Coś się zmienia w propagandzie. Nagle ważniejsze od ruin w Donbasie są ruiny w Turcji i Syrii. Putin wypuszcza sygnały, że gotów jest do orędzia o stanie państwa, a propagandyści sugerują, że nie trzeba od razu zrealizować „wszystkich celów specjalnej operacji”
To nie musi oznaczać zwrotu na wojnie. Ale propaganda robi ekipie Kremla (czyli „uogólnionemu Putinowi”) tło, które sprawi, że cokolwiek będzie w długo oczekiwanym orędziu, okaże się sukcesem.
Jeśli chodzi o trzęsienie ziemi w Turcji, to Moskwa uczyniła z niego bardzo ważny przekaz. Wygląda to teraz tak, jakby do każdego zastępu ratowników dołączyła pracownik propagandy, który przesyła filmowe materiały o tym, jak bezcenna jest rosyjska pomoc. Na tym tle obrazki z frontu w Ukrainie wyglądają dziwnie znajomo i nie ma tu przypadku. Bo „Wiesti” to nie program o tym, co się zdarzyło, ale o tym, jak władza widzi świat.
O tym, że wszystko jest możliwe, propaganda przekonuje też w inny sposób. Otóż największym sukcesem rosyjskiej dyplomacji było doprowadzenie do tego, że głos (zdalnie) mógł zabrać na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa NZ w czasie dla Rosji Roger Waters z Pink Floyd. Który uznał, że jako jedyny rozumie istotę konfliktu w Ukrainie i widzi, że Rosja „została sprowokowana do rozpoczęcia operacji specjalnej w Ukrainie. I co powiedział?
„Negocjujcie zawieszenie broni w Ukrainie”.
To taki wybitny brytyjski muzyk — zachwyciła się propaganda Kremla, łamiąc swą żelazną zasadę, że o Zachodzie mówimy źle albo wcale. Czyli że Waters powiedział jej zdaniem coś bardzo mądrego.
Na dniach propaganda ujawniła też poddanym, że Putin jest prawdziwie wspaniałomyślnym panem: obiecał byłemu premierowi Izraela, i to na samym początku najazdu w 2022 roku, że... nie zabije prezydenta Zełenskiego.
Wszystko jest więc możliwe.
Ciekawy watek propagandy dotyczy Krymu. Mamy dosłownie wysyp pogróżek, że jeśli Ukraina zechce zaatakować Krym, to pożałuje. I nie są to publicystyczne ranty – to oświadczenia oficjeli coraz wyższego szczebla. Przykłady:
Jest to formalnie odpowiedź na komunikat Pentagonu, że Waszyngton pozostawia w gestii Kijowa możliwość użycia nowoprzysyłanej ze Stanów broni na Krym. Ale może to oznaczać, że Rosja zaraz zaatakuje albo że nie zaatakuje wcale. Bo Krym jest wpisany do konstytucji Rosji, a w Rosji konstytucję interpretuje Putin.
Po sieciach społecznościowych krąży nagranie odznaczonej niedawno przez Putina za „dziennikarskie osiągnięcia" propagandystki Margarity Simonjan. Ogłasza w nim poddanym Putina, że domaganie się wyjaśnienia, co ma osiągnąć operacja specjalna, jest niesłuszne.
(Oglądając to poczułam się źle, bo podzielałam pogląd, że propaganda powinna wyjaśnić, po co jest ta „operacja specjalna". A tu się okazało, że po prostu mam mózg wyprany przez tzw. liberalne wartości „kolektywnego Zachodu”. I niesłusznie uważam, że władza musi powiedzieć, co chce osiągnąć, żeby można ją było z tego rozliczyć).
Z wypowiedzi Simonjan dowiadujemy się, że za „złożonymi i niejasnymi” hasłami „demilitaryzacja”, „denazyfikacja” i „obrona ludności Donbasu” krył się plan podboju terytorialnego. Specjalnie nie był jednak opisany precyzyjnie, by nie można było przypisać Putinowi porażki, jeśli czegoś ze swojej listy nie zdobędzie.
Z trzech haseł udało się zrealizować w ciągu roku tylko punkt trzeci. Putin zajął obwody: ługański, doniecki, a dodatkowo jeszcze zaporoski i chersoński, choć żadnego nie zajął w całości. „I na pewno trzeba je całe odbić” - mówi Simonjan. Ale jeśli chodzi o Odessę i Mikołajów — to choć są Putinowi potrzebne, może zdecydować się podbój odłożyć.
Bo to on, „gławnyj komandujuszczyj” (dowódca naczelny Putin), decyduje, a umrzeć na wojnie można i bez wiedzy, za co się umiera.
„Pytania, czy odbijemy Kijów i czy dojdziemy do Lizbony, są niesłuszne” – wyjaśnia Simonjan. – O konkretach nie należy rozmawiać. BOWIEM
cele zmieniają się w zależności od możliwości” (!!!).
Sprawdzałam, czy to nagranie nie jest fejkiem, ale wygląda na to, że nie. Jednego możemy być pewni: Simonkan sama tego, co mówi, nie wymyśliła.
A że w propagandzie nic nie dzieje się przypadkiem, równocześnie pojawiła się deklaracja, że Putin nie potrzebuje zachodniej Ukrainy. To nie jest nowy wątek propagandy (osobny odcinek GOWORIT MOSKWA poświeciliśmy temu przy okazji wypowiedzi Radosława Sikorskiego o dylematach, przed którymi musiał stać polski rząd na początku najazdu Putina).
W tym tygodniu propaganda wpuściła tę myśl metodą „na zagranicznego eksperta”: Oto RIA Nowosti przepisała sobie kawałek dyskusji na amerykańskim Twitterze
„Rosja nie potrzebuje terytorium całej Ukrainy, jej zadaniem jest demilitaryzacja i denazyfikacja – powiedział na Twitterze amerykański polityk Demokratów, kandydat na gubernatora stanu Kentucky Jeffrey Young.
W odpowiedzi na wpis użytkownika BurningBrightLiberty, uznał, że do Rosji należy nie tylko Krym i Donbas, ale także reszta Ukrainy, Yang odpowiedział, że zgadza się z pierwszym i drugim punktem, ale Moskwa «raczej nie potrzebuje Zachodniej Ukrainy, w tym Lwowa»”.
Z tego możemy wnosić, że cokolwiek Putin powie, nie będzie tam słowa o aneksji Lwowa.
Widzimy więc, że dziś tylko Putin (a raczej to coś, co rządzi na Kremlu) wie, jakie ma cele w Ukrainie.
Trwający od kwietnia zeszłego roku serial „A kiedy Putin przemówi do Dumy?” zmierza powoli do finału.
Pojawiły się „przecieki” – już nie anonimowe i dementowane przez rzecznika Putina Pieskowa, ale pod nazwiskiem, choć chudopacholskim — że orędzie zostanie wygłoszone 22 lutego. Poza tym Łukaszenka odważył się zapowiedzieć swoją „wielką konferencję prasową" na luty — nie robiłby tego chyba, gdyby nie ustalił z Putinem, co może powiedzieć? Więc i Putin musi już swoje wiedzieć, przynajmniej mniej więcej.
[Aktualizacja: 10 lutego Kreml oficjalnie poinformował, że Putin wystąpi z orędziem 21 lutego, zaś 22 lutego wystąpi na stadionie na Łużnikach, gdzie na koncercie z okazji "Dnia Obrońcy Ojczyzny" ma się zebrać 200 tysięcy ludzi]
Orędzie Putina zostanie wygłoszone w 22 miesiące po poprzednim, mimo, że konstytucja każe Putinowi wygłaszać orędzie co roku. To mniej więcej pokazuje, że Putin może wszystko. Krym i cztery zagarnięte Ukrainie obwody Putin też wpisał sobie do konstytucji. Ale przecież może objąć to „klauzulą 24 miesięcy” i ogłosić, że przynależność do Rosji można interpretować szerzej.
Miałam ten felieton skończyć słowami: że trzeba się od Moskwy uczyć, jak się robi propagandę. Ale nie. Bo Parlament Europejski elegancko pokazał Putinowi środkowy palec.
Zrobił to przy pomocy orkiestry symfonicznej, która po przemówieniu w PE Wołodymyra Zełenskiego najpierw odegrała hymn Ukrainy:
Jeszcze nie umarła Ukrainy ni chwała, ni wola; Jeszcze do nas, bracia młodzi, uśmiechnie się dola.
A potem odegrała hymn Unii Europejskiej:
Wstańcie ludzie, wstańcie wszędzie, ja nowinę niosę wam. Na gwiaździstym firmamencie bliska radość błyszczy nam.
Było to wykonanie bez słów, ale każdy je zna. I tak się przeciwstawia świat, w którym tylko Putin decyduje, świat, którego los zależy od wielu.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022
Komentarze