0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Pięcioletnia kadencja obecnego RPO Adama Bodnara kończy się 8 września 2020 roku. Dotąd nie przedstawiono kandydatów, którzy mogliby go zastąpić.

Jak ustaliliśmy w trzech niezależnych źródłach, propozycję otrzymał Jarosław Gowin - szef wchodzącego w skład koalicji rządowej Porozumienia.

Były wicepremier ma wielu wrogów w Zjednoczonej Prawicy. Domagają się ukarania go za majowe perturbacje z wyborami i grożenie rozpadem koalicji. Zdaniem wielu polityków PiS, Andrzej Duda o mały włos nie przegrał przez to wyborów prezydenckich.

Przeczytaj także:

Jarosław Kaczyński wolałby z kolei, by to samo Porozumienie, we własnych szeregach rozwiązało kłopot pod nazwą „Gowin”. Najlepiej zmieniając szefa partii - najlepiej na Jadwigę Emilewicz. Ta jednak publicznie deklaruje, że nie chce posuwać się do politycznego ojcobójstwa - Gowin jest od lat patronem jej politycznej kariery.

PiS chciałby jednak rozwiązać problem z Gowinem jak najszybciej. Stąd pomysł by zaproponować mu funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich. Gdyby zgodził się ją objąć, musiałby zrezygnować z zasiadania we władzach partii. Jego stronnicy musieliby pójść wówczas za Emilewicz, a to z kolei zapewniłoby stabilność koalicji.

Dzięki temu nowego posła, a dokładniej posłankę zyskałby PiS. Gowin musiałby złożyć mandat parlamentarzysty, a jego miejsce zajęłaby Barbara Bubula, publicystka Radia Maryja. Od kilku miesięcy zasiada ona w zarządzie Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego - spółki podlegającej samorządowi województwa, w którym rządzi PiS.

Kaczyńskiemu udałoby się więc załatwić jednym ruchem kilka spraw.

Samochód i sekretarka

Już przed majowymi wyborami pojawiały się w PiS propozycje, by pozbyć się Gowina z polityki i zrobić sędzią Trybunału Konstytucyjnego. Było to jednak niemożliwe, bo Gowin nie jest prawnikiem. Zdaniem ekspertów PiS, takiego wymogu nie musiałby spełniać jako RPO.

Ciekawe są argumenty, które zdaniem naszych informatorów mogą przesądzić o tym, że Gowin przyjmie propozycję. Ich zdaniem, tęskni on za wygodami rządowego życia - własnym gabinetem, sekretarką, limuzyną.

"Ma prosty wybór. Będzie miał wysoką pozycję na 5 lat, a do tego samochód i sekretarkę, albo grozi mu, że zostanie szeregowym posłem i co, będzie jeździł pociągiem?” - mówi złośliwie nasz rozmówca ze Zjednoczonej Prawicy.

Warto pamiętać, że Gowin ma również ambicje prezydenckie. Kolejne wybory za pięć lat, a byciem RPO to dobre pole by zapracować sobie na prezydencką nominację i wystartować w wyścigu o schedę po Andrzeju Dudzie.

To, czy ktoś, kto w ostatnich latach nie zasłynął spójnością słów i czynów ani twardym staniem na swoim stanowisku nadaje się na Rzecznika Praw Obywatelskich, nie spędza nikomu w PiS snu z powiek. Przeciwnie - im mniej nowy rzecznik będzie przypominał swoją postawą Adama Bodnara, tym lepiej.

Bez szans na powrót do rządu

Oczywiście sam Gowin wolałby wrócić do rządu. Dziś jednak nie widać na to szans.

Podczas wtorkowego posiedzenia władz Porozumienia, jego oponenci próbowali uchwałą zabezpieczyć obecną sytuację, w której Emilewicz jest wicepremierem, a ministrem nauki Wojciech Murdzek.

Po dyskusji, stronnicy Gowina wymusili jednak, by od tego odstąpić. Opozycja w partii odebrała to jednoznacznie: Gowin będzie próbował wrócić do rządu.

Tymczasem - według przecieków z PiS - po planowanej rekonstrukcji rządu, stanowisk ministerialnych ma być mniej. Mówi się, że Porozumienie i Solidarna Polska mają stracić po jednej tece. „Jeżeli [Gowin] będzie chciał wrócić do rządu i będzie takie uzgodnienie koalicyjne, to wróci, na moje miejsce” - mówiła Emilewicz w TOK FM. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że ani ona, ani premier Mateusz Morawiecki tego nie chcą.

Jak donosił portal Interia.pl, podczas wtorkowego spotkania Emilewicz miała mówić, że partia straciła na powadze i powinna teraz wspierać jedną z frakcji PiS, a najlepiej premiera Mateusza Morawieckiego, przeciwko któremu ostro występują Solidarna Polska, grupa Beaty Szydło i część tzw. zakonu PiS.

Gowin też wspiera Morawieckiego, ale ten sojusz akurat mu raczej nie pomaga w wojence wewnątrz PiS. Tym bardziej że Gowin naciska na utrzymanie niezależności Porozumienia od PiS. Na wtorkowym posiedzeniu władz partii - zgodnie z wolą Gowina - podjęto decyzję o powołaniu zespołu parlamentarnego Porozumienia wewnątrz klubu PiS. Część posłów traktuje to jako pierwszy krok do powołania własnego klubu. A to jeszcze mocniej może rozeźlić Nowogrodzką.

Udostępnij:

Radosław Gruca

Pisał m.in. dla "Gazety Wyborczej", "Dziennika" i "Faktu"; współpracuje z kanałem Reset Obywatelski. Autor książki "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje". Od sierpnia 2020 w OKO.press.

Komentarze