdzi, że Ukraina zwyciężyła już na dwa sposoby: "pod kątem moralnym i pod kątem wartości. Konieczne jest jeszcze zwycięstwo wojskowe, a to będzie następować stopniowo. Przyszłość Ukrainy jest zaś w ludziach i to w nich należy inwestować, tak, aby Ukraina stałem się krajem interesującym. Bo my nie tylko walczymy o wartości, celebrujemy je, ale my je rozwijamy, dajemy przykład, jak się jednoczymy".

Nie chodzi tu jednak o uniformizację społeczeństwa. Chodzi o to, aby stworzyć takie społeczeństwo, które będzie reprezentowało różne wartości i da przestrzeń na to, aby dyskutować o planach rozwoju Ukrainy.

Myślę, że kraj wyjdzie z wojny jako inny – komentuje Jewhen Hołowacha, dyrektor instytutu socjologii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. - Po tym, jak chcieli nas „denazyfikować”, Ukraińcy się zjednoczyli i odtąd będzie się formułować nowa idea ukraińskości. Mam wielką nadzieję, że powstanie ona na bazie idei radykalnego nacjonalizmu, a racjonalnego i cywilizowanego narodu. Takiego, który z jednej strony będzie w stanie przeciwstawiać się tym, którzy chcą ją zniszczyć, a z drugiej – chce się stać kwitnącym europejskim krajem.

W zwycięstwo wierzy również Ihor Juchnowśkyj, uczony i wicepremier Ukrainy w latach 1992-1993. Wierzy, ale i przestrzega przed żądzą krwi. Na każdego zabitego Ukraińca przypada dziesięciu Rosjan. Straty Ukraińców są proporcjonalnie mniejsze, ale są i osłabiają Ukrainę. Z tego powodu należy myśleć o rozmowach pokojowych i nie o wielkim zwycięstwie, a o wielu małych – ale tylu małych, żeby zmusić ich do rozmów.

Ilu Rosjan byśmy nie zabili, im nigdy nie było żal swoich żołnierzy, a nam powinno być żal swoich – kończy Juchnowśkyj.
;

Udostępnij:

Maciej Grzenkowicz

dziennikarz i reporter, autor książki „Tycipaństwa. Księżniczki, Bitcoiny i kraje wymyślone". Prowadzi audycje „Osobiste wycieczki" i „Radiolokacja" w Radiu Nowy Świat.

Komentarze