0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Handout / Georgian Presidential Press Service / AFPFot. Handout / Georg...

W sobotę 26 października 2024 Gruzińskie Marzenie, partia rządząca krajem od 12 lat, zdobyła według oficjalnych wyników 53,9 proc. poparcia w wyborach parlamentarnych. Pobiła zjednoczoną opozycję, która otrzymała 37,7 procent głosów.

W sobotę tuż po godzinie 20:00, zaraz po zamknięciu lokali wyborczych, w siedzibie Gruzińskiego Marzenia ogłoszono, że według organizacji GORBI, zajmującej się badaniami rynku na zlecenie rządowych mediów, rządząca partia zdobyła ponad 56 procent poparcia. Na scenę wyszli wiodący politycy Gruzińskiego Marzenia oraz założyciel, honorowy przedstawiciel i numer jeden na liście wyborczej Bidzina Iwaniszwili. Zabrał głos jako pierwszy. Podziękował swoim wyborcom i powiedział, że „to rzadki przypadek na świecie, aby ta sama partia osiągnęła taki sukces w tak trudnej sytuacji”. Dodał, że społeczeństwo gruzińskie nie jest gorsze od społeczeństwa jakiegokolwiek bogatego kraju i zapewnił, że w ciągu najbliższych czterech lat Gruzja „osiągnie wielki sukces”. Potem na niebie rozbłysły fajerwerki, ale szampana nie podano.

W tym samym czasie podobne zwycięstwo ogłosiła zjednoczona opozycja.

Zgodnie z badaniem exit poll Edison Research to ona zdobyła 52 procent poparcia, a Marzenie tylko 41 procent. W związku z tym po ogłoszeniu wstępnych oficjalnych wyników przez Centralną Komisję Wyborczą opozycja niemal od razu zakomunikowała, że rządząca partia nie tylko ukradła wybory, ale przede wszystkim skradła europejską przyszłość kraju. Tina Bokuczawa, liderka Zjednoczonego Ruchu Narodowego, partii założonej przez Micheila Saakaszwilego, powiedziała: „CKW wykonała brudny rozkaz Iwaniszwilego”.

Oficjalny wynik wyborczy daje Gruzińskiemu Marzeniu 89 miejsc w 150-osobowym parlamencie. Taka liczba mandatów pozwala im na stworzenie rządu oraz przegłosowanie w parlamencie większości ustaw. Nie daje jednak konstytucyjnej większość, która, jak głosili w kampanii wyborczej, była ich celem. Dzięki niej mogliby zdelegalizować opozycję oraz przywrócić integralność terytorialną kraju.

Przeczytaj także:

Gruzja. Wybory czy operacja specjalna Putina?

Mamuka Chazaradze, jeden z liderów opozycji i szef partii Lelo, która stoi w kontrze zarówno do rządzącego Marzenia, jak i znienawidzonego przez część społeczeństwa Zjednoczonego Ruchu Narodowego, na Facebooku napisał: „Bidzina przeprowadził specjalną operację rodem z KGB. Oni ukradli głosy narodu i przygotowują kraj do oddania go Rosji – nie uda się! Nigdy się na to nie zgodzę. Nigdy!”.

Dzień po wyborach, w niedzielę 27 października o godzinie 21:00 prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili zwołała konferencję prasową, na którą zaprosiła także wszystkich przedstawicieli zjednoczonej opozycji. Co ciekawe, nie wszyscy się zjawili. Wielkim nieobecnym okazał się być Giorgi Gacharia, były premier z ramienia Gruzińskiego Marzenia, który przeszedł do opozycji i został szefem partii Dla Gruzji. Gacharia podważył legalność wyborów parlamentarnych jako ostatni z liderów opozycji.

Prezydentka Zurabiszwili oświadczyła, że uznaje wybory parlamentarne za sfałszowane. Jej zdaniem rządząca partia próbuje odebrać narodowi gruzińskiemu „europejską przyszłość” i używa do tego „każdej dostępnej taktyki”, w tym nowoczesnych technologii. Powiedziała, że wybory w Gruzji można „opisać jako rosyjską operację specjalną” i „nową formą wojny hybrydowej”. Nazwała Gruzińskie Marzenie „reżimem, a nie legalną władzą”, który stosuje manipulacje i pozbawia prawa głosu swoich obywateli. Zdaniem prezydentki wybory odbyły się pod „rosyjskim wpływem”.

W wystąpieniu odwoływała się do szeregu naruszeń podczas wyborów oraz przed nimi, których „uchwycenie w raportach stało się niemożliwe”. Mówiła o kradzieży dowodów osobistych, przeszkodach w głosowaniu za granicą, gdzie „ze 100 tys. zarejestrowanych emigrantów, tylko 33 tys. zdołało oddać swój głos”.

Co miała na myśli?

Miejscowe organizacje zajmujące się obserwacją wyborów – Mój Głos oraz GYLA – stwierdzili takie naruszenia procesu wyborczego jak np. zakłócanie systemu weryfikacji wyborców, wydawanie większej liczby kart do głosowania jednej osobie albo wydawanie kart już wypełnionych. Organizacje poinformowały o przypadkach „wynajmowania” dowodów osobistych innym osobom, szantaże, przekupstwo oraz funkcjonowanie list z nazwiskami głosujących pod przymusem, na przykład pod groźbą utraty pracy.

Według moich informatorów za głos Gruzińskie Marzenie płaciło od 50 do nawet 400 lari (ok. 600 pln), w zależności od regionu kraju. Podczas głosowania dochodziło też do konfrontacji fizycznych, ingerencji w działalność obserwatorów oraz agitacji pod punktami wyborczymi. Nie zliczono też głosów z dwóch punktów wyborczych. W jednym ze względu na wymuszenie wrzucenia do urny pliku kart do głosowania przez jedną osobę, a w drugim przypadku ze względu na niedostarczenie protokołu do CKW.

Nad wyborami pieczę miała także Międzynarodowa Misja Obserwacji Wyborów prowadzona przez Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (ODIHR).

W oświadczeniu podpisanym przez Josepha Borella i Komisję Europejską czytamy: „Dzień wyborów był ogólnie dobrze zorganizowany pod względem proceduralnym i przeprowadzony w sposób uporządkowany, ale charakteryzował się napiętą atmosferą, z częstymi naruszeniami tajności głosowania i kilkoma niespójnościami proceduralnymi, a także doniesieniami o zastraszaniu i naciskach na wyborców, co negatywnie wpłynęło zaufanie publiczne do procesu”.

Zdaniem Arnolda Stepanjana z Public Movement Mulitcultural Georgia, organizacji, która także zajmowała się obserwacją wyborów, cała praca agitacyjna została wykonana wcześniej: „W Gruzji wygrywa się wybory przed wyborami, nie w ich dzień. W związku z tym nie zauważyliśmy nic takiego, co można było uznać, za fałsze nad urną. To wszystko wydarzyło się przed głosowaniem. I nie sposób tego udowodnić”.

Podobnego zdania jest Giorgi Gacharia, który powiedział: „Rezultaty wyborów, które zostały opublikowane, nie są wyrazem woli gruzińskiego narodu. Niestety, to się nie wydarzyło wczoraj i nie w ciągu jednego dnia. Mówimy o tym od dawna, o faktach i dowodach, które przekazaliśmy naszym partnerom, włączając w to międzynarodowych obserwatorów”.

W oświadczeniu Komisji Europejskiej czytamy: „Wzywamy Centralną Komisję Wyborczą Gruzji i inne właściwe organy do wypełnienia obowiązku niezwłocznego, przejrzystego i niezależnego zbadania i zajęcia się nieprawidłowościami wyborczymi i zarzutami naruszeń wyborczych. Nieprawidłowości te muszą zostać wyjaśnione i usunięte. Jest to niezbędny krok do przywrócenia zaufania do procesu wyborczego”.

Jak zareaguje Zachód?

Prezydentka Salome Zurabiszwili w oświadczeniu zaapelowała do obywateli i obywatelek, by „stanęli razem i nie zaakceptowali infiltracji Rosji i nowej formy okupacji”. Zaprosiła wszystkich do udziału w „zjednoczonej deklaracji dla świata”, czyli pokojowym proteście, który ma się odbyć 28 października pod budynkiem parlamentu.

Zwróciła się też do międzynarodowych partnerów, by wsparli Gruzję i nie współpracowali z nielegalnym rządem. Zaznaczyła, że bez aktywnego wsparcia UE i USA „obywatele tego kraju nie mogą być chronieni”.

Podczas oświadczenia nie padło ani jedno zdanie, które tyczyłoby się dalszych planów zjednoczonej opozycji. Rozmowy z obecnymi tam politykami również nie dały odpowiedzi na to pytanie.

Zdaje się, że opozycja, pewna wygranej, nie miała przygotowanego planu B.

I w związku z tym w tym momencie jedynym punktem zaczepienia jest dla niej poniedziałkowy protest i nadzieja na reakcję Zachodu.

Jak więc reaguje zagranica?

Jako pierwszy, jeszcze w dzień wyborów, zwycięstwa rządzącej partii pogratulował Wiktor Orbán, premier Węgier. Jego wizyta jest spodziewana w Gruzji we wtorek 29 października. Zaraz po nim w kolejce ustawił się prezydent sąsiedniego Azerbejdżanu, Ilham Alijew. Jako trzeci gratulacje złożył premier Armenii Nikol Paszynjan.

Zachwyty popłynęły też z Rosji, która stanowczo odrzuca zarzuty o ingerowanie w gruzińskie wybory. Jednak jedna z najpopularniejszych propagandystek Kremla Margarita Simonian jako pierwsza pochwaliła Gruzinów w swoich mediach społecznościowych. „Zuchy! – napisała”. Z kolei w niedzielę po oświadczeniu prezydentki Zurabiszwili, Maria Zacharowa, rzeczniczka ministerstwa spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej, oświadczyła, że chciałaby zadać jej pytanie: „W czym gruzińska przyszłość ma być gorsza od europejskiej?”.

O to, co powinien zrobić Zachód, pytam Grigola Dżulichidzego, specjalistę ds. bezpieczeństwa, propagandy politycznej i dezinformacji z The Foreign Policy Council.

„Jestem Gruzinem i nie powinienem tego mówić, ale powinien potraktować nas tak, jak Gruzińskie Marzenie traktuje Zachód: zabrać wizy, nałożyć sankcje osobiste na osoby łamiące w kraju demokrację i nie wznawiać procesów integracyjnych z UE. Zachowujemy się, jakbyśmy byli pępkiem świata. Jakby to Zachód miał nas prosić, żebyśmy łaskawie się do niego przyłączyli. To tak nie działa. Skoro Gruzja wybrała antyzachodni rząd, powinna poczuć tego konsekwencje” – mówi Dżulichidze.

„Prezydentka Gruzji ogłosiła, że wybory parlamentarne zostały sfałszowane. Europa musi teraz stanąć po stronie narodu gruzińskiego” – napisał na portalu X polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Natomiast włoski szef dyplomacji Antonio Tajani powiedział, że gruzińskie partie opozycyjne miały „absolutną słuszność”, kwestionując wyniki wyborów i wskazał na Moskwę jako siłę mieszającą się do gruzińskich wyborów.

„Zachęcamy gruzińskich liderów politycznych do poszanowania rządów prawa, odrzucenia ustaw, które podważają podstawowe wolności oraz do wyjaśnienia wątpliwości dotyczących procesu wyborczego” – stwierdził z kolei w swoim oświadczeniu sekretarz stanu USA Anthony Blinken.

W poniedziałek o godzinie 19:00 miejscowego czasu odbędzie się pierwszy protest opozycji pod gruzińskim parlamentem.

;
Na zdjęciu Stasia Budzisz
Stasia Budzisz

Stasia Budzisz, tłumaczka języka rosyjskiego i dziennikarka współpracująca z "Przekrojem" i "Krytyką Polityczną". Specjalizuje się w Europie Środkowo-Wschodniej. Jest autorką książki reporterskiej "Pokazucha. Na gruzińskich zasadach" (Wydawnictwo Poznańskie, 2019).  

Komentarze