0:000:00

0:00

Michnik? Jaki Michnik? Co miał wspólnego z Marcem 1968 roku? Takie pytania może zasadnie zadać każdy młody Polak, który obejrzy spot IPN o 50. rocznicy Marca 1968.

Ze spotu dowiadujemy się, że:

  • W 1967 roku “uzależnione od Moskwy władze PRL rozpętały antysemicką kampanię propagandową”. To prawda, ale tylko częściowa - antysemicka kampania, jak podkreśla wielu specjalistów od historii wydarzeń marcowych (m.in. prof. Piotr Osęka i prof. Jerzy Eisler), została przyjęta ze zrozumieniem przez wielu zwykłych Polaków. Tego się ze spotu nie dowiemy.
  • Potem robi się jeszcze weselej. Lektor czyta: “W marcu 1968 roku w wielu miastach Polski doszło do wystąpień młodzieży i zajść ulicznych. Zatrzymania, aresztowania, procesy sądowe”.

Z trwającego blisko dwie minuty - całkiem długo - spotu nie sposób się dowiedzieć, o co chodziło studentom! IPN omija to wygodnym sformułowaniem “doszło do wystąpień”.

Tak samo jak dziś IPN napisałaby wówczas peerelowska propaganda - również pomijając kluczowe momenty protestu.

Nie ma słowa o zdjęciu przez władze “Dziadów” Dejmka wystawionych w Narodowym, o relegowaniu z UW Adama Michnika i Henryka Szlajfera oraz o wiecu w ich obronie 8 marca, brutalnie rozpędzonym przez “aktyw robotniczy” (w większości milicjantów po cywilnemu).

Protesty w innych miastach były reakcją na tę sprawę. To prawda, że chodziło w nich o wolność, ale zaczęło się od “Dziadów” w Warszawie.

Adam Michnik nie musi się upominać o swoją historyczną rolę. Jest uwieczniona w aktach SB, w książkach historyków z prawdziwego zdarzenia, w przemówieniach dygnitarzy i niezliczonych artykułach propagandzistów z PRL, którzy uważali go za głównego wroga systemu, zaraz obok Jacka Kuronia.

Zacytujmy w tym miejscu tylko jeden dokument: napisany w tamtym czasie wiersz Janusza Szpotańskiego “Ballada o Łupaszce”, dedykowany pisarzowi Pawłowi Jasienicy (całość tutaj), który jest parodią marcowej propagandy.

W marcowe wieczory pod wieszcza pomnikiem spotyka się Dajan z niejakim Michnikiem. Gdy Dajan szwargoce, to Michnik wciąż gęga i straszny się spisek pod wieszczem wylęga. Aż wieszcz na cokole zadumał się: „Po co te Żydy na dole tak głośno szwargocą?”

(Wyjaśnijmy dla pewności: Mosze Dajan był generałem, dowódcą izraelskim w Wojnie Sześciodniowej, a pomnik wieszcza to oczywiście pomnik Adama Mickiewicza, autora “Dziadów”, na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie).

Każdemu oczywiście wolno nie lubić Michnika, także kierownictwu IPN. Ale pomijanie jego i “komandosów” w opowieści o Marcu jest tym samym, co streszczanie Biblii bez Księgi Rodzaju: nieuczciwe i bez sensu.

Spot IPN kończy się dziwacznym hasłem “komuniści przeciw obywatelom”. Nie wiadomo, o co w nim chodzi: rozumiane dosłownie jest absurdalne. Czy komuniści nie byli obywatelami? (Byli.) Czy wszyscy obywatele byli przeciw komunistom? (Nie wszyscy, wielu ludzi popierało władzę.)

Przypomnijmy, że pod koniec lat 60. do partii należało blisko 2 mln Polaków. To byli według IPN komuniści czy obywatele?

Co za "historia"

Tej informacji nie znajdziemy jednak na stronie www.marzec1968.pl, przygotowanej przez IPN. Spot do niej odsyła na zakończenie. W zakładce “historia” znajdziemy 9 krótkich artykułów. Pierwszy z nich to fragment tekstu prof. Jerzego Eislera, historyka Marca, dyrektora warszawskiego oddziału IPN (i jednego z kilku cieszących się szacunkiem w środowisku naukowym historyków, którzy w IPN jeszcze zostali).

Zawiera uczciwe, ale bardzo ogólne informacje o charakterze “wydarzeń marcowych”: Eisler wspomina o antysemityzmie (nie twierdząc, że ograniczał się do władzy) oraz interpretuje Marzec jako wojnę pokoleń w PZPR oraz walkę frakcji o władzę.

Autorem drugiego fragmentu jest prof. Włodzimierz Suleja, historyk bliski władzy. Zaledwie kilka dni temu media pisały o jego inkwizytorskiej roli w odsunięciu od pracy badawczej w IPN dr. Adama Puławskiego, badacza Holocaustu.

Prof. Suleja - jak mówią nasze źródła w IPN - ma opinię głównego specjalisty od pilnowania linii partii (PiS, nie PZPR) w badaniach naukowych prowadzonych przez Instytut. Prof. Suleja pisze o zamieszkach w marcu poza Warszawą; Warszawa schodzi w nich na drugi plan.

W kolejnych tekstach (ich autorem jest Łukasz Kamiński, zapewne b. prezes IPN odsunięty przez PiS, co ciekawe - wymieniony bez stopnia naukowego) nazwisko Michnika pojawia się dwa razy, a “komandosom” poświęcono dosłownie jeden akapit na końcu piątego z kolei tekstu.

Cała narracja IPN o tamtym Marcu jest więc następująca: komandosów przemilczamy, o Michniku nie wspominamy, piszemy obszernie o protestach poza Warszawą (są wygodne, bo nie było tam Michnika) i przedstawiamy Marzec jako ogólnonarodowy zryw młodzieży przeciwko systemowi.

A Michnik? Kto to w ogóle jest? Historycy z IPN nie będą zajmować się postaciami bez znaczenia.
;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze