Wicepremier Gowin zaatakował byłych ambasadorów, którzy skrytykowali rząd PiS w liście do Trumpa: „Nie znam demokratycznego państwa, w którym byli urzędnicy państwowi tak szkalowaliby własny kraj”. Podpowiadamy wicepremierowi: podobne protesty przeciw polityce własnych rządów pisali byli dyplomaci w USA i Wielkiej Brytanii wielokrotnie. Oto lista przykładów
Po liście 23 byłych ambasadorów RP do prezydenta USA Donalda Trumpa — w którym prosili, żeby odniósł się do kwestii praworządności — spadła na jego autorów fala krytyki. (List opublikowało OKO.press.)
„Szczyt bezczelności” — pisał prorządowy portal wPolityce.pl. Wtórowały mu inne sprzyjające władzy media. Wypowiadali się także politycy PiS.
„Skandaliczne i niegodne zachowanie” — mówił b. szef MSZ Witold Waszczykowski. „Są oni związani z «tzw. elitami komunistycznej bezpieki i sowieckich najemników»” — komentował Joachim Brudziński, b. szef MSW. Brudziński lustrował także ambasadorom ich rodziców, którzy — jak twierdził — „byli zaangażowani w walkę ze zbrojnym, niepodległościowym podziemiem”.
Zaatakował b. dyplomatów także wicepremier i minister kultury Jarosław Gowin. Zacytujmy:
„To jest zachowanie haniebne. Osoby, które podpisały się pod tym listem tym samym wyłączyły się z kręgu osób, które mają w życiu publicznym honor (…) bardzo dobrze, że oni są byłymi ambasadorami, w życiu publicznym nie powinni się pojawiać”.
Apel kilkudziesięciu byłych ambasadorów to jest wydarzenie bez precedensu, nie tylko w Polsce (…) Nie znam demokratycznego państwa, w którym byli urzędnicy państwowi tak szkalowaliby własny kraj. I to w oczach prezydenta największego mocarstwa (…).
OKO.press wzięło więc na swoje barki niewdzięczny trud rozszerzenia wiedzy wicepremiera Gowina o świecie. Otóż protesty przeciwko polityce własnego rządu pisali wielokrotnie byli dyplomaci zarówno w USA i w Wielkiej Brytanii. Niektórzy rezygnowali przy tym ze służby w proteście.
Oto przykłady.
W USA przeciwko polityce zagranicznej administracji Trumpa protestowali zarówno pojedynczy dyplomacji, jak i byli ambasadorowie oraz sekretarze stanu.
Przeciwko administracji Trumpa byli dyplomaci (i wojskowi) protestowali także grupowo.
Trump — przypomnijmy — mówił wówczas o wojnie, chociaż potem szybko wycofywał się i zmieniał zdanie. Analitycy i media pisali o możliwości rozpoczęcia działań wojennych przez przypadek. Takim przypadkiem było zestrzelenie przez Iran amerykańskiego szpiegowskiego drona 20 czerwca 2019 r., które postawiło oba kraje na granicy konfliktu.
Wobec polityki własnego rządu publicznie protestowali także dyplomaci brytyjscy. Oto dwa przykłady z ostatnich tygodni:
Prezydent Trump do Polski nie przyjedzie, ale Amerykanie z pewnością list byłych ambasadorów przeczytali. I nie uznali go za nic nienormalnego — podobne protesty w demokratycznym kraju są całkowicie zrozumiałe.
Dyplomata, przypomnijmy politykom PiS, służy swojemu krajowi, a nie jednemu rządowi. Warto, żeby im się w końcu przestało jedno z drugim mylić.
Świat
Joachim Brudziński
Jarosław Gowin
Donald Trump
Witold Waszczykowski
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
wizyta Trumpa w Polsce
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze