0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. AFPFot. AFP

“Terrorysta z Hamasu został wyciągnięty spod gruzu, niesiony przez jego ojca na rękach. Jego twarz pokrywa kurz, jego ciało bezwładne niczym worek, jego wzrok – nieobecny. Nie jest jasne, czy jeszcze żyje, czy już umarł. Jest dzieckiem, ma trzy lub cztery lata, a jego zdesperowany ojciec spieszy się, by dotrzeć do Szpitala Indonezyjskiego, który już teraz jest pełny rannych i martwych.

Inny terrorysta został wyciągnięty spod ruin. Tym razem to dziewczynka, żyje, jej lokowane włosy są białe od pyłu. Ma pięć lub sześć lat, niesie ją jej ojciec. Spogląda w prawo i w lewo, zastanawia się, skąd przyjdzie pomoc”.

Nie jest to tekst propalestyńskiego aktywisty. W ten gorzko ironiczny sposób swój tekst na temat zbombardowania przez Izrael palestyńskiego obozu dla uchodźców zaczyna Gideon Levy, znany izraelski dziennikarz, pracownik dziennika „HaArec”. Również w Izraelu pojawiają się głosy krytyczne wobec działań izraelskiej armii w Gazie. Choć część z nich jest uciszana, a częstsze są nawoływania, by Gazę zrównać z ziemią. Do tego jeszcze wrócimy.

Obóz dla uchodźców Dżabalja

Najpierw spróbujmy ustalić, co wiemy o przyciągającym najwięcej uwagi wydarzeniu z wojny w Gazie z tego tygodnia – bombardowaniu obozu dla uchodźców Dżabalja na północy Gazy.

Warto wyjaśnić tutaj, że w kontekście palestyńskim „obóz dla uchodźców” oznacza coś innego, niż to, co automatycznie kojarzy nam się z tym pojęciem. To nie jest struktura tymczasowa, dziesiątki czy setki namiotów, które znikną, gdy uda się w krótkim czasie znaleźć miejsce do życia dla uchodźców. Obozy dla uchodźców w Palestynie (w Gazie i na Zachodnim Brzegu) to często zwyczajne miasta, miejsce, w którym żyją wysiedleni ze swoich domów uchodźcy wojen 1948 i 1967 roku i ich potomkowie.

Zbombardowany 31 października obóz Dżabalja został założony w 1948 roku, a przed obecną wojną w Gazie mieszkało tam ponad 100 tys. osób.

Piąty nalot

Mówimy o nalocie bombowym z 31 października, ale tego dnia Dzabalja została zbombardowana piąty raz od 7 października.

  • 9 października rakiety uderzyły w pełen ludzi targ. Ministerstwo zdrowia w Gazie mówiło o dziesiątkach ofiar.
  • 12 października rakiety trafiły w budynki mieszkalne, doliczono się 45 ofiar.
  • 19 października izraelski nalot zabił 18 osób.
  • 22 października podczas intensywnego ostrzału Gazy, rakiety spadały w różnych miejscach w Dżabalii. Doliczono się przynajmniej 30 ofiar.

Armia izraelska: zabiliśmy dowódcę. Hamas: zginęli zakładnicy

Najgorszy z dotychczasowych ataków na Dżabaliję nastąpił jednak 31 października. Atak nastąpił około 14:30 czasu lokalnego. Rzecznik armii Jonathan Cornicus powiedział, że głównym celem był Ibrahim Biari, zdaniem Izraela jeden z głównych architektów ataków 7 października. Armia twierdzi, że uderzyła w cele między budynkami, by uszkodzić podziemne tunele, z których korzysta Hamas. Budynki miały się zawalić dopiero od zapadających się tuneli. Rzecznik Hamasu zaprzeczył, by w miejscu ataku obecny był jakikolwiek dowódca. Hamas twierdzi natomiast, że w ataku zginęło siedmiu cywilnych zakładników, przetrzymywanych w Gazie od 7 października.

Dotychczas nie udało się niezależnie potwierdzić ani śmierci dowódcy Hamasu, ani śmierci wspomnianych zakładników.

Lekarze z okolicznego Szpitala Indonezyjskiego potwierdzili przynajmniej 120 ofiar śmiertelnych ataku.

„Tragedia wojny”

W dniu ataku jeden z rzeczników izraelskiej armii Richard Hecht rozmawiał na antenie amerykańskiej stacji CNN z prowadzącym program Wolfem Blitzerem. Blitzer zapytał Hechta, czy rzeczywiście zaatakowali swój cel, chociaż wiedzieli, że w tym miejscu znajdują się cywile, w tym kobiety i dzieci.

Odpowiedź Hechta brzmiała: „na tym polega tragedia wojny”.

Dalej mówił też, że izraelska armia stara się zrobić wszystko, co w jej mocy, by zminimalizować straty cywilne. Hecht powoływał się na wielokrotne apele Izraela do mieszkańców Strefy Gazy, by przenieść się na jej południe.

Nie ma bezpiecznych miejsc w Gazie

Problem z takimi apelami polega na tym, że Izrael uderza również w południe strefy, która miała być bezpieczna. W tym artykule BBC podaje cztery przykłady, gdy Izrael apelował o ewakuację w konkretne miejsce, a następnie, już po tym apelu, bombardował to miejsce. To choćby dwa przypadki Chan Junus, miasta na południu Strefy. Armia izraelska apelowała o ewakuację 8 października, ale 10 października uderzyła w centrum miasta. Podobnie było z ostrzeżeniem 16 października i atakiem 19 października.

W tym kontekście trudno dziwić się tym, którzy niechętnie opuszczają swoje domy, wiedząc, że w nowym miejscu również nie otrzymają gwarancji bezpieczeństwa.

Co do twierdzenia Hechta, że Izrael uderzył w przestrzeń pomiędzy budynkami – zdjęcia satelitarne temu przeczą.

View post on Twitter

Na udostępnionych dzięki platformie Maxar przez śledczego „New York Times’a” Christiaana Trieberta zdjęciach satelitarnych widać, że rakiety trafiły w budynki, które zostały doszczętnie zniszczone.

5-6 kraterów

Zdaniem dziennikarzy brytyjskiego „Guardiana” na miejscu pozostało co najmniej pięć kraterów po bombach. Al Jazeera pisze o sześciu bombach. Dziennikarze „Guardiana” rozmawiali też z pięcioma ekspertami od uzbrojenia. Ich zdaniem użyte bomby rzeczywiście mogły zniszczyć podziemne tunele, ale jednocześnie jasne jest, że musiały również dokonać dużych zniszczeń na powierzchni ziemi.

Izraelczycy powiedzą, że wydali wielokrotne ostrzeżenia, by ewakuować się na południe, więc cywile wiedzieli, że mogą być zbombardowani. Pisaliśmy już jednak, że w Gazie nie ma obecnie żadnego bezpiecznego miejsca. Wiele ludzi starszych nie ma możliwości się przemieścić, taka droga będzie dla nich niebezpieczna. Dzisiejsza sytuacja w Gazie nie pozwala na to, żeby wsiąść w samochód i za kilkadziesiąt minut być w innym miejscu. Drogi są zniszczone, zginąć można także w drodze. Na południu nie ma gotowej infrastruktury, by spokojnie przeczekać izraelskie naloty przez kolejne dni i tygodnie.

Cywile dalej są chronieni prawem

Dylemat: ruszyć na południe lub wybrać śmierć jest fałszywy. Jest sporo powodów, dla których wiele osób na północy strefy wybrało pozostanie we własnym domu, lub we własnej okolicy. A apel z Izraela, by przemieszczać się na południe, nie wystarczy, by oczyścić Izrael z odpowiedzialności za śmierć cywili.

W tekście „Guardiana” cytowana jest Helen Duffy, profesorka praw człowieka i prawa konfliktów zbrojnych z uniwersytetu w Lejdzie. Jej odpowiedź na pytanie, czy apel o relokację jest wystarczający, by zdjąć z siebie winę za śmierć cywili, jest jednoznaczna: nie, cywile dalej są cywilami.

„Nie można atakować cywili. Nie można przeprowadzać ataków, które mają nieproporcjonalny wpływ na cywili i na infrastrukturę cywilną”.

Naloty w kolejne dni

Nalot z 31 października nie był ostatni. Bomby na Dżabalję spadały również w środę i czwartek, choć liczby ofiar były mniejsze.

„New York Times” cytuje doktora Hussama Abu Sufiję, który pracuje na oddziale pediatrycznym w szpitalu Kamal Adwan w Strefie Gazy. To jeden ze szpitali, który przyjmował pacjentów po nalotach na Dżabalję.

„Nigdy w życiu nie widziałem tak poważnych ran” – przekazał w czwartek w rozmowie telefonicznej Aby Sufija. I dodał: „widziałem dzieci bez głów”.

Przekazał też, że we wtorek szpital przyjął około 40 osób, które nie przeżyły, i 250 rannych (Szpital Indonezyjski przyjął tego dnia 120 ciał i 280 rannych). W środę liczby były prawie identyczne. Po nalotach w czwartek 10 osób zmarło w szpitalu, przyjęto też 80 rannych.

Sieć tuneli Hamasu

Izrael dokonuje morderczych nalotów, by zniszczyć dowódców, członków Hamasu i ich infrastrukturę, którą kluczową częścią jest sieć podziemnych tuneli. To nimi Hamas przemieszcza się tak, by uniknąć wykrycia przez izraelskie wojsko. Co wiemy o tej sieci?

Czy da się ustalić, czy pod miejscami nalotów w Dżabalji rzeczywiście znajdowały się tunele?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta: nie.

Hamas utrzymuje swoją sieć w tajemnicy – z oczywistych powodów. Sieć z pewnością jest ogromna i ma setki kilometrów. 24 października Hamas uwolnił jedną z przetrzymywanych na terenie Strefy Gazy zakładniczek, 85-letnią Jochewed Lifszic. Lifszic porównała później sieć tuneli do pajęczej sieci i twierdziła, że zanim trafiła do miejsca, w którym była przetrzymywana, musiała iść pod ziemią przez dwie do trzech godzin.

Tunele pod szpitalami?

Czy rzeczywiście tunele znajdują się pod szpitalami i szkołami? Nie da się tego zweryfikować kompleksowo. Ale wiemy o przynajmniej jednym przypadku, gdy rzeczywiście okazało się, że pod szkołą w Gazie znajduje się podziemny tunel. W listopadzie 2022 roku Agencja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA) ogłosiła, że pod jedną z zarządzanych przez Agencję szkół, odkryła podziemny tunel.

„Obecność wykonanego przez ludzi tunelu pod terenem szkoły UNRWA stanowi poważne naruszenie neutralności Agencji i naruszenie prawa międzynarodowego. Co więcej, naraża to dzieci i personel Agencji na poważne ryzyko” – czytamy w oświadczeniu.

Nie istnieje moralne uzasadnienie dla masowego mordowania dzieci

Izrael twierdzi, że celem obecnej wojny jest zniszczenie Hamasu. Jeśli tak, musi zniszczyć sieć podziemnych tuneli. W przypadku każdego nalotu izraelska armia będzie twierdziła, że jej cel był wojskowy i związany z Hamasem.

Sieć niewidzialnych i tajnych tuneli podziemnych jest jednak idealną wymówką dla każdego nalotu.

Dziennikarzy międzynarodowych jest w Gazie garstka, a jeśli już są – operują na terenie Hamasu i nie zostaną dopuszczeni do infrastruktury wojskowej. Izrael stwierdzi, że pod ziemią znajdował się tunel, Hamas temu zaprzeczy. Dziś w większości przypadków nie możemy dowiedzieć się niczego więcej.

Czy sieć podziemnych tuneli jest wystarczającym usprawiedliwieniem dla ataków, które przy okazji zabijają dziesiątki, setki cywili, w tym zwykle również dzieci? Odpowiedź cytowanej wyżej Helen Duffy, specjalistki od prawa międzynarodowego brzmi: nie.

Izrael został 7 października zaatakowany i ma prawo do odpowiedzi. Według prawa międzynarodowego taka odpowiedź musi jednak być proporcjonalna do zdarzenia, na które się odpowiada. Nie jest to ściśle zdefiniowany termin, nie istnieje przelicznik liczby ofiar cywilnych, która jest „akceptowalna”. Od 7 października w Gazie zginęło już 70 pracowników ONZ. Rzecznicy Izraela mają problem (choćby cytowany wyżej wywiad z CNN), by udowadniać, że ich odpowiedzi są proporcjonalne.

Trudno też wyobrazić sobie przekonujący argument na płaszczyźnie moralnej, który mógłby znaleźć tutaj odpowiedź na tak. Współodpowiedzialność można przypisać Hamasowi – przywódcy ruchu wiedzą, że swoimi działaniami ściągają na siebie brutalną odpowiedź z Izraela. Wiedzą, jak te odpowiedzi wyglądały w przypadku ostatnich wojen. To jednak Izrael decyduje, jak i gdzie chce uderzyć. Wojskowi muszą zdawać sobie sprawę, jakie będą konsekwencje ich decyzji.

Izrael dziś w dużej mierze odwraca jednak oczy i milcząco przyzwala na te tragedie.

Zemsta

Gideon Levy w cytowanym już wcześniej tekście kilkukrotnie pisze, że w Izraelu scen z Dżabali właściwie nie pokazano. Kraj opanowany jest atmosferą wojenną, a ruchy sprzeciwiające się wojnie czy masakrom na ludności cywilnej w Gazie są uciszane.

Osoby publiczne jawnie nawołują do nieprzejmowania się stratami cywilnymi, do odcinania Gazy od prądu i wody, do czystek etnicznych i przymusowych przesiedleń.

„Nie może być żadnej pomocy humanitarnej w Gazie, dopóki więzieni są tam nasi zakładnicy […]” – to cytat z 16 października z członka Knesetu Odeda Forera z partii Nasz Dom Izrael.

„Tak długo, jak Hamas nie wypuszcza zakładników, jedyną rzeczą, jaka może trafić do Gazy to setki ton ładunków wybuchowych i ani grama pomocy humanitarnej” – napisał 17 października minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben-Gvir ze skrajnie prawicowej partii Żydowska Siła.

„Pierwszej nocy należało zabić 50 tys. mieszkańców Gazy, jako zemsta. Dyskusje później, pomoc humanitarna – później, więźniowie i zaginieni – później. Najpierw jest czas na zemstę” – to Elijahu Jossian, szef prawicowego NGO 22 października.

Znacznie więcej przykładów można znaleźć na przykład tutaj.

Największa wojna

Izraelczycy 7 października przeżyli autentyczną traumę, atak Hamasu, w którym w ciągu jednego dnia zginęło 1400 Izraelczyków.

Izrael zdecydował się na zemstę i wojskową odpowiedź, która na traumę odpowiada fundowaniem nowej traumy ponad dwóm milionom obywateli Strefy Gazy. W wojnie w Gazie w 2014 roku przez półtora miesiąca zginęło około 2,2 tys. osób w Gazie. W obecnej wojnie po niecałym miesiącu mamy już ponad 9 tys. ofiar w Gazie. A końca wojny nie widać, ofiar będzie więcej.

Dodać można, że od początku wojny w stronę Izraela wystrzelono już 8 tys. rakiet. W 2014 roku, przez 49 dni wojny Hamas wystrzelił 4,5 tys. rakiet. Pod każdym względem jest to najtragiczniejsza wojna w Gazie.

Inwazja lądowa

Od 27 października armia Izraela nie ogranicza się tylko do nalotów, prowadzi też ofensywę lądową w północnej Gazie. Oficjalnie armia nie ogłosiła, że jest to inwazja lądowa, ale „druga faza” wojny. Trudno jednak dziwić się, że wiele mediów (np. „New York Times” czy agencja Associated Press) mówi właśnie o inwazji. 31 października Izraelczycy twierdzili, że w Gazie znajduje się 20 tys. izraelskich żołnierzy. 2 listopada armia dokończyła okrążenie miasta Gaza, rozpoczynając oblężenie.

Hezbollah nie włącza się do wojny

3 listopada długo wyczekiwane przemówienie wygłosił Hasan Nasrallah, lider libańskiej partii Hezbollah. Podstawowe pytanie brzmiało: czy Hezbollah włączy się w większym stopniu do wojny. Jego partia reprezentuje część libańskich szyitów, ma bliskie związki z Hamasem i Iranem. Hezbollah ma skrzydło polityczne, piętnastu posłów z jego ramienia zasiada w 128-osobowym parlamencie i jest częścią bloku wspierającego rząd. Jego ramie zbrojne prowadzi własną, niezależną politykę, a Izrael jest jego najważniejszym wrogiem. Wojna libańska z 2006 roku była prowadzona właśnie między Hezbollahem a Izraelem. Stąd od pierwszych dni wojny w Gazie Izrael obawiał się, że Hezbollah dołączy do wojny na pełną skalę i zaatakuje Izrael od północy.

Północ Izraela pozostaje niespokojna, Hezbollah wysyła swoje rakiety na teren Izraela. Jednocześnie w dzisiejszym przemówieniu Nasrallah nie ogłosił nowej fazy zaangażowania Hezbollahu w Izraelu. Jednocześnie nie wykluczył, że może stać się to w przyszłości. Jedną z najciekawszych rzeczy, jakie powiedział, było to, że Hamas przygotował atak z 7 października samodzielnie.

Przy oczach całego świata skupionych na Gazie, umyka nam sytuacja na Zachodnim Brzegu. A tam od 7 października w różnego rodzaju starciach, a także nalotach, zginęło już ponad 120 Palestyńczyków.

Pokój coraz dalej

Czeka nas więc więcej ofiar w Gazie, więcej ofiar na Zachodnim Brzegu i ryzyko dużo większego konfliktu również poza Gazą, ryzyko regionalnej wojny. Przestrzeń do pokoju jest coraz mniejsza.

1 listopada izraelski aktywista pokojowy Gerszon Baskin napisał na portalu X:

Bądźmy szczerzy, Hamas stracił prawo do istnienia jako organizacja, która kontroluje terytorium w sąsiedztwie Izraela. Przekroczyli granicę, która wymazuje ich legitymację do istnienia. Hamas może zostać pokonany przez zabicie jego liderów i dowództwa wojskowego. To da się zrobić – znaleźć i zniszczyć ich broń i możliwość produkcji nowej broni.

Ale ideologia Hamasu może zostać zniszczona tylko za pomocą lepszej ideologii.

A to oznacza zmianę palestyńskiej rzeczywistości, w tym zakończenie okupacji i umożliwienie Palestyńczykom samostanowienia. Podstawowa zasada, która powinna nam przyświecać, jeśli chcemy żyć na tej ziemi w pokoju, brzmi: każda osoba między rzeką a morzem musi mieć prawo do równych praw. Wzajemne uznanie prawa Izraela i Palestyny do istnienia. Tu zaczyna się bardzo długa droga w stronę pokoju”.

Trudno odmówić Baskinowi racji – militarne zniszczenie Hamasu jest teoretycznie możliwe (choć ekstremalnie trudne), ale Izrael obecnie jednocześnie sieje nienawiść do siebie ze strony Palestyńczyków na lata. Bez alternatywy ludzie zwrócą się ku kolejnej grupie, która tę nienawiść będzie kultywowała. Pokój można osiągnąć tylko cofając się o kilka kroków. Te kilka kroków to bardzo długa droga, dziś trudna do wyobrażenia.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze