To już niemal pewne: późną wiosną Hiszpanie i Hiszpanki uzyskają prawo do eutanazji i wspomaganego samobójstwa.
17 grudnia 2020 niższa izba hiszpańskiego parlamentu przegłosowała ustawę w tej sprawie, teraz musi ją jeszcze zaakceptować senat, ale wszystko wskazuje na to, że i tam zostanie przyjęta bez znaczących poprawek.
Hiszpania stanie się tym samym piątym krajem w Europie (po Holandii, Belgii, Luksemburgu i Szwajcarii), który zapewnia swoim obywatelom i obywatelkom prawo do godnej śmierci.
Pewne jest również to, że hiszpańskie społeczeństwo w pełni dojrzało do tej decyzji. Debata na temat eutanazji toczyła się tu od ponad dwóch dekad.
87 proc. Hiszpanów i Hiszpanek „za”
Ustawa o eutanazji i wspomaganym samobójstwie – czyli sytuacji, w której lekarz dostarcza pacjentowi śmiertelną dawkę leku, ale ten przyjmuje ją sam – czekała w parlamentarnej zamrażarce od kilku lat.
Za priorytet – jako nieodrobione zadanie w kwestii praw człowieka – uznawali ją tak socjalistyczny premier Pedro Sánchez, jak i jego obecny koalicjant z Podemos Pablo Iglesias. Najpierw na przeszkodzie stanęły jednak przedterminowe wybory z kwietnia 2019 roku, a później formalne blokady narzucane przez prawicową Partię Ludową (Partido Popular, PP) i radykalny Vox, a także dwuznaczne stanowisko centroprawicowych Obywateli (Ciudadanos), którzy, choć publicznie popierali projekt ustawy, za kulisami opóźniali głosowanie, próbując wprowadzić najpierw w życie własną ustawę o opiece paliatywnej.
Wejście w życie ustawy o eutanazji, która poza Europą jest również legalna w Japonii, Kanadzie, niektórych stanach USA i Australii, a od niedawna także w Nowej Zelandii, było w Hiszpanii kwestią czasu.
Jak pokazały badania ośrodka Metroscopia z 2019 roku, za wprowadzeniem dostępu do eutanazji opowiadało się aż 87 proc. Hiszpanów i Hiszpanek (już w połowie lat 80. było ich 53 proc.).
Ustawa z 17 grudnia została uchwalona stosunkiem głosów 198 do 138. Wyraźnie poruszeni deputowani uczcili wynik głosowania długą owacją na stojąco.
„To ważny dzień dla wszystkich obywateli, bo zrobiliśmy krok ku bardziej ludzkiemu i sprawiedliwemu społeczeństwu” – mówił minister zdrowia Salvador Illa. – „Ale przede wszystkim jest to ważny dzień dla wszystkich, którzy znajdują się w sytuacji skrajnego cierpienia, dla ich rodzin i bliskich”.
Procedury, warunki i klauzula sumienia dla lekarzy
Dostęp do eutanazji i wspomaganego samobójstwa będzie obwarowany szeregiem procedur i regulacji. Będzie przysługiwał osobom cierpiącym na „poważną i nieuleczalną chorobę”, powodującą „nieznośne i chroniczne cierpienie”, tak fizyczne, jak i psychiczne.
Osoba ubiegająca się o zgodę na zakończenie własnego życia będzie musiała świadomie – i osobiście – wyrazić taką wolę: dwa razy pisemnie, w odstępie 15 dni, a następnie dwa razy ustnie, w obecności lekarskiej komisji.
W przypadku osób niezdolnych do wyrażenia woli, na przykład z powodu demencji, w tym Alzheimera, konieczny będzie spisany wcześniej i ważny testament – organizacje walczące o prawo do eutanazji, na czele z najbardziej zasłużoną Derecho a Morir Dignamente (Prawo do Godnej Śmierci) prowadzą już zresztą kampanię zachęcającą wszystkich do spisywania ostatniej woli.
Wymagane będzie też hiszpańskie obywatelstwo lub prawo pobytu w kraju co najmniej od roku. W przypadku odmownej decyzji, ubiegająca się o dostęp do eutanazji osoba będzie miała prawo do odwołania.
Hiszpańscy lekarze będą mieli prawo odmówić udziału w procedurze, ale tylko po złożeniu wcześniejszej deklaracji – w tym celu zostanie stworzony krajowy, oficjalny rejestr medyków z klauzulą sumienia. Zabiegi będą się odbywały tak w szpitalach, jak i w domach.
W stronę morza
Prawo do eutanazji nie spadło Hiszpanii z nieba. Poprzedziła je długoletnia walka ruchów społecznych i stowarzyszeń na rzecz godnej śmierci. A przede wszystkim: samych chorych i ich bliskich, którzy osobiste tragedie przekuwali, z niemałą dozą heroizmu, w postulaty politycznej i społecznej zmiany.
Hiszpański przypadek pokazuje to wyraźnie: ta ostatnia może dokonać się tylko wtedy, kiedy walka o dostęp do eutanazji przybierze konkretną twarz czy twarze.
Pierwsza z nich należała do Ramona Sampedro, którego historię przeniósł na duży ekran Alejandro Amenábar w słynnym filmie „W stronę morza”.
Ten galicyjski marynarz został w wieku 25 lat niemal kompletnie sparaliżowany w wyniku niefortunnego skoku ze skały do morza. Przykuty do łóżka przez trzy dekady, rozpoczął przed hiszpańskimi sądami utopijną batalię o prawo do odebrania sobie życia – tyle że cudzymi rękami.
Jego sprawa trafiła aż do Strasburga, ale także europejski Trybunał potwierdził wyrok hiszpańskiego sądu: jakakolwiek osoba pomagająca mu w dokonaniu samobójstwa będzie musiała się liczyć z zarzutami zabójstwa.
Sampedro znalazł jednak coś w rodzaju wyjścia: cały proces zakupu, przygotowania i podania zabójczej dawki cyjanku potasu podzielił na jedenaście czynności, z których żadna nie stanowiła sama w sobie przestępstwa.
Podjęło się ich jedenaście różnych osób, a Sampedro nagrał też swoje ostatnie chwile, aby zostawić ostateczny dowód, że wszystko odbyło się zgodnie z jego wolą.
Głośny przypadek Sampedro był punktem zwrotnym w myśleniu i debacie o eutanazji, a właściwie ją zapoczątkował. Od jego śmierci w 1998 roku podobnych przypadków było jednak w Hiszpanii wiele.
„Z czasem wzrosła odwaga i brak zahamowań tych osób, a także, w pewnym sensie, ich desperacja w obliczu braku prawa, które według nich powinno zostać wprowadzone w życie” – mówił dziennikowi „El Pais” Javier Velasco, prezes stowarzyszenia Derecho a Morir Dignamente (DMD).
Madeleine z Alicante: Chcę umrzeć
Aby skuteczniej prowadzić swoją walkę, stowarzyszenie i jego członkowie nauczyli się odpowiednio komunikować swoje postulaty. Było tak chociażby w przypadku kolejnej po Sampedro głośnej sprawy Madeleine Z. z Alicante, chorej na stwardnienie zanikowe boczne, która odebrała sobie życie poprzez przyjęcie śmiertelnej dawki leków w asyście dwóch osób z DMD.
W sytuację wtajemniczona była zaufana dziennikarka, która napisała poruszający reportaż o całej sprawie. Od tej pory umiejętna współpraca z mediami stała się punktem stałym działań DMD.
„Strategia nagłaśniania historii osób, które nie znajdowały rozwiązania, kiedy mówiły: chcę umrzeć, była kluczowa dla utrzymania społecznej debaty” – mówił Velasco, przyznając również, że mimo rosnącego poparcia dla eutanazji, kolejne rządy unikały tematu jak ognia.
O stosunek do niej przestał nawet pytać – prawdopodobnie na wszelki wypadek – państwowy ośrodek badania opinii publicznej Centro de Investigaciones Sociológicas (Centrum Badań Socjologicznych, CIS), który ostatni raz zadał pytanie o eutanazję w 2009 roku.
Wyszło w nich, że 64,5 proc. Hiszpanów i Hiszpanek zgadza się z tym, że ciężko chorym osobom należy się pomoc, jeśli pragną zakończyć życie.
180 tys. podpisów w sprawie Maribel Tellaetxe
Przed paroma laty Hiszpanię poruszyła historia 75-letniej Maribel Tellaetxe z Kraju Basków, chorej na Alzheimera w zaawansowanym stadium. Kilkanaście lat wcześniej, kiedy dowiedziała się o chorobie, napisała testament i list do swoich dzieci i męża, w których prosiła o zakończenie jej życia, kiedy przestanie ich rozpoznawać.
Na tę samą chorobę cierpiała jej matka, więc Maribel zdawała sobie sprawę z tego, co czeka ją i jej bliskich. „Jeśli to, co zostało mi z życia, uniemożliwi wasze własne, nie chcę dłużej żyć” – pisała w przejmującym liście upublicznionym przez rodzinę.
Zastrzegła też jednak, że przerwanie jej życia nie może się wiązać z odpowiedzialnością karną dla kogokolwiek z rodziny. Jej dzieci i mąż rozpoczęli więc walkę o zmianę prawa, zbierając między innymi 180 tys. podpisów pod petycją domagającą się legalizacji eutanazji. Kobieta nie doczekała zmiany – zmarła w 2019 roku.
Samobójstwo rękami męża
Historią, która – jeśli można tak powiedzieć – przeorała emocjonalnie Hiszpanię i doprowadziła do przyspieszenia prac nad ustawą, był jednak przypadek Marii José Carrasco i jej męża Angela Hernandeza.
Carrasco zachorowała na stwardnienie rozsiane w wieku trzydziestu lat i żyła z chorobą przez kolejne trzy dekady. Przez cały ten czas opiekował się nią mąż, który przeszedł na wcześniejszą emeryturę, kiedy jej stan stał się na tyle poważny, że potrzebowała całodziennej opieki.
Przypadek Carrasco ujawnił też bowiem systemowy problem: mimo wieloletnich starań, kobieta nigdy nie doczekała się miejsca w wyspecjalizowanym ośrodku opieki.
Przez ostatnie lata, kiedy była już całkiem sparaliżowana i cierpiała z powodu chronicznego bólu, wielokrotnie prosiła męża o pomoc w popełnieniu samobójstwa. Zwlekali tylko dlatego, że mieli nadzieję na legalizację eutanazji już w 2019 roku. Nie doszło do tego z powodu wcześniejszych wyborów, a Maria José nie miała siły czekać na kolejne głosowanie.
3 kwietnia 2019 roku mąż podał jej śmiertelną dawkę pentobarbitalu. Wszystko nagrał, łącznie z wcześniejszą rozmową, podczas której wielokrotnie pytał, czy na pewno tego chce. Zaraz po tym zadzwonił na policję i wyznał, że żona popełniła samobójstwo jego rękami. Na dobę trafił do aresztu.
Choć sprawa odbiła się ogromnym echem, a budzący szacunek Hernández stał się kimś w rodzaju rzecznika walczących o prawo do godnej śmierci, postępowanie w jego sprawie wciąż się toczy i grozi mu 6 miesięcy więzienia. Którego, jak mówi, wcale się nie boi, bo spędził w nim trzy lata za opozycyjną działalność przeciwko Franco.
Arcybiskup Walencji opuszcza flagę do połowy masztu
Choć poparcie dla ustawy z 17 grudnia jest masowe, nie obyło się też bez protestów. W połowie grudnia pod parlamentem demonstrowali ludzie w maskach z twarzą Salvadora Dalego i trupimi czaszkami na czarnych transparentach, na których widniał też napis: „Rząd śmierci”.
Arcybiskup Walencji Antonio Cañizares zarządził spuszczenie do połowy masztu flag na budynkach kurii i zalecił przypinanie czarnych wstążek na znak żałoby.
Posłanka Lourdes Méndez ze skrajnie prawicowej partii Vox mówiła o „wyroku śmierci na najsłabszych”. Istnieje obawa, że kiedy prawo wejdzie w życie, może być torpedowane w tych regionach, gdzie rządzi prawica.
Społeczna zmiana w Hiszpanii już się jednak dokonała i to dużo wcześniej niż 17 grudnia. Świadczą o tym chociażby słowa Angela Hernandeza po tym, jak wyszedł z aresztu po śmierci żony. „Nawet policjanci wyznawali mi, że na moim miejscu zrobiliby dokładnie to samo” – powiedział.
Też mi nowość. Za rządów Millera mieliśmy "łowców skór". Spełniali podobną rolę jak "wspomagacze godnej śmierci". Oni tez "pomagali" tylko chorym. Handel skórami odbywał się za wiedzą komisji zakładowej NSZZ „Solidarność”, która była dysponentem uzyskanych w ten sposób środków. A więc byliśmy nowocześniejszymi Europejczykami od wielu innych nacji. I komu to przeszkadzało?
Czy mam rozumieć, że przydomek "katolicki" jest równoznaczny z nieumiejętnością czytania ze zrozumieniem, czy może tylko – albo aż – z niechęcią do tegoż? Kto z powodu niemożliwych do zwalczenia cierpień chce godnie odejść, musi kilkakrotnie, jednoznacznie i świadomie wyrazić taką wolę – wtedy będzie to eutanazja. Ale pacjenci uśmiercani przez "łowców skór" nie wyrażali takiej woli i nie byli w stanie terminalnym. Oni zostali pozbawieni życia wbrew swej woli, czyli po prostu zamordowani, zaś odpowiedzialni za to sanitariusze popełnili zbrodnię. Czujesz różnicę?
Dla ścisłości – ja jestem 60+, na szczęście wciąż w dobrej kondycji i mam ochotę jeszcze długo pożyć. Poza tym nigdy nie byłem zdecydowanym zwolennikiem legalizacji eutanazji i zdaję sobie sprawę, że w tym przypadku może dojść do nadużyć, czyli de facto morderstw. Ale też uczciwie przyznam, że nie wiem, jak bym zareagował, gdybym zapadł na śmiertelną chorobę i nie mógł znieść bólu. Po prostu nie potrafię sobie wyobrazić siebie w takiej sytuacji i chyba nikt w miarę zdrowy też nie jest w stanie. Dlatego nie chcę potępiać tych, którzy stracili już nadzieję na wyzdrowienie, ani tych, którzy pomagają im odejść nie widząc innego wyjścia. Tych drugich jednak nie wolno stawiać na równi z mordercami, w tym z handlarzami skór.
Przygłup katolicki musiał po prostu swoje dwa grosze wtrącić. Jestem anty-klerykałem, więc moje słowa nie robią wrażenia na wierzących, ale ten dureń robi wspaniałą robotę anty kościelną. Żeby go tylko katolicy czytali!
Sorosowy hunwejbin zareagował jak pies Pawłowa. Prawilno.
a ja napisze jeb*c cywilizacje smierci! zreszta jak sie wszscy pousypiacie i abortujecie to zostaniemy my prawi i katoliccy i swiat bedzie po naszemu
Czy wykorzystywanie seksualne dzieci przez kler to nie jest powolne skazywanie ich na psychiczną śmierć ty zakłamany klerykale? Ci ludzie całe życie przeżywają ohydę tego co ich spotkało i to ma być ok? Pytanie księdza ` A tobie nie było przyjemnie ?` świadczy o waszym poziomie zrozumienia sprawy, zerowym jak we wszystkim.
Co tacy jak ty mogą wiedzieć o Bogu i miłości do bliźniego?
Ile się zbierze na tacę to wasz problem i brzęku nie chcecie słyszeć.
Zamilcz na wieki bo daleko od tych łowców skór polski kler nie stoi.
W Polsce to też tylko kwestia czasu. Niestety pół wieku komuny sprawiło, że o tyle jesteśmy spóźnieni w rozwoju cywilizacyjnym. I gdy na zachodzie 30 lat po wojnie doszło do rewolucji światopoglądowej, to w Polsce dochodzi do niej dopiero 30 lat po obaleniu komuny.
Cała nadzieja w margotach i lemparciątkach.
Jeżeli podejmę decyzję, że sam chcę "zgasić swoje światło" to dlaczego ktoś inny uzurpuje sobie prawo do zabronienia mi tego? Mam niezbywalne, naturalne prawo decydowania o swoim życiu lub śmierci.
…..
Proponuję ignorować wpisy osobnika podpisującego się "Karol Katolicki". Jak widać z jego komentarzy na forum jest to ktoś z zaburzeniami który karmi swoje ego obrażając innych.
Ależ korzystaj z tego prawa. Samobójstwo nie jest zabronione, a jak się nie powiedzie to i karać cię nie będą. Potrzebujesz pomocnika do tak humanitarnego dzieła? Myślę, że sam dasz radę.
Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek przeszedł na "ty" z głupkiem który uważa, że dzień jest stracony jeżeli nie zakomunikuje tego wszystkim na forum.
Zalecam to samo co Składanowskiemu. Lewatywę, a jak nie pomoże elektrowstrząsy.
Cywilizacja śmierci to kościół katolicki, który zabija w ludziach to co najlepsze i najwartościowsze by sobie kabzę napchać. Prawicowe oszołomy robią to dla kasy i stołków oraz napompowania swojego nędznego ego.
Kwestia czasu zanim lewactwo nie zacznie pożerać własnych dzieci. W USA, gdzie lewacka dzicz z BLM terroryzowała miasta wskaźniki morderstw biją rekordy. Tam gdzie rządzi lewactwo i zgnilizna moralna tam mamy dostęp do aborcji, eutanazji, rzekome "prawa" dla homo i tranzystorów hahahaha
a ja napisze jeb*c cywilizacje smierci! zreszta jak sie wszscy pousypiacie i abortujecie to zostaniemy my prawi i katoliccy i swiat bedzie po naszemu
Aborcja to nie jest bo wolny człowiek decyduje, powinien mieć prawo o ile może za siebie decydować, a to już inna rzecz bo często 80 letnia babcia już nie kuma co sie dzieje xd