0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

„JeWoroh”, czyli „eWróg” - tak nazywa się bot, za pomocą którego Ukraińcy mogą wysyłać zdjęcia i nagrania z Buczy, Irpinia i Hostomela, na których widać Rosjan zabijających ludność cywilną. To nowa funkcja czatu stworzonego przez państwowe organy ukraińskie. Wcześniej eWróg był używany do przesyłania informacji na temat działań okupanta w kraju. Siły Zbrojne Ukrainy mogą liczyć na dane wywiadowcze z krajów NATO, ale trzeba też liczyć na siebie. Niektórzy sojusznicy okazują się wstrzemięźliwi w pomocy.

W Ukrainie nie ma innego tematu niż wojna. Znakomita większość artykułów, które ukazują się w ukraińskiej prasie, w jakiś sposób o niej opowiada. Nie chodzi tylko o informacje o działaniach wojsk. Wojna jest wszędzie – tak jak w rubryce sportowej, w której najważniejszymi newsami są te o stosunku poszczególnych sportowców do Rosji. W tych miejscach, w których normalnie zobaczylibyśmy pomysły, jak radzić sobie ze stresem w pracy, znajdujemy poradniki, z których czytelnik dowiaduje się, jak zachować spokój podczas wojny. Zamiast ciekawostek i anegdot, na portalach internetowych obejrzymy zestawienia memów o głośniejszych ukraińskich wojskowych.

W tej serii artykułów GŁOSY Z UKRAINY będę relacjonował, o czym piszą sami Ukraińcy podczas ataku Rosji.

Internet zmienia oblicze tej wojny – to jedno z kluczowych narzędzi oporu i dystrybucji informacji. Stworzenie bota do zbierania informacji na temat okupanta to część ukraińskiej strategii. Dobrze, że jest, bo jak mówi Pawło Grod, prezydent Światowego Kongresu Ukraińców w rozmowie z „Ukrinform”, przecież „nie będzie tak, że Putin umrze i wszystko się skończy”, a budowanie strategii jest konieczne. Grod proponuje zaangażować ukraińską diasporę, aby stworzyła instytucje, które pozwolą kształtować świadomych Ukraińców. Prezydent ŚKU jest obecnie w Polsce, spotkał się między innymi z Andrzejem Dudą.

Przekonujemy, że Niemcy zabijali Ukraińców

W Polsce jest poczucie, że to też ich wojna. Podczas naszego spotkania prezydent Duda nieraz wspominał swoją rozmowę z prezydentem Zełenskim, podkreślając, że bezpieczeństwo Ukrainy to też bezpieczeństwo Polski – opowiadał Grod. Podejście polskie stoi w kontraście do niemieckiego. Ostatnio głośno było o zaproszeniu Angeli Merkel przez Zełenskiego do Buczy. Merkel nie zdecydowała się na przyjazd do Ukrainy, co jeszcze bardziej uderzyło w już naruszone zaufanie Ukrainy do Niemiec.

Wydaje się, że Niemcy są głównym krajem UE blokującym poszerzenie sankcji – zauważa korespondent „Ukrinform” w Warszawie, Jurij Banachewycz.

Tak, i my pracujemy nad przekonaniem Niemców, aby wsparli Ukrainę. Po pierwsze, Niemczy mają historyczne wyrzuty sumienia za II wojnę światową wobec Żydów i - z jakiegoś powodu - Rosjan. Staramy się ich przekonać, że podczas wojny zabili też dużo Ukraińców. Po drugie, to, co teraz się odbywa w Ukrainie, to ludobójstwo. Jeśli tego nie zatrzymamy, będą za to też odpowiedzialni Niemcy. Poza tym, Berlin w dużym stopniu finansował wojnę Putina kupując i kontynuując kupowanie dużej ilości surowców energetycznych w Rosji.

A przecież, jak wskazał Josep Borrell, Unia Europejska kupiła od putinowskiej Rosji surowce energetyczne za 35 razy więcej, niż wyniosła pomoc UE dla Ukrainy. Do Rosji popłynęło 35 miliardów euro, a do Ukrainy – tylko miliard.

Putin jest psychopatą – a Łukaszenka szczwany

Mer Dnipra, Borys Fiłatow, w rozmowie z „Suspilne” wyraża swoje niezrozumienie dla postawy Zachodu, który w ogóle rozmawia z Putinem. Samego prezydenta Rosji określa jako psychopatę.

Myślę, że pani Merkel ostatnio bardzo źle śpi, jeśli ma jeszcze jakieś resztki sumienia. Cały świat spokojnie patrzył na to, jak 20 lat w Rosji tworzył się nowy Reich i rósł nowy Führer. My przecież rozumiemy, że jeden naród, jeden Führer, jeden Reich – tym samym jest Putin i Rosja.

Są jednak dwa Reichy – jeszcze Białoruś. Ona jest jednak niepewna. Jak podaje „Ukraińska Prawda”, Rosja od środy wieczorem rozmieszcza ogromne ilości swojego sprzętu na terytorium wasala. Miały na sobie litery „V” - obok „Z” jeden z symboli sił najeźdźcy.

Pojawiają się też informacje, że na granicy białorusko-ukraińskiej, jeszcze na terytorium Białorusi, rozstawione zostały miny. A jednak, jak twierdzi ekspert wojskowy Ołeh Żdanow na łamach „Ukrinform”, Łukaszenka znajduje się teraz w dosyć trudnym położeniu. Jeśli wyda wojskom białoruskim rozkaz wejścia do Ukrainy, Putin może go zlikwidować, bo będzie mu już niepotrzebny. Żdanow twierdzi, że Łukaszenka jest bardziej doświadczonym i przebiegłym politykiem niż Putin, ponieważ już od 20 lat wodzi Putina za nos w kwestii połączenia Białorusi i Rosji. Czy może w takim razie i w tej sprawie będzie kluczył?

Rosja jednak też kluczy

Tureckie media powiadomiły, że Kuleba [minister obrony Ukrainy] i Ławrow mają się spotkać za dwa tygodnie. Oczywiście, terminów tych spotkań nie wyznaczamy my... W takim razie na co liczy Rosja w ciągu tych dwóch tygodni? - pyta eksperta Lana Samochwałowa.

Ta wojna musi być rozwiązana na polu bitwy, żadne rozmowy nie dadzą jakichkolwiek rezultatów. Tylko ten kraj, który wygra z drugim krajem, wygra wojskowo na polu bitwy, on dyktuje warunki traktatu pokojowego - odpowiada ekspert wojskowy Ołeh Żdanow. - A dzisiaj sytuacja jest na tyle nieprzewidywalna, że stwierdzić, co będzie za tydzień, jest faktycznie niemożliwe, wszystko zależy od tego, co uda się osiągnąć ukraińskiej armii w walce z rosyjskim okupantem.

Fiłatowyj zaś twierdzi, że jest już jasne, że Rosjanie zmieniają swoje priorytety. Chcą teraz walczyć o Donieck i Ługańsk, gdzie „będzie gorąco, już jest gorąco”.

Jak pójdą dalej, tego nie wiadomo.

Ta krew to zaliczka

Leonid i Roman nie pójdą nigdzie. Byli Rosjanami i zginęli na wojnie, ale tłem na ich portretach pamiątkowych nie jest trójkolorowy sztandar agresora, a niebiesko-żółta flaga. Dwaj bracia razem z rodziną przeprowadzili się do Ukrainy po rozpoczęciu rosyjskiej agresji w 2014 roku. Stwierdzili, że muszą być po stronie prawdy i pomagać Ukrainie.

Nie przyjechaliśmy tu przez miłość do Ukrainy, ale przez miłość do sprawiedliwości - opowiada ojciec zabitych, Oleg Butusin. - Jeśli na miejscu Ukrainy byłoby inne państwo, zrobilibyśmy ten sam krok.

Oleg niedługo po przyjeździe zapisał się do Prawego Sektoru, aby walczyć. Polegli bracia wstąpili do Sił Zbrojnych Ukrainy w 2020 roku. Mieli wykształcenie wojskowe – starszy Roman wyższe, Leonid średnie, skończył wojskowo-sportowe liceum z internatem. W 2021 roku walczyli w Donbasie, a po wybuchu wojny zostali wysłani na Czernichowszczyznę. Cztery dni byli w Łukasziwce, o czym opowiada znajomy braci z wojska, Artem.

Czwartego dnia czołgi pojechały na nas. Byłem wtedy niedaleko, wyszedłem od nich na dziesięć minut. Kiedy wróciłem, zobaczyłem, że ze wszystkich stron nas otaczają. Odcięli mnie od pozycji, gdzie były chłopaki, już niczego nie mogłem zrobić.

Ojciec, mimo lat w Ukrainie, nie otrzymał jeszcze ukraińskiego obywatelstwa. Pomimo to twierdzi, że krew synów nie została przelana za darmo.

To zaliczka na poczet naszego przyszłego zwycięstwa.

Udostępnij:

Maciej Grzenkowicz

dziennikarz i reporter, autor książki „Tycipaństwa. Księżniczki, Bitcoiny i kraje wymyślone". Prowadzi audycje „Osobiste wycieczki" i „Radiolokacja" w Radiu Nowy Świat.

Komentarze