W związku ze śmiercią Pawła Adamowicza w środę warszawski sąd zawiesił proces, który Gdańsk wytoczył Telewizji Polskiej za zmanipulowany materiał, wymierzony w prezydenta miasta i imigrantów. Postępowanie znów ruszy, gdy w Gdańsku zostanie powołany komisarz. OKO.press poznało jednak i przedstawia kuriozalne tłumaczenia TVP i jej prezesa w tej sprawie
Film przedstawiający Pawła Adamowicza jako polityka, który chce ściągać do Polski imigrantów, a imigrantów - jako agresywnych i dzikich, wyemitowała telewizja TVP Info. Był wprowadzeniem do dyskusji w programie „Minęła 20” z 31 października 2016 roku. Potem cały program opublikowany został także na stronie internetowej TVP Info, a sam spot - dodatkowo na profilach tej stacji na Facebooku i Twitterze.
Jesienią 2016 roku, w odpowiedzi na pismo prawnika reprezentującego Gdańsk wzywające do „usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych” miasta, TVP przekonywała, że do żadnego naruszenia nie doszło.
„Do naruszenia (…) dobrego imienia, wiarygodności i zaufania społecznego Gminy Miasta Gdańsk nie mogły przyczynić się nawet ewentualne, drobne nieprawidłowości związane z montażem audycji, które zostały niezwłocznie naprawione”
- pisał Piotr Lichota, ówczesny dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP.
Władze Gdańska złożyły więc przeciwko TVP pozew do sądu. Skierowały też skargi do KRRiT oraz Rady Mediów Narodowych (RMN), zarzucając TVP złamanie art. 18 ust. 1 i art. 21 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji.
Wyjaśnienia TVP skierowane do RMN były już inne, niż odpowiedź szefa TAI. Podpisał się pod nimi osobiście prezes Jacek Kurski. W lipcu 2017 roku pisał:
„W trakcie postępowania wyjaśniającego stwierdzono pewne uchybienia warsztatowe. W związku z tym, zarówno autor materiału, jak i wydawca programu zostali decyzją władz TVP SA zawieszeni w obowiązkach na okres jednego miesiąca, a przedmiotowy materiał został usunięty z mediów społecznościowych”.
Jeśli film - jak przekonywał początkowo były szef TAI - zawierał tylko niewielkie błędy, które zostały „niezwłocznie naprawione”, czemu władze TVP zadecydowały o jego usunięciu z internetu i ukarały jego autora oraz wydawcę programu? TVP będzie musiała to wyjaśnić w sądzie, gdy proces wytoczony przez władze Gdańska zostanie wznowiony.
Dlaczego władze Gdańska zdecydowały się pozwać telewizję publiczną właśnie za ten spot?
W 2016 roku, gdy zapadła decyzja o złożeniu pozwu Adamowicz tłumaczył na swoim Facebooku: „Manipulacja jakiej dopuszczono się na antenie TVP była karygodna i miała na celu zastraszenie gdańszczan”.
W niespełna minutowym filmiku pracownikom TVP udało się zmieścić zdjęcia imigrantów przedzierających się przez granicę, zakładane przez nich dzikie osiedla oraz zamieszki i sceny przemocy z ich udziałem. Wszystkie nakręcone poza Polską - głównie we francuskim Calais.
Potem pojawia się zdjęcie artykułu o powołanej przez gdańskie władze Radzie ds. Imigrantów. Zasiedli w niej obcokrajowcy, którzy mieszkają już w Gdańsku, czasami od wielu lat. Rada ma pomagać imigrantom w procesie integracji z mieszkańcami Gdańska, udzielać wsparcia socjalnego, ułatwiać znalezienie pracy, naukę języka polskiego itp. Ale tego odbiorcy spotu się nie dowiadują.
Lektor czyta, wyrwaną z kontekstu, wypowiedź Pawła Adamowicza: „Nie ma prawdziwych Polaków! Można zeskanować każdego z nas i wyszedłby niezły przegląd „narodowościowej tablicy Mendelejewa”. To nas wzbogaca! Imigrantka i imigrant to jest szansa dla Gdańska! (...)".
Na koniec Joanna Miziołek z tygodnika „Wprost” tłumaczy, że Adamowicz obawia się „wejścia CBA czy to prokuratury” i że stara się przykryć sprawy z przeszłości otwartością na imigrantów. Wkrótce po emisji materiału dziennikarka oświadczyła, że wykorzystano w nim jej wypowiedź dla "Wiadomości" TVP - odnoszącą się do innej sprawy.
W internecie filmik opatrzono opisem: „Prezydent Gdańska zaprasza imigrantów do swojego miasta”.
Na początku listopada 2016 roku, portal press.pl poinformował, że w związku z emisją tego materiału do KRRiT wpłynęło 36 skarg od widzów i że władze TVP podjęły decyzję o zawieszeniu wydawcy programu - Krystiana Krawiela.
Tego samego dnia spot został usunięty z profili TVP Info w mediach społecznościowych.
W procesie przed Sądem Okręgowym w Warszawie, Gdańsk domaga się, by TVP opublikowała oświadczenie, w którym:
Miasto żąda również wpłaty 100 tys. złotych na rzecz Centrum Wspierania Imigrantów i Imigrantek w Gdańsku.
TVP chce oddalenia pozwu. Przekonuje, że:
Powołując się na orzeczenia Sądu Najwyższego, prawnicy TVP piszą, że „dziennikarze nie posiadają środków wystarczających do tego, aby w każdym przypadku w pełni zweryfikować uzyskane przez siebie dane, zaś interes społeczny w dostępie do informacji, nie pozwala na zwlekanie z ich rozpowszechnianiem”.
A także, że materiał, którego dotyczy pozew Gdańska „był tezą publicystyczną, która została poddana do dyskusji przez gości w studio”. I nie można go analizować oddzielnie - powinien być traktowany jako część całej audycji dotyczącej polityki imigracyjnej UE (choć - jak wspomnieliśmy - w internecie funkcjonował jako samodzielny spot).
Proces w tej sprawie zaczął się w ubiegłym roku. "Na poprzedniej rozprawie zeznawała Joanna Miziołek. Potwierdziła, że TVP Info wykorzystała bez jej zgody wypowiedź z "Wiadomości" TVP i że wypowiedź ta została zmanipulowana" - mówi radca prawny Tomasz Ejtminowicz, reprezentujący władze Gdańska.
W środę, 16 stycznia 2019 roku, trzy dni po zamachu na prezydenta Pawła Adamowicza i dwa dni po jego śmierci, przesłuchani mieli zostać kolejni świadkowie, m.in. Samuel Pereira, Adrian Klarenbach i Dawid Wildstein. Żaden z nich nie stawił się na sprawę i żaden nie przesłał usprawiedliwienia.
Jako jedyny z wezwanych świadków przyjechał z Gdańska Antoni Pawlak, wieloletni rzecznik i przyjaciel prezydenta Adamowicza. Nie został jednak przesłuchany.
Sędzia Ewa Suchecka-Bartnik zdecydowała bowiem, że czasowo zawiesi proces. Jak uzasadniała, śmierć prezydenta Adamowicza oznacza również wygaszenie mandatów jego zastępców. Do czasu powołania komisarza Gdańsk nie ma więc organu, który mógłby reprezentować miasto w postępowaniu.
W trakcie posiedzenia sędzia dwukrotnie pytała strony, czy w związku ze śmiercią prezy denta Adamowicza, nie chciałyby zawrzeć ugody.
"Przyzwoitość nakazywałaby żeby strona pozwana, jeżeli ma jakiś komunikat do sformułowania, jakąś propozycję - żeby ją złożyła" - odpowiedział radca Tomasz Ejtminowicz.
Prawniczka TVP mówiła, że widzi możliwość ugody - ale "przy ewentualnej modyfikacji oświadczenia”.
W poniedziałek, w dniu śmierci prezydenta Adamowicza "Wiadomości" TVP jako winnych tego, że doszło do zamachu, wskazały Jerzego Owsiaka i WOŚP oraz polityków Platformy Obywatelskiej.
W środę wieczorem pod redakcją TVP Info przy Pl. Powstańców Warszawy odbył się protest „Stop propagandzie nienawiści”
Zapraszając na to wydarzenie, jego organizatorzy pisali na Facebooku: "Chyba większość z nas zaszokowała wieść o śmierci Prezydenta Adamowicza. Wszyscy poczuliśmy się dotknięci i łączyliśmy się w bólu. Niestety pewna telewizyjna stacja w dniu wczorajszym [14 stycznia 2019 - przyp. red.] dała jasny przykład odczłowieczenia.
Ten protest jest przeciwko propagandzie nienawiści serwowanej przez publiczną telewizję. To nie jest protest przeciwko wolności słowa, a przeciwko serwowaniu takiego bagna jak wczoraj i przez ostatnie kilka lat za pieniądze obywateli.
Jako kluczowi fundatorzy TVP mamy święte prawo nie zgadzać się z takim przekazem, mamy święte prawo protestować.”
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze