Inflacja w maju wróciła do poziomu sprzed roku. Spadki są spore, ale 13 proc. to wciąż dużo. Na zachodzie powoli zapominają o inflacji – wszędzie spada, w Hiszpanii do 3 proc., we Francji do 5 proc.
W maju wskaźnik cen GUS w porównaniu do maja 2022 roku wzrósł o 13 proc. To szybki szacunek, wartość ta może się więc jeszcze zmienić po dokładniejszych obliczeniach, ale nieznacznie. Zgodnie z przewidywaniami mamy więc dalszy spadek dynamiki inflacji.
Co więcej, ceny w maju 2023 w stosunku do kwietnia 2023 nie urosły. Miesięczny wskaźnik inflacji wynosi zero. To najciekawsza informacja z najnowszego odczytu.
Jeśli taka informacja się potwierdzi w połowie miesiąca (gdy GUS opublikuje dokładne dane) będzie to dopiero druga taka sytuacja w obecnym cyklu inflacyjnym. A tak naprawdę to pierwsza.
W lutym 2022 roku mieliśmy spadek miesięcznej inflacji o 0,3 proc., ale był to wynik obniżenia podatków w tarczy antyinflacyjnej. Wcześniej miesięczna inflacja równa lub niższa niż zero to sierpień 2020 (-0,1 proc.), czyli w trakcie pierwszych miesięcy pandemii, gdy aktywność ekonomiczna była ograniczona.
We wstępnej informacji na koniec miesiąca dostajemy ograniczone informacje o tym, co i jak drożeje (lub tanieje). Mamy trzy podstawowe kategorie. W ciągu roku:
Natomiast w skali miesiąca, czyli porównując maj 2023 do kwietnia 2023, możemy stwierdzić, że:
Na podstawie tych danych widzimy, że głównym motorem spadającej inflacji są paliwa. To też pokazuje, że wpływ zeszłorocznych szoków związanych z wojną na dynamikę cen jest coraz mniejszy.
Wzrost cen żywności przestaje być tak dużym problemem. W porównaniu do wieloletnich trendów mieści się on w normie. Ceny żywności są sezonowe, dlatego najlepiej wzrosty porównywać do analogicznych miesięcy w poprzednich latach.
W 2022 roku w maju ceny żywności wzrosły o 1,3 proc., dwa lata temu o tyle samo, 0,6 proc. W 2019 roku, czyli jeszcze przed pandemią – o 1,4 proc.
Kolejny ważny sygnał to przewidywany spadek inflacji bazowej. Tej informacji GUS nie podaje w szybkim szacunku, ale na podstawie podanych dziś informacji ekonomiści potrafią podać swoje przybliżenie.
Polski Instytut Ekonomiczny szacuje, że spadła ona z 12,2 proc. do 11,4 proc. Zespół analityczny mBanku podaje z kolei przedział 11,5-11,6 proc. Ekonomiści ING podają 11,6-11,7 proc.
To spory ruch, bo w ostatnich miesiącach oscylowała ona wokół 12 proc.
13 proc. inflacji i 11,4 proc. inflacji bazowej to wciąż bardzo dużo, ale jeśli patrzeć na trendy, to trzeba przyznać, że tak pozytywnego odczytu nie mieliśmy dawno.
Natomiast nawet przy pozytywnych sygnałach optymizm ostatniej projekcji NBP z marca był zbyt daleko idący. Analitycy banku dla drugiego kwartału tego roku przewidywali 12,8 proc. Tymczasem, aby tak było, w czerwcu inflacja musi spaść do 10,7 proc.
Chociaż jesteśmy w trendzie spadkowym, to spadek o ponad 2 punkty procentowe jest mało prawdopodobny. Jak na Twitterze zwrócił uwagę dziennikarz ekonomiczny Rafał Hirsch, by prognoza NBP się sprawdziła, ceny z miesiąca na miesiąc musiałby spaść o 0,8 proc. W historii III RP zdarzyło się to tylko raz, w lipcu 1995.
W konsekwencji pozytywnych danych pojawia się pytanie, czy już w tym roku możemy spodziewać się obniżki stóp procentowych. Prezes NBP na swoich konferencjach prasowych nie wykluczył takiego scenariusza. Choć nigdy nie powiedział, że początek obniżek jest już zaplanowany na konkretny termin.
Prezes Glapiński przez cały cykl inflacyjny pozostawał sporym optymistą – jest przekonany, że pod koniec roku inflacja będzie jednocyfrowa, a na jednej z konferencji zapowiedział, że osobiście przewiduje nawet 6 proc. w grudniu. Ale sam podkreślał, że jego prognozy są dalej idące niż oficjalna projekcja NBP. Jak widzieliśmy wyżej, ta może się nie zmaterializować.
Od innych członków RPP płyną różne sygnały.
„Jest duże prawdopodobieństwo, że po wakacjach inflacja CPI (indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych) będzie jednocyfrowa. W związku z tym, po wakacjach, myślę, że Rada będzie poważnie rozpatrywała obniżenie stóp procentowych” – mówił pod koniec kwietnia Ireneusz Dąbrowski, członek Rady Polityki Pieniężnej.
Dziś Dąbrowski, jeszcze przed komunikatem GUS, wypowiadał się nieco łagodniej:
„Jeżeli te procesy, które w tej chwili obserwujemy, utrzymają się, to na koniec roku może się taka [przestrzeń do obniżek] pojawić. Myślę, że to jest ostatni kwartał, zobaczymy w listopadzie, jaka będzie projekcja i myślę, że Rada może rozważyć wtedy taki scenariusz”.
Spływają do nas również dane z innych krajów. W Hiszpanii mamy spadek z 4,1 proc. do 3,2 proc. To wskaźnik krajowy.
Wskaźnik HICP, czyli inflacja liczona za pomocą jednolitego koszyka konsumenckiego dla całej UE, spadła jeszcze niżej i w maju wyniosła 2,9 proc.
W Niemczech inflacja na podstawie krajowego wskaźnika też znacznie spadła, również mocniej niż oczekiwania rynkowe – z 7,2 proc. na 6,1 proc. Spadki widać również we Włoszech (z 8,2 proc. do 7,6 proc.) i Francji (z 5,9 proc. do 5,1 proc.).
To wszystko dane krajowych urzędów statystycznych. Na dane Eurostatu dla całej strefy euro jeszcze czekamy. Ale widać, że w większości krajów zachodniej Europy obywatele mogą powoli zapominać o wysokiej inflacji. W Polsce na ten moment jeszcze poczekamy.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze