0:000:00

0:00

"Przedstawiamy unikalny film z Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej ukazujący życie codzienne w okupowanej Warszawie. Prezentowany poniżej klip jest fragmentem filmu 8 mm wykonanego przypuszczalnie przez nieznanego żołnierza Wermachtu w latach 1940-1941. Widzimy na nim dramatyczne sceny z warszawskiego getta – codzienną walkę o przetrwanie ludzi skazanych na eksterminację‼", pisze dzień przed 66. rocznicą wybuchu powstania w getcie warszawskim Instytut Pamięci Narodowej.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pierwszy kadr filmu:

IPN do znanego, omawianego w szkołach na lekcjach języka polskiego cytatu - motta z "Medalionów" Zofii Nałkowskiej, dodał swoje uzupełnienie. Na czerwono, jakby poprawiał pisarkę. Albo jakby chciał wprowadzić widza w błąd - osoba, która cytatu nie zna, może go odczytać w całości jako oryginalny i uznać, że tak właśnie napisała Nałkowska w 1946 roku.

"Poprawka" IPN nie tylko wprowadza w błąd, ale także wypacza sens zdania, z którego autorka "Medalionów" uczyniła motto do książki opisującej nazistowskie zbrodnie.

"Tak zamyślona i zrealizowana impreza była dziełem ludzi. Oni byli jej wykonawcami i jej przedmiotem. Ludzie ludziom zgotowali ten los". ("Medaliony")

Autorka wyraźnie podkreśla to, co najbardziej szokuje i przeraża: że opisywane przez nią zbrodnie wymyślił i przeprowadził człowiek. I zrobił to drugiemu człowiekowi. To ostrzeżenie skierowane do wszystkich ludzi, niezależnie od narodowości. Tak interpretuje się motto "Medalionów" na lekcjach języka polskiego w szkołach.

IPN ma przywracać pamięć, a nie ją wypaczać

"To naruszenie praw autorskich. Mogłabym poprowadzić taką sprawę", mówi OKO.press mec. Emilia Barabasz.

"Twórczość Zofii Nałkowskiej nie jest jeszcze w domenie publicznej. Przez 70 lat po śmierci twórczyni chronią ją autorskie prawa majątkowe. A Nałkowska zmarła w 1954 roku, czyli jej twórczość jest pod ochroną jeszcze przez 5 lat. Przez ten czas można z niej korzystać tylko w zakresie dozwolonego użytku określonego ustawą. IPN oczywiście mógł skorzystać z prawa cytatu, np. użyć jej słów jako motto. Jednak cytat powinien mieć formę niezmienioną, tymczasem oni wprowadzili do cytatu dodatkowe słowo, które dodatkowo wypacza sens cytatu. Do takiej zmiany słów Nałkowskiej nie mieli prawa.

Tu dochodzimy do praw autorskich osobistych. W odróżnieniu od majątkowych one nie wygasają nigdy i stanowią więź twórcy z utworem. Pod ochroną jest m.in. nienaruszalność treści i formy utworu oraz jego rzetelne wykorzystanie. Według mnie dodając słowo „Niemcy”, IPN wypacza słowa Nałkowskiej i narusza tę więź, zrywa ją. Pisarka miała raczej na myśli, że „człowiek człowiekowi jest w stanie coś takiego zrobić”. Jej przesłanie jest zdecydowanie bardziej uniwersalne.

Dlatego w mojej ocenie ta część utworu Nałkowskiej została nierzetelnie wykorzystana.

Możemy też przenieść się na grunt prawa cywilnego, które chroni dobra osobiste. Jeśli ktoś w sposób wypaczony przedstawia czyjąś twórczość artystyczną, może narazić się na zarzut naruszenia dóbr osobistych. Dobra osobiste wygasają wraz ze śmiercią człowieka, jednak spadkobiercom, osobom najbliższym, przysługuje z kolei dobro osobiste w postaci kultu osoby zmarłej.

Być może spadkobiercy po Zofii Nałkowskiej mogliby próbować powoływać na to, że taki wypaczony cytat zmienia postrzeganie pisarki przez opinię publiczną i przez to kult jej osoby został naruszony. I to nie przez kogokolwiek, lecz przez szczególną instytucję państwową, a także na dosyć szeroką skalę.

IPN pełni bardzo ważną rolę w społeczeństwie. Powinien dążyć do kultywowania historii, a nie w imię jakichś bieżących potrzeb upowszechniać wypaczone słowa jednej z najważniejszych autorek tego okresu. IPN jest powołany do tego, żeby przywracać pamięć, a nie wypaczać pamięć".

Nałkowska niecenzuralna

Nie pierwszy raz polska prawica chce Zofię Nałkowską "poprawić". W lutym 2018 r., przy okazji awantury o ustawę o IPN, wyszło na jaw, że określenie "polskie obozy śmierci" pierwszy raz pojawiło się w... "Medalionach". Poseł PiS, Andrzej Melak, uznał, że lekturę trzeba w związku z tym wydać jeszcze raz, tym razem z dopiskiem: "Wiem, że autorce nie chodziło o przypisywanie nam zbrodni niemieckich, ale należy to wyjaśnić. Książkę czytają uczniowie, czytają ludzie za granicą i mogą to źle zrozumieć. Koniecznie trzeba tam zawrzeć dopisek, że obozy były niemieckie, że to Niemcy je stworzyli na terenie Polski. Chodzi o prawdę. To może być komentarz historyka, czy innego eksperta. Ważne, żeby to podkreślić".

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze