0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Bańka / Agencja GazetaBartosz Bańka / Agen...

Wałęsa zerwał strajk. To był dramatyczny moment. Według naszej oceny 60–90 zakładów już strajkowało. (...) Wałęsa strajk poddał.
Półprawda. To było dużo bardziej skomplikowane.
„Minęła dwudziesta”, TVP Info,30 sierpnia 2016
Andrzej Gwiazda, jeden z przywódców strajku w stoczni, opowiadał o roli Wałęsy w wielu mediach, w TVP Info, w wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie” i portalu Niezależna.pl:

„Było wiele dramatycznych momentów, które wryły mi się w pamięć. Jednak najgorszy był dzień, kiedy Lech Wałęsa ogłosił koniec strajku, zgadzając się na spełnienie początkowych postulatów, w tym podwyżkę płac dla każdego zatrudnionego, budowę pomnika ofiar Grudnia’70 oraz gwarancje nietykalności dla strajkujących. Po decyzji Wałęsy Stocznia Gdańska miała wyłączyć się ze strajku. Ania Walentynowicz, Alina Pienkowska oraz Ewa Osowska przemówiły jednak do wychodzącej tłumnie ze stoczni załogi, dzięki czemu uratowały strajk. My, czyli członkowie Wolnych Związków Zawodowych, zorganizowaliśmy wówczas Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, koordynujący wszystkie zakłady strajkujące”.

Gwiazda dodał:

„Od samego początku, odkąd Lech Wałęsa zaczął się publicznie wypowiadać, wiedzieliśmy, że jest on agentem bezpieki. Szkoda, że niektórzy woleli żyć w bajce o bohaterskim krasnoludku”.

Ta opowieść kłóci się jednak nie tylko ze wspomnieniami Wałęsy, ale i z relacjami innych uczestników strajku. Warto najpierw także przytoczyć jej kontekst, bo wtedy zachowanie Wałęsy staje się bardziej zrozumiałe. Według Bogdana Borusewicza, działacza opozycji i uczestnika strajku, wyglądało to tak:

Trafiłem na kryzys. Pytam, gdzie Lech. Negocjuje z dyrekcją. A co się dzieje? Chcą kończyć strajk. Wchodzę na rozmowy, siadam koło Wałęsy. No i widzę, że sytuacja jest rzeczywiście niedobra. Strajk się niesamowicie rozwinął, dołączyła gdyńska Stocznia Komuny Paryskiej, stanęła komunikacja miejska w Gdańsku. Fala strajkowa rozszerza się. A Stocznia Gdańska kończy. Widzę, że część negocjatorów to nasi ludzie z komitetu strajkowego, ale widzę też wielu, których nie znam. Część z nich wyraźnie trzyma stronę dyrekcji. Okazało się, że dyrekcja wystąpiła z propozycją, żeby komitet poszerzyć o przedstawicieli wydziałów. Zadbała, aby w tej grupie znaleźli się ludzie jej sprzyjający. My nie mieliśmy dostępu do wszystkich wydziałów. Lech się zgodził i znalazł się w mniejszości. Dyrektor dąży do zakończenia strajku: Demokracja, głosujcie, wszystkie postulaty uwzględnione, załatwione. Walentynowicz przyjęta do pracy, Wałęsa też, jest zgoda na upamiętnienie ofiar Grudnia. I — po dłuższych targach — zgoda na podwyżkę, na tysiąc pięćset złotych dla każdego. Wygląda na to, że za chwilę delegaci przegłosują zakończenie strajku. Siedzę przy Wałęsie, szarpię go za marynarkę i szepczę: «Przeciągaj, przeciągaj!». A on mi odpowiada, że nie jest w stanie. Nie da rady przeciągać…

Władzom, które widziały rozlewanie się po wybrzeżu fali strajków, zależało na wygaszeniu strajku w stoczni – dlatego zgodziły się na wszystkie postulaty strajkujących (o czym akurat nie wspomniał Andrzej Gwiazda). Decyzje podejmowano zaś demokratycznie: Wałęsa był przywódcą, ale mógł tylko perswadować.

Sam Wałęsa przytacza (w autobiograficznej książce „Droga nadziei”) opowieść robotnika (cyt. za Sławomirem Cenckiewiczem):

Wałęsa wstaje od stołu. Ogłasza przez mikrofon zakończenie strajku, podchodzi do drzwi, unosząc w górę zaciśniętą pięść, mówi do kolegów z Wolnych Związków Zawodowych: «Zwyciężyliśmy!» Ci zaś zupełnie inaczej to widzą. Stałem ze Zdzichem Złotkowskim w głównych drzwiach wyjściowych sali BHP na duży hall, gdzie jest szatnia. (...) Lechu, widząc mnie i Zdzicha, podnosi ręce i mówi: «Zwyciężyłem». A ja mówię: Ch... żeś zwyciężył. Ty żeś przegrał. Zobacz, co się robi na terenie stoczni, masz pocięte kable, nagłośnienie jest porąbane siekierami, na murach wypisują o tobie zdrajca, szpicel i cię opluwają. A jak wyjedziesz za bramę, to cię ukamienują». Lecha zamurowało i pyta: – Jezus, co ja zrobiłem? A Zdzichu mu powiedział: – Co żeś zrobił, wszystkich nas sprzedałeś. Obroniłeś tylko siebie, twoją podwyżkę 1500 zł.

A on mówi: – Co ja mam teraz zrobić? – Prawdziwy strajk w obronie małych zakładów, które dały ci poparcie, które stanęły w twojej obronie. Lech wtedy mówi: – To pomóżcie”.

Zakończeniu strajku zapobiegły kobiety, które wymogły to na wahającym się Wałęsie. Henryka Krzywonos powiedziała Wałęsie: „Sprzedaliście nas! Teraz wszystkie małe zakłady jak pluskwy wyduszą!” Wtedy wahający się Wałęsa chwycił za mikrofon i powiedział „Kontynuujemy strajk solidarnościowy…” – tyle że władze wyłączyły już radiowęzeł.

Przeczytaj także:

Trzy działaczki WZZ: Ewa Ossowska, Alina Pienkowska i Anna Walentynowicz pobiegły wówczas do bram stoczni powstrzymywać wychodzących robotników. Działacz opozycji Edward Appel wspominał:

Dochodzi godzina 15.00. W milczącym głośniku najpierw rozlegają się jakieś trzaski, potem stuki, przez które dochodzi gwar podniesionych głosów, po czym przebija głos Wałęsy: «Osiągnęliśmy porozumienie, mamy podpisy gwarantujące wykonanie naszych postulatów. Ogłaszam strajk w Stoczni Gdańskiej za zakończony...»

Składamy sobie gratulacje, ściskamy się. Nie mogę powstrzymać łez.

Komentując wydarzenia z ostatnich godzin, idziemy w kierunku trzeciej bramy. Zbliżamy się i wciskamy w tłum, który falując ciśnie się do wyjścia. Okazuje się, że bramy są zamknięte.

Co się stało? — padają z różnych stron pytania. I oto słyszymy, że strajk w Stoczni został wprawdzie zakończony, ale właśnie rozpoczął się strajk solidarnościowy”.

W nocy delegacje 21 protestujących zakładów powołały Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Na jego czele – co znów Gwiazda przemilczał – stanął Lech Wałęsa. Nie dlatego, że zdradził strajk, tylko dlatego, że strajkujący mieli do niego zaufanie.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze