W 2010 roku praktyką było ignorowanie części postanowień przyjętej rok wcześniej instrukcji przewożenia najważniejszych osób w państwie. Dlatego Kancelaria premiera Donalda Tuska nie brała - choć powinna - udziału w organizacji lotu Lecha Kaczyńskiego wraz z delegacją na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Temat katastrofy smoleńskiej jest jednym z największych siedlisk kłamstw, półprawd, manipulacji i przemilczeń w polskiej debacie publicznej. Dlatego zajmując się tym tematem w OKO.press postanowiliśmy każdemu szczegółowi poświęcić osobny tekst, aby nie mieszać wątków.
Kancelaria premiera nie uczestniczyła w organizacji lotu prezydenta [Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska].
Tomasz Arabski jest jednym z najczęściej wymienianych przez PiS - obok Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego - odpowiedzialnych za katastrofę smoleńską. Rzeczywiście, rola kancelarii premiera w organizacji lotu była - zgodnie z wypowiedzią Arabskiego - żadna.
Wynikało to nie z przepisów, a z praktyki ich stosowania - ograniczając swoją rolę, kancelaria premiera unikała konfliktów z drugim ośrodkiem władzy. Kancelaria prezydenta z tego skwapliwie korzystała. Wszystkie te zaniechania i przekroczenia nie były jednak przyczynami katastrofy w Smoleńsku.
W 2010 roku kwestie organizacji lotów najważniejszych osób w państwie regulowała „Instrukcja organizacji lotów statków powietrznych o statusie HEAD” z 2009 roku - dokument ten został w 2012 roku całościowo znowelizowany przez Tomasza Siemoniaka.
Zgodnie z instrukcją uprawnienie do złożenia zapotrzebowania na lot statku powietrznego o statusie HEAD mieli szefowie kancelarii: prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu. Co ważne, w powstawaniu instrukcji HEAD brali udział przedstawiciele wszystkich wymienionych kancelarii, o czym świadczą ich podpisy pod projektem dokumentu.
Zgodnie z Instrukcją HEAD najpierw zamawiający kierował zapotrzebowanie do koordynatora (szefa kancelarii premiera, w 2010 był nim Tomasz Arabski), który kierował zamówienie do BOR, 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego oraz do Dowództwa Sił Powietrznych. Praktyka wyglądała jednak zupełnie inaczej.
Choć zgodnie z instrukcją zamawiający 3 i 9 kwietnia przesłał do koordynatora w Kancelarii Premiera zapotrzebowanie na transport prezydenckiej delegacji do Smoleńska w dniu 10 kwietnia 2010 roku, to niezgodnie z instrukcją natomiast pismo to skierował również do BOR i 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.
Niezgodna z instrukcją była również treść zapotrzebowania wysłanego przez kancelarię prezydenta - nie określono w niej m.in. liczby osób w delegacji, a zgodnie z instrukcją HEAD zapotrzebowanie powinno zawierać szczegółowe informacje dotyczące lotu: typ samolotu lub samolotów, daty i godziny planowanych startów i lądowań, określony powinien być dysponent statku powietrznego, liczba pasażerów oraz ilość i rodzaj przewożonych ładunków.
Niezgodnie z instrukcją Tomasz Arabski (obowiązki z jego pełnomocnictwa wykonywało dwoje urzędników KPRM) nie złożył zamówienia. W Kancelarii Premiera uznano, że skoro Kancelaria Prezydenta zapotrzebowanie skierowała również do BOR i 36. Specpułku, instytucje te są powiadomione o planowanym locie. Była to wówczas praktyka - rolą koordynatora transportu lotniczego - na mocy instrukcji HEAD był nim Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów; w 2010 r. to stanowisko pełnił Tomasz Arabski - była nie tyle rzeczywista organizacja lotów, co sprawdzanie, czy mogą one zostać bezkonfliktowo zrealizowane.
Powołując się na te ustalenia, prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie zarzutu niedopełnienia obowiązków podczas organizacji obu wizyt w Smoleńsku - w działaniach urzędników kancelarii prezydenta i premiera nie stwierdzono niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień, które miałyby bezpośredni wpływ na zaistnienie wypadku.
Mimo to, zgodnie z literą prawa, to koordynator w kancelarii premiera powinien zlecić wykonanie lotu. By to zrobić, musiałaby wskazać Pałacowi Prezydenckiemu wady złożonego zapotrzebowania - nie było w nim m.in. liczby osób w delegacji oraz przewożonych towarów. Takie zachowanie byłoby jednak bezczelnością - przed 7 kwietnia, gdy w Smoleńsku był Donald Tusk, zamówienia KPRM również nie zawierały wszystkich wymaganych danych.
Nieformalną przyczyną zachowawczej postawy kancelarii premiera oraz ekspansywnej kancelarii prezydenta był głośny konfliktu z 2008 roku, gdy rząd Donalda Tuska nie udostępnił Lechowi Kaczyńskiemu samolotu na szczyt Unii Europejskiej w Brukseli. Kancelaria Prezydenta zorganizowała wówczas lot samodzielnie i Kaczyński poleciał wyczarterowaną maszyną. Tusk nazwał nawet "awanturę o samolot" swoim największym błędem w 2008 roku. Zrobił to rok przed rozpoczęciem przygotowań do obchodów 70. rocznicy mordu katyńskiego.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze