„W tych wyborach każdy oberwał, ale to Tusk ma problem” – słyszymy od jednego z liderów koalicji rządzącej. W kuluarowych rozmowach politycy rządzącej koalicji wylewają żale na dysfunkcjonalny rząd i marginalizowanie koalicjantów. Czy to powyborcze wzmożenie to tylko pokazówka, czy zapowiedź zmian?
W niedzielę Rafał Trzaskowski wystawiony przez największą partię tworzącą rząd przegrał wybory prezydenckie, ta przegrana zaś obudziła koalicjantów Platformy Obywatelskiej. Ostatnie kilkadziesiąt godzin to zalew krytyki pod adresem Donalda Tuska i sztabu Rafała Trzaskowskiego ze strony koalicjantów. Słychać wezwania do rozliczenia ludzi odpowiedzialnych za klęskę w wyborach prezydenckich. Wśród „ludzi odpowiedzialnych” wymieniany jest również Donald Tusk, bo dla koalicjantów PO nie ulega wątpliwości, że przyczyn porażki prezydenta Warszawy trzeba szukać w decyzjach i zaniechaniach premiera, które miały doprowadzić do rozczarowania nieskutecznym rządem. „To otrzeźwienie było potrzebne jak cholera, bo ten rząd jest słaby” – słyszę od członka rządu z Polski 2050.
Wprost wezwali Tuska do dymisji politycy PSL-u: poseł Marek Sawicki i wicemarszałek Senatu Michał Kamiński. W Polsat News Kamiński powiedział, że nie ma zaufania do premiera, bo los koalicji, czyli kampanię prezydencką, „powierzył w ręce ludzi, których wieczorem, w noc wyborczą widziałem, jak skaczą na własnym pogrzebie” – drwił polityk.
Kamiński i Sawicki to polityczni harcownicy – powiedzą więcej i mocniej niż liderzy, byle się wybić z medialnego szumu. Jednak ich słowa mogą budować oczekiwania części elektoratu, a jednocześnie pokazują, gdzie jest polityczna ściana, do której politycy o cięższej wadze dojść nie mogą.
Przeciwko Tuskowi otwarcie wystąpił też marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Inaczej niż politycy PSL-u nie domaga się dymisji premiera, ale określenia kierunku, w którym zmierza rząd. Jego współpracownicy zapewniają OKO.press, że marszałek ma polityczny plan. Na razie wymusił przesunięcie głosowania nad wotum zaufania i kolejne spotkania liderów koalicji.
Gotuje się też w samej Platformie Obywatelskiej. W partii Tuska przerzucają się odpowiedzialnością za klęskę, a jednocześnie już przygotowują do partyjnych wyborów, które odbędą się w tym roku.
Rządowa Lewica na razie się przyczaiła i przygląda się temu, jak inni skaczą sobie do gardeł.
W rozmowach z dziennikarzami politycy rządzącej koalicji wylewają żale na dysfunkcjonalny rząd i marginalizowanie koalicjantów. Czy to powyborcze wzmożenie to tylko pokazówka, chwilowy poryw zranionych porażką serc, sposób na zagarnięcie dla siebie medialnej uwagi? A może faktycznie politycy koalicji są gotowi do zmian i ułożenia rządu na nowych zasadach? Chcą wywalczyć nie tylko więcej miejsca dla siebie, ale też coś dla tych, którzy na nich głosowali? Oraz: czy Szymon Hołownia ma szansę stać się w końcu dojrzałym politykiem i liderem?
„Komunikacja, komunikacja, komunikacja!” – powtarzają politycy obozu rządzącego. Bo rząd robi, ale o tym nie mówi. „Ludzie ode mnie się dowiadywali, że istnieje coś takiego jak program Aktywny Rodzic” – denerwuje się jeden z moich rozmówców z rządu.
Miesiącami to dziennikarze narzekali na brak rzecznika rządu. Teraz mówią o tym głośno również koalicjanci Tuska. Jednak brak rzecznika to według naszych rozmówców tylko symptom głębokiej dysfunkcjonalności:
Tusk zarządza siłowo, nie umie iść na kompromisy i chce być twarzą każdego sukcesu.
„Nie przekazujemy nic do KPRM-u, bo wiemy, że Tusk wklei w to swoją twarz. Każde ministerstwo komunikuje swoje działania samo i robi się chaos. Każdy gra na siebie, bo wszystko jest utuskawiane” – słyszymy z rządu.
Donald Tusk po raz pierwszy w swojej długiej politycznej karierze stoi na czele tak zróżnicowanego rządu. Przed laty musiał się dogadywać tylko z PSL-em, dziś ma przy stole jeszcze Hołownię i Czarzastego. W zgodnej opinii polityków tych partii to dla Tuska kłopot. Nieprzyzwyczajony do kompromisów, nie radzi sobie z wielostronnymi rozmowami.
Kłopotem ma być też niedokończenie rozliczeń. Tusk i inni szli do wyborów, przekonując, że PiS kradł i łamał prawo na potęgę. Jednak do dziś żaden z polityków PiS-u nie trafił za kratki. Ludzie mogą sobie zatem myśleć, że zarzuty były dęte i były jedynie narzędziem w walce o władzę. „Czy myśmy skazali kogoś za aferę wizową?” – denerwuje się polityk PSL-u. Inny rozmówca: „Matecki? Wypuszczony z aresztu. Romanowski? Uciekł”.
We wtorek odpowiedział na tę krytykę minister sprawiedliwości Adam Bodnar: „Zarzuty dla byłego premiera – po raz pierwszy w historii; Zarzuty dla kilku byłych członków Rady Ministrów; 6 aktów oskarżenia”. Jednak właśnie nazwisko Bodnara pada najczęściej, gdy politycy plotkują o możliwych dymisjach.
Szymon Hołownia przejął inicjatywę polityczną w poniedziałek 2 czerwca 2025. Dzień po wyborach Donald Tusk ogłosił, że wystąpi do Sejmu o wotum zaufania dla rządu i to natychmiast – na najbliższym posiedzeniu. Marszałek dowiedział się o tym od dziennikarzy podczas konferencji prasowej. Pomysł Tuska nazwał „teatralnym gestem”, który ma pokazywać, że koalicja zwiera szeregi. „Ale my te szeregi musimy zwierać po coś” – skomentował Hołownia. Wyraźnie zdenerwowanemu marszałkowi wyrwało się, że jego posłowie jeszcze się zastanowią, czy podnieść ręce za rządem. Za kilka godzin sam miał rozmawiać z Tuskiem.
Tusk, Hołownia, Czarzasty i Kosiniak-Kamysz byli już wtedy umówieni na spotkanie na wieczór. Ale premier już nagrał orędzie. Jeden z członków rządu z Polski 2050, z którym rozmawiałam wczesnym popołudniem, rozdrażniony śmiał się, że po rozmowie z Hołownią Tusk będzie musiał nagrywać jeszcze raz.
To, że Tusk ogłasza ważne polityczne ruchy przed spotkaniem z koalicjantami, zostało odebrane jako kolejny wyraz lekceważenia szefów koalicyjnych partii przez premiera.
„To był szantaż. Tusk znów nam powiedział: macie robić to, czego ja chcę” – komentuje polityk z rządu z Polski 2050.
A jak powtarzają w koalicji: to Tusk jest w tej chwili największym przegranym, to koalicjanci mają dziś mocniejsze karty.
W 2020 roku Hołownia szedł po prezydenturę pod hasłami odrzucenia jałowego sporu PO i PiS, obiecywał odbudować wspólnotę i działać z perspektywą „na pokolenia”, a nie do następnych wyborów. Think tank Hołowni, Strategie 2050, przygotował kilka ciekawych projektów przebudowy polityk państwa (m.in. w sferze relacji państwo-kościół i w opiece zdrowotnej).
Jednak po wyborach 2023 partia Hołowni weszła do rządu Tuska, którego tak krytykował. Z prospołecznych haseł zostało niewiele, a sam Hołownia po tym, jak dzięki „Sejmflixowi” został na chwilę gwiazdą, nie mógł się pochwalić większymi sukcesami w parlamentarnej polityce.
Stracił pazur antysystemowca, nie zyskał aury skutecznego polityka.
Obecny atak na Tuska, choć ubrany w słuszną krytykę działania rządu, w sensie politycznej taktyki jest powrotem do założeń sprzed lat: budować alternatywę zarówno dla PiS-u, jak i dla PO. W pandemicznym 2020 roku Hołownia miał nosa do nastrojów społecznych, teraz te nastroje są głęboko anty-Tuskowe. Odsunięcie głosowania nad wotum zaufania ma też taki sens: „Będzie przez tydzień grillował Tuska” – słyszę.
Po co?
„Nasi wyborcy idą do Mentzena” – słyszę od ważnego polityka Polski 2050 z rządu. „W niecałe dwa lata Platforma wróciła do tego, co było w 2015. A obiecywała, że tego nie będzie” – oburza się inny członek rządu od Hołowni.
Postawienie się Tuskowi i jednoczesne wprowadzenie kilku odczuwalnych przez ludzi zmian ma być sposobem, by zatrzymać odpływ wyborców. Polska 2050 domaga się pilnego przyjęcia trzech ustaw:
„Potrzebna jest głęboka zmiana: personalna, komunikacyjna, merytoryczna” – mówi członek rządu z Polski 2050. „Trzeba się wreszcie wziąć za prawdziwą zmianę” – napisała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w mediach społecznościowym. Ministra, która zajmuje się m.in. rozdzielaniem środków z KPO, wytknęła koalicji, że nie służy Polsce lokalnej, uprawia politykę świętych krów – nie tyka banków ani deweloperów.
Politycy Polski 2050 twierdzą, że muszą teraz twardo negocjować z Tuskiem, żeby pokazać wyborcom, że jest alternatywa. Bo w innym wypadku wciąż będą widzieć tę alternatywę w Konfederacji.
„W tych wyborach chodziło o to, żeby PiS miał zdolność koalicyjną i ją ma” – mówi polityk PSL-u. Dzięki Nawrockiemu PiS sięgnął po wyborców Konfederacji. Jedną z głównych kalkulacji Hołowni jest stworzenie takiej „zdolności koalicyjnej” Platformie w roku 2027.
„Chryste anielskie!” – wykrzykuje, słysząc to członek rządu z PO.
„Mamy efekty tej strategii w postaci wyniku Hołowni w wyborach prezydenckich” – dodaje.
Jednak w szeregach Hołowni słychać:
„Musimy się nauczyć wykorzystywać własną siłę”.
Trzeba też pamiętać, że Hołownia walczy dziś o drugie życie. Jego partia jest w kryzysie, a on sam jest obiektem drwin z powodu wyborczego wyniku (4,99 proc. głosów). Musi się wykazać, żeby zatrzymać przy sobie ludzi, którzy weszli do Sejmu, biorąc drugie mandaty w swoich okręgach. To do nich będzie się zaraz uśmiechać (albo już się uśmiecha) Konfederacja i Platforma Obywatelska.
Programowa twarz Polski 2050 – ministra funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz – nie budzi entuzjazmu wielu członków własnej partii. Zarzucają jej, że jest... politykiem. A Hołownia zbudował partię z działaczy społecznych, którzy „chcą robić fajne rzeczy” (to cytat).
Sam Hołownia jest autorem jednego z największych politycznych błędów tej kadencji: wdał się w przepychanki z Lewicą i nie zgodził się na to, by ustawy aborcyjne zostały poddane pod głosowanie przed wyborami samorządowymi. On i jego otoczenie twierdzą, że było inaczej, ale do opinii publicznej poszedł sygnał, że koalicja w imię wewnętrznej równowagi odkłada ważne sprawy na później. Po raz pierwszy w tej kadencji.
Kolejnym na liście problemów Hołowni jest fakt, że donald Tusk mu nie ufa, czemu trudno się dziwić. Nie tylko założył konkurencyjną partię, której celem było przecież zastąpienie Platformy. To właśnie Hołownia proponował w 2020 roku Rafałowi Trzaskowskiemu stworzenie nowej formacji politycznej i wielokrotnie przekonywał Tuska, by na prezydenta wystawił nie Trzaskowskiego, tylko jego (Hołownię).
Czy szef Polski 2050 sam wejdzie do rządu? Jego otoczenie utrzymuje, że Hołownia tego nie chce. Trudno jednak wytłumaczyć dlaczego.
Skoro chce głębokiej zmiany działania rządu, to czy nie powinien jej przeprowadzać także własnymi rękami?
Dużo bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że Hołownia będzie walczył o utrzymanie się na stanowisku marszałka Sejmu wbrew zapisom koalicyjnej umowy, która obiecuje ten fotel Włodzimierzowi Czarzastemu z Nowej Lewicy. Tyle że Hołownia chce tę umowę renegocjować.
A kolejny element tej kwadratury koła to właśnie Lewica. Kiedy się słucha wystąpień Pełczyńskiej-Nałęcz, można czasem odnieść wrażenie, że to polityczka lewicowa. Dogadałaby się z Magdaleną Biejat w sprawie mieszkaniówki, banków, deweloperów, rozwoju Polski lokalnej.
Może więc Polska 2050 powinna porzucić PSL i zawrzeć sojusz z Lewicą?
Tyle że Hołownia chce zagarniać wyborców Konfederacji wyćwiczonych w tym, by krzyczeć: „niskie podatki” i nie zgadzać się na większą rolę państwa w życiu społecznym i gospodarczym.
No i jeszcze jedna oczywista wątpliwość: jak można budować alternatywę, będąc jednocześnie w rządzie, który się krytykuje. „Siedzenie okrakiem to jest dokładnie to, czego ludzie nie chcą” – komentuje polityk PO.
Po wyborach Donald Tusk stanął przed koniecznością skonfrontowania się z tym, jak wielką niechęcią darzy go znaczna część społeczeństwa. „Ci sami, którzy w 2020 krzyczeli »J***ć PiS«, teraz krzyczą »J***ć Tuska«. Na diabła by zagłosowali, byle nie na Tuska” – słyszymy.
Moi rozmówcy z Polski 2050 przyznają, że nienawiść do Tuska została skutecznie podsycona przez PiS, ale PO nie umiała temu zapobiec. I teraz to wizerunkowa walka z wiatrakami.
„Te wybory to triumf Kaczyńskiego. Miał lepszy słuch społeczny”. Słychać w tych głosach niechętny podziw: Kaczyński stworzył w ciągu ostatnich 20 lat dwóch prezydentów i dwóch premierów.
Kiedy w 2023 roku liderzy Nowej Lewicy i Polski 2050 siadali oko w oko z Tuskiem mieli przed sobą kogoś, kto dokonał zdawałoby się niemożliwego: przejął własną partię po tym, jak wcześniej ją opuścił, i po latach jako lider największej partii różnorodnej koalicji wygrał wybory z Kaczyńskim (chociaż sama KO przegrała w 2023 roku z PiS o nieco ponad milion głosów). Teraz mają przed sobą premiera skrajnie niepopularnego rządu, który błędnie obstawił kandydata na prezydenta.
Jednak słyszę też obronę. Według tych głosów ostatecznie Tusk dowiózł zwycięstwo w 2023 roku, za które w stu procentach odpowiadał. A Trzaskowski – nie. Tusk nie siedział w sztabie Trzaskowskiego. To Trzaskowski miał przyciągać młodych wyborców, do czego miał służyć Campus Polska Przyszłości, a poległ w tym elektoracie. W otoczeniu Radosława Sikorskiego słyszę, że Tusk nie może teraz odpuścić i podać się do dymisji. „Jaka byłaby jego pozycja w partii? Nie można zastąpić czegoś niczym. Co miałoby zastąpić Tuska? Przegrany kandydat i jego ekipa?” Polityk PO z rządu: „Trzeba nie znać Donalda, żeby rozważać, że poda się do dymisji. Nie po to wrócił do polityki, żeby w takich okolicznościach kończyć tę przygodę”.
Są też tacy, którzy studzą głowy. „Nikt nie jest w dobrej pozycji negocjacyjnej, nikt nie jest w komfortowej sytuacji” – mówi polityk PSL. I dodaje: „Tusk na razie nic nie musi. Jest premierem, zrobi, co będzie chciał”.
We wtorek po południu Szymon Hołownia spotkał się z Radosławem Sikorskim. Z naszych informacji wynika, że to marszałek Sejmu zaprosił szefa MSZ. Rozmowa miała być związana ze zbliżającą się podróżą Hołowni do Estonii i szczytem NATO, jednak mieli też rozmawiać „o swoich pomysłach na to, co zrobić w obecnej sytuacji”. Hołownia według naszych informacji nie przedstawił jednak Sikorskiemu żadnej konkretnej propozycji.
Wśród rozplotkowanych polityków nazwisko Sikorskiego pada jako potencjalne rozwiązanie obecnego kryzysu, może nawet przyszły premier – zamiast Tuska.
Czy to możliwe i czy ma sens?
Sikorski jawi się dziś jako ten, który mógłby wygrać wybory, tylko niemądra Koalicja Obywatelska nie wybrała go na kandydata w prawyborach. „A nie mówiliśmy” – nie ukrywają schadenfreude politycy PSL-u. Paradoksalnie, o czym pisałyśmy z Dominiką Sitnicką, nawet Lewica, cieszyłaby się z kandydatury Sikorskiego, bo dawałby w pierwszej turze więcej przestrzeni lewicowej kandydatce niż Trzaskowski. Otoczenie Sikorskiego zapewnia, że on nie chowa urazy i patrzy do przodu. Czyli gdzie?
„Sikorski jest fajnym bucem” – śmieje się polityk Polski 2050 z rządu.
Nasi rozmówcy doceniają profesjonalne zaplecze Sikorskiego. To na tym zapleczu powstał pomysł piwa z Mentzenem. To ludzie Sikorskiego, a nie Trzaskowskiego, zaprosili lidera Konfederacji do stolika, nagrali i rozprowadzili wideo po mediach społecznościowych.
Niewątpliwie Sikorski i jego ludzie umieją przestawiać zwrotnice debaty politycznej. To Sikorski rzucił hasło: „Czasy się zmieniły” – Trzaskowski włączył je później do swojej kampanii. Nie jest reaktywny, kreuje sytuacje, które stają się politycznymi wydarzeniami, umie działać niestandardowo i zmuszać innych do reakcji.
„Widać, że się buduje. Jeśli taki polityk się buduje, to po coś” – przyznaje inny członek rządu z partii Hołowni. Jednak Sikorski przez część członków PO nawet po latach jest traktowany jako ciało obce (wcześniej był członkiem rządu PiS). Słychać też wątpliwości co do jego zdolności zarządzania zespołem: „Byłby jeszcze bardziej autorytarny niż Tusk”.
Działa akcyjnie – co też pokazało piwo z Mentzenem: czy był za tym szerszy plan polityczny? Współpracuje z politycznymi piraniami, jak Roman Giertych. Buduje siebie, ale czy umiałby zbudować coś poza własnym wizerunkiem?
„Przecież mnie zrekonstruują” – żartuje jeden z członków rządu. W kuluarach krąży mnóstwo scenariuszy i plotek dotyczących tego, kto miałby opuścić rząd lub zmienić miejsce w rządowej strukturze. Część z nich to z pewnością myślenie życzeniowe różnych środowisk i frakcji. Część – odwetowe plotki niezadowolnych, pominiętych.
Najczęściej pada nazwisko Adama Bodnara, którego wedle pierwszych medialnych doniesień miałby zastąpić Roman Giertych. „Wrzutka na szybko, żeby przestać dyskutować o wyniku wyborców prezydenckich” – uważa polityk PO z rządu.
W drugiej kolejności pojawiają nazwiska bliskich współpracowników Rafała Trzaskowskiego. To: Sławomir Nitras (minister sportu), Barbara Nowacka (ministra edukacji), Cezary Tomczyk (wiceminister obrony), Adam Szłapka (minister ds. europejskich).
Ministerstwo edukacji jest solą w oku PSL-u, który widzi tam rządowy ośrodek wdrażania lewicowych pomysłów. Izabela Leszczyna zbiera krytykę ze wszystkich stron, a w rządzie rośnie potrzeba pokazania, że w sferze zdrowia jednak coś się dzieje. Więc może wymiana?
Marzena Okła-Drewnowicz miałaby zostać przesunięta do ministerstwa rodziny i dzięki temu mieć większe możliwości działania.
„W najbliższym czasie nie będzie rekonstrukcji” – słyszymy od liderów koalicji. Zgodnie powtarzają: „Wszyscy chcą, żeby ten rząd przetrwał”. Na razie spotykają się ponownie w czwartek przed południem.
Władza
Włodzimierz Czarzasty
Szymon Hołownia
Władysław Kosiniak - Kamysz
Donald Tusk
Rząd Donalda Tuska (drugi)
koalicja rządowa
Dziennikarka polityczna OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!“, a w OKO.press podcast „Program Polityczny”.
Dziennikarka polityczna OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!“, a w OKO.press podcast „Program Polityczny”.
Komentarze