“Rosja traktuje Ukrainę z szacunkiem” - ogłosił w piątek, 4 listopada, Putin. Obchodził on święto zwane Dniem Jedności Narodowej. Jest to także jedność z niszczoną właśnie przez Rosję Ukrainą. Bo bez jedności nie ma Rosji
Putin nie mówi jednak do Ukraińców. Swymi przemyśleniami dzielił się ze swymi poddanymi na spotkaniu "z okazji dziesiątej rocznicy odbudowy Rosyjskiego Towarzystwa Historyczno-Wojskowego Rosji”.
To opowieść świąteczna dla Rosjan: o wyzwalającej mocy przemocy i cierpienia. I o tym, że przemoc jest fundamentem ich państwa i całego świata Putina.
Od 2004 roku Putin nie obchodzi już rocznicy Rewolucji Październikowej, gdyż jej osiągnięć nie poważa. Po pierwsze, doprowadziła do zniesienia wolnego rynku, a o wolny rynek, na którym można dobrze zarobić, Putin dba przede wszystkim. Także teraz, na wojnie, kiedy nawołuje swoje zakłady zbrojeniowe do wolnorynkowej konkurencji, by produkować jeszcze lepszy sprzęt.
Po drugie, przewrót bolszewicki odebrał też Rosji - wedle obowiązującej dziś wykładni - zwycięstwo w I wojnie światowej i doprowadził do osłabienia imperium (bolszewicy podpisali z Niemcami traktat brzeski w 1918 roku oddając cały zachód imperium carów, by utrzymać władzę w Rosji). Do tego Lenin “sztucznie” założył Ukrainę tworząc ukraińską sowiecką republikę — o tym “nieszczęściu Rosji” Putin opowiada od początku najazdu na Ukrainę.
Zamiast więc czcić bolszewicki przewrót 7 listopada, Putin obchodzi rocznicę “wypędzenia Polaków z Kremla” w 1612 roku. To dobry symbol walki z Zachodem, którą Putin prowadzi od 24 lutego — deklarując jednocześnie, że nie ma wrogich zamiarów wobec tegoż Zachodu, lecz nie ma też wyjścia.
Tu mała dygresja: wrogi Zachód ma u Putina konstrukcję pacynki, którą ktoś od środka manipuluje. To trochę tak jak z Niemcami, które zdaniem Jarosława Kaczyńskiego rządzą od środka Unią Europejską. Putin patrzy na świat szerzej, widzi więc, że pacynką o nazwie Zachód potrząsają Stany Zjednoczone. To one decydują o wszystkim. Przy czym pacynka-Zachód ma kilka paluszków poza główką: jedną z nich jest Wielka Brytania (“imperium, które stało się kolonią swojej byłej kolonii", jak powtarza kremlowska propaganda). A drugą jest Polska, eksponowana w propagandzie często bardziej nawet niż (zagubione) Niemcy, czy (protestująca masowo) Francja.
4 listopada Rosja odchodzi więc zwycięstwo nad Polską, czyli nad Zachodem, czyli nad USA.
I takich obchodów się spodziewałam. Tymczasem było zupełnie inaczej. Putin co prawda złożył kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym wypędzenie Polaków, ale cały dzień zajmował się Ukrainą:
“Rosja szanuje naród ukraiński” – oznajmił. “Rosja zawsze odnosiła się do obywateli Ukrainy z ciepłem i tak traktuje ich teraz, pomimo dzisiejszej tragicznej konfrontacji”.
Przekaz oparty był na przekonaniu, że stosowanie przemocy jest objawem miłości (“Jak bije, znaczy kocha”). Putin tworzy opowieść, która normalizuje krwawe wydarzenia w jego państwie: mobilizację, śmierć na froncie i codzienne doniesienia propagandy o niszczeniu "bratniej Ukrainy” przez rosyjską armię.
Wiadomości te nadchodziły też w czasie świątecznych wystąpień Putina:
Putin jak prawdziwy damski bokser tłumaczy poddanym, że Ukraina sama sobie winna, gdyż źle się prowadziła. Dała się skolonizować Zachodowi, a co gorsza, taki los tenże Zachód szykował Rosji.
Zauważmy, że wywód ten ma istotną logiczną lukę: Ukraina dała się skolonizować, bo tego chciała. Rosja tego nie chce – dlaczego więc Zachodowi miałoby się udać kolonizowanie Rosji i w obronie trzeba sięgać po czołgi? Jednak jak w każdej opowieści przemocowca, uzasadnienie przemocy nie jest ważne. Istotne jest to, że stosujący przemoc w nie wierzy.
Tak więc Putin nie miał wyjścia, musiał odpowiedzieć na złe zachowanie Ukrainy. I w taki oto sposób Ukraina jest "pierwszą i główną ofiarą świadomie wzmocnionej sublimacji nienawiści do Rosjan, do Rosji”.
Putin bardzo jej współczuje, ale „starcie Rosji z neonazistowskim reżimem, który pojawił się na terytorium Ukrainy, było nieuniknione. A gdyby w lutym nie podjęto z naszej strony odpowiednich działań, wszystko byłoby tak samo, tylko z gorszej dla nas sytuacji”.
Tydzień po tym, jak Putin ogłosił (światu, nie Rosji), że Ukraina jest osobnym narodem – mimo że powstała w toku procesu, który się Putinowi nie podoba – narracja została zmieniona:
„Trudny i gorzki jest też fakt, że jeden naród tak naprawdę walczy ze sobą. W rzeczywistości konfrontacja toczy się w jednym narodzie. Tak jak to było po przewrotach 1917 roku, kiedy obce mocarstwa «ogrzały ręce» w wojnie domowej w Rosji".
Z bożym słowem pośpieszył patriarcha Cyryl: Rosja cierpi i jest ofiarą. Zły świat chce ją zniszczyć, więc to, co robi Putin, jest dobre i sprawiedliwe:
„Niestety dzisiaj jesteśmy świadkami destrukcyjnych prób podejmowanych przez szereg krajów zachodnich, aby zakazać lub wykluczyć kulturę rosyjską z porządku obrad.
Powodem, zdaniem zachodnich krytyków, jest właśnie tradycjonalizm, odwoływanie się do fundamentalnych cech duszy ludzkiej, gotowość do afirmacji prawdy o Bogu, pięknie i mocy chrześcijaństwa.
Duchowa i kulturowa agresja na nasz kraj nie jest nowa, a może jej źródeł należy szukać w naszej duchowej i kulturowej odmienności” – mówił patriarcha w cerkwi. A na spotkaniu "historycznym" z Putinem dodawał jak prawdziwy ojciec duchowy pocieszający bitą kobietę:
"Bez jedności nie ma państwa ani narodu. A nie ma jedności narodu bez jedności ducha i wartości".
Jeśli Ukraina się poprawi i zacznie zachowywać właściwie, Putin ją nagrodzi. Na razie zamierza nagrodzić “Noworosję”, czyli “anektowane” przez siebie ziemie Ukrainy. Zamierza bowiem pomóc w odbudowie tego, co zniszczył.
“Mieszkańcy Noworosji nie powinni pozostawać bez wsparcia, ciepła i schronienia, rosyjskie władze zrobią w tym celu wszystko, co możliwe” - powiedział.
Ale to nie koniec darów na nowe lepsze życie. "Noworosja" dostanie bowiem nowe muzea.
"Mówicie, że muzea w Noworosji są w stanie, który wymaga szczególnej uwagi ze strony centrum federalnego, regionów. Oczywiście, że to zrobimy. Teraz jest wiele problemów związanych z odbudową zasobów mieszkaniowych, które ucierpiały w wyniku działań wojennych, a my oczywiście musimy to zrobić przede wszystkim, jak mówią, po to, aby ludzie po prostu nie pozostali zimą bez dachu nad głową”.
„Oczywiście obiekty kultury materialnej, które istnieją, muszą być zachowane i wykorzystane w przyszłości, ale bardzo słuszne byłoby wykonanie i zbudowanie dzieła w taki sposób, aby przesycić je nowoczesnymi technologiami”.
Pojawił się wątek polski — opowiedziany po putinowsku, nieco nieskładnie i mało logicznie, Ale nie o logikę tu chodzi, tylko o dobrotliwy ton, którym pan i władca objaśnia nam świat:
"Niektóre kraje, w tym Polska, nie zrezygnowały jeszcze z idei wchłonięcia Ukrainy i zwrócenia terytoriów wyrwanych w przeszłości" – powiedział Putin. „Przywódcy się obejmują, ale idejka wchłonięcia Ukrainy nie zniknęła. Prawie nikt tego nie wie, to tylko w archiwalnych dokumentach [jest]. To idea zwrotu terytoriów, które zostały oderwane od Polski”.
Jest też coś dla Rosjan:
"Wysiłki te, skierowane również na osłabienie, dezintegrację i zniszczenie Rosji, są kontynuowane. To one leżą u podstaw wydarzeń, które mają miejsce na Ukrainie. Nigdy na to nie pozwolimy. Będziemy bronić naszej Ojczyzny tak jak nasi bohaterscy przodkowie" – pogroził Rosjanom Putin.
Siła Rosji jest bowiem tylko w jedności nadal rozumianej jako jedność z Ukrainą. I Zachód jej nie rozerwie. Dlatego uczestniczka spotkania z Putinem w towarzystwie historycznym przedstawiła fundamentalny postulat: żeby Rosja produkowała zabawki nawiązujące do rosyjskich bajek. "Bo teraz w sklepach są tylko batmany".
Wszystkiego najlepszego z okazji święta!
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre z wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko za pośrednictwem VPN
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze