Mija kolejny dzień, w którym nikt ze świata „ważnych dorosłych” nie zwrócił się z kojącym i bezpiecznym emocjonalnie komunikatem do najmłodszych Polek i Polaków. Podpowiadamy więc, jak rozmawiać w domu z dziećmi o epidemii koronawirusa
„Czy mogę zorganizować przyjęcie rodzinne?” „Mogę iść do dziadka po tym, jak byłam w supermarkecie?”. "Ile potrwa przygotowanie szczepionki?” - na te pytania dzieci odpowiada premier. To nie fantastyczna wizja kraju, w którym rozmawia się z każdym obywatelem, także tym poniżej progu pełnoletności. To pytania z konferencji na temat pandemii, zorganizowanej dla dzieci, w której wzięła udział Elna Solberg, premier Norwegii.
W tym czasie premier polskiego rządu Mateusz Morawiecki ogranicza się do zgodnych z prawdą, ale dość trudnych w odbiorze informacji, podkreślając, że
dzieci i młodzież mają pozostawać w domu, ponieważ zarażają osoby starsze.
Jako pedagog i nauczycielka jestem zdziwiona tym, że mija kolejny dzień, w którym nikt z „dorosłych” nie zwrócił się z kojącym i bezpiecznym emocjonalnie komunikatem właśnie do najmłodszych Polek i Polaków. Dzieci zasługują na naszą uwagę, mają prawo do otrzymania wyjaśnień, chcą wiedzieć.
Wszystko, co dzieje się w związku z nimi – a zamknięcie szkół i przedszkoli jest wybitnie „ich” sprawą, powinno być z nimi omówione. Dzieci i młodzież mają oczy i uszy i także to, co pojawia się w mediach, trafia do nich.
W przypadku wszystkich grup uczniów czynnikiem, który zaburza ich funkcjonowanie, jest przymusowe odseparowanie od grupy. Nie bagatelizujmy tego. My, dorośli mamy wiele mechanizmów, które pozwalają nam funkcjonować w odmiennych od rutyny warunkach. Męczy nas home office, ale jakoś potrafimy się w tym odnaleźć. Nasze dzieci otrzymały jednowymiarowy trening społeczny, na który składa się w zasadzie jedynie obecność w szkole.
Dzieci i młodzież mają także zupełnie inne od naszych interakcje społeczne. Dorośli doświadczają ich swobodnie. Interakcje społeczne dzieci (młodzieży w mniejszym trochę stopniu) zależą w zasadzie jedynie od kontaktów rówieśniczych w szkole i w przedszkolu. Dzieci i młodzież nagle zostali zamknięci w domach i odseparowani od tego, co jest ich codziennością. Ich funkcjonowanie jest więc zaburzone.
Wszystko wskazuje także na to, że ten stan potrwa trochę dłużej niż pierwotnie było zakładane. Jako społeczeństwo jak na razie radzimy sobie doskonale, zakładamy grupy „widzialnej ręki”, robimy kanapki dla medyków i szyjemy maseczki dla personelu.
Nie zostawmy w tym wszystkim naszych dzieciaków samych sobie, z ich lękiem i pytaniami o to, co się dzieje.
Dla części uczniów – szczególnie tych ze starszych klas szkół podstawowych – informacja o odwołanych zajęciach mogła brzmieć jak komunikat o dodatkowych feriach. Pierwsza radość jednak może nie trwać długo, dzieciaki mają „szlaban”, więc żadna z atrakcji ferii – kino, chodzenie do galerii handlowej, kręcenie się po mieście, nie będzie dla nich dostępna.
Uczniowie średnioszkolni są już samodzielni organizacyjnie i wydaje się, że nie potrzebują, aby rodzice organizowali im czas. Łatwo więc dorosłym odpuścić wchodzenie w wychowawczą rolę. Dodatkowo, dzieci te dość sprawnie organizują sobie kontakty społeczne on-line, rodzice czasem więc mogą mieć nawet poczucie, że z wychowawczymi działaniami są niemile widziani.
Jednak dzieci, które pozornie świetnie radzą sobie ze sobą, faktycznie mogą zostać same ze sobą. Lepiej tego nie przegapić, nie tylko w czasie pandemii.
Tendencję do dosłownego rozumienia komunikatów i odnoszenia ich treści do siebie i swoich najbliższych mają uczniowie najmłodsi – przedszkolaki i uczniowie na etapie inicjacji edukacji wczesnoszkolnej. Dzieci w tym wieku nie rozumieją w pełni treści abstrakcyjnych, miewają tendencję do obwiniania się o niepowodzenia innych, często biorą także na siebie winę za zachowanie dorosłych.
Kiedy w radio słyszą „babcia”, myślą o swojej babci, kiedy o chorobie – odnoszą to do swojego ostatniego przeziębienia i tego, że bolał je brzuch. Dzieci przedszkolne i najmłodsi uczniowie myślą także z zachowaniem zasad logiki magicznej „jak założę białe buty, to nie będę miała kataru”, nadają niektórym swoim zachowaniem nadmierne znaczenie i sprawczość.
Te dzieci słysząc o umierających seniorach mogą myśleć o własnych dziadkach, odczuwając przy tym silny lęk i napięcie.
Jest także grupa uczniów – bez wyraźnej granicy wiekowej – mocno skoncentrowanych na nauce i osiągnięciach szkolnych. Dla nich zawieszenie zajęć jest po prostu organizacyjnie trudne. W tej grupie znajdują się także ci uczniowie, którzy w drugiej połowie kwietnia mają zdawać egzamin po ósmej klasie oraz maturzyści. Ci uczniowie mogą być silnie obciążeni stresem.
Poza dyskomfortem przymusowego odosobnienia, martwią się także o wyniki egzaminów, które w naszym systemie mają dość duże znaczenie w rekrutacji do najlepszych szkół.
Etap dojrzewania, który przypada na czas edukacji w liceach, to moment kształtowania się postaw, krzepnięcia osobistego systemu wartości, testowania barier i granic. To także etap rozwoju, w którym młodzież czuje, że jest nieśmiertelna, że nie dotyczą ich żadne normy i zakazy społeczne, że jak ktoś każe siedzieć w domu, to oni właśnie w tym domu za nic siedzieć nie będą. Bo nie.
Rozwój osobistego systemu wartości nie jest jednak zawsze epizodem buntu. Może przybrać formę serii kryzysów, pytań o sens życia, podszytych permanentnym stanem zaburzenia poczucia bezpieczeństwa. Dla takiej młodzieży dodatkowe informacje o tym, że „przenoszą choroby” może być czymś, co kryzys jedynie nasili.
No więc jak się za to zabrać?
Sami czujemy, że nie wiemy co się dzieje? Nie udajemy, że wszystko jest pod kontrolą, kiedy pod kontrolą nie jest. Jeśli sami jesteśmy przepełnieni strachem, robimy zakupy i myjemy ręce 150 razy dziennie, dzieci i młodzież widzą, że coś jest nie tak. Jedyne, co można i należy zrobić, to powiedzieć, jak jest.
Szczerość i „zero ściemy” to podstawa w autentycznej rozmowie z dziećmi w każdym wieku.
Dzieci nie potrzebują (nie tylko teraz, w ogóle), mówienia do nich w kategoriach systemu zakazów i nagród, ale uczciwej rozmowy, która – o ile jest właśnie rozmową – nie trwa dłużej niż pogadanki i wydawanie instrukcji.
Ale musimy być konkretni, mówić o przykładach, powoływać się na dowody. Dziecko nie wie, co oznacza „utajony wektor” i „nosiciel”? Trzeba mu to solidnie wyjaśnić, najlepiej posiłkując się tym, co na ten temat znajdziemy w wiarygodnych źródłach.
Jedna uwaga – dzieci nie potrzebują jedynie linków i odesłania do materiałów – do tego sięgną pewnie sprawnej i szybciej niż my. Dzieci są mądre. O ile nie zrobimy i wykładu na bazie wpisu z Wikipedii, a wyjaśnimy na konkretach i przykładach, z czym mamy do czynienia, zrozumieją to.
Dzieci mają nieograniczoną ciekawość, ona je napędza i chcą wiedzieć i rozumieć. Dzieci i młodzież potrzebują jednak relacji a nie racji. Muszą poczuć, że my ogarniamy, lub nie ogarniamy umysłem, tego co się dzieje, ale traktujemy ich po partnersku. I nie ma żadnego znaczenia to, czy dziecko ma lat 3 czy 17. Wyjaśniamy, posiłkując się dowodami. Odpowiadamy na każde pytanie. Jeśli pytanie nie pada, sami staramy się zgadywać, co dziecko może interesować.
Żadnym rozwiązaniem nie jest także udawanie, że tematu nie ma, ukrywanie czegoś przed dzieckiem, bagatelizowanie. Odpowiadamy na wszystkie pytania, jeśli nie wiemy, to nie wiemy. Szczerość, także taka, która pokazuje nasz brak kompetencji w niektórych obszarach po prostu pomaga budować zaufanie.
Bardziej uspokaja „ja też się boję” niż „nie przesadzaj, nic się nie stanie”. Mówimy, że można się bać, że to nic złego czuć niepokój, że to normalna część życia. Jeśli widzimy, że coś się dzieckiem dzieje, starajmy się dopytać, oczywiście zgadując, w końcu na coś trafimy.
Dopytujmy jednak, nie odpytujmy, róbmy to cierpliwie i z troską. Rozmowę otwierają nawet takie zwroty jak „boisz się?”, „jesteś smutna?”, „tęsknisz za kolegą?”.
Przed nami to samo zadanie, szczerze i na temat, z pominięciem zwrotów „jesteś młody/a, nie musisz się jeszcze o to martwić”.
Sytuacja, w której jesteśmy obecnie, to doskonały pretekst, by część tej odpowiedzialności im po prostu oddać.
Wszyscy mamy zadanie społeczne, zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, który najwięcej szkód czyni osobom starszym i chorym? Każdy i każda z nas ma więc teraz zadanie do wykonania.
Maluchy – mają odpowiedzialność za mycie rąk. Maluchy świetnie sprawdzają się także w roli domowych strażników czystości – mogą sprawdzać, czy domownicy dokładnie myją ręce, czy zdejmują buty, kurtki, dezynfekują telefony.
Starsze dzieci mogą nie tylko dopilnowywać zasad i standardów higieny ale także monitorować zapasy w domu, nie ma się co oszukiwać, chyba większość je zrobiła. Mogą także same nas czegoś douczyć – jak mnożą się wirusy, jak się je zwalcza, jak działają szczepionki.
Dzieci średnioszkolne bywają mistrzami i mistrzyniami w docieraniu do szczegółów. Z uczniami starszymi, młodzieżą, można rozmawiać, pokazując im, na co w zastanej sytuacji rzeczywiście mają wpływ, omawiając to, że ich decyzje maja ogromne znaczenie nie tylko dla nas jako rodziny, ale dla nas jako społeczeństwa. Młodzież rozumie argumenty, nie rozumie kar.
Obserwujemy gwałtowny rozwój edukacji on-line, co jako samo zjawisko należy pochwalić. Jednak część szkół i nauczycieli po prostu przestawiła się na zadawanie i zdalne sprawdzanie postępów, co nie minimalizuje stresu uczniów. Tu przyda się racjonalna rodzicielska kontrola i wsparcie, także wtedy, kiedy dziecko nie byłoby w stanie sprostać rosnącej liczbie zadań do wykonania w domu.
Fajnie wstaje się o 10:00 i chodzi pół dnia w piżamie? Mniej fajnie będzie, jak trzeba będzie z tej piżamy się przebrać i wrócić do szkolnej rutyny. Nie warto jej tracić, choć zdecydowanie należy poluzować napięty program dnia i zajęć.
Spróbujmy wykorzystać czas epidemii na troskę o to, o czym często mówimy, że jest dla nas najważniejsze – na rodzinę, czas i rozmowy z nią. Może to nowe doświadczenie pomoże nam po prostu stawać się lepszymi rodzicami?
Iga Kazimierczyk – dr nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika, pedagog, nauczycielka, prezeska fundacji „Przestrzeń dla edukacji”. Specjalizuje się w edukacji żłobkowej, przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Była dyrektorką szkoły, od lat związana z sektorem pozarządowym.
Komentarze