0:000:00

0:00

Od redakcji: W 2021 roku tysiące uchodźców i migrantów z Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji Południowej zostało wykorzystanych jako pionki w politycznej rozgrywce między Białorusią a Unią Europejską. Utknęli w lesie wzdłuż granicy polsko-białoruskiej i byli przepychani tam i z powrotem przez służby obu państw, nawet gdy temperatura spadała poniżej zera. Publikujemy relację Ibrahima, syryjskiego uchodźcy, który przekroczył granicę w październiku. Ibrahim dzieli się swoimi refleksjami na temat tego, jak kraje europejskie przyjmują ukraińskich uchodźców. Pełna tożsamość Ibrahima jest chroniona ze względu na bezpieczeństwo jego i jego rodziny. Przebywa teraz w ośrodku dla uchodźców w Niemczech.

Tekst ukazał się po angielsku w The New Humanitarian.

Ze względu na moje własne doświadczenia z przeszłości, bardziej niż większość ludzi, odczuwam ból i cierpienie uchodźców z Ukrainy. Ale kiedy do Polski zaczęli przychodzić ludzie przez ukraińską granicę i zobaczyłem, z jakim entuzjazmem polskie społeczeństwo ich przyjmuje, bolało mnie to bardzo mocno.

Dobrze wiem, jakie to jest uczucie, gdy trzeba zostawić dom i rodzinę, by uciekać przed wojną, i chciałbym pomóc wszystkim Ukraińcom, którzy teraz przez to przechodzą. Ale chcę też wiedzieć, dlaczego my, uchodźcy spoza Europy, musieliśmy marznąć w podlaskich lasach.

OKO.press nie przestaje pisać o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Nasze teksty na ten temat znajdziesz tutaj. A 21 marca o 17:00 odbędzie się debata online „Prawnicy na granicy – czy udzielanie pomocy humanitarnej może być przestępstwem?" organizowana przez Naczelną Radę Adwokacką. Szczegóły tutaj. Zachęcamy do wzięcia udziału.

Czy to nie jest rasistowskie?

Kiedy w zeszłym roku przekraczałem granicę polsko-białoruską, media nazywały to, co się tam działo i dzieje "wojną hybrydową Białorusi przeciwko Unii Europejskiej".

Nie zwracały uwagi na to, jak my, marznący na tej granicy, cierpieliśmy. Polskie wojsko traktowało nas bardzo źle. Byli uzbrojeni i agresywni. Zabrali nam telefony, a następnie wypchnęli z powrotem przez płot do Białorusi. Niektórych z nas wywożono i przepychano wiele razy. Mówiliśmy polskiemu wojsku, że jesteśmy ludźmi, którzy uciekają przed wojną, że szukamy bezpiecznego kraju. Oni mówili: "Ten kraj nie jest wasz. Wracajcie do siebie".

Musieliśmy zapuszczać się głęboko w las i na bagna, aby uniknąć wojska; aby przeżyć. Czy wiesz, że w ostatnich miesiącach ponad 20 osób zginęło, próbując przekroczyć granicę polsko-białoruską?

Teraz uchodźcy z Ukrainy przekraczają wschodnią granicę Polski tylko niewiele dalej na południe od miejsca, przez które my przechodziliśmy. Widzę obrazki, jak ci sami policjanci, którzy łapali nas w lesie, pomagają teraz ludziom na granicy z Ukrainą.

Jak to jest możliwe, że na jednej granicy wypychacie ludzi przez płot, a na drugiej dajecie im zupę i ciastka? Czy to nie jest rasistowskie?

Przekraczanie granicy polsko-białoruskiej przypominało mi ucieczkę z Syrii w 2019 roku. Strach, który czułem, był bardzo zbliżony do tych trudnych dni, które przeżywaliśmy w czasie wojny. Moja rodzina została wysiedlona z naszego miasteczka pod Damaszkiem, gdy syryjska rewolucja przerodziła się w wojnę domową. Przez dwa lata żyliśmy w oblężeniu. Mój młodszy braciszek zginął w ostrzale.

Dlaczego bomby na Ukrainę są ważniejsze niż bomby na Syrię?

Kiedy w końcu opuściłem Syrię, pojechałem do Libanu. Ale w Libanie Syryjczycy są dyskryminowani, nie mają ochrony ze strony armii i służb wywiadowczych. Brak możliwości powrotu do kraju jest frustrujący i bolesny, a jednocześnie jest tak wiele barier, które uniemożliwiają nam dotarcie do prawdziwie bezpiecznego miejsca: Europy.

Przed polskim wojskiem ukrywaliśmy się w bagnistym lesie i musieliśmy w środku nocy przemykać się przez mały mostek, żeby ludzie we wsi nas nie zobaczyli i nie donieśli na nas. Jeśli próbowaliśmy zawrócić, białoruscy żołnierze bardzo nas bili. Utknęliśmy, nie wiedząc, dokąd iść.

Media i dziennikarze powinni wiedzieć, jak mówić o migracji i kryzysach humanitarnych, ale nawet oni dzielą ludzi ze względu na kolor ich oczu i skóry. Dlaczego bomby spadające na Ukrainę są ważniejsze niż bomby spadające na Syrię?

Miałem szczęście, bo w końcu udało mi się dotrzeć do Niemiec, ale kiedy czytam wiadomości z granicy polsko-białoruskiej, wciąż nie mogę spać spokojnie. W mojej głowie wciąż jestem tam. Znam ludzi, którzy są tam nadal, próbują przetrwać. Nikt nie jest w stanie zrozumieć, przez co oni przechodzą, oprócz nas, którzy przeżyliśmy to samo.

Kiedy słyszę w telewizji, że w Ukrainie spadają bomby i widzę uciekających stamtąd ludzi, wspomnienia z Syrii wracają. Moi przyjaciele i rodzina wciąż przebywają w mieście Idlib, które wciąż jest bombardowane przez rosyjskie lotnictwo i syryjską artylerię rządową. Wojna otaczała nas tam ze wszystkich stron, do tego stopnia, że przestaliśmy się jej bać. Byliśmy zawsze gotowi na śmierć. Nie wiem, jak opisać to uczucie. Ale ono wciąż we mnie jest.

Ale jest różnica między Syrią a Ukrainą. Ci, którzy uciekają przed bombami Putina w Ukrainie, uciekają do bezpiecznych krajów z rządami, które witają ich jak bohaterów. Z Syrii musieliśmy uciekać przed bombami do… kolejnego upokorzenia. Nie trafiliśmy do miejsca, które byłoby dla nas bezpiecznie, przyjęło z miłością i ze współczuciem.

Chciałbym pomóc Ukraińcom

Bardzo współczuję narodowi ukraińskiemu. Nikt nie zasługuje na wojnę, zniszczenie i wygnanie ze swojej ojczyzny. Ale różnica w traktowaniu ich i nas boli tak bardzo. Przecież krew, która płynie w nas wszystkich, ma ten sam kolor. Jestem zły na polski rząd za to, że potraktował nas tak, jak nas potraktował.

I na służby za to, że posłusznie wykonywało rozkazy, widząc, jak słabi i bezbronni byliśmy w tych lasach. Rząd zabronił nawet ludziom pomagać nam na granicy - dawać nam zupę, ubrania i lekarstwa. A przecież Polsce można inaczej traktować uchodźców wojennych: widzimy to dziś bardzo wyraźnie.

Bardzo chciałbym pojechać i pomagać ludziom na granicy z Ukrainą. Uchodźcy, tacy jak ja, wiedzą, jak tamci cierpią, wiemy to lepiej niż ktokolwiek inny. Na razie jednak nie mogę nic zrobić. Przebywam w ośrodku dla uchodźców w Niemczech i czekam na decyzję o przyznaniu mi prawa pobytu.

Gdybym mógł swobodnie się przemieszczać, zostałbym wolontariuszem w organizacji pomagającej uchodźcom z Ukrainy. Jak tylko będę mógł pomagać, to pojadę i pomogę.

Wojna uczy pewnych rzeczy. Presja, jaką wywiera, zmusza do zmian, czasem w dobrym kierunku. Na przykład przed wojną wielu moich przyjaciół i ja nie czuliśmy się za nic odpowiedzialni. Po wojnie uświadomiliśmy sobie nasz obowiązek, nie tylko wobec rodziców czy bliskich, ale wobec wszystkich ludzi. Teraz czujemy się odpowiedzialni za każde dziecko głodujące lub marznące w obozach dla przesiedleńców w Idlibie. Ale także za innych, którzy cierpią tak, jak my.

Rozumiemy też, że w czasie wojny wielu ludzi traci nadzieję i cierpi psychicznie. Niezależnie od tego, czy przychodzą do Polski z Ukrainy, czy też z Białorusi. Jesteśmy za nich odpowiedzialni i musimy się nimi zaopiekować. A teraz Europa powinna się nimi zaopiekować: niezależnie od tego, skąd pochodzą.

Zdjęcie u góry: Rodzina uchodźców z irackiego Kurdystanu ukrywająca się w lesie w pobliżu wsi Skupowo, Polska, grudzień 2021 (fot. Karol Grygoruk)

Materiał powstał dzięki wsparciu Anny Alboth, polskiej aktywistki z Grupy Granica i Minority Rights Group. Redakcja: Eric Reidy.

;

Udostępnij:

Redakcja OKO.press

Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press

Komentarze