0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Przemek Wierzchowski / Agencja GazetaPrzemek Wierzchowski...

Komisja Patryka Jakiego okazuje się jednym ze skuteczniejszych pomysłów socjotechnicznych PiS. Politycy opozycji zaczynają bowiem wchodzić w logikę tego ciała, choć budzi ono poważne wątpliwości z punktu widzenia praworządności. Jak stwierdził rzecznik praw obywatelskich, komisja to:

  • "organ umocowany politycznie,
  • wyposażony w wyjątkowo silne kompetencje,
  • usytuowany niejako ponad porządkiem powszechnym,
  • orzekający według własnych zasad,
  • a postępowanie przed nim korzysta ze szczególnego priorytetu przed wszystkimi innymi postępowaniami przed organami państwa”.
Według Adama Bodnara komisja narusza konstytucyjną zasadę podziału władz.

Komisja zyskuje specjalny status, uprzywilejowujący ją względem organów władzy stosujących prawo, w tym również sądów – postępowanie przed Komisją wyprzedza wszystkie inne, równolegle się toczące, także sądowe, które podlegają obligatoryjnemu zawieszeniu.

Orzeka w szczególnym trybie, jednocześnie jako organ zwykłej kontroli instancyjnej oraz jako organ nadzoru, częściowo poza regulacjami prawa powszechnego i na podstawie własnych, stworzonych wyłącznie dla niej przesłanek, zarówno procesowych (np. nie wiążą jej terminy przewidziane w k.p.a. czy k.c.), jak i materialnoprawnych.

Komisję wybiera Sejm (co automatycznie uzależnia ją od aktualnej większości parlamentarnej; każdy z członków może zostać w każdym czasie odwołany). Usytuowanie takie narusza konstytucyjną zasadę władzy podzielonej, której poszczególne segmenty w obowiązującym porządku konstytucyjnym powinny wzajemnie się równoważyć (art. 10 Konstytucji).

Paweł Rabiej, od czerwca 2017 roku kandydat .Nowoczesnej na prezydenta Warszawy, skrytykował w TVN24 obecną prezydent miasta - Hannę Gronkiewicz-Waltz - za odmowę stawienia się przed sejmową komisją weryfikacyjną do spraw reprywatyzacji. Legitymizował tym samym komisję Jakiego, co jest o tyle zrozumiałe, że od maja 2017 sam w niej zasiada.

Rabiej mówił też, że „każda wypowiedź pani prezydent przybliża niestety zwycięstwo PiS w Warszawie”. Sprawdzamy po kolei.

Co mówią sondaże?

Po pierwsze, pani prezydent powinna udzielić wyczerpujących wyjaśnień na komisji weryfikacyjnej (...), to też zaspokoiłoby pewną społeczną potrzebę posłuchania tego, jak to mogło wyglądać z punktu widzenia gospodarza Warszawy.

"Kawa na ławę", TVN24,22 października 2017

Sprawdziliśmy

Prawda. Sondaże to potwierdzają.

Uważasz inaczej?

Wygląda na to, że Rabiej ma rację, mówiąc, że opinia publiczna źle ocenia decyzję prezydent Warszawy odmowy stawienia się przed oblicze Patryka Jakiego, vox populi jest tu jednoznaczny. Opinia publiczna jest też zadania, że za tolerowanie "grupy przestępczej" zajmującej się reprywatyzacją (według słów ratusza) odpowiada Hanna Gronkiewicz-Waltz. Według sondażu Kantar Public z 13 lipca 2017 prezydent Warszawy ponosi odpowiedzialność za afery reprywatyzacyjne - tak myślało 57 proc. Polaków. Tylko 13 proc. uważało odwrotnie (reszta nie miała zdania).

Zewnętrzne źródło
HGW pod presją partyjnych kolegów i sondaży. Prezydent Warszawy w pułapce, Platforma w pułapce

Według sondażu Kantar Public z 25-26 września 2017 - 48 proc. Polaków sądzi, że dzięki pracom komisji zahamowano niezgodny z prawem proces przekazywania nieruchomości (przeciwnego zdania było 22 proc.). 19 października 2017 „Rzeczpospolita” opublikowała wyniki sondażu SW Research: 61 proc. Polaków było zdania, że Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna stawić się przed komisją. Tylko 20 proc. było przeciw. Wygląda na to, że znacząca część opinii publicznej - nie tylko wyborców PiS - dała się przekonać, że komisja Jakiego ma wystarczającą legitymację, żeby przed nią zeznawać. Początkowa narracja opozycji, której do dziś trzyma się HGW, że komisja jest ciałem niepotrzebnym, niekonstytucyjnym i narzędziem politycznego odwetu i niszczenia opozycji, staje się coraz rzadsza.

Mimo nowych na to dowodów, jak np. zachowanie Jakiego, który wykluczył z posiedzenia komisji przedstawicieli HGW. Także RPO interweniował w sprawie naruszania standardów przesłuchań przed komisją.

Co mówią kalkulacje polityczne?

Z politycznego punktu widzenia, podsumował Rabiej, konsekwentne odmowy Hanny Gronkiewicz-Waltz „stawiają w złym świetle całą opozycję w Warszawie”, co „utrudni jej wygranie wyborów w stolicy".

[To, że Hanna Gronkiewicz-Waltz odmawia przyjścia na posiedzenie komisji ds.reprywatyzacji] „stawia w bardzo złym świetle całą opozycję w Warszawie (...) „utrudni opozycji wygranie wyborów w stolicy"

"Kawa na ławę", TVN24,22 października 2017

Sprawdziliśmy

Przesłuchanie HGW mogłoby zatopić PO, ale pomóc Rabiejowi

Uważasz inaczej?

To kwestia punktu widzenia. Platforma, PiS i pozostała część opozycji - w tym Nowoczesna - mają sprzeczne interesy.

W interesie PiS jest możliwie jak najdłuższe przeciąganie spektaklu, którym są posiedzenia komisji Jakiego, oraz obciążanie Hanny Gronkiewicz-Waltz odpowiedzialnością za skandale i dezawuowanie całych rządów Platformy. PiS wygrywa zarówno wtedy, kiedy prezydent Warszawy nie przyjdzie na przesłuchanie, jak i wtedy, kiedy przyjdzie. W pierwszym wypadku można przedstawiać to jako uchylanie się od stanięcia przed opinią publiczną (a więc pośrednio przyznanie się do winy) oraz nękać prezydent miasta grzywnami, co zapewni ciągłą obecność tematu w mediach. Jeśli Hanna Gronkiewicz-Waltz przyjdzie, komisja może odegrać inkwizytorski spektakl - z Patrykiem Jakim w roli głównej.

W interesie PO leży jak najszybsze wyciszenie całej sprawy oraz przesuwanie części odpowiedzialności za brak nadzoru nad reprywatyzacją w Warszawie na poprzedników Hanny Gronkiewicz-Waltz. Platforma może się od HGW odciąć i robi to na różne sposoby, ale ostateczne rzucenie jej na pożarcie przeciwnikom z PiS (np. poprzez usunięcie jej ze stanowiska wiceprzewodniczącej PO) to ryzykowna strategia. PO miałaby wtedy przez rok w Warszawie prezydent, od której się oficjalnie odcięła. PiS zaś i tak nie pozwoliłby nikomu zapomnieć, że HGW była jedną z najważniejszych osób w Platformie.

Stawienie się prezydent przed komisją - do czego próbują ją skłonić koledzy z partii - nie jest jednak dobrym rozwiązaniem: polityczka nie ma talentu do publicznych wystąpień i może się pogrążyć, a z pewnością zostanie upokorzona.

Naciskanie na HGW, by stawiła się przed oblicze Jakiego, legitymizuje komisję. I tak źle, i tak niedobrze.

W interesie Nowoczesnej jest zdobycie fotela prezydenta stolicy. Partia musi odciąć się od PO i być ostra wobec Hanny Gronkiewicz-Waltz, ale równocześnie zachować dystans wobec inkwizytorskich zapędów PiS. Nowoczesna zakłada zapewne, że żaden kandydat PiS nie wygra w Warszawie (co może być zbyt optymistyczną kalkulacją). Żeby mieć szanse w wyborach musi więc przyłożyć się do skompromitowania PO w stolicy. To ryzykowna gra, ale stawka jest wysoka.

Rabiej - kiedy mówi, że postawa PO utrudni opozycji wygraną w Warszawie - ma więc nieco racji, ale jest to w praktyce zawoalowane wezwanie do tego, aby PO odsunęła się od rywalizacji o prezydencki fotel i wsparła kandydata Nowoczesnej.

W listopadzie 2016 roku Rabiej krytykował powołanie komisji weryfikacyjnej, oceniając, że chodzi w niej o „igrzyska”, ale w maju 2017 zmienił zdanie. Nowoczesna delegowała go wówczas jako przedstawiciela do komisji. „Mam świadomość tego, jak ciężka i odpowiedzialna będzie praca w komisji weryfikacyjnej dotyczącej nieruchomości warszawskich. To są tematy, które trzeba bardzo dogłębnie wyjaśnić, ale mam też oczekiwanie jako potencjalny członek tej komisji, że będziemy je wyjaśniali w sposób rzetelny, w sposób obiektywny, z uwzględnieniem wszystkich okoliczności” - mówił na konferencji prasowej, na której ogłosił swoją kandydaturę na prezydenta Warszawy.

Kiedy więc Rabiej mówi o tym, że nieobecność HGW przed komisją obniża szanse opozycji, to ma przede wszystkim na myśli własne szanse. Podczas przesłuchania mógłby pokazać, że on sam jest czysty i tropi prawdę, a przy okazji podkreślić różnicę między umoczoną PO i czystą Nowoczesną jako nową siłą w polityce.

Nikt już nie broni HGW, presja na prezydent rośnie

Już w lipcu 2017 politycy PO sugerowali, że prezydent miasta powinna albo stawić się sama przed komisją, albo kogoś delegować. „Ja nie wiem, czy Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna się stawić osobiście, to jej decyzja. Nie możemy nikogo zmusić do mówienia, nie będziemy torturować, natomiast warto, aby jej zastępca, czy kompetentny przedstawiciel, brał udział w tych posiedzeniach i uczestniczył, i mógł prostować kłamstwa” – mówił w TVN Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej 2 lipca.

22 września Paweł Rabiej krytykował już otwarcie prezydent miasta. Urząd Skarbowy zajął wtedy na prywatnym rachunku bankowym Hanny Gronkiewicz-Waltz 12 tys. złotych - grzywny (wraz z odsetkami) za niestawianie się przed komisją. Wiceprzewodnicząca PO uznała komisję za niekonstytucyjną i działającą bezprawnie. Złożyła też wniosek do Naczelnego Sądu Administracyjnego, w którym podważała mandat komisji i twierdziła, że między urzędem prezydenta a komisją zachodzi spór kompetencyjny - oba organy zajmują się reprywatyzacją - i w efekcie nie ma możliwości, aby prezydent był stroną w komisji. „Dla miasta i pani prezydent byłoby lepiej, gdyby przyszła na spotkanie komisji. Powinna się podzielić swoją wiedzą, bo ta jest na pewno cenna. Opinia publiczna dowiedziałaby się, co Gronkiewicz-Waltz myśli o komisji, co zawiodło. To byłby znak dla mieszkańców, że dba o miasto” - mówił wtedy Rabiej.

4 października przewodniczący PO Grzegorz Schetyna mówił w TVN24, że wyrok NSA rozstrzygnie wątpliwości pani prezydent i że „ona podejmie, bez względu na decyzję sądu, racjonalną, sensowną decyzję”.

5 października Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że spór kompetencyjny pomiędzy prezydent miasta i komisją weryfikacyjną nie istnieje. Hanna Gronkiewicz-Waltz nadal odmawia stawienia się przed komisją. – To nie zmienia nic w dotychczasowych relacjach - komentowała wyrok NSA. Wyrok zmienił jednak relacje prezydent Warszawy z partyjnymi kolegami, którzy jednoznacznie zaczęli ją krytykować, uznając, że strategia Gronkiewicz-Waltz została źle odebrana przez opinię publiczną i obciąża notowania PO. Padały znacznie ostrzejsze słowa niż w lipcu.

11 października Patryk Jaki zaproponował jej, aby wystąpiła przed komisją nie jako strona, ale świadek, co ostatecznie wytrąciło z rąk prezydent argument o sporze kompetencyjnym. 12 października Wojewódzki Sąd Administracyjny odmówił wstrzymania zaskarżonego przez prezydent miasta postanowienia o nałożeniu na nią grzywny za odmowę stawienia się przed komisją.

21 października prezydent Warszawy nie było na wielkiej konwencji programowej PO w Łodzi - oficjalnie dlatego, że jej matka przebywa w szpitalu. 22 października w TVN24 krytykował partyjną koleżankę szef klubu PO Sławomir Neumann. "Ja zdania nie zmieniłem (...), myśmy rozmawiali na zarządzie parę tygodni temu - mówię też to publicznie, myślę, że pani prezydent o tym wie - żeby stawiła się i poszła na komisję. Żeby na komisji mogła na bieżąco te pomówienia i kłamstwa, które Patryk Jaki pod jej adresem kieruje, rozbijać. Żeby mówiła też o tych przypadkach, o których Patryk Jaki (szef komisji weryfikacyjnej) milczy (...), już opisywanych w mediach, kiedy w 2006 roku pan prezydent, świętej pamięci Lech Kaczyński przekazał kamienicę z lokatorami gangsterom, którzy wcześniej wyłudzali pieniądze ze SKOK-u Wołomin - mówił Neumann.

25 października Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił jednak grzywnę nałożoną na prezydent Warszawy, uznając, że nie ma możliwości nałożenia jej na "organ". Sąd argumentował:

W obecnym stanie prawnym ewentualna grzywna mogła być nałożona tylko na stronę, czyli na m.st. Warszawę. Stroną w sprawie prowadzonej przed komisją weryfikacyjną jest Warszawa. Prezydent m.st. Warszawy, ani tym bardziej piastun tego organu Hanna Gronkiewicz-Waltz, nie jest i nigdy nie była stroną postępowania w sprawie prowadzonej przed Komisją Weryfikacyjną.

Hanna Gronkiewicz- Waltz: Bo ktoś musi

Prezydent Warszawy ewidentnie czuje się atakowana z powodów politycznych i w ten sposób próbuje przedstawić całą sprawę. 27 października w Radiu Zet mówiła:

Nie podam się do dymisji. Mamy autorytarny rząd i póki będę żyła, to będę stawiała opór. Bo ktoś musi.

Zapytana, jak to jest możliwe, że przez tyle lat nie zauważyła nieprawidłowości ws. reprywatyzacji w ratuszu, odpowiedziała: "Od tego są służby. Uważam, że służby mogły być wplątane w to od początku".

Pod naciskiem własnych kolegów, bez wsparcia kierownictwa partii, atakowana przez siostrzaną Nowoczesną i dezawuowana przez Patryka Jakiego i cały PiS, prezydent Warszawy znalazła się w pułapce, z której nie ma dobrego wyjścia.

;
Na zdjęciu Adam Leszczyński
Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze