W rosyjskiej telewizji Moskwa już na Ukrainie zwyciężyła, zaprowadza pokój i dobrobyt na podbitych (pardon, wyzwolonych od nazizmu) ziemiach. A jednocześnie propaganda straszy świat głodem i III wojną światową. Widać, że nie wie, co będzie dalej. Że się boi – bo inaczej po co tak straszyć?
Przecież to miała być mała “operacja specjalna”. Od 2-3 tygodni nie ma co prawda mowy o tym, że przebiega “zgodnie z planem”. Ale żeby straszyć apokalipsą?
Stan ducha Putina może oddawać cytowana dziś przez media rosyjskie jego wypowiedź ze spotkania z rodzinami wielodzietnymi z okazji Dnia Dziecka:
„Kraj ma wiele problemów, ale zawsze jest ich wiele, tak naprawdę nie dzieje się tu nic nadzwyczajnego. Chociaż to, co widzimy w obszarze związanym z bezpieczeństwem naszego kraju wsparciem dla naszych obywateli w Donbasie, jest sytuacją nadzwyczajną. Są jednak rzeczy fundamentalne, ważne, ale wciąż przemijające, i są takie, którymi musimy się zajmować cały czas bez względu na wszystko".
Co do reszty przekazu - wypada tu powtórzyć raz jeszcze: w GOWORIT MOSKWA analizujemy tu propagandę. To, jak z opowieści oficjeli i “przekazów dnia” układa narracje dla Rosjan i świata. Może mieć to niewielki związek z planami Kremla – pokazuje za to nastrój propagandy.
A nastrój ten jest nadal zły. Histeryczny wręcz. Mimo rzekomo dobrych wieści z frontu w Ukrainie propaganda się boi. Więc wrzeszczy. Pogróżki wobec świata są w telewizji dosłownie wywrzaskiwane.
Podział ról w propagandzie jest taki: telewizyjne “Wiesti”, czyli tamtejsze “Wiadomości”, opowiadają lukrowaną wersję o zwycięstwie: oto port w “wyzwolonym” Mariupolu opuszczają pierwsze statki, a cudzoziemskim marynarzom, którzy utknęli w porcie w Chersoniu, rosyjska armia przywozi pomoc humanitarną (“Potomu, szto my Russkije, my dobryje liudi” - tłumaczą widzom).
“Wyzwolicieli” z entuzjazmem witają w Donbasie, stojące w środku pola rosyjskie wyrzutnie walą salwami w niebo, ale nie trzeba się bać, bo trafiają wyłącznie w ukraińskie cele wojskowe.
A Zachód? Zachód wali się pod ciężarem sankcji, które nałożył na Rosję. Gospodarka rosyjska ma się natomiast świetnie, zrzuciła jarzmo zachodniej zależności, wszystkie niegdyś importowane komponenty produkuje lepiej i taniej. Putin osobiście podnosi wszystkim od dziś emerytury.
Tymczasem nadawane między telewizyjnymi dziennikami programy publicystyczne (od początku wojny ich “nadzwyczajne wydania” zastąpiły w telewizji wszystko inne) straszą. Że już jest III wojna światowa, albo zaraz będzie. Że Rosja może zetrzeć z powierzchni ziemi Wyspy Brytyjskie w pięć minut, a “granice Polski gwarantuje układ sil ustalony po II wojnie światowej”. Więc żeby Polska uważała, bo zaraz może jej nie być.
Że “w XIX wieku doszliśmy do Paryża, w XX wieku – do Berlina”, więc w XXI wieku też gdzieś dojdziemy.
Polska jest stałym bohaterem tych komentarzy – bo Ukrainie, mimo oczywistego rosyjskiego zwycięstwa, nadal grożą polskie zabory. Pisaliśmy, że to wygląda na opowieść o tym, że Ukraina wyrwała się Rosji na dobre:
Kolejnym wątkiem grozy, rozwijanym od kilku tygodni jest wątek światowego głodu: Rosja sprzeda swoje ziarno tylko zaprzyjaźnionym krajom, a durna Ukraina nie chce odblokować swoich portów, tak by rosyjska flota mogła tam wygodnie wpłynąć i zrobić porządek. Więc ukraińskie ziarno zostanie w Ukrainie. Wniosek? Przeżyje na świecie ten, kto się zaprzyjaźni z Rosją.
Kiedy się przyjrzeć bliżej temu, czym Moskwa straszy świat, to widać, że opowieści o rosyjskiej wunderwaffe są produkowane raczej na wewnętrzny użytek (nawet rosyjskie strachy na Lachy rozbrajał dziś oficjalnie ambasador w Warszawie zapewniając, że Rosja nie zaatakuje Polski).
Świat po prostu nie kupił rosyjskich gróźb nuklearnych. Ale już opowieści o głodzie odwołują się do autentycznych lęków przywódców państw i organizacji ponadpaństwowych. To jest przekaz do nich.
Moskwa ich straszy, bo to od nich zależy los nałożonych na nią sankcji.
Przy czym groźba głodu wygląda dziś bardzo realnie.
Głód jest tym, czego świat naprawdę się teraz boi. Rosja blokuje dostawy żywności na globalne Południe. ONZ ostrzega, że głód zagraża co piątemu mieszkańcowi Afryki, a wojna w Ukrainie tylko zaostrzyła problem.
W straszeniu głodem i pociskami jądrowymi widać cztery rzeczy:
Za ryzyko głodu na świecie odpowiada Zachód, nie Rosja, która najechała Ukrainę. Nie, to sankcje doprowadziły do tego, że nie da się zboża z Rosji i Ukrainy wywieźć, bo rosyjskie statki są pod sankcjami i nie mogą wpływać do obcych portów. To, że Ukraina też nie może wywozić zboża, bo Rosja zajęła jej porty, a na kolejne dybie (nie mówiąc już o bombardowaniu kraju i uniemożliwieniu zasiewów), w tym wywodzie nie występuje.
Ale nie o logikę tu chodzi, ale o prostą zbitkę: GŁÓD PRZEZ SANKCJE.
A to z kolei dowodzi, że sankcje są dla Rosji Putina bardzo bolesne.
19 maja szef Dumy Wiaczesław Wołodin ogłosił swoją listę złych krajów, które nakładają na Rosję sankcje. I zaraz dodał, że "kraje te są odpowiedzialne za przyszłe kryzysy na całym świecie”.
Na liście Wołodina na pierwszym miejscu są Stany Zjednoczone, które nałożyły na Rosję 1983 sankcje, na drugim - Kanada (1402 sankcje), trzecia jest Szwajcaria (1361 sankcji). W czołówce znalazły się również Wielka Brytania (1360 sankcji), Unia Europejska (1199 sankcji), Australia (1150) i Japonia (902).
„Na nasz kraj nałożono 10 536 sankcji. Do 24 lutego 2022 roku – 2754, później – kolejne 7782. Wprowadzając nielegalne sankcje wobec Rosji, państwa te sprowokowały wzrost cen surowców energetycznych i żywności. To są główni winowajcy obecnych problemów i przyszłych kryzysów na całym świecie”.
„Potencjalnie jesteśmy na skraju bardzo głębokiego kryzysu żywnościowego związanego z wprowadzeniem absolutnie nielegalnych restrykcji wobec jednego z głównych światowych dostawców, czyli nas, i związanego z działaniem władz ukraińskich, które zaminowały podejścia do portów czarnomorskich, odpowiednio - nie wysyłają stamtąd pszenicy, mimo że Federacja Rosyjska w żaden sposób temu nie przeszkadza - powtórzył dziś, już któryś raz z rzędu, rzecznik Putina Dmitrij Pieskow.
Grożąc głodem Moskwa próbuje zbudować koalicję państw Południa przeciw Zachodowi. Do tego używa narracji antykolonialnej i antyamerykańskiej.
Zdaniem rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej (wypowiedź z 17 maja) za “ryzyko śmierci głodowej” odpowiada Zachód. Ale nie tylko dlatego, że wprowadził sankcje na Rosję. "Takie są konsekwencje wieloletniej egoistycznej polityki".
Już w samym środku kryzysu wywołanego pandemią "Stany Zjednoczone i Europa kupowały coraz więcej produktów, których generalnie nie potrzebowały, pozostawiając kraje Afryki i Azji bez niczego. Sytuację pogarszał niski poziom dostaw żywności, niekorzystne warunki pogodowe i ogólne niedoinwestowanie w branży".
„Anglosasi nadal dyktują światu swoje warunki, depcząc suwerenne prawa państw. Pod pozorem walki o prawa człowieka, wolność i demokracji realizują doktrynę »złotego miliarda«, zgodnie z którą tylko ograniczona liczba ludzi może prosperować na tym świecie” - powiedział z kolei 24 maja sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew. - “Rządy USA i Wielkiej Brytanii, kontrolowane przez wielki kapitał, wywołują kryzys gospodarczy na świecie, skazując miliony ludzi w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej na głód, ograniczając dostęp do zbóż, nawozów i surowców energetycznych”.
Wojna w Ukrainie jest wojną kolonialną, przy czym w obronie kolonizatorów występują... Ukraińcy:
“Armia ukraińska walczy w Donbasie o zachowanie systemu światowej gospodarki, w którym dolar amerykański jest głównym środkiem płatniczym na świecie” – powiedział 30 maja Andriej Isajew, wiceszef putinowskiej frakcji Jedna Rosja w Dumie.
Rosja straszy także: albo Ukraina, albo głód. Ten straszak nijak się ma do przedstawionych wyżej argumentów, a wręcz je unieważnia. Bo albo winne globalnej katastrofie są zaplanowane od dawna sankcje na Rosję i kolonialna polityka Zachodu, albo winna jest wojna w Ukrainie. Chyba że wojna w Ukrainie jest kolonialna? No ale nie Ukraina jest tu agresorem...
Ale propaganda nie stara się być logiczna. Stara się być głośna.
"Prezydenci Stanów Zjednoczonych i Ukrainy - Joe Biden i Władimir Zełenski - muszą zrozumieć konsekwencje tego, co dzieje się na Ukrainie, w przeciwnym razie przejdą do historii jako prezydenci, którzy zorganizowali głód na planecie” - oznajmił 28 maja przewodniczący Dumy Wołodin.
W końcu w wątek głodu opakowana jest gorąca prośba Moskwy, by zacząć z nią rozmawiać. Ale nie o Ukrainie, tylko o sankcjach.
Moskwa jest gotowa ułatwić niezakłócony eksport zboża z ukraińskich portów - powiedział 30 maja Putin w rozmowie telefonicznej z prezydentem Turcji Tayyipem Erdoğanem.
Z kolei Erdoğan zapowiedział gotowość zorganizowania spotkania przedstawicieli Rosji, Ukrainy i ONZ w Stambule. W środę 1 czerwca Turcja obiecała, że spróbuje pomóc oczyścić ukraińskie porty z min.
Rosyjski minister spraw zagranicznych Ławrow w czasie wizyty w Bahrajnie zauważył 31 maja, że kraje zachodnie stworzyły sztuczne problemy z zamknięciem swoich portów dla rosyjskich statków, z likwidacją łańcuchów logistycznych i finansowych. Rosja ze swojej strony od dawna robi wszystko, aby rozwiązać problem bezpieczeństwa żywnościowego.
Doniesienia z frontu dyplomatycznego są takie, że Putin obdzwania przywódców azjatyckich, szykuje się do czerwcowego telespotkania przywódców państw BRICS oraz planuje osobną własną wizytę w Turcji.
Ławrow objeżdża Chiny i kraje Zatoki Perskiej, natomiast przewodnicząca izby wyższej parlamentu, Walentina Matwijenko, jeździ po Afryce.
Straszeniem wojną atomową zajmują się tymczasem publicyści i urzędnicy niższego szczebla. Wiem, że mówią o broni śmiercionośnej, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że są jak chłopcy, którzy na podwórku dyskutują, który dalej splunie.
Np. 22 maja szef agencji kosmicznej Roskosmos Dmitrij Rogozin napisał na swoim kanale w Telegramie: „Pozostaje tylko doradzić agresorom, aby rozmawiali z Rosją bardziej uprzejmie”. Dołączył film z lejem po uderzeniu testowym międzykontynentalnego pocisku balistycznego Sarmat. "W przypadku ładunku jądrowego taki lej w miejscu obiektu wroga będzie... no cóż, bardzo duży i bardzo głęboki, i radioaktywny. I nie tylko jeden. Prawie pięćdziesiąt Sarmatów wkrótce będzie z nami na służbie bojowej”.
“Międzykontynentalny pocisk balistyczny Sarmat to jedyny pocisk, który może latać na całym świecie, okrążyć kulę ziemską i nad biegunami, i nad równikiem, i dostarczać ładunek w dowolne miejsce na świecie” - zachwalał rakietę 29 maja generalny projektant Państwowego Centrum Rakietowego Władimir Degtiar w telewizyjnym programie “Zwiezda”.
Oficjalnie Moskwa nadal nie zamierza użyć taktycznej broni jądrowej w Ukrainie (deklaracja ambasadora Rosji w Wielkiej Brytanii Andreja Kelina w wywiadzie dla BBC, 29 maja).
Wszystkie te groźby - i straszenie głodem i Sarmatem - pokazują, jak niestabilna jest sytuacja i niepewni przedstawiciele Kremla.
Sytuacja na froncie daleka jest od rozstrzygnięcia, losy tej wojny się właśnie ważą. A najczarniejszy sen propagandy opisał dziś minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow:
"Ukraina wykracza poza granice przyzwoitości w swoich żądaniach dostaw broni z Zachodu, a także prowokuje zaangażowanie Zachodu w działania wojenne w przypadku dostaw wielowyrzutniowych systemów rakietowych".
“Jakakolwiek dostawa broni na Ukrainę, bez względu na to, jak argumentuje Waszyngton, zwiększa ryzyko bezpośredniego starcia między Federacją Rosyjską a Stanami Zjednoczonymi” - powiedział też dziś zastępca Ławrowa Siergiej Riabkow.
Zaznaczył, że Stany Zjednoczone przez wiele lat nie próbowały nic zrobić, aby znaleźć rozwiązanie konfliktu ukraińskiego. A po rozpoczęciu przez Rosję specjalnej operacji wojskowej „resztki odpowiedzialnego, rozsądnego podejścia do sytuacji zostały po prostu zezłomowane”. Teraz "Waszyngton próbuje zrobić wszystko, by zadać Rosji strategiczną klęskę".
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze