0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: JACK GUEZ / AFPJACK GUEZ / AFP

Po 24 latach u władzy prezydent Syrii, Baszszar al-Asad jest już byłym prezydentem i uchodźcą w Moskwie. 7 grudnia 2024 – a może zrobił to już wcześniej – musiał wraz z rodziną uciekać przed zbliżającymi się do stolicy, Damaszku, siłami rebeliantów, z którymi toczył krwawą wojnę domową od 2011 roku.

W książce „Al-Asad. Tryumf tyranii", która 28 stycznia 2025 ukaże się w Polsce nakładem wydawnictwa Prószyński i Ska weteran brytyjskiego dziennikarstwa Con Coughlin opisuje historię rządów Baszszara w Syrii. Jak doszło do tego, że nieśmiały drugi syn, który miał wszelkie szanse, żeby zostać dobrym chirurgiem okulistycznym, został okrutnym dyktatorem? Kiedy Basil, pierworodny syryjskiego prezydenta Hafiza al-Asada, zginął w wypadku samochodowym, Baszszar nie miał innego wyjścia, jak porzucić staż w londyńskim szpitalu i wrócić do ojca. Głowie rodziny należało się bezwzględne posłuszeństwo.

Wybrany przez nas fragment książki pokazuje, jak Baszszar al-Asad, który jako jedyny lekarz w rodzinie osobiście opiekował się umierającym ojcem, zaskoczył po śmierci Hafiza tych wszystkich, którzy widzieli w nim wycofanego słabeusza, niebędącego w stanie przejąć sterów państwa i partii Baas.

Przeczytaj także:

Najpierw władza, potem żałoba. Al-Asad. Tryumf tyranii

10 czerwca 2000 roku Baszszar al-Asad jak zwykle wczesnym rankiem przybył do pałacu prezydenckiego, aby sprawdzić stan zdrowia ojca. Wiedział, że życie schorowanego dyktatora zbliża się do końca, niemniej jednak przeżył szok, gdy wszedł do sypialni i zastał martwego ojca leżącego nieruchomo w łóżku. Hafizowi brakowało zaledwie kilku miesięcy do siedemdziesiątych urodzin. Reszta domu jeszcze spała, a Baszszar, który czekał na tę chwilę od tygodni, wiedział, że musi działać szybko, aby zapewnić sobie sukcesję. Być może został wybrany przez ojca na kolejnego prezydenta Syryjskiej Republiki Arabskiej, ale jego nominacja nie była wcale przesądzona.

Jak widzieliśmy, w partii Baas istniały potężne frakcje, które nie były przekonane, że Baszszar jest najlepszym kandydatem, a swoje roszczenia chcieli wysunąć wpływowi członkowie jego własnej rodziny, w tym sprawiający kłopoty stryj Rifat i Buszra, starsza siostra Baszszara, wciąż żywiąca własne ambicje stania się pierwszą kobietą, która będzie głową państwa w kraju arabskim.

Pierwszym odruchem Baszszara było upewnienie się, że nikt inny w rodzinie nie wie, że Hafiz zmarł w nocy.

Zajął się z szacunkiem ciałem zmarłego ojca, po czym wyszedł z pokoju i cicho zamknął drzwi, chowając klucz do kieszeni. Następnie udał się do sąsiedniego pomieszczenia, w którym przebywała jego matka Anisa, i poinformował ją, że jej mąż odpoczywa po ciężkiej nocy i nie należy mu przeszkadzać. Zapewniając ją, że wróci później tego ranka, aby sprawdzić stan zdrowia ojca, pospieszył do swojego biura w kompleksie prezydenckim, aby rozpocząć wprowadzanie w życie starannie opracowanego planu, który miał zagwarantować mu sukcesję.

Jedną z pierwszych rozmów telefonicznych odbył z Mustafą Talasem, długoletnim szefem syryjskich sił zbrojnych i weteranem partii Baas, współpracownikiem ojca. Talas był powiernikiem Hafiza, odkąd obaj poznali się jako młodzi oficerowie w Akademii Wojskowej w Homs w latach pięćdziesiątych, a później służyli razem w Kairze. Talas, jeden z nielicznych sunnitów zajmujących wyższe stanowiska w reżimie, towarzyszył Hafizowi w wielu poważnych kryzysach, przez które przechodził on w trakcie długiej kariery. Wielokrotnie udowadniał swoją lojalność podczas licznych zamachów stanu i przewrotów, które cechowały politykę partii Baas w latach sześćdziesiątych, a nawet przypisuje się mu przeprowadzenie egzekucji jednego z głównych rywali Hafiza w 1967 roku.

Talas należał do wybranej grupy zaufanych członków partii Baas, którym powierzono odpowiedzialność za realizację ostatniego życzenia Hafiza, aby Baszszar przejął władzę; bez wahania wprowadził więc w życie dobrze przećwiczony plan zapewnienia pokojowego przekazania rządów. W ciągu kilku godzin od usłyszenia wiadomości o śmierci Hafiza Talas zorganizował trzy dywizje armii, które miały rozmieścić czołgi i jednostki pancerne w kluczowych punktach wokół Damaszku. Dodatkowo młodszy brat Baszszara, Maher, starszy dowódca Gwardii Republikańskiej, również rozmieścił swoje elitarne siły. Dopiero po zapewnieniu tych niezbędnych środków w celu ochrony reżimu Baszszar wrócił do apartamentu ojca, aby przekazać wiadomość matce i reszcie rodziny, że Hafiz zmarł we śnie.

Podjąwszy środki ostrożności, aby zapobiec poważnemu zakwestionowaniu status quo, Baszszar przez kilka następnych dni zajmował się innymi kluczowymi sprawami, które należało przeprowadzić, zanim będzie mógł objąć stanowisko prezydenta. Pierwszą przeszkodą były zmiany w syryjskiej konstytucji, która przewidywała, że minimalny wiek prezydenta elekta wynosi czterdzieści lat. Baszszar miał dopiero trzydzieści cztery lata. Posiedzenie Rady Ludowej, marionetkowego parlamentu reżimu, zostało zorganizowane w pośpiechu i – co najprawdopodobniej nie było zaskoczeniem – jednomyślnie przegłosowano zmianę artykułu 83. konstytucji. Odtąd minimalny wiek prezydenta elekta Syrii będzie wynosić trzydzieści cztery lata. W pośpiechu dopełniono innych formalności zapewniających przejęcie władzy. W ciągu następnych dni zatwierdzono nominację Baszszara na sekretarza generalnego partii Baas, podobnie jak jego awans na najwyższe stanowisko wojskowe w kraju – farika, czyli dowódcy sił zbrojnych. W ciągu kilku dni od śmierci ojca Baszszar upewnił się, że będzie kolejnym dyktatorem Syrii.

Niezachwiana pewność siebie i skuteczność, jaką wykazał się Baszszar, starając się zapewnić sobie dziedzictwo dynastyczne tak szybko po stracie ojca, zaskoczyły wielu, zwłaszcza tych, którzy wątpili, czy ma charyzmę i siłę charakteru niezbędną do przewodzenia tak skłóconemu i pełnemu wyzwań krajowi jak Syria. Hafiz w ostatnich latach życia położył podwaliny pod sukcesję, mianując syna na kilka najważniejszych stanowisk w reżimie, aby zapewnić mu lepszy wgląd w jego funkcjonowanie. Baszszar szybko piął się po szczeblach kariery wojskowej, aż do stopnia majora w sztabie generalnym, a w 1998 roku powierzono mu odpowiedzialność za kwestię libańską – nadzorowanie długotrwałej ingerencji Syrii w sprawy jej śródziemnomorskiego sąsiada.

Sukcesji Baszszara miało sprzyjać dalsze awansowanie przez jego ojca innych alawitów na czołowe stanowiska w reżimie. Hafiz, który sam musiał przezwyciężyć przeszkody związane z jego chłopskim pochodzeniem i przynależnością do heretyckiej sekty alawitów, był zdecydowany, że jego syn nie będzie musiał stawić czoła tym samym uprzedzeniom instytucjonalnym, jakie panowały w tradycyjnym sunnickim establishmencie kraju. Przez całą swoją prezydenturę Hafiz dbał o to, by alawici obejmowali większość kluczowych stanowisk w strukturach wojskowych i aparacie bezpieczeństwa reżimu; nieliczni sunnici, tacy jak Talas, którzy zajmowali wysokie stanowiska, uzyskali je dopiero po tym, jak zademonstrowali swoją niezachwianą lojalność wobec bezkompromisowego dyktatora Syrii. Przygotowania, które podjął Hafiz, aby zagwarantować sukcesję swojemu synowi, przyniosły korzyści.

Pewnej siebie postawy, jaką Baszszar okazywał w dniach bezpośrednio po śmierci ojca, nie spodziewali się po nim z pewnością ci, którzy go dobrze nie znali.

Zniknął nieśmiały student medycyny; zagraniczni dostojnicy składający wyrazy szacunku rodzinie Al-Asada byli zaskoczeni opanowaniem Baszszara.

Jeden z pierwszych gości w pałacu prezydenckim, bliski przyjaciel rodziny, wspominał, jak spokojny wydawał się następca tronu. Baszszar dołożył wszelkich starań, aby zapewnić swojego gościa, że ma wszystko pod kontrolą, nie wyglądał przy tym na przybitego stratą człowieka, który dominował w Syrii przez prawie trzydzieści lat. Kiedy przyjaciel młodego Al-Asada, czekającego na mianowanie na fotel prezydenta, poprosił go, aby „zapewnił, że zrobił wszystko, co trzeba, aby przejąć władzę”, był zaskoczony śmiałością odpowiedzi.

„Widzisz te ręce?” – odpowiedział pytaniem Baszszar, podnosząc obie dłonie. „Kiedy ludzie patrzą na moje ręce, myślą, że są miękkie, jakbym miał na sobie aksamitne rękawiczki. Ale bardzo się mylą. Bo jeśli je zdejmę, zobaczysz żelazną pięść”.

Na zdjęciu: Baszszar al-Asad w 2001 roku, rok po przejęciu władzy. Fot. AFP

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY„ to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie.

;
Con Coughlin

Brytyjski dziennikarz, korespondent m.in. w Libanie i Izraelu (ur. 1955). Pracuje w The Daily Telegraph.

Komentarze