Greta Thunberg została aresztowana już kilkukrotnie i usłyszała pierwsze zarzuty, europejskie rządy podsłuchują grupy aktywistów, rozbijają je i oskarżają o sabotaż. Osoby działające w sprawie ochrony klimatu ponoszą za to coraz większe konsekwencje
„Kryzys klimatyczny napędza faszyzm” i „żadnego nowego gazu” – z transparentami o takiej treści trasę ostatniego Marszu Niepodległości zablokowali przedstawiciele grupy „Bombelki”. Aktywistów, których akcja opóźniła początek marszu, musiała znieść z drogi policja. By nikt im nic nie zrobił, zostali otoczeni kordonem.
– Baliśmy się, ale czujemy, że to właśnie trzeba robić. Niestety, Marsz Niepodległości jest wydarzeniem od lat przechwyconym przez środowiska faszystowskie – mówi Tytus Kiszka, jeden z protestujących.
Co ma to jednak do zmiany klimatu? – Zaostrzająca się niepewność o przyszłość, którą wywołują konflikty, migracje i kataklizmy, daje paliwo faszystom. Dlatego walka o klimat to walka z faszyzmem, a walka antyfaszystowska to walka o społeczeństwo, które troszczy się o siebie nawzajem – tłumaczy Kiszka.
„Bombelki” postulują o zatrzymanie budowy nowej infrastruktury gazowej. Jak tłumaczą, w dobie kryzysu klimatycznego należy odchodzić od paliw kopalnych, a nie je rozwijać.
Z tego powodu Nawojka Ciborska, jedna z aktywistek grupy, napisała w artykule dla Zielonych Wiadomości, że Gaz-System to „banda zbrodniarzy, którzy dla swoich zysków pchają nas prosto do katastrofy”.
Za to zdanie autorka oraz wydawca gazety zostali pozwani przez państwową spółkę za naruszenie dóbr osobistych
Zarządzający infrastrukturą gazową koncern domaga się przekazania 20 tys. zł na cele charytatywne i publicznych przeprosin.
– Szefowie firm paliwowych muszą być albo bezduszni, albo wielce ignoranccy. Nie wiem, jak wiedząc o galopującym kryzysie klimatycznym na całym świecie mogą dalej zarabiać na paliwach kopalnych i patrzeć na siebie w lustrze – mówi 21-letnia pozwana. Choć pozew otrzymała już jakiś czas temu, nie powstrzymało jej to przed zablokowaniem trasy sobotniego marszu.
– Lata petycji, marszów i listów otwartych nie dały wystarczających efektów. Emisje wciąż rosną – podkreślają aktywiści. Z powoSLAdu lekceważenia kryzysu klimatycznego przez polityków i wielki biznes decydują się więc na coraz bardziej zdecydowane formy działania.
I to na całym świecie.
Aktywiści działają na wiele sposobów, by zwrócić uwagę na kryzys klimatyczny i tych, którzy odpowiadają za niego najbardziej.
Z tego powodu pomalowali czerwoną farbą superjacht dziedziczki miliardera, który założył Walmart, szefa Ryanaira podczas wizyty w Brukseli uderzyli tortem w twarz, zabarwili wodę w słynnej fontannie di Trevi, przerywali kluczowe mecze tenisowych rozgrywek.
Regularnie zakłócają też działania instytucji i firm związanych z kryzysem klimatycznym.
W ostatnich miesiącach i tygodniach blokowali siedziby banków finansujących paliwa kopalne, zakłócali spotkania udziałowców koncernów paliwowych, przyklejali się do płyt lotniskowych itp. W maju niedaleko Hagi aresztowano 1500 członków grupy Extinction Rebellion, którzy poprzez blokowanie drogi sprzeciwiali się finansowaniu przez rząd koncernów paliwowych. Siedem osób zostało skazanych za działania wywrotowe – to zarzut, którego w Holandii nie otrzymał wcześniej żaden aktywista klimatyczny. Z kolei w Berlinie kilka miesięcy temu z powodu blokowania ruchu drogowego aresztowano 4 tys. osób.
Przykład te dobrze pokazują skalę zarówno rosnącego w społeczeństwie buntu przeciwko bierności polityków, jak i rosnącej determinacji tych drugich, by protesty ukrócić.
„W Niemczech, Francji, Włoszech, Szwecji, Holandii i Wielkiej Brytanii władze zareagowały na protesty klimatyczne masowymi aresztowaniami, przyjęciem nowych drakońskich przepisów, nałożeniem surowych kar za pokojowe protesty i etykietowaniem aktywistów jako chuliganów, sabotażystów czy ekoterrorystów” – relacjonuje „The Guardian”.
Brytyjski dziennik oraz Reuters i Politico przygotowały też obszerne reportaże na ten temat.
Władze w Niemczech i Francji powołują się na prawo wykorzystywane często przeciwko zorganizowanej przestępczości i grupom ekstremistycznym, by zakładać podsłuchy i śledzić aktywistów.
Internetowa strona organizacji Ostatnie Pokolenie została zamknięta, aby powstrzymać zbiórkę pieniędzy, a bawarska policja przeprowadziła naloty na domy jej siedmiu liderów. Na nagraniach wideo widać było jednego z nich, 28-letniego Simona Lachnera, którego wyciągnięto boso z domu i ciągnięto do radiowozu. Mężczyzna chciał przykleić się do drogi, aby zwrócić uwagę opinii publicznej na kryzys klimatyczny. Zamiast tego został aresztowany.
Lachner, który już wcześniej został ukarany grzywną w wysokości 2700 euro za podobną akcję, zapowiedział, że będzie działać dalej. – Być może protestujących przeciwko klimatowi można zamknąć, ale katastrofa klimatyczna i tak nadejdzie – mówił po ogłoszeniu decyzji sądu.
Państwa te, aby ułatwić ściganie aktywistów, zaostrzyły w tym roku przepisy.
Na Wyspach nielegalne stało się m.in. przyklejanie i przypinanie się do nieruchomości. W tym pierwszym kraju aktywistów przesłuchują zaś antyterroryści. Po jednym ze starć z policjantami rząd próbował też zdelegalizować zrzeszający 150 tys. osób kolektyw klimatyczny, który przedstawiał jako „ekoterrorystów”. Decyzję tę unieważnił jednak sąd administracyjny, uznając ją za „niewłaściwe, niekonieczne i nieproporcjonalne do sytuacji”.
Michel Forst od czerwca 2022 roku jest sprawozdawcą ONZ ds. obrońców środowiska. – Od czasu mojej nominacji podróżowałem do wielu krajów w Europie i istnieje wyraźny trend. Widzimy rosnącą liczbę spraw, w których aktywiści klimatyczni są coraz częściej stają przed sądem. Uchwalane są coraz surowsze przepisy ułatwiające ataki na obrońców – mówi Forst w rozmowie z „The Guardian”. – Jestem pewien, że istnieje europejska współpraca między siłami policyjnymi przeciwko tego rodzaju działaniom – dodaje.
– Istnieją alarmujące dowody kryminalizacji, nękania, stygmatyzacji i negatywnej retoryki wobec obrońców środowiska – wtóruje mu Catrinel Motoc z Amnesty International.
Rząd każdego z wymienionych państw zobowiązał się do ograniczania emisji gazów cieplarnianych. Żaden z nich nie wypełnia obietnic, mimo że w niektórych przypadkach konkretne cele związane z ochroną klimatu zostały wpisane do krajowego prawa.
A na aresztowaniach tych, którzy próbują zwrócić uwagę na problem, się nie kończy.
W tym roku sąd w Wielkiej Brytanii skazał na więzienie dwóch mężczyzn, którzy zablokowali ruch samochodowy na moście. Z tego samego powodu do więzienia trafiła 32-letnia aktywistka z Australii, w przypadku której wyrok złagodzono po masowych protestach i apelacji (choć początkowo sąd nie zezwalał na jej złożenie). Do więzienia trafiła też 47-latka z pobliskiej Tasmanii, która sprzeciwiała się działaniu kopalni.
Komunistyczne władze aresztowały tam w tym roku kilkoro liderów proklimatycznych organizacji pozarządowych. Oskarżeni byli traktowani surowiej niż inne osoby przetrzymywane pod podobnymi zarzutami. Nie mieli dostępu do prawników. Jedna z oskarżonych, Hoang Thi Minh Hon, po trwającym zaledwie trzy godziny procesie została niedawno skazana na trzy lata więzienia.
Oficjalne przyczyny ścigania aktywistów to unikanie podatków.
Działania wymierzone przeciwko nim skrytykowały zarówno organizacje praw człowieka, jak i ONZ.
„Organizacje pozarządowe w Wietnamie od dawna działają w legalnej »szarej strefie«, gdzie nie ma szczególnych wymogów dotyczących płacenia podatku od darowizn z zagranicy” – wyjaśnia BBC. „Jednak państwo zinterpretowało niejednoznaczne przepisy w najbardziej karny sposób w przypadku tych aktywistów – w ramach czegoś, co wygląda na ukierunkowaną kampanię przeciwko działaczom” – dodaje brytyjski portal.
Wietnam niedawno podpisał międzynarodowe porozumienie, w ramach którego otrzyma 15 miliardów dolarów od rozwiniętych państw na transformację energetyczną. Za pieniądze te ma zmniejszyć ilość spalanego w elektrowniach węgla i przejść na odnawialne źródła energii. Podobnie jak kraje europejskie, na ten moment nie jest na ścieżce, która prowadziłaby kraj do wypełnienia celów klimatycznych.
„Liderzy organizacji pozarządowych i eksperci techniczni, którzy pomogli zapewnić zachodnią pomoc na oficjalne przejście na czystą energię, są teraz zamykani, ponieważ nie są już potrzebni” – podsumowuje dosadnie azjatycka korespondentka „The Guardian”.
– Obawiam się, że kiedy rządy nazywają tych ludzi ekoterrorystami lub używają nowych form oczerniania i zniesławiania, ma to ogromny wpływ na to, jak ludność może ich postrzegać i sprawę, o którą walczą. Jest to dla mnie ogromny powód do niepokoju – martwi się Forst.
– Mamy do czynienia ze wzrostem języka nienawiści, wzrostem gróźb, a groźby stają się coraz bardziej konkretne. Więc nie mówią już „nienawidzę cię”, ale mówią „powinniśmy przyjść do ciebie, powinniśmy cię dorwać” – opowiada Luisa Neubauer. Liderka ruchu klimatycznego w Niemczech dodaje, że nienawiść pochodzi w „99,9 proc. od mężczyzn”. Niektórzy utworzyli nawet strony internetowe, na których fantazjowali o tym, „jak najlepiej ją zgwałcić”. – To już nie jest zmiana, to równia pochyła – dodaje.
27-letnia studentka, która z obawy o swoje niebezpieczeństwo chodzi na uczelnię z ochroniarzem, za wzrost wrogości wobec aktywistów obwinia m.in. polityków. Kanclerz Olaf Scholz w poprzednim roku porównał aktywistów klimatycznych do nazistów.
– On jest przywódcą kraju. Ludzie czytają jego uwagi – zauważa Neubauer. – Szczerze mówiąc, w tej chwili nie wiem, czym to się skończy. Aktywiści stają się coraz bardziej sfrustrowani, ze wszystkich dobrych powodów, społeczeństwo staje się coraz bardziej agresywne ze swoich powodów, a policja stoi pomiędzy nimi, ale wyraźnie staje po stronie tych, którzy atakują aktywistów. A nasi politycy udają, że nie mają z tym nic wspólnego. To takie okrutne.
Warto jednak mieć na uwadze, że to nie tyle aktywiści klimatyczni, co aktywiści środowiskowi. Nie walczą więc zazwyczaj o (sam) klimat, lecz przede wszystkim o cenne obszary natury w swoim otoczeniu. Bardzo często to rdzenni mieszkańcy danych terenów, którzy sprzeciwiają się wyniszczającym środowisko praktykom wielkich koncernów.
Tak właśnie było w przypadku dwóch mieszkańców Panamy blokujacych drohę, którzych kilka dni temu zastrzelił poirytowany emeryt z USA.
„Od tygodni dziesiątki tysięcy protestujących dawało upust swojej wściekłości w związku z kontrowersyjnym kontraktem wydobywczym udzielonym Minera Panama, lokalnej spółce zależnej kanadyjskiej firmy wydobywczej, na wydobycie miedzi” – wyjaśnia CNN. Kontrakt umożliwia ponowne uruchomienie odkrywkowej kopalni miedzi otoczonej lasem deszczowym na kolejne 20 lat, z możliwością przedłużenia na drugie tyle.
Z raportu Global Witness wynika, że w 2022 roku na całym świecie zabito co najmniej 177 aktywistów środowiskowych. Najwięcej z nich – przynajmniej 60 – w Kolumbii. Ameryka Łacińska była odpowiedzialna za 88 proc. śmiertelnych ataków.
Wracając do aktywistów klimatycznych, symbolem zmiany podejścia władzy do aktywistów może być Greta Thunberg.
20-latka zasłynęła kilka lat temu strajkiem klimatycznym przed siedzibą szwedzkiego parlamentu. Uruchomiło to masowe protesty na całym świecie, w których wzięło udział kilka milionów ludzi. Thunberg przemawiała też na szczytach ONZ, a w 2019 roku została „człowiekiem roku” magazynu „Time”.
Na początku tego roku Szwedkę zatrzymały służby w Niemczech. Wraz z tysiącami osób protestowała wówczas przeciwko zrównaniu z ziemią jednej z wiosek na potrzeby rozbudowy kopalni węgla. Później została dwukrotnie aresztowana u siebie w kraju, gdzie protestowała w porcie naftowym. Za odmowę wykonania polecenia policjanta sąd dwukrotnie uznał ją winną i ukarał grzywną.
Thunberg przyznała się do faktów, ale zaprzeczyła winie. Twierdziła, że walka z przemysłem paliw kopalnych była formą samoobrony ze względu na egzystencjalne i globalne zagrożenie kryzysem klimatycznym.
Ledwie kilka dni później szwedzka aktywistka została usunięta siłą sprzed luksusowego hotelu w Londynie, gdzie organizowano kongres naftowo-gazowy. I znów otrzymała zarzuty, podobnie jak 25 innych osób.
– Za tymi zamkniętymi drzwiami politycy bez kręgosłupa zawierają umowy i kompromisy z lobbystami z niszczycielskiego przemysłu paliw kopalnych – przemawiała Thunberg przed aresztowaniem.
W niedawnym badaniu zapytano 2000 dorosłych Norwegów o ich odczucia związane z kryzysem klimatycznym. Wyniki pokazały, że gniew był siedmiokrotnie częściej łączony z aktywizmem niż nadzieja.
Co ważne, silne, negatywne emocje napędzają nie tylko młode osoby. Prof. Dana Fisher z USA przyjrzała się temu, kto jest aktywistą klimatycznym w Stanach. Okazało się, że średnia wieku takiej osoby to 52 lata, a aż 25 proc. osób ma przynajmniej 69 lat. Do tego 91 proc. osób posiada wyższe wykształcenie, z czego jedna trzecia to lekarze i doktorzy.
W 2020 roku założyło ją ponad tysiąc naukowców z 25 państw. Zrzeszeni w niej naukowcy blokują wydarzenia motoryzacyjne, lotniska itp. Na akcje chodzą w charakterystycznych białych kiltach.
– Próbowaliśmy ostrzegać was przez tak wiele dekad… A teraz zmierzamy w kierunku pier…nej katastrofy. Naukowcy z całego świata są ignorowani. To musi się skończyć. Stracimy wszystko. Nie żartujemy, nie kłamiemy, nie przesadzamy. Jest tak źle, że jesteśmy w stanie zaryzykować. I coraz więcej naukowców i ludzi zacznie do nas dołączać. Robimy to dla wszystkich dzieci na świecie, wszystkich młodych ludzi, wszystkich ludzi w przyszłości – mówił ze łzami w oczach Peter Kalmus, klimatolog NASA, który w 2021 roku przykuł się kajdankami do budynku banku JP Morgan Chase.
Niedługo potem został aresztowany. JP Morgan Chase to bank, który w największym stopniu finansuje paliwa kopalne i w efekcie katastrofę klimatyczną.
„Nie możemy oczekiwać, że opinia publiczna zachowa się tak, jak gdyby sytuacja była nadzwyczajna, jeśli ci, którzy najlepiej potrafią ją zrozumieć, nie będą tego robić. Niektórzy uważają, że robienie wrażenia »panikarzy« jest szkodliwe. Ale nas przeraża to, co widzimy. Otwarte wyrażanie naszych obaw jest ważne i słuszne” – tłumaczy „Rebelia Naukowców” na swej stronie.
Jak wynika z analizy 20 strategii i taktyk aktywistów klimatycznych, którą opublikowano w czasopiśmie Energy Research & Social Science,
największe szanse na sukces mają ruchy i grupy zdolne do zróżnicowanego działania, ale unikające przemocy.
Zdaniem prof. Dany Fisher aktywistom zależy przede wszystkim na tym, by zwrócić uwagę na pilną potrzebę rozwiązania kryzysu klimatycznego. Będą to robić na różne sposoby. Im mniej będzie działań polityków i więcej odczuwalnych konsekwencji zmiany klimatu, tym większa radykalizacja wśród części aktywistów. Nie można więc wykluczyć, że będzie dochodzić do aktów przemocy.
– Czy są ludzie, którzy myślą o tym, że muszą utworzyć ekoterrorystyczne komórki, ponieważ kryzys klimatyczny jest prawdziwy i nic się z tym nie robi? Prawdopodobnie. Im większa frustracja ludzi w stosunku do firm, państwa i rządu, tym więcej osób będzie się mobilizować. A im więcej ludzi się zmobilizuje, tym bardziej ta radykalna flanka będzie się rozszerzać – tłumaczy badaczka polityki klimatycznej i aktywizmu klimatycznego.
Rupert Read, były członek Extinction Rebellion w Wielkiej Brytanii, a obecnie współzałożyciel Climate Majority Project, wierzy jednak w inny scenariusz. Read opowiada, że zdaniem wielu członków ruchu klimatycznego działania zakłócające ogół społeczeństwa przynoszą na tym etapie efekt przeciwny do zamierzonego.
„Obywatele już czują, że alarm został podniesiony. W tej chwili nie potrzebują dalszych przypomnień: potrzebują podróży do pozytywnych, skutecznych działań, które czują, że ich obejmują” – przekonuje.
Read i Fisher wskazują też, że celem zaangażowanych w obywatelskie nieposłuszeństwo aktywistów nie jest to, by to oni podejmowali decyzje. Ich działalność może jednak nie tylko zwrócić uwagę na powagę problemu, ale i stworzyć przestrzeń dla innych, mniej stanowczych w działaniach organizacji i osób.
„Rzeczywiście, wiele sukcesów historycznych ruchów, które zainspirowały Extinction Rebellion (na przykład sufrażystki), przebiegało według podobnego schematu: zmiana programu wywołana przez radykalne inicjatywy, torująca drogę do rzeczywistego sukcesu politycznego bardziej umiarkowanych agentów zmian” – pisze Read.
– Ci obrońcy zasadniczo próbują ocalić planetę, a tym samym ocalić ludzkość. Są to ludzie, których powinniśmy chronić, ale rządy i korporacje postrzegają ich jako zagrożenie, które należy zneutralizować. Ostatecznie chodzi o władzę i ekonomię – podsumowuje sytuację aktywistów klimatycznych Mary Lawlor, specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. obrońców praw człowieka.
Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”
Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”
Komentarze