Propaganda Kremla w końcu przyznała, że z “operacją specjalną” w Ukrainie jest coś nie tak. Nie tylko wprost przyznała, że rosyjska armia ma za sobą “trudny tydzień”. Zrobiła to na samym początku niedzielnych “Wiadomości Tygodnia” - spychając rytualne opowieści o Putinie na dalszy plan
A Putin miał przecież bardzo bogaty w wydarzenie tydzień: pojechał do Władywostoku, brał udział w manewrach wojskowych, fotografował się z sokołem, otwierał drogę na wschód, wziął udział w panelu na forum we Władywostoku i wyłożył tam zasady swojej polityki. Brał udział w wyborach samorządowych i spotykał się z ludźmi, ściskając im osobiście ręce.
Ale tym razem o Putinie widz “Wiadomości Tygodnia” (“Wiesti Niedieli”) mógł się dowiedzieć, dopiero kiedy przebrnął przez nie najlepsze wiadomości z frontu.
To duży zwrot propagandy, bo “Wiadomości” mają swój charakterystyczny rytm. I od początku ukraińskiej ofensywy nic go nie zaburzało — aż do teraz (co oglądałam z fascynacją, bo choć urlop to urlop, to nie sposób się powstrzymać od zaglądania do telefonu i sprawdzania “jak oni TO pokażą”).
Te “Wiadomości” nieodmiennie zaczynały się zatem albo sukcesami wojsk Putina na froncie albo działaniami Putina w innych dziedzinach (średniowieczni kronikarze mówiliby na to Res gesta Putini).
Od tego (po krótkiej zapowiedzi, o czym jeszcze będzie w programie) zaczynały się "Wiesti".
W sobotę (10 września), w dniu, kiedy Ukraińcy doszli do Iziumu i pojawiły się plotki o starciach na donieckim lotnisku, "Wiadomości" doniosły o sukcesie wojsk polegającym na tym, że nie dały się zamknąć w okrążeniu koło Iziumu. Tymczasem Putin otwierał nowe centrum dżudo w Moskwie i opowiadał o dawnych swoich w tym sporcie przewagach (Tu trzeba przyznać, że wiadomość o Putinie i dżudo poprzedzona była jednak relacją z królewskiego dworu w Wielkiej Brytanii — ale śmierć królowej Elżbiety II okazała się dla propagandy wybawieniem. Nie wiedząc, co dokładnie opowiadać o "operacji specjalnej" w Ukrainie drobiazgowo raportowała operację zmiany na tronie na drugim krańcu Europy).
Od początku ukraińskiej kontrofensywy "Wiadomości" donosiły o “ciężkich stratach ukraińskich” w rejonie Chersonia, a potem Charkowa. Tylko w ten sposób propaganda dawała znać, że pod Charkowem i Chersoniem coś się dzieje. 5 września - ale jednorazowo - pozwoliła sobie na użycie wobec wojsk rosyjskich sformułowania "wycofanie się na uprzednio wyznaczone pozycje". Cały czas jednak więcej uwagi poświęcała codziennie sytuacji z Zaporoską Elektrownią Atomową, strasząc widzów możliwym skażeniem radioaktywnym.
Tak było przez całe dwa tygodnie.
Owszem, kto chciał wiedzieć, mógł się dowiedzieć, że coś jest nie tak.
Na przykład jedna z relacji o klęsce pod Chersoniem ilustrowana była mapką pokazującą, że Ukraińcy dokonali wyłomu w linii frontu. Był to — zdaniem propagandy — dowód klęski Ukraińców, bo... taki wyłom Rosja może atakować z obu stron.
Ciekawie zaczęło się robić w relacjach z walk Donbasu. To element rutynowy “Wiadomości”, zaraz po relacjach z działań Putina. Jest to reportaż o tym, “jak świetnie nam idzie”: reporter jeździ czołgiem albo uczestniczy w strzelaniu z broni artyleryjskiej. Rozmawia z żołnierzami. Od wielu tygodni nie ma w tych “reportażach” mowy o zajęciu nowych miejscowości, ale możemy zobaczyć ukraińskie okopy jakoś “niedawno” zdobyte, a żołnierze zapewniają, że z radością wykonają swój żołnierski obowiązek.
Kiedy zaczęła się ukraińska ofensywa, z “reportażu” z Doniecka w “Wiadomościach” dowiedzieliśmy się ni stąd, ni zowąd, że rosyjska armia nie zawsze strzela do Ukraińców pociskami. Czasem (często?) strzela też papierowymi ulotkami z wezwaniem do poddania się (pakowanymi do łusek zamiast pocisków).
Jeszcze ciekawszy był odcinek o beznogim weteranie wojennym, który podwożony jest w ciężarówce na samą linię frontu, gdzie przez megafon wzywa Ukraińców do poddania się. A następnie błyskawicznie tą ciężarówką ucieka, bo odpowiedź ukraińska jest jedna: ostrzał.
Komentarz wojenkora (korespondenta wojennego): “Jeszcze tym razem się nie udało”.
Ta scenka pokazuje mistrzostwo propagandy: na pierwszy rzut oka pracownik propagandy wspiera “specjalną operację”. Ale gdyby coś się zmieniło i potrzebna była nowa interpretacja wydarzeń, wojenkor będzie mógł powiedzieć: “Przecież ostrzegałem. Pokazałem, że armia nie ma amunicji, a szczytem jej możliwości taktycznych jest wysyłanie na front inwalidy z megafonem”.
W niedzielę (11 września) jednak ten schemat się załamał.
“Wiadomości Tygodnia” (“Wiesty Niedieli”) zaczęły się — po raz pierwszy od rozpoczęcia ukraińskiej operacji — od informacji o trudnych i krwawych walkach na granicy z Rosją koło Charkowa. Co prawda “kontruderzenie zostało zatrzymane”, a Ukraińcom nie udało się przejść przez rzekę Siewierski Doniec, ale w Bałakliji i Iziumie rosyjskie wojska “zmuszone były opuścić wyzwolone tereny”. “Rosjanie się przegrupowują w kierunku Doniecka”. “Do końca trzymała się obrona Kupjańska” - chodziło o umożliwienie ewakuacji cywili.
Oczywiście — dodały zaraz “Wiadomości” — Ukraińcy ponoszą ogromne straty, a żołnierze rosyjscy nie ustępują. Nadchodzą też posiłki. Uważny widz odnotował jednak, że te same dziarskie zapewnienia wojaków (“Rosjanie się nie poddają”) oraz filmiki z gigantycznymi helikopterami dostarczającymi na front wozy bojowe były w codziennych “Wiadomościach” kilka dni wcześniej, czyli nagrano je, zanim front się załamał. I choć “Wiadomości Tygodnia” są składanką materiałów z siedmiu dni, to tu manipulacja jest aż nadto dobrze widoczna.
Potem mieliśmy duży materiał o panicznej ucieczce. Formalnie opowiadał o ucieczce cywili, którzy boją się “ukraińskich represji” (wyłapywaniu członków władz kolaboranckich). Ale telewizja pokazała chaos granicy, gdzie wszystko odbywało się pod gołym niebem — patrz zdjęcie na samej górze. Uciekinierzy mówili do kamery, że "marzyli o życiu w Federacji Rosyjskiej, ale się nie udało, może jeszcze się uda" (w sensie, że nie udało się Federacji Rosyjskiej rozszerzyć na zachód).
Następnie dowiedzieliśmy się, że sytuacja na rosyjskim froncie południowym, koło Chersonia jest lepsza, bo “przeciwnik od dwóch tygodni próbuje się przebić” (to pewna nowość — do tej pory “przeciwnik” ponosił w tym miejscu same straszliwe straty i nie prowadził operacji, która miałaby jakiś cel). Poza tym Rosjanom udało się “zapobiec aktowi sabotażu” na kolei – gdyby tory pod Chersoniem wyleciały w powietrze, jak planowali partyzanci, byłoby źle. Miasto zaopatrywane jest promami przepływającymi przez Dniepr (w ten sposób dowiedzieliśmy się, że stałych mostów tam już nie ma).
Na koniec tej półgodzinnej sekcji były doniesienia z Niemiec, gdzie państwa Zachodu organizują się, by zapewnić nowe dostawy broni dla Ukrainy: “Ameryka i NATO chcą zaostrzenia konfliktu w Ukrainie” - wytłumaczyły “Wiadomości Tygodnia”.
I dopiero po 35 minutach bez żadnych rosyjskich sukcesów przyszła pora na relacje z działań Putina.
Putin we wczorajszych (niedzielnych) materiałach potraktowany był porządnie, ale nie było już nad nim zachwytów, co do tej pory było normą.
Na przykład przed tygodniem materiał o pogrzebie Gorbaczowa był pretekstem do wychwalania Putina:
W tę niedzielę to, czy rzeczywiście Putin jest mężem opatrznościowym Rosji, było kwestią jakby otwartą.
Jasne było jednak, że Rosja na prawdziwego męża opatrznościowego zasługuje i propaganda to podkreślała. Robiła to coraz bardziej, rozbudowując propagandową figurę ZŁEGO ZACHODU, który powstrzymać może tylko silny lider.
Ta figura Złego Zachodu to smok o dwóch głowach. Nieco przypomina on Zły Zachód, którym straszy nas PiS-owska propaganda. Ale jest potwór dużo straszniejszy i żałośniejszy zarazem.
Ten STRASZLIWY ZACHÓD od lat chce “nas” pozbawić “suwerenności” (“suwerenność” jest rozumiana jako prawo władzy do robienia czego chce i jak chce).
STRASZLIWY ZACHÓD jest na to w stanie przeznaczyć dowolne ogromne środki, wspiera też “naszych wewnętrznych wrogów” (to Ukraińcy, którzy choć powinni być pod władzą Rosji, nie uznają tego).
“Wewnętrzny wróg” zawdzięcza swoje sukcesy STRASZLIWEMU ZACHODOWI, dziś więc chodzi o ratowanie naszego państwa, jego kultury i niezawisłości.
ŻAŁOSNY ZACHÓD zarządzany jest przez kobiety, starców, gejów i osoby transpłciowe — czyli wszystko to, co kulturowo obce jest prawdziwym mężczyznom.
ŻAŁOSNY ZACHÓD nie panuje nad swoją aktywnością, nie rozumie podstawowych prawd – ale nie można się tego spodziewać po kobietach. Czy taka na przykład Urszula von der Leyen rozumie, że wprowadzenie ograniczeń cen gazu w Europie zaburzy wolny rynek i doprowadzi do deficytów i systemu kartkowego (kwestia postawiona we wczorajszych "Wiestiach”, które - tak jak elity Kremla - wolny rynek rozumieją jako “swobodną grę interesów, chyba że władca Kremla chce inaczej”)?
ŻAŁOSNY ZACHÓD prowadził od lat nieodpowiedzialną politykę, nie był w stanie przewidzieć jej skutków, dlatego tej zimy ludzie na tymże Zachodzie będą umierać z zimna, a gospodarka zbankrutuje.
Ostatecznym ciosem dla ŻAŁOSNEGO ZACHODU stały się nieprzemyślane sankcje wobec Rosji.
Figurę dwugłowego potwora – STRASZLIWEGO ZACHODU i ŻAŁOSNEGO ZACHODU propaganda oferuje każdemu, kto będzie Rosją rządził. I pewnie dlatego tyle tego w "Wiadomościach Tygodnia".
Ten smok z jednej strony przeraża zwykłych ludzi i każe im szukać schronienia u silnego przywódcy. A z drugiej – pociesza ich. Pozwala się pośmiać — z żałosnego starego prezydenta USA, królowej angielskiej, która, choć miała piękne stroje, była tylko babcią oszukiwaną przez polityków, z kobiet stojących na czele ministerstw obrony w Europie albo z losu Szwajcarów, którym zakazano ogrzewać mieszkania ponad 19 stopni.
W Rosji jest inaczej, w Rosji jest bezpiecznie. A nawet jeśli w Mariupolu człowiek nie ma gdzie mieszkać i ugotować sobie jedzenia, to raz dziennie podjedzie do niego wojskowa ciężarówka i wyda ciepłą zupę w blaszance (reportaż z niedzieli w TV).
Na koniec “Wiadomości Tygodnia” mają dla widzów dobrą wiadomość: po 21:20, czyli w trzeciej godzinie programu, informują, że “zmienia się sytuacja w Ukrainie, bo żarty się skończyły”: Rosja uderzyła rakietami w infrastrukturę energetyczną Ukrainy. “To początek odpowiedzi na kontratak Ukrainy i nie na pół gwizdka”.
W tym momencie od rosyjskiego uderzenia minęły dwie godziny – zobaczyliśmy więc, ile w “Wiadomościach” trwa proces zwalniania materiału do publikacji.
O ostrzale ukraińskiej infrastruktury cywilnej poinformowały w tym czasie media społecznościowe, Wołodymir Zełenski zaś przygotował wystąpienie, które teraz wszyscy cytują
A “Wiadomości Tygodnia”, nadawane od godz. 19 naszego czasu, raczyły w tym czasie widzą informacją ważniejszą z ich punktu widzenia: w Donbasie odbudowany został pomnik bohaterów walk z hitlerowcami w 1943 roku. Górujący nad okolicą obelisk został zniszczony w czasie walk w 2014 roku.
Odbudować polecił go sam Putin (ekspresową odbudowę pomnika przeprowadzono w zniszczonym wojną terenie, gdzie ludzie nie mają gdzie mieszkać). Dorobiono do niego rzeźby poległych w obecnej wojnie / “operacji specjalnej”. Jedną sylwetkę żołnierza w ostatniej chwili przerobiono na kobietę (ku czci Olgi Kachury, ukraińskiej żołnierki, która przeszła na rosyjską stronę i w “Donieckiej Milicji Ludowej” dowodziła baterią Gradów. Zginęła 3 sierpnia). Tym niesłychanym sukcesem budowniczowie chwalą się przed kamerą.
Od przebiegu walk na froncie ważniejsze jest bowiem przesłanie, że trwa "ta sama wojna co w 1943 roku”. Z Zachodem.
Tymczasem na odsiecz rosyjskiej cywilizacji – jak zaraz po materiale o pomniku doniosły “Wiadomości Tygodnia” - szykują się w Czeczenii nowe pododdziały pułku Achmat Ramzana Kadyrowa. Propaganda pokazała, jak stojąc w czworoboku wzniosły okrzyk “Salem Alejkum”.
Może to znaczyć po prostu, że Federacja Rosyjska jest wielokulturowa. Ale w “Wiadomościach” bombardujących widza informacjami o wyższości rosyjskiego prawosławia nad wszystkim innym, może być to sygnał, że sytuacja przybiera zły obrót.
Kto przeżyje, zobaczy.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
Dziś propaganda wyszła z pierwszego szoku wywołanego tym, że genialny plan Putina nie zadziałał, a Ukraina stawiła opór. Teraz przygotowuje Rosjan do długiej wojny powtarzając w kółko te same przekazy o złej Ukrainie i złym Zachodzie oraz dobrej Rosji Putina.
Nowe wątki pojawiają się coraz rzadziej. Ale tropimy je dla Państwa.
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
Media
Świat
Władimir Putin
Goworit Moskwa
propaganda
propaganda rosyjska
Rosja
Rosjanie
Ukraina
wojna w Ukrainie
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze