W mediach społecznościowych otworzy się 28 czerwca tzw. bazarek, a na nim rzekome notowania kandydatów na prezydenta. Większość z nich jest fałszywa. Ale wiele trafnych wniosków można wyciągnąć z oficjalnych danych PKW o frekwencji. Tłumaczymy, jak to zrobić
Internauci na tzw. bazarku od lat zastępują nazwy ugrupowań produktami spożywczymi. Tak obchodzą ciszę wyborczą i publikują w trakcie głosowania rzekome przecieki z badania exit poll prowadzonego od kilkunastu wyborów przez Ipsos. Ostrzegamy: przygniatająca większość z tych niby przecieków nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
By poznać przybliżony wynik wyborów, musimy się uzbroić w cierpliwość i poczekać do godz. 21:00. Innego wyjścia nie ma. Ale już o godz. 13.30, kiedy PKW zapewne poda dane o frekwencji z godz. 12:00, będziemy coś wiedzieć. O wyniku pierwszej tury wyborów prezydenckich w dużym stopniu zdecyduje bowiem mobilizacja elektoratów, wzywali do niej swoich zwolenników wszyscy kandydaci.
Jak poznać, kto posłuchał tych wezwań, a kto nie? Jest sposób.
Przede wszystkim dane o frekwencji porównujemy do wyborów parlamentarnych z 2019 roku, a nie do wyborów prezydenckich 2015, bo dynamika dzisiejszego głosowania będzie podobna do tych pierwszych.
Frekwencja - tak przewidywało większość sondażowni - zamknie się w przedziale między 58 a 62 proc., będzie więc podobna do wyborów z jesieni 2019 roku, kiedy ostatecznie zagłosowało 61,74 proc. uprawnionych. W 2015 głosujących było o wiele mniej: w pierwszej turze zaledwie 48,96 proc. wszystkich uprawnionych (w drugiej - 55,34 proc., bo poszło w niej aż o 2 mln 94 tys. 235 wyborców więcej!)
Skoro to ustaliliśmy, idziemy dalej.
Przed południem głosuje zazwyczaj bardziej konserwatywny elektorat, więc porównanie danych PKW z frekwencją o tej samej porze w wyborach 2019 roku, będzie pierwszym sygnałem dotyczącym mobilizacji tych wyborców.
Do południa częściej głosują mieszkańcy wsi i małych miast, często w drodze na niedzielną mszę, lub podczas powrotu z mszy do domu. Po doniesieniach o kolejkach przed lokalami wyborczymi w dużych miastach widzimy jednak, że 28 czerwca elektorat liberalny również zmobilizował się wcześniej. Zobaczymy, jak przełoży się to na dane o frekwencji.
Jesienią 2019 do godz. 12:00 zagłosowało 18,14 proc. uprawnionych. Jeśli w niedzielę ta liczba będzie znacząco wyższa w skali kraju, oznacza to pierwszą dobrą wiadomość dla bardziej konserwatywnych kandydatów.
By jednak wyciągać mocniejsze wnioski, musimy głębiej spojrzeć w dane o frekwencji i porównać ją na poziomie województw. By rzecz uprościć, wybierzmy trzy, w których relatywnie dobre wyniki osiągnęły w 2019 roku ugrupowania bardziej liberalne (Pomorskie, Zachodniopomorskie, Lubuskie) i trzy z dobrymi wynikami ugrupowań bardziej konserwatywnych (Podlaskie, Lubelskie, Podkarpackie).
O godzinie 12:00 frekwencja w tych województwach w 2019 roku przedstawiała się tak:
Teraz do tych danych należy przyłożyć liczby przedstawione w niedzielę przez PKW - dane dotyczące frekwencji w regionach będą na bieżąco aktualizowane i dostępne na stronie internetowej Państwowej Komisji Wyborczej. Pokażemy je również w tekstach OKO.press.
Interpretacja jest bardzo prosta: im większa różnica między wzrostem/spadkiem frekwencji w „województwach konserwatywnych” w stosunku do wzrostu/spadku w „województwach liberalnych", tym bardziej prawdopodobne, że elektorat bardziej konserwatywny jest mocniej lub mniej zmobilizowany w porównaniu z elektoratem liberalnym.
Tyle że elektorat liberalny może ewentualną stratę nadrobić nadzwyczajną mobilizacją po południu i wieczorem jak podczas referendum unijnego w 2003 roku.
Uwaga! Proponowany tu system przewidywania (wróżenia z frekwencji) pozwoli lepiej oszacować wynik kandydata głównej partii konserwatywnej, bo nie wiadomo, jak rozłoży swoje głosy elektorat liberalny, który ma w tych wyborach kilka propozycji.
Frekwencja z godz. 12:00 nie powie nam jeszcze zbyt wiele. Więcej będziemy wiedzieć, gdy późnym popołudniem zostanie podana przez PKW frekwencja z godziny 17:00.
Po południu i wieczorem głosują częściej wyborcy ze średnich i dużych miast, a więc – jak wynika z sondaży m.in. Ipsos dla OKO.press - elektorat bardziej liberalny. Im większe miasto tym różnice są większe.
W październiku 2019 roku frekwencja o godzinie 17:00 w całym kraju wyniosła 45,94 proc., a w wybranych przez nas województwach była następująca:
By zinterpretować wyniki z godz. 17:00 podane przez PKW, robimy to samo, co o godz. 12:00 - porównujemy je w skali województw z danymi sprzed czterech lat.
Jeśli proporcje wzrostu / spadku frekwencji będą zbliżone do tych z godz. 12:00 i - na przykład - cały czas korzystniejsze dla województw „bardziej konserwatywnych”, już z dużym prawdopodobieństwem będzie można założyć, że to właśnie ten elektorat bardziej się zmobilizował.
Jeśli różnice w proporcjach się zmniejszą, może to oznaczać, że wyborcy liberalni są zmobilizowani w podobnym stopniu.
Jeśli zaś proporcje zmienią się na rzecz województw bardziej liberalnych, będzie można ostrożnie założyć, że to ci wyborcy chętniej poszli na wybory. A to musi przełożyć się na ich ostateczny wynik.
Wybory
Robert Biedroń
Krzysztof Bosak
Andrzej Duda
Szymon Hołownia
Władysław Kosiniak - Kamysz
Rafał Trzaskowski
Wybory prezydenckie 2020
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze