0:000:00

0:00

Sprawdziliśmy, co zamierza przeczytać w czasie wakacji premier Szydło. To „Harda” Elżbiety Cherezińskiej, historia Świętosławy, znanej także jako Sigrid Storråda albo Gunhilda, córki Mieszka i siostry Bolesława Chrobrego, która została królową Norwegii, Szwecji, Danii i Anglii. Dla kobiety, która nie boi się pragnienia władzy, to z pewnością fascynująca pozycja. I pouczająca, dowie się z niej, jak prowadzić grę o tron.

Wiadomo, w patriarchalnym świecie kobiety są raczej pionkami w męskich grach politycznych, a nie samodzielnymi graczami. W czasach Mieszka córki były walutą w dynastycznych układach, a żony miały rodzić następców tronu. Świętosława wybiła się jednak na niepodległość. Poza rozumem potrzeba do tego sprytu, bezwzględności, a czasem ognia, żeby kogoś spalić w saunie. Kiedy ma się do wyboru: miłość czy władza – wybrać władzę.

Przeczytaj także:

Gdyby Beata Szydło chciała pójść drogą niepolskiej królowej, musiałaby wykiwać prezesa i prawdopodobnie pozbyć się męża. Myśleć w kategoriach szerszych niż polski zaścianek. I koniecznie przerobić kwestię gender.

Sukces historycznych powieści Cherezińskiej wśród prawicowych czytelników pokazuje, że mimo usilnych starań problematyka gender jest dla prawicy szalenie pociągająca. Te silne kobiety, które dobrze rozpoznają mechanizmy męskiego świata i potrafią sobie w nim poradzić, zamiast odgrywać „naturalne” role płciowe! Są w tych powieściach też triki, których pani premier nie musi się uczyć. Np. jak wykorzystać instrumentalnie chrześcijaństwo do podporządkowania sobie poddanych, umocnienia państwa i pognębienia wrogów.

Przypuszczamy, że skoro Szydło wybrała na wakacyjną lekturę powieść tej właśnie autorki, to czytała także poprzednie, albo przynajmniej zamierza to zrobić, o ile nie przestraszy się ideologii gender w „Hardej”. Może spodobają się jej zielone panny z innych utworów, żyjące w lasach ekologiczne pogańskie feministki? Wtedy dni ministra Szyszki będą policzone, a może nawet spłonie w saunie, chociaż zielone panny preferują chyba truciznę. A co będzie, jeśli przeczyta wspaniałą sagę o wikingach, „Droga Północy”? Wtedy dowie się, że geje nie są wynalazkiem zachodniej kultury i kto wie, może to oni odkryli Amerykę?

Życzymy miłej lektury!

Kinga Dunin – socjolożka, publicystka „Dziennika Opinii” i „Krytyki Politycznej”

Komentarze