0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

To wojna nie Rosjan, a Putina, jak twierdził Joe Biden podczas swojej wizyty w Polsce. Ukraińcy mają co do tego poważne wątpliwości. Przecież żołnierze dopuszczający się mordów na cywilach nie są prezydentami, ale rozkazy wykonują, pisze na łamach „Ukrainśkiej Prawdy” analityk polityczny Oleksandr Sołońko.

Winne jest jednak całe, cywilne, rosyjskie społeczeństwo. Według „Ukrainśkiej Prawdy” 71 proc. Rosjan popiera wojnę, ta liczba wzrasta. Powinni zapłacić za Mariupol.

W Ukrainie nie ma innego tematu, niż wojna. Znakomita większość artykułów, które ukazują się w ukraińskiej prasie, w jakiś sposób o niej opowiada. Nie chodzi tylko o informacje o działaniach wojsk. Wojna jest wszędzie – tak jak w rubryce sportowej, w której najważniejszymi newsami są te o stosunku poszczególnych sportowców do Rosji. W tych miejscach, w których normalnie zobaczylibyśmy pomysły, jak radzić sobie ze stresem w pracy, znajdujemy poradniki, z których czytelnik dowiaduje się, jak zachować spokój podczas wojny. Zamiast ciekawostek i anegdot, na portalach internetowych obejrzymy zestawienia memów o głośniejszych ukraińskich wojskowych.

W tej serii artykułów GŁOSY Z UKRAINY będę relacjonował, o czym piszą sami Ukraińcy podczas ataku Rosji.

„Otóż teza, że nie trzeba zmuszać populacji rosji [pisownia oryginalna – M.G.] do cierpienia przez sankcje nie ma nic wspólnego z humanizmem. Dla jednych to przykrywka, aby dalej móc zarabiać brudne pieniądze. Dla innych – przeniesienie odpowiedzialności. Dla trzecich – operacja informacyjna mająca za zadanie zmiękczyć sankcje, aby umożliwić dalsze przeprowadzanie ludobójstwa”, pisze Sołońko.

To ci sami Rosjanie, których dotkną sankcję, wybrali Putina. Oni go stworzyli. Są odpowiedzialni za powstanie „wirusa raszyzmu”.

„Nieuznawanie faktu, że walczy kraj, naród, a nie jeden człowiek, poszukiwanie dobrych Rosjan – to rzecz nieproduktywna”, dodaje analityk.

Co więcej, obecne sankcje powinny być rozszerzone i obejmować również szerokie koło kierownictwa rosyjskich telewizji, stacji radiowych i ich dystrybutorów, twierdzi Oleksandr Czebanenko, prawnik z think-tanku Ukraiński Instytut Przyszłości na łamach Cenzor.net.

„Prawie wszyscy ci, którzy znajdują się w rosji [pisownia oryginalna – M.G.], znajdują się pod wpływem nadawaczy (telewizja i radio) różnego poziomu intensywności i odbierają wszystkie informacje (przede wszystkim na temat Ukrainy) wyłącznie przez pryzmat rosyjskiej propagandy, wykorzystując ją jako sposób ucieczki od rzeczywistości”, twierdzi Czebanenko.

Nie mówi, że nie ma już dobrych Rosjan. Zakłada jednak, że nie ma sensu im niczego wyjaśniać, ponieważ propaganda działa na nich zbyt silnie. Niezależna informacja na temat wojny w Ukrainie nie ma szans do nich dotrzeć. Odpowiedzialność rosyjskich propagandystów za wojnę jest tak silna, że - według Czebanenko - również oni powinni znaleźć się między sądzonymi po wojnie w specjalnym trybunale „i to nie tylko z głównych kanałów”. Dopiero potem będzie można rozpocząć proces „deputinizacji, denacyfikacji, destalinizacji” Rosji.

Osiem końców wojny

Oczywiście stanie się to dopiero po wojnie. A jak się ona skończy?

Oleksij Żmerenećkyj na łamach „Ukrainśkiej Prawdy” proponuje osiem scenariuszy końca walk. Wśród nich:

Scenariusz 1: Rosji kończą się żołnierze, maszyny i amunicja. Mimo że matematycznie rosyjska armia znacznie przewyższa tę ukraińską, Żmerenećkyj wskazuje na to, że straty są znaczne: „1,9 proc. martwych żołnierzy całej rosyjskiej armii (i 6 proc. rannych), 17 proc. zniszczonych czołgów, 8,5 proc. samolotów, 31 proc. helikopterów, 21,7 proc. pojazdów opancerzonych, 6,7 proc. systemów artyleryjskich”. Ukraińcy będą musieli jeszcze kilka miesięcy walczyć z rosyjskimi wojskami, aby Rosjanie praktycznie stracili możliwość kontynuowania walki. Według „Prawdy”, wojna miałaby trwać jeszcze do dwóch miesięcy.

Scenariusz 4: Ukraina godzi się z wymogami Rosji. Nie takimi jednak, które dotyczą przejęcia przez Federację Rosyjską Doniecka, Ługańska i Krymu, bo na to nie ma mandatu społecznego. Co więcej, nie takimi, które wyłączają możliwość dołączenia Ukrainy do jakiegokolwiek zachodniego sojuszu, bo mimo spadku entuzjazmu wobec NATO, Ukraińcy ciepło myślą o nowym, potencjalnym sojuszu regionalnym.

Scenariusz 6: Chiny wchodzą do wojny – chociaż chyba bardziej handlowej. Mimo konsekwentnej postawy neutralnej wobec wojny rosyjskiej w Ukrainie, Chiny mogą obawiać się potencjalnych konsekwencji otwartego wsparcia Rosji. Handlowo są dalej silnie związane z Zachodem, a w obliczu sankcji na Chiny Nowy Jedwabny Szlak stanąłby pod znakiem zapytania. Co więcej, Chiny prawnie wykluczyły możliwość użycia broni jądrowej jako pierwsze, nie podzielają więc jej użycia, a w obliczu globalnego zagrożenia jej wykorzystaniem, według Żmerenećkiego, mogą zacząć uderzać finansowo w Rosję.

Scenariusz 8: Putina zabijają lub odsuwają od władzy.

Poza tym: upadek gospodarczy Rosji; wciągnięcie do wojny państw zachodnich; użycie broni jądrowej; całkowity bojkot Rosji przez technologicznych gigantów.

Pułkownik Petro Czernyk na łamach „Wysokiego Zamku” już dwa tygodnie temu rozważał wariant pierwszy. Twierdzi, że aby zwyciężyć, należy doprowadzić do 100 tysięcy zabitych, ujętych i rannych żołnierzy wroga.

Chcieli w trzy dni wziąć Kijów i zmienić władzę? - pyta dziennikarka Natalia Baluk. Tak – odpowiada Czernyk. - I gdyby nasi bracia Amerykanie nie „naładowali” Ukrainy rakietową bronią przeciwczołgową i przenośnymi wyrzutniami rakietowymi, to tak by było. „Ukrainśka prawda” kończy jednak z nadzieją. Na końcu długiego artykułu znajduje się stwierdzenie, które nie dziwi, biorąc pod uwagę ukraińskie morale: „Ukraina zwycięży, pytanie tylko - jak szybko i za jaką cenę”.

Jesteśmy okupantami?

Cena jest wysoka – szczególnie dla mieszkańców Mariupola. Wiktoria Roszczyna, dziennikarka portalu „Hromadske”, chciała się dowiedzieć, jak wygląda życie w oblężonym mieście. Podczas próby dostania się do miasta, Rosjanie ją aresztowali i przez tydzień więzili. Udało jej się jednak porozmawiać z mieszkańcami Mariupola, co opisuje w swoim reportażu.

Jedno z sanatoriów dla dzieci zostało zbombardowane. Najmłodsze dziecko ma 2,5 roku, najstarsze 15 – opowiada Oksana, mieszkanka Mariupola. - Były tam bardzo silne naloty, sanatorium całkowicie zniszczono, dzieci osiwiały.

Tetiana twierdzi, że słyszała wszystkie ostrzały. - Dla mnie to straszny sen i dalej nie mieści się w głowie, że to wszystko jest możliwe. Nam przecież wcześniej mówili, że Rosja to nasz starszy brat. I teraz on na nas napadł... Strasznie – mówi. - Jednego mi szkoda: że nie wzięłam swoich fotografii z dzieciństwa i zdjęcia swoich bliskich. I maszynki dziewiarskiej. Ona mnie uspokajała.

Jak to się właściwie stało, że Roszczyna przez tydzień była przetrzymywana przez Rosjan?

Chciała napisać materiał o tym, jak wygląda teraz Mariupol, więc zgłosiła się, aby pojechać razem z konwojem humanitarnym, pisze na „Hromadske”. Wyjechała 12 marca. Została zatrzymana w punkcie kontrolnym po tym, jak okazało się, że jest dziennikarką. Według wersji rosyjskiej – nie dziennikarką, a „propagandzistką i szpiegiem”.

W budynku administracji rejonu berdiańskiego, gdzie przewieziono ją po zatrzymaniu, uświadomiła sobie, że ma do czynienia z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Rosji. Otaczali ją młodzi mężczyźni z zasłoniętymi twarzami. Zawołali jednego starszego. Roszczyna zapytała, kim on jest.

Jestem mężczyzną. Masz dwie możliwości: więzienie dla kobiet, albo baza Dagestańczyków. Nie chcieli wyjaśnić, co mieli na myśli. Zasłonili jej oczy i zamknęli w pokoiku, gdzie musiała spać na podłodze. Na pytanie, kiedy ją wypuszczą, odpowiadali: „Kiedy weźmiemy Kijów”.

Wypuścili jednak wcześniej. Próbowali ją zastraszyć, mówili, że nie obchodzi ich to, że jest dziennikarką. Nie brała od nich jedzenia. Posilała się swoimi zapasami, a kiedy się skończyły, piła słodką herbatę. Kazali jej nagrać wideo, w którym miałaby popierać rosyjską inwazję na Ukrainę, ale się nie zgodziła. Nagrała tylko takie, w którym nie ma pochwały Rosjan.

Po kilku dniach gdzieś ją zawieźli – krzyczeli, że do więzienia. To prawda, chodziło o berdiańską kolonię karną. Została tam jednak tylko jedną noc, po czym została wypuszczona. Spała w pokoju rosyjskiego wojskowego, który sam się bał, że dziennikarka zabije go w nocy.

Myślisz, że jesteśmy okupantami? - zapytał.

;
Na zdjęciu Maciej Grzenkowicz
Maciej Grzenkowicz

dziennikarz i reporter, autor książki „Tycipaństwa. Księżniczki, Bitcoiny i kraje wymyślone". Prowadzi audycje „Osobiste wycieczki" i „Radiolokacja" w Radiu Nowy Świat.

Komentarze