Władimir Putin zaatakował Polskę wypowiadając się na temat II wojny światowej. Oskarżył władze II RP o spiskowanie z Hitlerem i przypisał im współodpowiedzialność za Holokaust. „To rewizjonizm historyczny na sterydach” - zareagował oburzony prezes Amerykańskiego Kongresu Żydów. O fałszach historycznych Putina rozmawiamy z dr. hab. Grzegorzem Krzywcem
Prezydent Rosji powołał się na notatkę, którą ambasador Polski w Berlinie Józef Lipski sporządził 20 września 1938 roku ze swojej rozmowy z Adolfem Hitlerem. Notatka była przeznaczona dla ministra spraw zagranicznych Józefa Becka.
Jest w niej następujący fragment: Hitlerowi "przyświeca [...] myśl załatwienia, w drodze emigracji do kolonij, w porozumieniu z Polską, Węgrami, może i Rumunią, zagadnienia żydowskiego (w tym punkcie mu odpowiedziałem, że jeśli znajdzie solucję, postawimy mu piękny pomnik w Warszawie)".
"Notatka została wyrwana przez Putina z kontekstu. Stała się częścią bitwy propagandowej władz rosyjskich, które używają jej w dość perfidny, choć inteligentny sposób, żeby obniżyć międzynarodową pozycję Polski. Polski rząd nie prowadził żadnych wspólnych rozmów ani działań z Adolfem Hitlerem przeciw Żydom" - mówi OKO.press dr hab. Grzegorz Krzywiec.
Dodaje jednak: "Ambasador Lipski wyrażał pewną obiegową opinię przyjętą przez polskie elity polityczne. I nie chodziło oczywiście o Zagładę Żydów, ale ich przymusową lub dobrowolną - w każdym razie masową - emigrację z Polski. Państwo polskie w tym momencie swojego istnienia, uznało ok. 10 proc. swoich obywateli za potencjalnych emigrantów. Jest to jeden z najsmutniejszych i najbardziej wstydliwych epizodów z II RP".
(Cała rozmowa w dalszej części tekstu).
"Był bydlakiem i antysemicką świnią, nie da się inaczej powiedzieć" - powiedział o polskim dyplomacie prezydent Rosji.
"Hitler proponował zesłać Żydów z krajów europejskich do Afryki. Faktycznie na wymieranie. To pierwszy krok do ludobójstwa, do tego, co dziś nazywamy holokaustem. Przedstawiciel Polski napisał swemu ministrowi. - »Ja odpowiedziałem, że jeśli tak się stanie, jeśli takie będzie rozwiązanie, to my postawimy Hitlerowi piękny pomnik w Warszawie«" - zinterpretował notatkę prezydent Rosji.
Zareagował polski MSZ wydając oświadczenie, a w piątek (27 grudnia) po południu pilnie wzywając ambasadora Rosji.
David Harris, szef American Jewish Comittee (AJC), napisał na Twitterze, że słowa rosyjskiego prezydenta to „historyczny rewizjonizm na sterydach”.
W tle wypowiedzi Putina jest 75. rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau przypadająca 27 stycznia 2020 roku. Prezydent Rosji będzie w tych dniach w Jerozolimie, a nie w Auschwitz. W przyszłym roku przypada także 75 rocznica zakończenia II wojny światowej. Rosja Putina od lat próbuje zaprzeczyć swojej odpowiedzialności za jej wybuch, za pakt Ribbentrop-Mołotow i za wspólny z Hitlerem atak na Polskę.
Marek Świerczyński w „Polityce” odnotował też liczne porażki wewnętrzne i zagraniczne prezydenta Rosji, które usiłuje przykryć tak agresywną narracją historyczną.
O notatce ambasadora Lipskiego i oskarżeniach Putina rozmawiamy z dr. hab. Grzegorzem Krzywcem, historykiem z Instytutu Historii PAN, badaczem ruchów prawicowych w Polsce, autorem książek "Szowinizm po polsku. Przypadek Romana Dmowskiego" i "Polska bez Żydów. Studia z dziejów idei, wyobrażeń i praktyk antysemickich na ziemiach polskich początku XX wieku”.
Estera Flieger: Co możemy powiedzieć o dokumencie, na który powołuje się Władimir Putin?
Dr hab. Grzegorz Krzywiec: Notatka z rozmowy, którą przeprowadził ambasador Polski w Berlinie Józef Lipski z Adolfem Hitlerem we wrześniu 1938 roku przekazana ministrowi spraw zagranicznych Józefowi Beckowi jest znana polskim i zagranicznym historykom co najmniej od połowy wieku. Opublikowana została in extenso pod koniec lat 60.
Rosjanie po zdobyciu Berlina weszli w posiadanie dokumentacji z Kancelarii III Rzeszy i mogą dysponować źródłami nieznanymi historykom. Jako badacz jestem ich bardzo ciekaw i chętnie bym się z nim zapoznał. Ale z wypowiedzi Władimira Putina nie wynika, by w temacie, o którym rozmawiamy, było coś ponad notatkę Lipskiego.
Mirosław Maciorowski zastanawia się w „Ale Historii” czy to polityczna gra i stwierdza, że nie wiemy czy Józef Lipski był wściekłym antysemitą. Z kolei Krzysztof Rak mówi Onetowi, że to była osobista wypowiedź dyplomaty, która nie oddawała stanowiska rządu polskiego.
Lipski wyrażał pewną obiegową opinię przyjętą przez polskie elity polityczne. To nie było tylko jego zdanie, ale establishmentu, zaliczając do niego również ówczesną główną partię opozycyjną, a więc endecję.
I nie chodziło oczywiście o Zagładę Żydów, ale ich przymusową lub dobrowolną - w każdym razie masową - emigrację z Polski. Antysemityzm w II Rzeczpospolitej był zjawiskiem powszechnym. W różny sposób można sobie z nim radzić. Najgorszym z nich jest zaprzeczenie.
Trudno nie zgodzić się z Adamem Eberhardtem, dyrektorem Ośrodka Studiów Wschodnich, który w rozmowie z „Wyborczą” zauważył, że „w Rosji trwa proces restalinizacji historii”, a władze rosyjskie w jego ramach zastosowały nowy element i zagrały przeciw Polsce antysemicką kartą.
Notatka została wyrwana przez Putina z kontekstu. Stała się częścią bitwy propagandowej władz rosyjskich, które używają jej w dość perfidny, choć inteligentny sposób, żeby obniżyć międzynarodową pozycję Polski.
Polski rząd nie prowadził żadnych wspólnych rozmów ani działań z Adolfem Hitlerem przeciw Żydom.
Jaka była polityka polskiego rządu wobec Żydów w 1938 roku?
W 1938 roku polityka polskiego rządu wobec mniejszości żydowskiej sprowadzała się do tego, żeby jak najwięcej Żydów wyjechało z kraju. Polska administracja wspierała różne praktyki dyskryminacyjne, np. numerus clausus [ograniczenie liczby studentów żydowskiego pochodzenia], w stowarzyszeniach publicznych m.in. lekarskim i prawniczym pojawił się pomysł usuwania Żydów z zarządów. Rząd polski nieformalnie a często formalnie te praktyki wspierał.
Na początku 1938 roku MSZ przygotował dokument, który potem stał się prawem, a który de facto pozbawiał obywatelstwa ludzi, którzy wyemigrowali i nie zgłosili się do polskiej ambasady w nowym miejscu zamieszkania w celu potwierdzenia swojej przynależności państwowej. Był to akt prawny skierowany przede wszystkim przeciwko polskim Żydom w Niemczech. Wykorzystała to III Rzesza wyrzucając kilkaset tysięcy polskich obywateli, przede wszystkim polskich Żydów, z Niemiec.
Z drugiej strony, polskie MSW i część armii od połowy lat 30. szkoliła też żydowskich partyzantów, żeby wysłać ich do Palestyny. Mieli tam walczyć w celu utworzenia państwa żydowskiego.
Tę współpracę często niestety się mitologizuje, w bardzo dużym skrócie sprowadzała się wszak do tego, żeby w ciągu kilku lat wyemigrowało do Palestyny ok. 1 mln polskich Żydów. Były to nierealistyczne plany i tak były odbierane przez Żydów, zarówno w Polsce, jak i zagranicą.
Bo co oznaczają słowa z notatki Lipskiego o „załatwieniu w drodze emigracji do kolonij, w porozumieniu z Polską, Węgrami, może i Rumunią, zagadnienia żydowskiego”?
Przyjmuje się, że do 1941 roku w III Rzeszy dominował tzw. terytorialny program rozwiązania tzw. kwestii żydowskiej. Z grubsza sprowadzał się on do wymuszenia na Żydach emigracji z Niemiec, po 1938 roku także z Austrii i Czech, które znalazły pod niemiecką kontrolą. Niemcy zwykle nieformalnie sondowali niektóre państwa europejskie, w tym także Polskę, w tej materii.
Nic nie wiadomo, żeby zarówno polskie władze jak i inne państwa ten temat podjęły. Niemniej jednak władze polskie od 1936 roku de facto uznały, że jedynym możliwym rozwiązaniem tzw. kwestii żydowskiej jest masowa emigracja Żydów.
W ramach MSZ został powołany specjalny zespół pod kierownictwem Wiktora Tomira Drymmera, który się tym zajmował; co więcej koordynował te problemy nie tylko w MSZ, ale w całym rządzie i faktycznie całej administracji państwowej.
Osobista rola ministra spraw zagranicznych Józefa Becka nie jest w tych działaniach jasna, choć Drymmer, formalnie dyrektor Departamentu Konsularnego, był jednym z najbliższych jego współpracowników. Innymi słowy, państwo polskie w tym momencie swojego istnienia, uznało ok. 10 proc. swoich obywateli za potencjalnych emigrantów.
Jest to jeden z najsmutniejszych i najbardziej wstydliwych epizodów z II RP.
Dlaczego Putin wykonał taki ruch? Nie wyciąga antysemityzmu np. Wielkiej Brytanii, której król Edward VII wizytował przed wojną jeden z obozów koncentracyjnych i w dobrej atmosferze rozmawiał z Adolfem Hitlerem.
Nie tylko Putin, ale rosyjskie elity wiedzą, że to szczególnie zaboli Polskę. Lata 30. to nie jest jednak fragment historii relacji polsko-żydowskich, którymi można się pochwalić.
Nie chcę iść za daleko i powiedzieć, że antysemityzm to rosyjski wynalazek, ale przywódca państwa rosyjskiego zarzucający go Polsce, to mówiąc delikatnie chichot historii.
Antysemityzm był zjawiskiem powszechnym w Polsce, ale także Rosji. W Związku Radzieckim był jednak uznawany za przestępstwo, a także prawnie ścigany, co nie zmienia faktu, że funkcjonował i najlepszym tego przykładem jest tak podziwiany przez Władimira Putina Józef Stalin. Używanie przez Rosję oskarżeń wobec Polski o antysemityzm jest oczywiście manipulacją.
Jak powinna zareagować Polska? Zwłaszcza, że zbliża się 75. rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz.
Nic nie zmieni tego, że Auschwitz wyzwoliła Armia Czerwona. A jak reagować? Mówić prawdę, tak jak było. Jest wielu historyków sympatyzujących z rządem, którzy dobrze przebadali ten okres historii Polski i mogliby się tego podjąć. Przede wszystkim, nie używać historii jako propagandy, to by w zupełności wystarczyło.
Dziennikarka, przez blisko cztery lata związana z „Gazetą Wyborczą”, obecnie redaktorka naczelna publicystyki w portalu organizacji pozarządowych ngo.pl, publikowała w „The Guardian”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, „Newsweeku Historii” i serwisie Notes From Poland.
Dziennikarka, przez blisko cztery lata związana z „Gazetą Wyborczą”, obecnie redaktorka naczelna publicystyki w portalu organizacji pozarządowych ngo.pl, publikowała w „The Guardian”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, „Newsweeku Historii” i serwisie Notes From Poland.
Komentarze