0:00
0:00

0:00

O odwadze Henryka Wujca (1941-2020) dobre wyobrażenie daje historia, którą opowiedział w 1981 roku (i którą opublikował historyk Andrzej Paczkowski w wydanej w 2008 roku książce „NiepoKORni”, zbierającej relacje członków Komitetu Obrony Robotników).

W czasach Komitetu Obrony Robotników (1976-1980) Henryk Wujec, członek KOR, pojechał do robotnika Władysława Suleckiego, współpracownika KOR na Śląsku, brutalnie (dużo bardziej niż intelektualiści w Warszawie) szykanowanego przez Służbę Bezpieczeństwa, które chciało zmusić go do emigracji do Niemiec.

Pod presją Sulecki podpisał dokument, w którym zrzekał się obywatelstwa - i chciał to publicznie odwołać. Wujec dostał odpowiedni list od Suleckiego, ale zabrało go mu zaraz SB. Wrócił więc po nową wersję. Opowiadał:

„Wlazłem do Suleckiego i zaraz wyciągnąłem go na pola. Ubecy zorientowali się oczywiście, że tam jestem, więc pisaliśmy drugi list gdzieś w trzcinach, na kolanie (…). Siedzę nad rzeczką, przeglądam papiery, spoglądam na pole, a tu w odległości stu metrów jedzie na mnie milicyjna nysa. Kompletnie zbaraniałem, bo wszystkie papiery miałem porozkładane. Wepchnąłem je gwałtownie do plecaka, pościągałem, co się dało, i jak stałem, wskoczyłem do kanału, a potem znów wszedłem w trzciny. [...] Na szczęście nie zauważyli mnie w tych trzcinach. Wlazłem znów w ten kanał i posuwałem się w nim, po szyję w wodzie. Szedłem tak dłuższy czas, w mule i w tych wszystkich brudach, jak to na Śląsku”.

Wujec szczęśliwie wrócił do Warszawy, a list Suleckiego opublikował podziemny „Robotnik”, najważniejsze wówczas pismo opozycji demokratycznej.

Henryk Wujec. Życiorys opozycjonisty

Henryk Wujec był fizykiem. Działaczem Klubu Inteligencji Katolickiej. W Marcu ’68 uczestniczy w strajku studenckim na UW. Był jednym z głównych organizatorów akcji pomocy represjonowanym robotnikom za protesty w Ursusie w 1976 roku.

Wielokrotnie represjonowany za działalność w opozycji: był dwukrotnie zwalniany z pracy, poważnie pobity przez bojówkarzy SZSP (Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, komunistycznej młodzieżówki) podczas wykładu organizowanego w ramach nielegalnego Towarzystwa Kursów Naukowych w mieszkaniu Jacka Kuronia.

Był redaktorem podziemnego „Robotnika”. W latach 80. członek Komisji Krajowej „Solidarności”, później m.in. sekretarz podziemnej Krajowej Komisji Wykonawczej. Sekretarz Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ „S”. Jego odwołanie przez Lecha Wałęsę w czerwcu 1990 roku daje początek „wojnie na górze”, czyli podziałowi politycznemu zjednoczonej wcześniej (w większości) opozycji.

Od 1989 poseł, działacz Unii Demokratycznej i Unii Wolności, w latach 1999-2000 wiceminister rolnictwa, później działacz społeczny, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego (2010-2015).

Wujec był jednym z najważniejszych i najbardziej znanych dysydentów w PRL. Nie był tak sławny - i tak często atakowany przez władze - jak Jacek Kuroń, Karol Modzelewski czy Adam Michnik. Odgrywał jednak ogromną rolę - zarówno jako działacz, jak i jako autorytet moralny.

Działacz KOR: „pomóc prześladowanym”

Wujec trafił do opozycji poprzez Klub Inteligencji Katolickiej - legalną, tolerowaną przez władze PRL organizację społeczną. Było to jedno z niewielu miejsc, w których można było publicznie i swobodnie dyskutować.

„W 1976 roku zaczęliśmy zastanawiać się, jak pomóc represjonowanym robotnikom. Pomoc KIK-owców dla Ursusa stała się jednym ze źródeł powstania KOR”

- wspominał po latach Wujec.

W innym miejscu mówił o tym okresie:

„Lata 1976-81 to był najpiękniejszy okres w naszym życiu. Jak napisał Jacek Kuroń, »gwiezdny czas«. To może brzmieć dziwnie, bo panowała wtedy komuna, były represje, areszty, wyrzucenia z pracy. Ale intuicyjnie wiedzieliśmy, że udawało nam się robić coś wyjątkowego i pięknego. Zajęliśmy swoje miejsce w sztafecie pokoleń Polaków walczących o wolność i sprawiedliwość”

- wspominał podczas konferencji w Senacie w 2007 roku.

„Podstawą akcji korowskiej był protest etyczny. Wiedziałem, że moim obowiązkiem jest pomoc prześladowanym. To mówiłem esbekom. Oni byli bezradni wobec tej argumentacji. Mówiłem: Mam prawo do pomocy, do prawdy. I nic mi nie zrobicie. Dalej była jawność i działanie bez przemocy”

- opowiadał na konferencji w fundacji Batorego w 2016 roku.

Solidarność i lata 80.

W 1980 roku Wujec trafił do ścisłego kierownictwa „Solidarności”. Odgrywał tam wielką rolę, chociaż był mniej widoczny dla opinii publicznej niż wielu liderów związku. Nigdy nie zabiegał o rozgłos.

Ale to np. Wujec na posiedzeniu prezydium NSZZ „Solidarność” regionu „Mazowsze” 18 lutego 1981 roku zgłosił pod dyskusję kluczowy projekt nowej ordynacji wyborczej do Sejmu i rad narodowych. Przewidywał on m.in., że Sejm będzie dwuizbowy, przy czym w wyborach do niższej izby - Izby Pracy - nie wezmą udziału partie polityczne, tylko kandydaci zgłoszeni przez „ludność z danego terenu”. Druga izba - Senat - miała powstać na zasadzie porozumienia stronnictw politycznych. Był to plan przerobienia ustroju PRL na nowo.

Został także internowany po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku.

Tak wspominał ten moment Karol Modzelewski:

„Internowano nas początkowo w Strzebielinku. (…) Sceneria i atmosfera przywodziła na myśl obóz jeniecki, ale nie zagrzałem tam miejsca. 30 grudnia wywołano 14 osób do transportu: w tym Kuroń, Gwiazda, Rulewski, Wujec, Onyszkiewicz, Jaworski, Palka, Rozpłochowski, Sobieraj z Radomia, Tokarczuk z Bydgoszczy, Kijanka z Przemyśla i ja. Nie podobał mi się ten skład - sama okrzyczana ekstrema.

Gdy nas wyprowadzano do milicyjnej budy w szpalerze zomowców, funkcjonariusze szydzili: »Na baczność przed panami ministrami, pojadą do ciepłych krajów«. (…) Na wojskowym lotnisku Babie Doły w Gdyni czekał jednak na nas helikopter. Zapowiadało to lot krajowy. W helikopterze skuto nas kajdankami po dwóch - mnie z Sewerynem Jaworskim, a Janka Rulewskiego z Heniem Wujcem.

Tosiek Tokarczuk, który w bydgoskim Zarządzie Regionu był zastępcą Rulewskiego, spojrzał na swojego przewodniczącego z zadumą i zauważył: »A zawsze mówiłeś, Jasiu, że nic cię nie łączy z KOR-em...«. No i wykrakał. Rulewski i Wujec, podobnie jak większość z nas, znaleźli się potem razem w tzw. jedenastce, której nie wypuszczono na wolność, gdy zwalniano »wszystkich internowanych«”.

W dekretach stanu wojennego ogłoszono „abolicję” dla wszystkich, którzy popełnili (zdaniem władzy) przestępstwa polityczne przed 13 grudnia - pod warunkiem, że zaprzestaną „działalności antypaństwowej”. Wyjątek władze zrobiły dla 11 opozycjonistów, którym postawiono zarzuty prokuratorskie. Wśród nich był Wujec, który najpierw został internowany, a potem uwięziony.

Organizator zwycięstwa opozycji w 1989 roku

Wujec nie dał się zastraszyć. W drugiej połowie lat 80. odegrał kluczową rolę w organizowaniu środowisk opozycji skupionych przy Lechu Wałęsie, które wygrały pierwsze częściowo wolne wybory 4 czerwca 1989 roku.

„Pierwsze spotkanie było 31 maja 1987 roku w kościele Dzieciątka Jezus w Warszawie u księdza Indrzejczyka [później kapelan prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zginął w katastrofie smoleńskiej - AL] i tam się po raz pierwszy komitet, jeszcze bez tej nazwy, ukonsytutował.

Potem była długa praca nad programem ekonomicznym związku. Wiedzieliśmy, że jeżeli tego nie będzie, zawsze władza będzie nam wytykać, że nie mamy nic do zaoferowania. Kiedy w 1988 roku doszło do strajków, widać było, że my tego nie wygramy - władzy do ustępstw nie zmusimy. W Ursusie na 10 tys. robotników stanęło tylko 300 najbardziej bojowych”

- mówił na konferencji w 2008 roku.

Wujec w III RP. „Czuj się odwołany”

Wujec został Sekretarzem Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego (NSZZ) „Solidarność” - ciała, które skupiało obecnych w sejmie i senacie działaczy opozycji i było najważniejszym ośrodkiem władzy w pierwszych miesiącach III RP. Opozycję szybko zaczęły dzielić jednak konflikty, związane m.in. z ambicjami Lecha Wałęsy, który nie tolerował politycznej konkurencji.

1 czerwca 1990 roku Wałęsa wysłał Wujcowi słynny wówczas faks ze słowami „czuj się odwołany”. Był to wstrząs dla dużej części środowisk opozycyjnych i początek politycznych podziałów, które od tego momentu nieustannie towarzyszyły życiu politycznemu w III RP. Wujec został później w polityce; działał w Unii Demokratycznej, a potem w Unii Wolności. Był posłem trzech kolejnych kadencji w demokratycznej III RP i czterech, jeśli liczyć sejm „kontraktowy” (1989-2001). Później zajmował się działalnością społeczną. Był m.in. doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego (2010-2015).

Na zakończenie wspomnienie osobiste: miałem przyjemność rozmawiać z Henrykiem Wujcem wielokrotnie. Trafiłem do niego jako młody historyk w 2005 roku, kiedy pisałem doktorat o strajkach w 1981 roku (m.in. o strajku włókniarek w Żyrardowie, którym Wujec, jako działacz „S”, się zajmował). Wielki bohater opozycji znalazł czas dla młodego historyka: był ciepły, życzliwy i bezpośredni.

Później rozmawiałem z nim wielokrotnie i zrozumiałem, że taki był zawsze - nigdy nie pozwolił, żeby wielkie historyczne zasługi wpłynęły na sposób, w który odnosił się do ludzi.
;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze