0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

To Ministerstwo Finansów powinno oszacować straty poszczególnych miast, by następnie w konsultacjach rozmawiać z samorządami o konkretach. Ale tego nie robi. Dla samorządów, które muszą planować wydatki i inwestycje, to dramatycznie trudna sytuacja.

Dużo mówi się o stratach samorządów w kontekście Polskiego Ładu. Według wyliczeń z ustawy mają tracić średnio 13,5 mld złotych rocznie przez kolejne dziesięć lat. Ale jak to się rozkłada dokładnie? Przecież z pewnością jedne stracą więcej, inne mniej – zależy to chociażby z rozkładu dochodów – bo główne przyczyny strat to wyższa kwota wolna od podatku i podwyższenie granicy wejścia w drugi próg podatkowy.

Ile stracą poszczególne miasta, ile Warszawa, zdecydowanie największe i najbogatsze miasto w Polsce? Odpowiedź na takie pytanie powinna być stosunkowo prosta, rząd powinien mieć stosowne wyliczenia.

Okazuje się jednak, że nie ma.

Sama Warszawa podała już dwie różne kwoty. Na początku usłyszeliśmy o 1 mld 230 mln złotych. Następnie miasto skorygowało to do 1 mld 716 mln złotych. To ogromne sumy – ta druga oznaczałaby zmniejszenie dochodów Warszawy aż o jedną czwartą. Takie ubytki mogą sparaliżować normalne funkcjonowanie miasta.

MF: nie można zweryfikować

W związku z tym zapytaliśmy Ministerstwo Finansów:

  • Czy prowadzili symulacje skutków finansowych dla poszczególnych miast?
  • Czy przewidują, jaki będzie wpływ ustawy podatkowej dla Warszawy?

Zacytujmy odpowiedź Ministerstwa Finansów w całości:

„Projektowane rozwiązania podatkowe Polskiego Ładu, które m.in. wpływają na finanse Jednostek Samorządu Terytorialnego, są obecnie przedmiotem konsultacji publicznych. Jednocześnie Ministerstwo Finansów prowadzi prace analityczno-koncepcyjne nad zmianą systemu dochodów JST, w tym m.in. w obszarze działań stabilizujących oraz doraźnych rekompensujących samorządom ubytek z tytułu udziału w PIT w związku z Polskim Ładem w 2022. Po zakończeniu tych prac stronie samorządowej zostaną przedstawione szczegółowe rozwiązania.

Przed zakończeniem prac analitycznych nie możemy zweryfikować podanej przez Pana kwoty miliarda złotych straty dla Warszawy. Już teraz zaznaczamy jednak, że dla pełnej oceny sytuacji finansowej samorządów konieczne jest spojrzenie nie tylko na dochody PIT, ale na całość dochodów, w tym na dodatkowe środki, które Warszawa otrzyma”.

Wydestylujmy z tej odpowiedzi najważniejsze informacje, które padają między wierszami:

  • Ministerstwo Finansów nie przeprowadziło – lub tym się zasłania, by danych nie podać – analizy strat finansowych dla poszczególnych miast, w tym Warszawy;
  • Sztandarowy projekt podatkowy, który PiS przeprowadziłby już dawno przez Sejm, gdyby posiadał stabilną większość, wciąż jest w fazie "prac analityczno-koncepcyjnych" i może się nawet zasadniczo zmienić;
  • MF zaznacza, że trzeba wziąć pod uwagę „dodatkowe środki”, jakie Warszawa otrzyma, ale nie podaje, czy i jakie one będą.

Krótko mówiąc, od strony dochodów samorządów ustawa jest wciąż rozbudowywana, a rząd nie wie, ile stracą poszczególne miasta. Mimo tego forsowana jest reforma, w której samorządy mają tracić kilkanaście miliardów złotych rocznie. To wzbudza ogromny niepokój i oburzenie władz samorządowych, któremu trudno się dziwić.

Dlaczego samorządy stracą

Dlaczego w ogóle samorządy mają stracić? Zmiany w PIT będą dla nich bolesne, bo ten podatek jest jednym z podstawowych źródeł dochodów jednostek samorządu terytorialnego (JST).

Udział gmin we wpływach z podatku PIT podawany jest przez Ministerstwo Finansów. W roku 2021 wyniósł 38,23 proc. Wszystkie szczeble samorządu – gminy, powiaty, województwa — miały otrzymać w sumie 50,08 proc płaconego przez polskich podatników podatku dochodowego od osób fizycznych. W roku 2020 udział gmin we wpływach z PIT wyznaczono na 38,16 proc., łącznie samorząd mógł liczyć na 50,01 proc. W roku 2019 udział gmin był niższy - 38,08 proc., a udział samorządów trzech szczebli - 49,93 proc.

Rzecz w tym, że dwie podstawowe zmiany Polskiego Ładu:

  • znaczne podwyższenie kwoty wolnej od podatku - do 30 tys. złotych oraz
  • zwiększenie granicy drugiego progu podatkowego (32 proc.) z 85 tys. do 120 tys. złotych

zmniejszają wpływy z PIT. I tym samym zmniejszają dochody samorządów.

Warszawa liczy na szybko: odsetek strat równy odsetkowi udziałów

Skąd wzięły się podawane przez Warszawę liczby? Oba wyliczenia powstały w podobny sposób. Poinformował nas o tym wydział prasowy stolicy:

„Za pośrednictwem mediów 17 maja 2021 Pan Marek Skawiński, Dyrektor Departamentu Polityki Makroekonomicznej w Ministerstwie Finansów poinformował, że skutki programu Polski Ład spowodują ubytek dochodów z PIT w wys. 10-11 mld zł”.

26 lipca, po publikacji całej ustawy, samorządy dostały dokładniejsze dane.

„Jak wynika z przedstawionej do projektu ustawy Oceny Skutków Regulacji, ubytek samorządów dochodów z PIT będzie wyższy, niż przedstawiono w maju i wyniesie 15 mld 370 mln zł”.

Miasto podało, że w skali całego kraju na Warszawę przypada rocznie 11,53 proc. samorządowych dochodów z PIT. Podawana przez Warszawę ogromna suma jest prostym przeliczeniem – skoro dotychczas Warszawa otrzymywała 11,53 proc. z PIT, to taki sam będzie odsetek strat, jakie stolica poniesie.

Rzecz w tym, że tego nie da się tak prosto przełożyć. Rozkłady straty dochodów w poszczególnych miastach mogą się różnić, w zależności od poziomu dochodów mieszkańców. A Warszawa - nie licząc 30-tysięcznego Sopotu - jest najzamożniejszym miastem w Polsce, zarabia się tu średnio blisko 1,5 raza więcej niż średnia krajowa.

Stolica straci więc względnie mniej na podwyżce kwoty wolnej, zyska z kolei ponadprzeciętnie na likwidacji odliczania składki na NFZ od podatku dochodowego.

Jaki będzie bilans tych zmian? Nie wiadomo. Symulacje są dodatkowo trudne, bo nie wiadomo, jak zachowają się ci podatnicy, którzy mogą zmienić formę opodatkowania, by ograniczyć swoje straty i do wspólnej kasy odkładać mniej.

Ministerstwo we mgle, a my razem z nim

Miasto ma rację, gdy pisze w odpowiedzi na nasze pytania, że:

„precyzyjnych wyliczeń może dokonać Ministerstwo Finansów lub inne rządowe agendy, bo samorządy nadal nie otrzymały szczegółowych założeń planów i projektów wykonawczych”.

To Ministerstwo powinno oszacować takie straty dokładnie, by następnie w konsultacjach rozmawiać z samorządami o konkretach.

W legislacji rządu Mateusza Morawieckiego wszystko stoi jednak na głowie. Zamiast opracować dokładne plany a później na spokojnie dyskutować o konsekwencjach, żeby ostatecznie otrzymać projekt, który można przedstawić Sejmowi, kolejność jest zupełnie inna.

W ocenie skutków regulacji ustawy na 54 stronach słowo „Warszawa” nie pada ani razu (tak samo nazwy - innych miast), słowo „gmina” – cztery razy.

PiS ogłosił założenia reformy 15 maja, a nowe pomysły były dokładane do ostatniej chwili. Projekt trafił do Sejmu pod koniec lipca i został oczywiście ostro skrytykowany przez samorządy, które domagają się zasadniczych zmian.

Samorządy chcą więcej z PIT

W piśmie firmowanym m.in. przez Związek Miast Polskich i Unię Metropolii Polskich, samorządowcy piszą:

Domagamy się zachowania obecnego systemu finansowania samorządów, w którym pieniądze podatników zostają najbliżej miejsca ich pracy i życia, z uwzględnieniem sprawiedliwego systemu wyrównawczego dla gmin, które w małym stopniu korzystają z udziałów w podatkach dochodowych. By tak się stało, rząd musi zwiększyć udział samorządów w PIT każdego mieszkańca dla:

  • gmin: o 14,00 punktów procentowych, tj. z 38,23 proc. do 52,23 proc.
  • powiatów: o 3,75 punktu, tj. z 10,25 proc. do 14,00 proc.,
  • województw: o 0,59 punktu, tj. z 1,60 proc. do 2,19 proc.,
  • JST ogółem: o 18,34 punktu, tj. z 50,08 proc. do 68,42 proc.”

Wątpliwe, żeby rząd przystał na takie żądania.

Jednocześnie rząd twierdzi, że pracuje nad nowym systemem finansowania samorządów i zapowiada rekompensaty za straty, ale nie podaje żadnych szczegółów.

Obliczenia Warszawy są szacunkowe, a rzucane w przestrzeń medialną, mają wskazywać zagrożenia i mobilizować sprzeciw wobec reformy. Z drugiej strony, trudno się miastu dziwić, że korzysta z tych danych, które podaje Ministerstwo Finansów, bo innych nie ma.

To na rządzie spoczywa obowiązek przedstawienia dokładnych symulacji i podanie wszelkich informacji. Bez tego dyskusja jest jałowa i rośnie ryzyko, że ostatecznie rząd i tak zrobi to, co sam uzna za słuszne. Z pominięciem władz lokalnych i głosu obywateli.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze