Gowin twierdzi, w UE nie ma wolnego rynku, a polscy rolnicy i przemysłowcy są pokrzywdzeni przez unijne regulacje. Tymczasem nie ma żadnych przepisów, które traktowałyby ich inaczej niż ich europejskich konkurentów. Wstąpienie do Unii Europejskiej miało na polską produkcję, rolnictwo i eksport wpływ wręcz zbawienny
Byłbym w stanie zrezygnować (...) w ogóle z funduszy unijnych, gdyby polscy rolnicy, przemysłowcy mieli w zamian swobodny dostęp do rynków zachodnich państw. Nie byłyby potrzebne te dopłaty, te fundusze gdyby w Europie był rzeczywiście wolny rynek.
Innymi słowy, Unia w tej formie się nam nie opłaca.
To niespotykana koncentracja fałszywych diagnoz i nieuprawnionych wniosków wpływie UE na rozwój polskiej gospodarki.
Nie ma żadnych unijnych przepisów, które by w jakikolwiek sposób tworzyły bariery dla polskiego eksportu, ograniczały dostęp do rynków lub uprzywilejowywały zagranicznych eksporterów względem polskich.
Unia Europejska jest największym wolnorynkowym projektem w historii. Łączy (jeszcze z Wielką Brytanią) 28 państw, które zamieszkuje ponad 500 mln osób. Panuje wolność przepływu towarów, usług, kapitału, osób i pracy.
Każda firma, organizacja i osoba może podjąć działalność zarobkową w każdym z państw członkowskich na takich samych zasadach jak podmioty lokalne. Mogą sprzedawać oraz kupować towary i usługi bez dodatkowych ceł.Taka sytuacja jeszcze nigdy nie miała miejsca.
Cła, jako forma obrona własnego rynku przed kapitałem zagranicznym istniały w Europie właściwie od momentu narodzin masowego handlu międzynarodowego.
Każdy człowiek może podjąć pracę w całej UE na tych samych zasadach co obywatele danego kraju. W aktywności gospodarczej prawnie zabroniona jest dyskryminacja ze względu na narodowość, np. przy wyborze pracownika czy firmy, która ma zrealizować przetarg.
Owszem, wspólnota ustanowiła wiele praw i regulacji, np. praw intelektualnych, standardów produkcji żywności, leków czy artykułów przemysłowych, ale było to niezbędne by zunifikować 28 – do tej pory regulowanych odmiennie – rynków.
Najbardziej nieuprawnione są wypowiedzi Gowina o polskim przemyśle i rolnictwie w UE. Minister chciałby oddać dotacje unijne, w zamian za prawdziwie swobodny dostęp do rynku europejskiego. Twierdzi, że polscy przemysłowcy i rolnicy eksportują produkty do Europy, wbrew unijnym ograniczeniom, a nie dzięki nim.
Twarde dane mówią co innego.
Odkąd Polska stała się członkiem UE wartość eksportu dóbr wzrosła aż czterokrotnie. Nominalnie to około 150 mld dolarów rocznie więcej. W roku 2003 r. wart był ok. 53,75 mld dolarów, na koniec 2015 było tu już 198,25 mld. W rekordowym 2014 r. nawet 220,15 mld.
Eksport całkowity jako procent PKB skoczył z 33,4 proc. do 49,4 proc. w 2014 r.
Porównując z poprzednim 12-letnim okresem był to niebywały postęp. Między latami 1991 i 2003 eksport też powiększył się około czterokrotnie, ale nominalnie oznacza to różnicę roczną na poziomie tylko 40 mld dolarów. Przyspieszenie widać wyraźnie na wykresie:
Polski eksport dóbr 1989-2015 (źródło: Bank Światowy)
W tym samym okresie eksport produktów rolno-spożywczych wzrósł jeszcze bardziej - niemal sześciokrotnie: z 4 mld euro w 2003 r. do 23,6 mld w 2015.
W sektorze rolno-spożywczym poprawił się też stosunek importu do eksportu. W 2003 r. eksportowaliśmy tylko 11 proc. więcej niż importowaliśmy. W 2015 już o 48 proc. więcej.
Polski eksport rolny 2003-2015 (źródło: Agencja Rozwoju Rolnictwa)
Stało się to przy jednoczesnym spadku zatrudnienia w rolnictwie, z 17,2 proc. wszystkich pracujących w 2003 do 11,2 proc. w 2014 r. Oznacza to, że gospodarstwa rolne zwiększyły swoją wydajność. Mniej ludzi produkuje artykuły o znacznie wyższej wartości.
Zatrudnienie w rolnictwie w Polsce 1991-2014 (Bank Światowy)
Trudno nie widzieć w tym skutku dopłat unijnych - w budżecie Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich dopłaty stanowiły w latach 2004-2013 aż 17 mld euro. Kolejne 13,6 mld Unia przekaże nam w perspektywie budżetowej 2014-2020. Takie są też skutki dostępu do europejskiego rynku - pierwsza dziesiątka największych odbiorców Polskiego eksportu to kraje Unii Europejskiej. Największym są Niemcy.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Komentarze