Protest kolektywu Wilczyce przeciwko wycince w Puszczy karpackiej trwa od 3 stycznia. „Żądamy zaprzestania wycinki i polowań w ponad stuletnich drzewostanach w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego” – napisali aktywiści, zakładając obóz.
Obóz znajduje się w tzw. wydzieleniu 219 a (administracyjnie wydzielony fragment lasu), które leży w obrębie Obszaru Natura 2000 „Bieszczady”. Przylega bezpośrednio do granicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego. W obronie tego fragmentu lasu w 2019 roku do Lasów Państwowych apelowała pisarka i noblistka Olga Tokarczuk.
O godz. 7.30 rano w czwartek 7 października 2021, na teren obozu wkroczyła Straż Leśna i zaczęła demontować naziemne konstrukcje leśnej okupacji. Kilka godzin później, w południe, interweniująca posłanka Lewicy Anita Sowińska dostaje zapewnienie od Ewy Tracz, nadleśniczej w Stuposianach, na której terenie leży obóz, że „działania funkcjonariuszy i wynajętej firmy zewnętrznej mają na celu udrożnienie dostępu do zakontraktowanego drewna, które jest zmagazynowane na terenie obozu i nie ma to związku z likwidacją blokady (namiotów i skypod’ów), lecz jest próbą wywiązania się z obowiązku wobec kontrahenta”.
Kolektyw czeka teraz na potwierdzenie na piśmie.
W czwartek podwykonawcy Lasów Państwowych pracowali od 7:30 do 14. Rozebrali jedną z barykad, część konstrukcji naziemnych i dwa drewniane monopody. Lina do innej nadziemnej konstrukcji została odwiązana. Nie niszczy to konstrukcji, ale pozostawia ją niezabezpieczoną (a to grozi utratą zdrowia, a nawet śmiercią osób tam przebywających).
Zabrano drewno, które według przebywających tam aktywistów nie nadawało się już do użytku komercyjnego. Dalsze losy obozu Wilczyc w wydzieleniu 219a stoją pod znakiem zapytania.
Kolektyw Wilczyce prowadzi swoją akcję w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego od stycznia 2021 roku. Przez te wszystkie miesiące OKO.press towarzyszy im z kamerą:
„Porządki po ekologach”
Czwartkowa akcja jest kontynuacją zakrojonych na szerszą skalę „porządków bałaganu po ekologach” – tak określa działania aktywistów Straż Leśna. Próby usunięcia aktywistów trwają od kilku miesięcy. Od wakacji przybrały na sile.
We wrześniu funkcjonariusze wykorzystali obecność jedynie garstki osób w obozie (część pojechała do Warszawy na strajk głodowy w solidarności z uchodźcami na granicy białoruskiej). Pojawili się w obozie i wręczyli wezwania do stawienia się w południe na komendzie policji w Ustrzykach. Powód? Nielegalne przebywanie w lesie i nielegalne budowle w lesie.
Żadna z wezwanych osób nie stawiła się jednak na policji. Jak tłumaczą, kiedy dzwonili do komendy, by ustalić szczegóły, nikt nie odbierał. Dopiero po dłuższym czasie okazało, że dyżurny będzie po 14. Żadnych konsekwencji nie było.
Takich nękających akcji było więcej. W sierpniu do namiotu jednej z uczestniczek obozu podeszło dwóch funkcjonariuszy Straży Leśnej, dwóch pilarzy i dwóch policjantów. Chcą się upewnić co robią o tak wczesnej porze na polance („chowamy się przed deszczem”).
Policja daje im spokój, jednak jeden z pracowników Zakładu Usług Leśnych (ZUL) jest wyraźnie podekscytowany wizytą, którą uwiecznia na kamerce. Jeden z uczestników obozu nagrywa krótką rozmowę z pilarzem. Materiał video z wydarzenia krąży w sieci, a jego opinię , że „las hoduje się siekierą” cytuje telewizja.
Najdotkliwszym skutkiem „leśnych porządków” jest zabieranie przedmiotów stanowiących własność kolektywu. Przy okazji wychodzą bariery na poziomie komunikacyjnym i semantycznym. Gdy nadleśnictwo zaprasza „właścicieli” po odbiór rzeczy, kolektyw odpowiada, że… własność jest wspólna i czysto użytkowa, nie stanowi wartości w sensie materialnym, po prostu pozwala przetrwać w lesie (paneli słonecznych Straż na razie nie rusza).
Na podobny problem funkcjonariusze natrafiają gdy od miesięcy próbują ustalić kim jest lider okupacji. Trudno im zrozumieć, że lidera nie ma.
„Sprzątanie” szlaku
Funkcjonariusze Lasów Państwowych najbardziej interesuje „drożność” szlaku, obok którego obóz rozbiły Wilczyce. Ciągnie się on od Zagrody Żubrów nieopodal Mucznego do samej miejscowości Muczne w gminie Lutowiska.
Aktywiści dbają, żeby przepustowość drogi była zachowana – mogą się nią przemieszać turyści i rowerzyści oraz, co najważniejsze, mieszczą się tam quady GOPRu. Szlak ma szerokość ok. 2 m. Konstrukcje związane z okupacją znajdują się tuż w pobliżu ścieżki.
Lasy Państwowe stoją na stanowisku, że szlak jest nieprzejezdny, bo na szerokości 2 metrów nie zmieszczą się harvestery, ciężkie maszyny do wycinki. Status „sprzątanego” szlaku też pozostaje niejasny. Aktywiści ustalili, że szlak jest oznaczony jako trasa turystyczna i rowerowa, ale żeby się na nią dostać przez Zagrodę Żubrów, trzeba przejść pod szlabanem ustalającym koniec szlaku.
Szlak jest otwarty cały rok, można nim spacerować i jeździć rowerem, ale nie można rozbijać namiotów, trzeba również liczyć się z konfrontacją ze Strażą Graniczną, która ma prawo nas wylegitymować. Opodal jest bowiem granica z Ukrainą. W sierpniu osoba pochodząca z Francji została tam… oskarżona o podszywanie się pod cudzoziemca. Strażnik łamanym angielskim domagał się, by powiedział cos po francusku.
Nie jest wykluczone, że Lasy Państwowe chcą pozbyć się Wilczyc z tego terenu, korzystając z tego, że cała uwaga opinii publicznej jest skierowana na dramaty ludzi przechodzących przez granicę białoruską.
Strasz Obleśna
Naturalne lekarstwo na raka prostaty bez chemioterapii lub operacji. Zastosowałem lek ziołowy, który został wyekstrahowany z roślin, aby naturalnie wyleczyć raka prostaty w ciągu miesiąca, zostałem polecony lekarzowi zielarzowi, który nazywał się doktor Nelson Salim z Afryki za pośrednictwem tych blogów informacyjnych i złożyłem zamówienie na jego produkt, które otrzymałem pod adresem mój adres za pośrednictwem usługi dhl. Lekarz dał mi wskazówki, jak mierzyć i stosować produkt ziołowy, odkryłem, że jego produkt jest bardzo silny i nie ma skutków ubocznych, ale pomaga zabijać komórki rakowe bezpośrednio z krwi i pomaga zwiększyć odporność organizmu, po leczeniu poszedłem na skan, który został potwierdzony jako Negatywny na komórki rakowe, dziś jestem całkowicie wyleczony. Bez utraty włosów zioła rzeczywiście są bardzo skuteczne. Polecam produkt każdemu z wirusem opryszczki i owrzodzeniami, rakiem piersi, rakiem kości, rakiem jelita, rakiem płuc, przerostem prostaty, zapaleniem wątroby typu B, cukrzycą, mięśniakami, cholesterolem; jego informacje.
[email protected]
lub WhatsApp +212703835488.
U mnie leśniczy obsrał czerwonym sprajem taki kwadrat 200×200 do wycięcia. Poszłem kurfa ze swoim sprajem raz, drugi, a jak leśniczy poprawił po mnie to i trzeci raz poszłem i kurfa każde jego drzewo do wycięcia zamazałem. Na razie spokój, nie dajcie sobie wycinać drzew obok siebie
Z czego żyją te pasożyty,kto im płaci?Dlaczego lenie z tych wszystkich tajnych słuzb nie odetna ich od pieniedzy.
Zawodowy troll się odezwał. Brak refleksji, za to wierna psia służba bo ci płacą.. Tajne służby nie mogą je odciąć od pieniędzy, bo tym dzielnym dziewczynom pomagają szlachetni ludzie. Nie zrozumiesz tego, bo ci się wydaje, że tak jak ty każdy jest do kupienia. Niestety nie.
To nie koniecxnie trol. Niestety wielu mamy obywateli z ograniczonymi horyzontami myślowymi do tego karmionych prymitywną propagandą kurwizji. Ci ludzie to sobki dla których ktoś robiący coś społecznie jest wariatem lub kosmitą. Takich "chłopo robotników" masz w Polsce na pęczki.
Na czym pasożytują wg ciebie?? Akurat pasożytami są drwale bo bogacą się kosztem przyrody, która należy do wszystkich Polaków a nie do kilku pisowców i do "leśników". Zarobki w LP należą do najwyższych w Polsce, więc zrozumiałe, że drwale rąbią wszystko, jak leci i wszystko chcą zamienić w deski, które można sprzedać.
Lasy w całej Polsce są trzebione na potęgę. Takich obozów wilczyc powinno być mnóstwo. Podziwiam tych ekologów za wytrwałość. Nie dajcie się.
Po chciwych drwalach i pisowcach zostanie pustynia z tego kraju. Szkoły drwali trzeba by pozamykać i założyć nowe, w których młodych ludzi będzie się uczyć, ze drzewo ma wartość dla przyrody, dla przyszłych pokoleń, dla przyszłości ludzkości. Że drzewo jest piękne i że przez miliony lat przyroda nie potrzebowała człowieka, aby trwać. Teorie drwali o siekierach łatwo obalić, wystarczy pojechać do rezerwatu Szast (poszukajcie w necie), a służą one li tylko napełnianiu kabzy politykom i "lesnikom".