Rosyjscy okupanci opuścili charkowszczyznę. To dobra informacja, za którą ciągną się złe. Już wiadomo o masowych grobach torturowanych ludzi w Iziumie, a ponure historie mieszkańców wyzwolonej Bałakliji opisywane są na każdym większym ukraińskim portalu informacyjnym
Kontrofensywa ukraińskich sił to fenomen, o którym nie da się powiedzieć więcej, niż już zostało powiedziane. Ukraiński militarny geniusz lub cud połączony z rosyjskim militarnym dyletanctwem lub drugim cudem – to jasne. Osiągnęli nieosiągalne – tak zatytułowana jest analiza portalu telewizji „Hromadske” opisująca okoliczności zwycięstwa Ukrainy w okolicach Charkowa.
O ile jednak o samej kontrofensywie nie ma już co pisać, bo piszą o niej wszyscy, to oswobodzenie okupowanych terytoriów ujawniło nowe rosyjskie zbrodnie.
Przy tym, co działo się w okręgu charkowskim, Bucza blednie. Według Wadyma Denysenko, doradcy ministra spraw wewnętrznych Ukrainy, cytowanego przez agencję „Ukrinform”, liczba zabitych przez Rosjan ukraińskich cywilów na tym terytorium może być jeszcze większa.
W okolicach Iziumu znaleziono masowe groby z blisko 500 zwłokami, kolejne ciała prawdopodobnie znajdują się, według przekazów miejscowych, m.in. pod zawalonymi budynkami. W Iziumie zniszczonych lub uszkodzonych zostało zaś 70-80 proc. budynków.
Te dane potwierdza deputowany do iziumskiej rady miasta Maksym Strelnikow w materiale Hromadske.ua o wyzwolonym Iziumie. 80 proc. infrastruktury miejskiej w ruinach, w tym systemy cieplne.
Strelnikow twierdzi też, że wskutek okupacji zginęło około tysiąca mieszkańców miasta, jeszcze więcej zaś zmarło z braku odpowiedniej pomocy medycznej. W fotoreportażu portalu Hromadske są m.in. zdjęcia masowych grobów, w tym 25 mogił ukraińskich żołnierzy.
Dmytro Kuzubow z „Ukraińskiej Prawdy” odwiedził zaś Bałakliję i Werbiwkę, miejscowości wyzwolone podczas wrześniowej kontrofensywy:
Kiedy Kuzubow pyta Olhę Mirosznyczenko jak się czuje teraz, kiedy Rosjanie opuścili miejscowość, zaczyna płakać i mówi, że czują radość, że idą nasi chłopcy, że dał Bóg, że przeżyliśmy.
Bałaklija to większe miasto, w którego centrum wolontariusze rozdają pomoc humanitarną. Zainteresowanych jest mnóstwo. Nie dziwne.
Po południu zaś nie wychodziła, jak i nikt nie wychodził. Kiedy już było trzeba, telefon zostawiała w domu. Ze strachu – bo śledziła patriotyczne media.
Innych nastroje patriotyczne również nie opuszczały. Natalia opowiada o starszej pani, która handlowała arbuzami.
I pojechali, tylko trochę później. Natalia opowiada, że się spieszyli.
Hanna Czernenko z Cenzor.net w Bałakliji również zwraca uwagę na długą kolejkę przed punktem z pomocą humanitarną. Ocenia ją na, mniej więcej, sto osób. Wcześniej produkty dowożono z Rosji, teraz dostawy trzeba zorganizować od nowa. Brakuje również paliwa, w związku z tym miasto zmienia się w Niderlandy – wielu mieszkańców zaczyna korzystać z rowerów.
Czernenko rozmawiała też z Artemem Łarczenko, który spędził 49 dni w zorganizowanym w mieście przez okupantów miejscu tortur. Kiedy wyszedł, bardzo bał się samochodów – może znowu przyjechali zabrać?, pisze Czernenko. Sam Artem i tak uważa, że miał szczęście, bo chociaż go bili, to innych bili mocniej, tak, że myśleli, że umrą.
Powód, dla którego okupanci torturowali Artema, był prozaiczny: zdjęcie z bratem, który jest wojskowym. Z powodu tego zdjęcia został zatrzymany i w worku na głowie przewieziony do prowizorycznego więzienia. Dzielił pokój z pięcioma osobami; czas na toaletę był dwa razy dziennie, o 6:00 i o 18:00, oczywiście z workiem na głowie. Do jedzenia nieposolona kasza lub zupa, której nie zjedli okupanci, talerz czy dwa i trzy łyżki na pokój.
Jak zawsze w takich przypadkach, chodziło o informacje na temat działalności wojskowej brata. Miejsce tortur również zostało opuszczone przez Rosjan z dużym pośpiechem. Tak dużym, że więźniów zostawili w celach. Nie zdążyli też zmyć krwi ani zaszpachlować dziur od kul w ścianach.
To, co rosyjscy okupanci za sobą zostawili w Bałakliji, można zobaczyć również w fotoreportażu Hromadskie z tego miasta.
dziennikarz i reporter, autor książki „Tycipaństwa. Księżniczki, Bitcoiny i kraje wymyślone". Prowadzi audycje „Osobiste wycieczki" i „Radiolokacja" w Radiu Nowy Świat.
dziennikarz i reporter, autor książki „Tycipaństwa. Księżniczki, Bitcoiny i kraje wymyślone". Prowadzi audycje „Osobiste wycieczki" i „Radiolokacja" w Radiu Nowy Świat.
Komentarze