To już oficjalne: bardzo zakaźny wariant Delta koronawirusa dominuje również w Polsce. Według informacji Ministerstwa Zdrowia w próbkach przebadanych w przeciągu ostatnich czterech tygodni Delta stanowiła 82,1 proc.
Wciąż jesteśmy „zieloną wyspą” Europy, z najmniejszą liczbą zakażeń na 100 tys. mieszkańców (4,72), ale zakażenia rosną: 7-dniowa średnia krocząca wzrosła ze 108 do 138.
Ten wzrost największy jest w regionach kraju, w których jest najmniejszy odsetek zaszczepionych: widać to na wizualizacji, którą przygotował społeczny analityk Piotr Tarnowski:


Dlatego minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział w środę 4 sierpnia, że w przypadku poważnego wzrostu liczby zakażeń w pierwszej kolejności ewentualnymi ograniczeniami zostaną objęte tereny o najniższym poziomie wyszczepienia.
Miałyby one zacząć być wprowadzane dopiero, gdy w skali całej Polski dobowa liczba wykrytych zakażeń przekroczy tysiąc i dotyczyłyby „tych samych branż co za poprzednich lockdownów” – a więc zapewne gastronomii, hotelarstwa, działalności kulturalnej czy rekreacyjnej.
Minister nie zasugerował, że ograniczenia miałyby w różnym stopniu objąć osoby zaszczepione i niezaszczepione.
Wielkie badanie z Wielkiej Brytanii
R0, czyli liczba osób, którym średnio przekazuje wirusa jedna zakażona osoba (jeśli nie ogranicza się kontaktów), w przypadku wariantu Delta wynosi ok. 5-9, a więc wielokrotnie więcej niż przy pierwotnym wirusie wykrytym z Wuhan.
Wirus mutuje, żeby móc się reprodukować, a w tym celu musi zakazić jak największą liczbę nosicieli. Staje się więc bardziej zakaźny, ale także stara się obejść bariery immunologiczne organizmu – stąd powtórne infekcje ozdrowieńców i zakażenia osób zaszczepionych.
W Wielkiej Brytanii opublikowano właśnie wyniki dużego badania REACT-1, które przyniosło nowe ważne dane na temat zakaźności wariantu Delta. To preprint, czyli praca nie jeszcze nieopublikowana w liczącym się naukowym periodyku i niezrecenzowana – ale w czasie pandemii, kiedy dane potrzebne są szybko, bo chodzi o ludzkie życia, branie pod uwagę takich niepoddanych jeszcze peer review badań nie jest niczym niezwykłym.
Za to REACT-1 jest niezwykłe, jeśli spojrzymy na nie z polskiego podwórka, gdzie brakuje sił, środków i politycznej woli, żeby przeprowadzać takie epidemiologiczne analizy. Badacze z Imperial College London co miesiąc proponują losowo wybranym 150 tys. osób uczestnictwo w badaniu. Chętnym wysyłają zestawy do testów PCR, a badani odsyłają próbki.
W badaniu ostatecznie wzięło udział prawie 100 tys. osób. Wyniki są i zachęcające, i sprowadzające na ziemię.
Zachęcające, gdyż:
- ci zakażeni, którzy byli w pełni zaszczepieni, mają mniejszą wiremię, czyli ilość wirusa w górnych drogach oddechowych, co może oznaczać, że zarażają mniej niż osoby niezaszczepione;
- osoby w pełni zaszczepione, które miały kontakt z osobą zakażoną, mają mniejszą szansę na zakażenie niż niezaszczepione (odpowiednio 3.84 proc i 7.23 proc.);
- najmniej zakażeń było w najlepiej wyszczepionej grupie osób 75+ (0,17 proc.).
To ważne, zwłaszcza w kontekście budzących tak duże emocje ograniczeń dla osób niezaszczepionych, które już w połowie krajów Unii Europejskiej nie mogą korzystać z wielu miejsc publicznych bez negatywnego wyniku testu.
Sprowadzające na ziemię, gdyż:
- osoby w pełni zaszczepione mają trzy razy mniejszą szansę na pozytywny wynik testu niż niezaszczepione.
Wśród osób zaszczepionych, które odesłały próbki, zakażonych było 0,4 proc., a niezaszczepionych 1,21 proc. A to oznacza, że skuteczność szczepionek w zapobieganiu infekcji wariantem Delta (Pfizera i AstryZeneki, ale w badaniu ich nie rozróżniono) szacowana jest obecnie na 50-60 proc., a w zapobieganiu infekcji z objawami 60 proc.
Te wyniki są kompatybilne z analizami z Izraela i spełniają zalecenia epidemiologów, wirusologów i wakcynologów – że trzeba szczepić się jak najszybciej, żeby ograniczyć cyrkulację wirusa i zapobiec jego kolejnym mutacjom.
W III fazie badań klinicznych skuteczność preparatu Pfizera/BioNTechu w zapobieganiu symptomatycznej (ujawnionej) infekcji wynosiła 95 proc., a AstryZeneki 82 proc. – ale było to kilka wariantów wcześniej.
Nadal jednak obie szczepionki bardzo dobrze chronią przed ciężkim przebiegiem choroby i przed śmiercią. Według danych z Wielkiej Brytanii i Izraela w ponad 90 proc.
Widać to na wykresach zachorowań i zgonów w Wielkiej Brytanii, jeśli porówna się zachorowania i hospitalizacje w dwóch ostatnich falach – zimowej, kiedy dopiero rozpoczęto szczepienia, i letniej.
To jednak sytuacja w Wielkiej Brytanii, gdzie w pełni zaszczepione jest prawie 55 proc. populacji. W Polsce: 45 proc. i obecnie pierwszą dawką szczepi się dziennie zaledwie kilkadziesiąt tysięcy osób.
Z brytyjskiego badania wiemy jeszcze, że czerwcowo-lipcowa fala epidemii w Wielkiej Brytanii była „napędzana” przede wszystkim przez niezaszczepioną młodzież w wieku 13-24 lat. Dlatego eksperci zalecili rządowi, by rozszerzyć szczepienia, dotychczas dostępne dla osób pełnoletnich, na 16 i 17-latków.
A z ponad 250 próbek, w których wykryto wirusa, wariant Delta występował we wszystkich – wyeliminował on dominujący w poprzedniej fali wariant Beta.
Brytyjskie badania potwierdzają, że szczepionki przeciw COVID-19 pozwalają państwom przejść przez kolejną falę bez tragicznej sytuacji w szpitalach i bez fali zgonów.
Dlatego o jak najszybsze zaszczepienie się zaapelowały 4 sierpnia do mieszkanek i mieszkańców Unii Europejskiej dwa instytuty: Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób i Europejska Agencja Leków.
„Dostępne szczepionki są w wysokim stopniu skuteczne, jeśli chodzi o zapobieganie ciężkiemu COVID-owi, ale póki większy odsetek populacji nie będzie odporny, ryzyko wciąż istnieje. Przypadki zakażeń w UE rosną” – powiedział prof. Mike Catchpole, główny ekspert ECDC.
Chęć szczepień spada we wszystkich krajach UE, których rządy starają się na wszystkie sposoby przekonać do tego niezaszczepione osoby. Tymczasem według źródeł „The New York Timesa” do 9 września, czyli amerykańskiego Labor Day, tamtejsza Agencja Żywności i Leków ma zatwierdzić do pełnego użytku w USA szczepionkę Pfizera/BioNTech – obecnie jest tam dopuszczona warunkowo, podobnie jak w Unii Europejskiej.
Amerykańskie władze mają nadzieję, że dzięki temu wzrośnie zainteresowanie szczepieniami, bo i tam Delta szerzy się teraz w najmniej zaszczepionych stanach. Podobnie jak na naszym kontynencie, jednym z argumentów ruchów antyszczepionkowych („uczestniczymy w eksperymencie medycznym”) i osób wahających się („za mało jeszcze wiemy o skutkach ubocznych”) jest tam właśnie warunkowe dopuszczenie do użytku.
w Wielkiej Brytanii przeprowadzono jeszcze jedno ciekawe badanie – w styczniu i w czerwcu. Jednak jego wyniki nie zyskały większego zainteresowania w polskich mediach. Może dlatego, że płyną z niego wnioski przeczące wszechobecnej głównej narracji w kluczowych sprawach.
Spadłem z krzesła jak zobaczyłem, że uwiarygadnia badanie nawet Ministerstwo Edukacji Narodowej, bo reprintuje go strona naukawpolsce.pap.pl
https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C88807%2Cw-brytania-badanie-nie-znaleziono-koronawirusa-na-stacjach-i-w-pociagach
Otóż Naukowcy z Imperial College London na 4 najbardziej obleganych stacjach kolejowych – Londyn Euston, Birmingham New Street, Liverpool Lime Street i Manchester Piccadilly – pobrali próbki z miejsc najczęściej dotykanych przez pasażerów, jak poręcze schodów ruchomych, automaty biletowe czy ławki, z pociągów, a także próbki powietrza na tych czterech stacjach, aby sprawdzić, czy miejsca te są skażone koronawirusem. Badania zostały przeprowadzone dwukrotnie – w styczniu i czerwcu, ale jak poinformowali naukowcy, w żadnym z nich nie wykryto obecności koronawirusa!
Wnioski?
Wnioski są dwa, proste i oczywiste:
1. Ludzie chodzą w maseczkach
2. Oraz myją dłonie.
ROTFL!
A świstak zawija…
"w próbkach przebadanych w przeciągu ostatnich czterech tygodni"
Proponuję nie badać próbek w przeciągu. Można się przeziębić. 🙂
Z wykresu nie wynika jakoby była jakakolwiek asocjacja pomiędzy odsetkiem zaszczepionych, a nowymi przypadkami
Mało tego – z danych z Wielkiej Brytanii wynika to, że skoro zarażają się głównie niezaszczepieni, a nie lądują masowo w szpitalach i nie umierają na ulicach, to jest dokładnie ta sytuacja, do której powinniśmy dążyć. Młodzi nabywają odporność przez kontakt z wirusem. I tak to działa. I tak powinno to działać od początku. A szczepić się powinno osoby z grup ryzyka, bo tam rzeczywiście covid jest groźniejszy od ewentualnych skutków ubocznych szczepień. Powtarzam to od początku, jak to miło widzieć na podstawie danych, że mam rację.
Zgadzam się. A jeszcze większą głupotą jest szczepienie ozdrowieńców, skoro już wiadomo że przechorowanie dale większą odporność niż zaszczepienie.
No właśnie, na wykresie jest trend boczny, to po pierwsze. Po drugie ilość potwierdzonych zakażeń nie jest tożsame z odsetkiem zakażonych w populacji, a ilości przeprowadzonych testów oraz ich rodzaju (PCR lub antygenowe) na powiat nie znamy.
Dokładnie, a opatrzony jest innym komentarzem.
Mnie tylko wkurza ta narracja że niezaszczepieni zachorują, niezaszczepieni umrą, niezaszczepieni rozniosą wirusa itp. itd.
Połowa (lub nawet więcej) ludzi nawet nie zauważyła że się zakaziła tym wirusem. To co to za straszna choroba???????? Nie rozmieszajcie mnie.
Aha, no i zaszczepieni dalej zakażają, czyli już przestańcie pyskować o tej odpowiedzialności społecznej.
Wśród osób zaszczepionych może zarazić 1 os. na 20 czyli jest 95% szans, że zaszczepiony cię nie zarazi. Z niezaszczepionym to ruletka. A z doświadczenia- w rodzinie wszystkie zakażenia pochodziły od folarzy. Brat i bratowa, ojciec, matka, teść- zakażenia złapali od szurów w pracy, którzy chodzili bez maseczek i olewali zasady. W dalszej rodzinie miałem 2 przypadki śmiertelne od wirusa spowodowane olewaniem zasad dystansowania i noszenia maseczek. Nie chcesz się szczepić to nie ale sieć w domu a jak wychodzisz- maska na twarz i rękawiczki.
a wirus miał opaskę identyfikacyjną pozwalającą określić od kogo pochodzi. Jesteś świetnym dowodem jak działa indoktrynacja "ekspertów".
Ano miał opaskę- profesjonalnie taka "opaska" nazywa się "masz COVIDa, a ja po trzech dniach po spotkaniu z tobą bez maseczki też mam COVIda a jesteś jedyną osobą pośród znajomych, która jest i była chora w ciągu ostatniego miesiąca".
Niekoniecznie. Masz pewność, że nie spotkałeś w międzyczasie kogoś, kto był zarażony, ale przeszedł bezobjawowo? Nie. Tak samo nie będziesz miał pewności, że się nie zarazisz od osoby zaszczepionej. Swoją drogą najwięcej osób w tramwajach bez maseczek, jakich spotykam, to "pani, ja się już szczepiłem, nie muszę nosić". Więc zastanów się pięć razy, co piszesz.
Nie wiem skąd ten koncept, że zaszczepieni nie zarażają. Szczepionki "uczulają" na białko z kolca wirusa limfocyty B oraz T. Natomiast wirus jest neutralizowany przez IgM oraz IgG, które dopiero zostaną wytworzone przez limfocyty B w przypadku wykrycia białka (czyli obecności wirusa), a to trawa nawet kilka dni od zakażenia. W tym czasie wirus się namnaża i można zarazić się tak samo jak od osoby niezaszczepionej.
Pełne dopuszczenie mimo, że wzór chemiczny substancji czynnej i sekwencja nuklwozydowa jest tajna i nawet EMA nie raczy odpowiedzieć co tam jest oprócz tajemnicy przedsiębiorstwa?
https://ibb.co/CmtYc6Y – odpowiedź EMA
Tu więcej ciekawostek na temat Pfizera i nie tylko: https://wolne-forum-transowe.pl/art-szczepienia-covid-najwiekszy-wal-stulecia
.
Czy można mówić o świadomym i dobrowolnym wyborze, gdy cały proces odbywa się niejawnie?
Dlaczego bez problemu odnajduję wzory chemiczne i nukleozydowe innych substancji – w tym przeciwciał monoklonalnych stworzonych też w związku z tą epidemią, tylko nie sekwencje Moderny, Astry Zeneki itp.?
Sama sekwencja mRNA nie jest tajna, bo wiadomo jakie białko koduje. Tajna jest "rozbiegówka" kodująca aktywność oraz skład kropli w której jest uwięziony ten polimer (bo mRNA jest syntetyzowane jak polimer, nie ma tu żadnej biologii).